Joanna-Kuschill-Dziurda-IKONA
Redakcja
10/01/2016

Dr n.med. Joanna Kuschill-Dziurda: Możesz wszystko!

Mama dwójki dzieci, lekarz z powołania, kobieta, która potrafi godzić kilka ról, nie gubiąc przy tym optymizmu i pasji do pomagania innym. Uzależniona od sportu perfekcjonistka. W pracy, jak i w życiu liczy się dla niej drugi człowiek, a jako założycielka i szefowa zespołu kliniki MEDESTETIS zawsze stara się być przede wszystkim partnerem.

Joanna Kuschill-Dziurda – niezwykła kobieta, która nie tylko pomaga innym paniom utrzymać i podkreślić naturalne piękno, ale i odnaleźć wewnętrzną harmonię i zwiększyć pewność siebie.

Zawód lekarza zawsze kojarzył mi się z najtrudniejszym zawodem na świecie. Wymaga przede wszystkim wiele poświęcenia. Dlaczego akurat taki kierunek kariery pani wybrała?
dr n. med. Joanna Kuschill-Dziurda, założycielka Instytutu Medycyny Estetycznej MEDESTETIS:
Od zawsze czułam w sobie potrzebę niesienia pomocy, a zawód lekarza właśnie z tym mi się kojarzył, stąd ten wybór był dla mnie naturalny. Ja zwyczajnie chciałam pomagać i zmieniać świat na lepsze, a paradoksalnie – robiąc to, spełniałam własną potrzebę czyli z bycia w pewnym sensie egoistką stałam się altruistką. Czas pokazał, że nie jest to łatwy zawód ponieważ trzeba w nim godzić wiele ról. W mojej pracy poza byciem lekarzem jestem również psychologiem i doradcą, ponieważ pacjenci często mi się zwierzają. Godzenie tych kilku ról stanowi wyzwanie ale sprawia również ogromną radość. W momencie gdy praca jest pasją i daje spełnienie, a tak jest w moim przypadku, nie można patrzeć na nią przez pryzmat poświęcenia. Trzeba bardzo dużo dawać z siebie, ale w zamian się również dużo otrzymuje: uśmiech pacjentów, ich zadowolenie, a jako lekarz zabiegowiec – satysfakcję z dobrze wykonanej pracy.

Czyli już w dzieciństwie była pani świadoma tego wyboru?
Nie pamiętam dokładnie kiedy pojawił się ten moment ale już w szkole podstawowej na pytanie „kim chcesz zostać w przyszłości?” zawsze odpowiadałam „lekarzem”. Zawsze też lubiłam szukać odpowiedzi na pytania. Lekarz diagnozuje, szuka przyczyn choroby i sposobów leczenia. Lubiłam poszukiwać właśnie tej przyczyny, a nie tylko objawów, znaleźć odpowiedź na pytanie „dlaczego coś się dzieje?” Poza tym zawsze lubiłam wszystkich dookoła upiększać, sprawiać by wyglądali ładniej. Już na studiach medycznych wielokrotnie malowałam swoje koleżanki i doradzałam im, jak się malować by wyglądać lepiej. W tym czasie zainteresowałam się już kosmetologią i medycyną estetyczną.

Co na początku pracy w zawodzie lekarza było dla pani najtrudniejsze?
Bez wątpienia najtrudniejsze było zrozumienie, że nie każdego pacjenta można wyleczyć, że czasami jesteśmy zdani na los i nie mamy wpływu na wszystko. Mnie, wtedy młodemu lekarzowi, było naprawdę trudno się z tym pogodzić.

Jak wyglądały pani początki w tej branży?
Medycyna estetyczna jest moją pasją. Moje początki w medycynie estetycznej sięgają okresu studiów medycznych kiedy równolegle ze studiami uczyłam się w szkole kosmetologii. Już po studiach odbyłam szereg szkoleń i kursów, w tym u dr Dancey – prekursorki medycyny estetycznej w Anglii – w Londynie, później pracowałam w jednej w krakowskich klinik medycyny estetycznej. Po wielu latach pracy zadecydowałam o założeniu własnego Instytutu Medycyny Estetycznej MEDESTETIS – miejsca, w którym będą się czuć dobrze, zarówno ja, jak i moi pacjenci. Tutaj mogłam mieć wpływ na wszystko czyli nie tylko na samo wykonanie zabiegu ale na cały proces obsługi pacjenta. Teraz czuję niesamowitą radość z dobrze wykonanej pracy, ta radość jest po obu stronach i muszę przyznać, że w tej pracy spełniam się w stu procentach.

Jest pani doktorem nauk medycznych, specjalistą alergologiem i internistą, lekarzem medycyny estetycznej, dyrektorem medycznym i założycielem Medestetis, w dodatku organizuje pani warsztaty, publikuje artykuły, występuje jako ekspert w programie telewizyjnym. Wymieniać mogłabym bardzo długo. Jak znajduje pani czas na to wszystko? Czy ciężko pogodzić życie prywatne z zawodowym?
Podstawą jest dobra organizacja i pasja! Zauważyłam na swoim przykładzie, że im więcej mamy czasu wolnego, tym bardziej go marnujemy. Mam dwójkę dzieci, syna i córkę. Synowi pomagam w nauce i rozwijaniu pasji sportowych. Córeczka jest bardzo mała, więc wymaga szczególnie dużo czasu. Mój przykładowy wieczór wygląda tak: zawożę syna na trening, wyciągam wózek biegowy z bagażnika, wsadzam do niego córeczkę, przez godzinę, półtorej godziny biegam, zabieram syna z treningu i wracamy do domu. W ten sposób załatwiłam trzy w jednym (śmiech). Myślę, że jak się tylko chce, to można wiele rzeczy realizować! Ważne aby mieć pasję i wiedzieć czego się chce, do czego się dąży, wierzyć, że się uda i realizować kolejne kroki ku celu.

Na stronie kliniki Medestetis pisze pani, że z pacjentami łączy panią szczególna więź, że „medycyna estetyczna to nie tylko leczenie niedoskonałości, ale również medycyna duszy i pewności siebie w codziennym życiu”. Może pani przybliżyć czytelnikom na czym polega „medycyna duszy”?
Z pacjentami bardzo się lubimy, dużo ze sobą rozmawiamy, w  tej pracy bowiem ważna jest rozmowa. Bardzo cenię sobie nasze relacje. „Medycyna duszy” to moje holistyczne podejście do pacjentów, nie staram się tylko poprawić ich wygląd, ale pragnę, aby byli zdrowsi i szczęśliwsi. Namawiam też pacjentów do sportu i zdrowego odżywiania się ponieważ to dodaje energii i siły.  Zabieg to nie wszystko. Omawianie różnych spraw, doradzanie, dobry humor oraz efekty, czyli finał, kiedy klient wychodzi zadowolony, sprawia mi ogromną satysfakcję i daje mi wiele chęci do działania. Z rozmów czerpię niesamowitą energię. Czasami po kilkunastu godzinach pracy wracam do domu pełna sił, co wzbudza ogromny podziw mojej rodziny.
Większość pacjentek to spełnione kobiety w wieku 30, 40, 50 lat, które pragną zachować swój piękny wygląd jak najdłużej. Są już na tyle świadome korzyści, które przynoszą zabiegi medycyny estetycznej, że śmiało z nich korzystają. Co więcej, często przyprowadzają swoje znajome, koleżanki i przyjaciółki ponieważ medycyna estetyczna coraz mniej jest tematem tabu, a staje się modą na zdrowy i piękny wygląd. W dzisiejszych czasach wygląd ma znaczenie i dodaje pewności siebie w kontaktach zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym.

Co, pani zdaniem, klienci cenią u pani najbardziej?
Myślę, że najbardziej cenią moje indywidualne podejście oraz czas, który poświęcam pacjentom. U mnie w gabinecie nie ma pośpiechu. Każdy pacjent jest dla mnie partnerem, czuje się zrozumiany i wysłuchany. Każda twarz jest inna ponieważ każdy z nas jest inny. Nie można postępować szablonowo. Opracowuję dla pacjenta cały plan zabiegów i jest on pod moją kompleksową opieką. Pacjent, po prostu czuje, że ktoś nad nim czuwa, nawet po wyjściu z gabinetu, nie zostanie bowiem wypuszczony bez odpowiedniego instruktażu pozabiegowego. Poza tym zawsze może zadzwonić bądź napisać aby otrzymać odpowiedź na nurtujące go pytania.

Jakie zabiegi najbardziej  lubi pani wykonywać?
Najbardziej lubię wykonywać zabiegi, które dają spektakularne ale wciąż naturalne rezultaty. Zabiegi, które wymagają dużych umiejętności manualnych, zwłaszcza te z użyciem mikrokaniul, które są głównie używane w zabiegach wolumetrycznych z użyciem kwasu hialuronowego.  Najczęściej wykonuję zabiegi z użyciem botoksu i kwasu hialuronowego. Pierwszy ma na celu usuwanie zmarszczek mimicznych np. lwiej zmarszczki, kurzych łapek, zmarszczek poprzecznych czoła, itd. Ale również stosuje się go w leczeniu migreny, nadpotliwości i bruksizmu czyli szczękościsku. Kwas hialuronowy występuje naturalnie w naszym organizmie ale z wiekiem zaczyna go ubywać. Stosuje się go najczęściej do wypełnienia zmarszczek statycznych, co powoduje, że kwas hialuronowy wiąże wodę i zmarszczka się wypłyca. Kwas hialuronowy służy również do modelowania całej twarzy, wykonywania nici hialuronowych, nawilżania twarzy, korekty nosa, blizn itd.  Kwasem hialuronowym możemy wykonać prawie wszystko.  Poza tym bardzo często wykonuję zabiegi mezoterapii, zabiegi laserowe, nici, peelingi medyczne i zabiegi z osocza bogatopłytkowego.

Otrzymała pani tytuł Lekarza Roku 2013 w głosowaniu pacjentów wśród czytelników „Gazety Krakowskiej”. Ostatnio Instytut MEDESTETIS wygrał głosowanie pacjentów, czytelników w ogólnopolskim plebiscycie „Gali” i  otrzymał tytuł „Najlepsze miejsce beauty 2015” w kategorii Gabinety medycyny estetycznej i dermatologii. Jak to się robi?
Myślę, że pacjenci doceniają nasze podejście do nich. To, że mogą liczyć na nasze zaangażowanie, że otrzymują kompleksową opiekę, że zabiegi są przeprowadzane dokładnie, z dbałością o każdy szczegół. Dla nas kluczowe jest zaufanie, którym pacjenci nas obdarzają i to przynosi efekty.
Mówiłam już o tym wcześniej – ja po prostu lubię się z moimi pacjentami. Wszyscy pracownicy MEDESTETIS lubią swoich pacjentów, a pacjenci lubią nas.

Czy sukces osiąga się w pojedynkę?
Absolutnie nie. Prowadzenie biznesu to praca zespołowa. Każdy, począwszy od obsługi pacjenta na recepcji, przez pracę w gabinecie, aż do zarządzania, odgrywa swoją bardzo ważną rolę w sukcesie firmy. To są ludzie, bez których Medestetis nie byłoby miejscem, którym jest obecnie. Myślę, że nikt nie jest w stanie osiągnąć pełnego sukcesu całkowicie w pojedynkę. Potrzebna jest stymulacja, wspólna burza mózgów, choćby po to, żeby szukać rozwiązań i zrobić krok naprzód, kiedy jest taka potrzeba. Ważne aby była wspólna pasja, która pociąga i łączy ludzi, a tak jest w naszym przypadku.

Ma pani wokół siebie wiele wsparcia ze strony bliskich osób. Jak duży udział mieli/mają w tym, że jest pani w tym miejscu swojego życia?
Miałam to szczęście, że najbliżsi mi ludzie potrafili mnie dodatkowo zmotywować do działania. Mój mąż zawsze we mnie wierzył i nawet w chwilach zwątpienia, kiedy nie byłam do końca przekonana do pewnej decyzji, zawsze mówił: „Tak, idź, działaj, uda Ci się, nie bój się!”. Myślę, że to jest ogromnie ważne, aby mieć takiego człowieka, który nie tylko potrafi udzielić konstruktywnej krytyki, ale kiedy radzi, to robi to z ogromnym sercem i zaangażowaniem. To bardzo buduje wewnętrznie. Oczywiście, bez moich rodziców również nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz – zawsze mnie wspierali i pomagali. Ukochane osoby bardzo na mnie wpłynęły i bez nich nie byłabym tym, kim jestem teraz.

Czy w prowadzeniu własnego biznesu zdarzają się również ciężkie chwile?
Każdy, kto prowadzi własny biznes wie, że nie jest to prosta sprawa. Ciężkie chwile oczywiście się pojawiają. Są to sytuacje, kiedy podejmuje się strategiczne decyzje, szczególnie te związane z dużymi nakładami finansowymi. Oczywiście, prowadzenie kliniki na wysokim poziomie tego wymaga. Pewne rzeczy są niezbędne, jak m.in: wprowadzanie nowych sprzętów, nowych technologii, co też wiąże się z podjęciem pewnego ryzyka. Na szczęście, jakoś zawsze udawało nam się ze wszystkim uporać. Medestetis funkcjonuje już długo na rynku i nieustannie się rozwija.

Jakim liderem w zarządzaniu zespołem stara się pani być?
Staram się być przede wszystkim partnerem. W zespole liczą się dobre relacje. Nie można ludzi pchać przed sobą, trzeba aby podążali za Tobą. Jestem perfekcjonistką w tym, co robię, więc wymagam tego też od innych. W tej branży jest to szczególnie ważne, ponieważ pacjenci nie wybaczą nam błędów. Istotne jest również duże zaangażowanie. Tak powinno być w każdej firmie. Powinniśmy mieć do siebie nawzajem zaufanie. Każdy ma swoje pole działania, w którym się realizuje, budując wspólnie firmę. W firmie przestrzegamy najwyższych standardów. Staramy się wszystko robić jak najlepiej, żeby pacjent, który przychodzi, miał poczucie, że jest w dobrych rękach i żeby czuł się bezpiecznie. Pacjent przychodzi i „oddaje” w nasze ręce swoją twarz, zdrowie, ciało. Musi być pewny, wiedzieć, że przyszedł do miejsca, gdzie będzie najlepiej traktowany, gdzie znajdzie się pod kompleksową opieką.

Czym jest dla pani sukces?
Po prostu – dla mnie sukcesem w życiu jest bycie szczęśliwym człowiekiem – zarówno na polu zawodowym, jak i osobistym.

Co jest dla pani najważniejsze w życiu?
Moje dzieci, które kocham ponad wszystko! Chciałabym, żeby były szczęśliwe. Kiedy kobieta staje się matką, zmieniają się jej priorytety. Oczywiście, bez pracy nie wyobrażam sobie życia, natomiast dzieci to dla mnie największe błogosławieństwo i szczęście.

Do kogo skierowana jest oferta pani kliniki? I co wyróżnia Medestetis?
Bardzo trudno określić do kogo skierowana jest nasza oferta bo tak naprawdę wydaje się, że do każdego kto pragnie zachować zdrowie i urodę na dłużej. Przez lata mojej pracy zawodowej przyjmowałam w gabinecie pacjentów reprezentujących niemal wszystkie grupy zawodowe. Co więcej nasza oferta nie jest skierowana tylko do kobiet. Mamy bardzo szeroką ofertę zabiegową i gdybym miała wskazać cechy wspólne naszych pacjentów to byłyby to: wysokie wymagania co do jakości, zwracanie uwagi na szczegóły, ceniących sobie bezpieczeństwo i wysoką skuteczność wykonywanych zabiegów.  W MEDESTETIS uważamy, że „piękno wymaga wyższych standardów” – dla nas to nie tylko hasło reklamowe, to jest nasza filozofia.  
Wyróżniają nas ludzie i ich podejście do każdego pacjenta oraz sprawdzony i tylko skuteczny sprzęt. Klient wychodzi od nas zadowolony, a to jest najważniejsze!

Jakie znaczenie dla kobiet ma samorealizacja i spełnienie?
Ogromne. Dla mnie to podstawa. Bycie spełnionym to bycie szczęśliwym. Moje pozytywne nastawienie do świata przekłada się na sposób myślenia i na pozytywne działania. Kobieta spełniona jest pełna energii i poczucia, że idzie w dobrym kierunku. Myślę, że przyczyną tego, że kobiety często czują się nieszczęśliwe, może być właśnie brak spełnienia i samorealizacji. Każda z nas jest inna i ma swój sposób na samorealizację. Oczywiście, objawia się to na różnych gruntach – dla jednych spełnieniem będzie posiadanie dzieci, dla innych praca zawodowa, a dla jeszcze innych umiejętność łączenia jednego z drugim. Trzeba wiedzieć, czego się chce i dążyć do tego, bo jeśli się w coś wierzy to można to osiągnąć.

W jaki sposób ładuje pani baterie i skąd bierze pani siłę do działania?
Po pierwsze, jest to rodzina, która „doładowuje mi baterie” niezbędne do codziennego działania. Po drugie – praca, która przez kontakt z pacjentami dodaje mi energii. Po trzecie – sport, bez którego nie potrafię funkcjonować, jestem wręcz od niego uzależniona! Sport mnie umacnia i daje siłę. Biegam, pływam, jeżdżę na rowerze oraz na nartach. Jest to dla mnie ogromnie ważne i nie wyobrażam sobie bez tego szczęśliwego życia.

Jak bardzo ważna jest dla pani pokora i ciężka praca?
Pokora jest dla mnie podstawą w byciu lekarzem, ponieważ każdy pacjent jest inny. Nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć reakcję pacjenta na dany zabieg. Trzeba mieć dużo pokory oraz poczucia, że nie możemy wszystkiego przewidzieć. Tej pokory trzeba się uczyć, aby nie być zbyt pewnym siebie. To, że wykonało się jeden zabieg tysiąc razy i nigdy nic złego się nie wydarzyło, to nie znaczy, że się nie wydarzy przy tysiąc pierwszym razie, nawet najlepszemu lekarzowi. A ciężka praca towarzyszyła mi od zawsze. Jestem trochę pracoholiczką. Muszę coś robić, nawet przy odpoczynku. Podczas wakacji z rodziną biegamy, pływamy, chodzimy na siłownię. Nasz odpoczynek jest zatem bardzo aktywny, nie umiemy leżeć i nic nie robić. Tak samo bez pracy – nie potrafię funkcjonować właściwie.

W jakim kierunku pani zdaniem zmierza cała branża beauty?
Wydaje się, że zmierza w dobrym kierunku pod względem dostępności różnych nowych technologii czy preparatów. W tej branży wszystko się dzieje bardzo szybko i pojawia się dużo nowych rzeczy. Coraz efektywniej, bez operacji, jesteśmy w stanie przeciwdziałać upływającemu czasowi, jednocześnie zachowując naturalne piękno.  Każdy kolejny kongres, szkolenie, konferencja, to dawka nowych odkryć. Tematów jest bardzo wiele, jak m.in. komórki macierzyste, lasery, przeszczepy tłuszczowe, osocze bogatopłytkowe czy nowe wypełniacze. Natomiast niepokoi mnie w tej branży to, że za wykonywanie niektórych zabiegów zabierają się osoby nie będące lekarzami. Mam tutaj na myśli głównie zabiegi, które powinni wykonywać tylko lekarze, lecz niestety robią je również kosmetyczki. Później są komplikacje, zabiegi nie są udane, następują powikłania, itd. Jest to bardzo niepokojące i niebezpieczne dla pacjentów. Na jednej konferencji był poruszony pewien przypadek, gdzie nastąpiły tragiczne skutki uboczne i nietypowe objawy, a kosmetyczka nie potrafiła w żaden sposób pomóc pacjentowi. Bardzo jestem na takie sytuacje wyczulona i mam nadzieję, że takie kwestie będą już wkrótce uregulowane prawnie.

Jak wyglądają pani plany na przyszłość?
Jest ich trochę. Właśnie otwieramy nową placówkę Medestetis w Warszawie, stąd najbliższe miesiące będę więc głównie poświęcała na rozwój nowego miejsca. Poza tym, jako osoba z doktoratem, bardzo bym chciała znaleźć czas na prowadzenie badań naukowych w obszarze medycyny estetycznej, aby jeszcze lepiej spełniać oczekiwania moich pacjentów i wprowadzać nowe techniki w medycynie estetycznej. Pragnę również jeszcze więcej czasu poświęcać na edukację pacjentów. Aktualnie biorę udział w różnych projektach i kampaniach edukacyjnych dla pacjentów, jak np. „Porozmawiajmy o zdrowiu”. Dużą satysfakcję sprawia mi uświadamianie pacjentów w temacie medycyny estetycznej. A jeśli chodzi o życie osobiste, to faktem jest, iż jestem uzależniona od sportu. Chciałabym wziąć udział w triatlonie oraz zdobyć medale w Igrzyskach Lekarskich na które ciągle nie mam czasu się wybrać. Chciałabym również więcej podróżować, ponieważ ciągle brakuje mi już na to czasu.

Jakich porad udzieliłaby pani kobietom, które pragną założyć własny biznes, związany na przykład z medycyną estetyczną?
Zakładanie biznesu powinno wynikać z pasji. Nie powinno się wyłącznie chłodno kalkulować ale to powinno wyjść wprost z naszego serca. Ale jeśli ma się pasję, to wtedy warto, a pieniądze przyjdą później. Obecnie powstaje coraz więcej klinik oraz gabinetów kosmetycznych, które mają coraz bogatszą ofertę. Kobieta, która pragnie założyć firmę o takim profilu, musi liczyć się z dużym nakładem finansowym. Trzeba mieć dużą determinację, wiedzę i doświadczenie w tej branży. Widziałam już szereg przypadków kiedy firmy upadały, bo przeliczyły się z możliwościami. Prawdopodobnie lekarzowi jest łatwiej założyć tego typu działalność. Z pewnością jednak, kiedy bardzo się kocha swoją pracę, która w dodatku jest naszą pasją, to jest to już bardzo duży krok w stronę sukcesu.

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Żaneta Niżnikowska/NM Studio

Joanna-Kuschill-Dziurda-IKONA
Joanna-Kuschill-Dziurda-IKONA

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.