wycichowska_ikona
Fot. A. Grabowski
JJ
21/09/2014

Ewa Wycichowska: Rzeźbienie z ograniczeń

Za Ludwika XIV, który tańczył sześć godzin dziennie, cały dwór też musiał się tańca nauczyć. Kiedy ktoś chciał zostać ministrem, musiał dobrze tańczyć! Można więc powiedzieć, że były momenty, kiedy taniec rządził światem – o pasji tworzenia rozmawiamy z prof. Ewą Wycichowską, jedną z najbardziej utytułowanych polskich primabalerin i dyrektorką Polskiego Teatru Tańca

EksMagazyn: Dlaczego ludzie tańczą?
Prof. Ewa Wycichowska: Jacht pod żaglami, koń w galopie i kobieta w tańcu to trzy najpiękniejsze widoki na świecie. Tak naprawdę tylko człowiek tańczy. Jeśli nawet pomawiamy o to ptaki czy zwierzęta, mówiąc, że wykonują taniec godowy, to odbieramy to tak tylko przez naszą percepcję, ponieważ widzimy ruchy rytmiczne, piękne, czasem płynne, czasem ostre. Taki na przykład struś kręci się wokół własnej osi bardzo dynamicznie, niczym tancerka robiąca fouetté, czyli 32 obroty wykonywane w punkcie kulminacyjnym Jeziora Łabędziego w 3 akcie. Struś robi to tak pięknie, że mogłabym patrzeć na niego i inspirować się tą niesamowitą energią! Taki szaman poprzez taniec zamawiał różne rzeczy i można powiedzieć, że ów taniec był czynnością sakralną, Kościół odżegnuje się od tańca w świątyniach, chociaż muszę powiedzieć, że coraz mniej. Kiedyś taka komunikacja, biorąc pod uwagę przekaz my – bóstwo, miała charakter wertykalny. Szaman był kapłanem, który pośredniczył w komunikacji, bo taniec służy również do komunikacji, tak, jak cała nasza mowa ciała.

Podobno 70 proc. naszej komunikacji polega na mowie ciała…
Na gestach, wyrazie twarzy, spojrzeniu, na dystansie, czyli czymś, co nazywamy orientacją ciała. Jeśli jestem do pani zwrócona przodem, to znaczy, że jestem cała oddana tej rozmowie. Jeśli widzę w oknie na Anioł Pański otwarte ramiona papieża, to czuję, że on z miłością zwraca się do ludzi stojących na dole.

Czy można w tej mowie ciała oszukiwać?
Oczywiście, kiedy politycy mówią do ludzi, to wielu rzeczy są nauczeni. Przedmiot związany z mową ciała jest na wszystkich studiach, które dotyczą marketingu, prezentacji i zdobycia pracy. To wszystko dlatego, że podświadomie dajemy pewne znaki, ta semantyka, która przebija się przez mowę ciała, ułożenie nóg, ramion w stosunku do partnera czy jakiejś sytuacji, bez słowa mówi nam wiele rzeczy. Co więcej, pomaga w komunikacji nawet ze zwierzętami! Mam yorka, który dokładnie wie, co chcę powiedzieć i rozmawia ze mną swoją mową ciała, w taki sposób, że ja też wiem, czego on chce ode mnie. Trzeba się tylko temu przyjrzeć. Podobno matki na tej samej zasadzie potrafią się porozumiewać z noworodkami. Jeśli pewne znaki zostaną zakodowane to jest to pierwszy język, który się odbywa i który jest niewerbalny. Czyli tak, jak w tańcu. Można więc powiedzieć – wracając do pani pierwszego pytania – że ludzie tańczą, bo chcą się komunikować: albo z partnerem, albo z większą grupą ludzi, albo wertykalnie, czyli z bóstwem.

Czy taniec może zmienić człowieka?
Taniec zmienia na pewno. Jest taka dziedzina terapii, jak choreoterapia, która zajmuje się zmianą. Przy jej pomocy można stwierdzić na przykład, że dziecko jest zestresowane lub ma jakieś ograniczenia, i dalej – czy są to ograniczenia psychiczne, nieumiejętność bycia w grupie czy po prostu jakaś choroba. To wszystko widać w ruchu. Taniec pomaga otworzyć się, przezwyciężyć pewne ograniczenia, wycofanie.

Uważa się, że malarstwo jest najtrudniejsze w odbiorze, a muzyka najłatwiejsza.
Taniec, ruch człowieka, jest złączony z jego wnętrzem, a sztuka tańca to jest jeszcze coś innego. Jest ona związana z artystą, czyli kimś, kto tworzy nowy wizerunek i ma do powiedzenia coś, czego, że tak powiem, nie-artysta nie widzi i nie czuje. W momencie, kiedy widz ogląda artystę lub słucha jego dzieła, to wtedy coś przeżywa lub czegoś nowego się dowiaduje. O jakiejś sprawie lub drugim człowieku.
Sztuka tańca działa na człowieka podobnie, jak malarstwo czy muzyka. Jest jeden warunek. Widz musi być wrażliwym człowiekiem. Czasem jest tak, że w danej sztuce nie ma właściwie żadnej historii, a ktoś przychodzi po spektaklu, płacze i mówi: „To jest o moim życiu, skąd pani wiedziała?”. Czasami trudno wyrazić, dlaczego coś nas wzrusza. Dlatego sztuka, która jest ulotna z natury, trwa tyle, ile spektakl. Oglądany na żywo, bo wtedy mamy dowolność patrzenia, w miejsce, w które chcemy spoglądać. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a nawet więcej: zależy obok kogo siedzę, w jakim stanie się tu znalazłam. Czy jestem załamana czy przyszłam się rozerwać?

I jak do tego widza dotrzeć?
Trzeba mu dać szeroką gamę środków wyrazu: działać na emocje, na poczucie estetyki i działać intelektualnie. Jeśli spełnimy te trzy aspekty, to mamy większą szansę, żeby być zrozumianym. I żeby istniał dialog, nie tylko monolog – ja mówię, a wy słuchajcie i nic mnie nie obchodzi. Nie, mnie interesuje dialog z widzem.

Cały materiał  jest do przeczytania w 23. numerze EksMagazynu.

wycichowska_ikona
wycichowska_ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.