Maja_Zalewska
Maja Zalewska, połówka duetu projektowego "m4m"
Anna Chodacka
28/02/2011

Im trudniej, tym ciekawiej

Z grzejnika potrafi zrobić dzieło sztuki użytkowej. Fotel, który zaprojektowała stoi u Jagi Hupało. Ostatnio pochłania ją praca przy Stadionie Narodowym. Oto Maja Zalewska, połówka studia projektowego „m4m”

Jakie są pani największe dotychczasowe sukcesy?
Każdy z nich jest ważny i chyba trudno mi wybrać. Na pewno najmocniej zapamiętałam ten pierwszy – zdobycie nagrody im. Zbyszka Zawistowskiego Dyplom Roku. Potem pierwsza realizacja, wygrane konkursy: Terma Design, Kreatywne Wyzwania XXI Wieku Corian Dupont, awans do finału Young Design 2010, ale chyba najprzyjemniejsze było uznanie  jakim cieszył się nasz projekt – fotel zrobiony z budki telefonicznej w czasie „Przetworów 2010”. Nie zdobyliśmy nagrody, ale nie było osoby, która przeszłaby obok niego obojętnie. Tak entuzjastyczny odbiór jest niesamowitą siłą napędową i motywuje do dalszych działań. Teraz fotel stoi w salonie Jagi Hupało co uważam za ogromny komplement.

Czy z jakiejś realizacji jest pani wyjątkowo dumna?

Tak jak mówiłam wcześniej każdy projekt jest dla mnie ważny, ale najwięcej satysfakcji daje mi teraz nasz autorski pomysł CablePower. To inicjatywa wprowadzenia na polski rynek kolorowych, minimalistycznych lamp zbudowanych z  kabla i żarówki. Zaczęło się od kabli w oplotach, a teraz po niespełna pół roku prężnie działamy na rynku, a nasze lampy zawisną m.in. w gliwickich loftach. To z czego jestem najbardziej dumna to fakt, że udało nam się opanować cały proces od projektu przez realizację do marketingowych działań na rynku. Są to nowe dziedziny, w których jak się okazało też dajemy sobie radę.

Mamy sporo młodych, polskich designerów, którzy nie tylko są niezwykle utalentowani, ale właśnie tworzą ciekawe rzeczy. Tyle, że popularni są chyba bardziej za granicą niż w naszym kraju?
Niestety polski rynek nie jest jeszcze gotowy na design. Jest niesamowicie ciężko przebić się ze swoimi projektami, a na realizację liczyć mogą nieliczni. Sama w portfolio mam mnóstwo niezrealizowanych projektów, które prawdopodobnie nigdy nie ujrzą światła dziennego ze względu na brak zainteresowania ze strony przemysłu i braku środków żeby zrealizować je na koszt własny.

Inaczej jest za granicą. Rozwinięte firmy wiedzą, że inwestycja w projektanta się opłaca bo dobrze zaprojektowany produkt ma szansę na większy sukces rynkowy. Produkty sygnowane podpisem projektanta są chętniej kupowane co przekłada się na zysk danej marki i rozgłos dla projektanta. W Polsce niestety nadal najbardziej popularne jest myślenie, że najlepiej produkt zaprojektuje wykonawca czyli w praktyce inżynier, spawacz, stolarz itp. Mści się to na estetyce polskich wyrobów których jakość jest wysoka ale wygląd mizerny. Zresztą trudno się dziwić skoro w jedynej telewizji o tematyce wzorniczej jaka jest dostępna szerokiej publiczności przedstawiane są projekty wnętrzarskie z lat 80. i 90. jako te najnowocześniejsze. Skoro w ten sposób jest kształtowana świadomość projektowa odbiorców to przedsiębiorcy nie mają motywacji do zmian.

Jakimi zasadami kieruje się pani projektując? O co pani chodzi w projektowaniu?

To co jest dla mnie najważniejsze w każdej dziedzinie projektowania to dążenie do prostoty. Ze studiów na Wydziale Architektury wyniosłam zasadę projektowania polegającego na odejmowaniu pomysłów. „Mniej znaczy więcej” jest stwierdzeniem pod którym mogłabym się w stu procentach podpisać.

Zawsze szukam rozwiązań mobilnych. Staram się by projekty pozostawiały pewną dowolność użytkownikom i dawały im możliwość dopasowania gotowego produktu do własnych potrzeb. Sama szukam tego w przedmiotach i tak staram się je projektować.

Czy ma pani autorytet? Kogoś na kim się wzoruje?
Jestem wielbicielką polskiej myśli wzorniczej z lat 60. Podziwiam projekty Teresy Kruszewskiej, które nawet po pięćdziesięciu latach od powstania są aktualne i ponadczasowe. Poza jej sposobem myślenia o designie, podziwiam ją za siłę przebicia się w tym mocno „męskim” świecie. Sama walczę z tym na co dzień i wiem jak czasami jest ciężko odzwyczaić męskie otoczenie by nie zwracało się do grupy, w której jestem „Panowie” czy „Koledzy”.

Największe designerskie marzenie Mai Zalewskiej?

Jest ich wiele. Bycie rozpoznawalną w kręgach designu, publikacja w Wallpaperze, wystawa w Mediolanie, sukces marketingowy. To tak mocno pragmatycznie ale widzę jakie możliwości kreowania świadomości i rynku mają ci, którzy odnieśli sukces. Takie osoby ze względu na swoja pozycję mogą wnieść wiele dobrego i wiele zmienić w postrzeganiu świata przez zwykłych ludzi. Będąc tak mocną marką staje się jednocześnie autorytetem a to daje naprawdę wiele możliwości i duża swobodę w projektowaniu.

Jest pani połówką duetu projektowego „m4m”? Jak się projektuje we dwójkę?
„m4m” studio powstało w 2008 i od tego czasu wspólnie zajmujemy się projektowaniem – architekturą, wnętrzami i designem. Jeśli chodzi o pracę w duecie to pewnie nie ma na to pytanie uniwersalnej odpowiedzi. W naszym przypadku świetnie się sprawdza, ale znam też pary które okazały się zbyt silnymi indywidualnościami.

To pewnie sztuka kompromisu. Ja nigdy nie czułam się zdominowana. Tak naprawdę projektowanie bez żadnych ograniczeń jest nudne. Im trudniej, tym ciekawiej. Wątpliwości drugiej połówki duetu zawsze są konstruktywne i motywujące. Po ponad 3 latach razem, mogę powiedzieć, że idealnie się uzupełniamy i mimo impulsywnych charakterów bardzo dobrze dogadujemy. Każde z nas wnosi coś swojego do projektu, tak że po pewnym czasie granica pomiędzy naszymi pomysłami się zaciera.

Sporo jest w Polsce właśnie duetów projektowych. Osoby w nich tworzące to małżeństwa, choćby Malafor czy AZE Design.

„m4m studio” też ma takie plany (śmiech.) Jest to bardzo specyficzny zawód, który wymaga dużo poświęcenia. Żeby nie zniknąć z rynku trzeba stale o sobie przypominać biorąc udział w konkursach, wystawach, targach. Niejednokrotnie wymaga to poświęcenia całego wolnego czasu i posiadanie partnera z branży jest w tym przypadku naprawdę wygodne. A poważnie mówiąc wspólne projektowanie, sukcesy i porażki, wspólne cele, to wszystko bardzo zbliża.

Jakie są pani i „m4m” najbliższe plany zawodowe?

Jesteśmy teraz w trakcie współpracy z firmą Sound of Music, która wdraża nasz projekt Eventcube. Nasze „kubiki” mają być w sprzedaży jeszcze w tym roku, a na razie intensywnie pracujemy z technologami i branżowcami. Będziemy pracowali z Terma Technologie nad wdrożeniem naszego grzejnika Cyklon. Mamy nadzieję, że do sklepów trafi na wiosnę. Cały czas jesteśmy mocno zajęci projektem CablePower i liczymy na rozszerzenie działalności. Poza m4m cały czas jestem zaangażowana w projektowanie Stadionu Narodowego i teraz na finiszu budowy będzie to na pewno pochłaniało dużą część mojego czasu. W planach jak zawsze konkursy i targi zarówno w kraju jak i za granicą. Kalendarz pełen terminów a głowy pełne pomysłów…

Rozmawiała: Anna Chodacka

Poniżej prace autorstwa „m4m” (Mai Zalewskiej i Marka Kostykiewicza), www.m4m.com.pl


Terma Design, źródło: m4m

Fotel z budki telefonicznej

 

Cable Power

Maja_Zalewska
Maja_Zalewska

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. geek 01/03/2011 12:04

    CytujSkomentuj

    bardzo podoba mi się fotel z budki telefonicznej:)

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.