burningman600
Redakcja
14/11/2019

Burning Man już nie zapłonie?

Spokojnie, jeden z najbardziej znanych festiwali świata nie znika z kalendarza imprez. Znikać będą za to słynne ogniska pochłaniające przygotowane na Burning Mana instalacje. Organizatorzy zdali sobie bowiem sprawę z zanieczyszczeń, jakie emitują.

Od 1986 roku Burning Man przyciąga tysiące ludzi na pustynię w Newadzie, gdzie przez ponad tydzień dzieje się naprawdę wiele. Od muzyki po sztuki plastyczne i teatry ognia. Najbardziej znanym symbolem imprezy pozostają płomienie, które trawią imponujące drewniane instalacje, jak i te mniejsze.

Tu każdy może bowiem coś zbudować, by wyrazić siebie, a następnie może to zniszczyć poprzez spalenie. Właśnie ten ostatni zwyczaj okazuje się szczególnie problematyczny, z różnych powodów. Po pierwsze, impreza odbywa się na pustynnym dnie wyschniętego jeziora, więc wszystko, co zostaje tu spalone, zostawia po sobie ślad na powierzchni, którego czasami nie można usunąć latami. Po drugie, często w instalacjach używane były toksyczne materiały i nie myślano o konsekwencjach.

Po trzecie i wizerunkowo najważniejsze, każde spalanie to emisja CO2 do atmosfery, a festiwal nie chce być postrzegany jako truciciel. Tymczasem każda edycja to, według raportu przygotowanego dla Burning Man, ok. 100 tys. ton dwutlenku węgla. Nie brzmi to dobrze, w żadnym razie.

Od kilku dobrych lat organizatorzy starają się ograniczać stary zwyczaj. Przygotowywane są specjalne paleniska, gdzie zaleca się palić najwyżej symboliczną część swoich dzieł, a resztę zabierać z powrotem i nie rozpalać ognia poza tymi wyznaczonymi miejscami.

Udało się całkiem sporo, ale droga do neutralizacji śladu węglowego imprezy jest wciąż długa. Cel wyznaczony przez organizatorów jest jednak bardzo ambitny. Do 2030 roku festiwal ma mieć nie tylko neutralny, ale wręcz negatywny bilans emisji dwutlenku węgla. Nie jest powiedziane, że nie będzie już ognia, choć ten pewnie będzie ograniczany.

Trzeba jednak wiedzieć, że ogień nie jest największym winowajcą ogromnych emisji festiwalu. Najwięcej „kosztują” w tym bilansie samochody przywożące ok. 80 tys. uczestników, a także zużycie energii w trakcie imprezy. Dlatego organizatorzy zamierzają stworzyć system kompletnego recyklingu odpadów – bez tworzyw niemożliwych do recyklingu na terenie festiwalu – przygotować własne, czyste źródła zasilania na czas imprezy, a także zająć się koordynacją transportu w celu minimalizacji jego skutków.

burningman600
burningman600

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 15/11/2019 00:01

    CytujSkomentuj

    Niestety, artykuł to sama prawda. Ślad węglowy nas zabija, emisja CO2 do atmosfery jest wprost zatrważająca a politycy na całym świecie udają, że nie widzą problemu lub robią zdecydowanie zbyt mało, by ten temat choć ktoś postarał się skutecznie ugryźć. A ziemię mamy tylko jedną.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.