Madga Gessler
Magda Gessler - kobieta w stu procentach / fot. PressFactory
Aneta Zadroga
11/01/2013

Magda Gessler: Mężczyzna to król!

„Co za kobieta!” – powiedział Rhett Butler na widok Scarlet O’Hary w słynnym „Przeminęło z wiatrem”. Gdyby dane mu było spotkać Magdę Gessler, z całą pewnością powtórzyłby to zdanie. Ze stuprocentową kobietą EksMagazyn rozmawia o mężczyznach, Polkach, gotowaniu i… hedonizmie

Czy w Polsce trudno jest być kobietą sukcesu?

Magda Gessler: To nie ma znaczenia, gdzie się jest tą kobietą sukcesu. Wszędzie jest ciężko. Jak wiadomo, niepowodzenia innych są naszą największą radością. Ala ja się bronię. Moją twierdzą jest na przykład mój dom. Zaszycie, prawie, że klasztorne. Tutaj czuję się znakomicie.

Ale musi Pani bywać na salonach…

Nie czuję żadnej potrzeby oddawania się blaskom popularności, wydaje mi się to wręcz groźne. Mam na myśli występowanie, chodzenie na jakieś eventy, itd. Im więcej jestem poza domem w czasie produkcji, tym więcej później staram się spędzać czasu z bliskimi. Potrafię rozgraniczyć, na co powinnam pójść, a co sobie odpuścić, dlatego nie czuję presji, żeby to robić. Jestem tam gdzie naprawdę chcę. Nie rozważam tego w kategoriach: wypada czy nie wypada. Jestem jednak rozpoznawalna i bardzo mnie to cieszy. Każdy, kto jest celebrytem właśnie na to się decyduje. Bardzo mi się podoba jak Ania Mucha z tego korzysta. Uśmiecha się do świata, jest przepyszna, przeładna. I ona wie, że musi to oddać publiczności w zamian za uwielbienie. Jeśli ktoś decyduje się na zostanie osobą publiczną, to ma być dostępny. Jak się mówi „A” to się mówi i „B”.

Co teraz zajmuje Pani czas?

Piszę następne trzy książki, mam felieton we Wprost. Bardzo odważna i fajna decyzja Tomka Lisa. Jest też propozycja filmu. Na tych rzeczach chciałabym się koncentrować. Nie chcę jednak być taką zwyczajną celebrytką. Celebrytka – to strasznie puste.

Chce Pani być kimś więcej?

Uważam, że jestem osobą, która kreuje pewien trend. Pewną filozofię. To jest trochę więcej niż krótka moda. Na rynku warszawskim działam prawie 20 lat. Idę prosto przed siebie. Jestem taką autsajderką. Taką książką, która najlepiej o mnie opowiada są właśnie „Kuchenne Rewolucje”. W niej opowiedziałam jak naprawdę jestem. Tam widać, że nie jestem diwą, tylko osobą, która walczy o swoje zasady. Wierzę w to co robię. I chciałabym, żeby te pryncypia, którymi się kieruję stały się popularne. Aby ludzie dzięki nim mogli lepiej, zdrowiej i fajniej żyć.


Skupia się Pani tylko na tym, co chce osiągnąć?

Nie można mieć celu na zasadzie złotego jabłka i ślepo do niego dążyć pomijając wszystko po drodze. Wiem już, że rzeczy drobne są ważne. Życie po drodze jest równie ważne, a może nawet ważniejsze, bo tego złotego jabłka możemy nigdy nie mieć. Jestem hedonistką i nie boję się do tego przyznać. Ubóstwiam życie, znam jego cenę. Dlatego na końcu każdego dnia muszę sprawić sobie jakąś przyjemność. Może być to rozmowa z mężem, córką lub świeży, przepiękny pomidor. Muszę jakoś siebie obdarować i zrobić sobie ucztę dla duszy. Nie rozumiem ludzi, którzy pracują, kładą się półprzytomni spać, wstają i znowu pracują. Gonią tego króliczka, którego czasem wcale nie doganiają, a po drodze tracą całe życie.

Hedonizm jest jednak w Polsce nadal postrzegany negatywnie…

U nas jest powszechny purytanizm! Nigdy w życiu nie widziałam, żeby kraj katolicki był tak purytański jak nasz. Rozwój tej cechy zakłóca kompletnie sens życia. Rozumiem takie postępowanie u Luteranów, ale u Katolików? Powinniśmy się przyjrzeć Hiszpanom, Włochom, Portugalczykom. To są ludzie głęboko wierzący, ale u nich jest miejsce na wszystko. Ci ludzie cieszą się życiem. My tego nie potrafimy i uważam to za grzech.

Jaki jest idealny mężczyzna?

Najpiękniejszym mężczyzną jest dla mnie Sartre. Piękny jest Picasso. Henry Miller. To są moi mężczyźni, czyli mężczyźni z dużym mózgiem, albo dużym talentem. Mężczyzna bez nadzwyczajnego myślenia jest strasznie nieciekawy. Jedyna rzecz, która mnie przy mężczyźnie zatrzymuje to fakt, że myśli inaczej, że jest geniuszem, i że ja jestem zakochana przede wszystkim w jego mózgu. Natomiast nigdy w życiu nie wyszłabym za mąż za Hiszpana. Oni, jak wszyscy mieszkańcy krajów południowych, wiecznie patrzą kobiecie między nogi. Z kolei Polacy przez swój purytanizm wcale nie zaglądają między nogi…

Jak sprawić, by idealny mężczyzna był nim, mimo lat spędzonych w związku z kobietą?

Mężczyzna powinien być królem. Nie można go bez przerwy sprowadzać do poziomu podłogi. Musi się czuć silniejszy i fajniejszy. Wiedzieć, że jest odważny. Trzeba go wspomagać w jego celach, chwalić za trofea, które przynosi do domu. Mężczyzna w gruncie rzeczy jest bardzo delikatny, podczas gdy świat stawia przed nim coraz trudniejsze zadania. Dziś jednak kobiety do mężczyzn podchodzą zbyt materialnie. Trzeba być kobietą, a nie mężczyzną w związku. Myślę, że samotnych kobiet jest coraz więcej, bo są za bardzo roszczeniowe.

Czego nie lubi Pani u kobiet?

Przede wszystkim braku lojalności. Kobiety niszczą siebie nawzajem, rzadko współdziałają. To poczucie rywalizacji jest bardzo wyraźne. Nie znoszę kobiet w moim wieku, które nie lubią młodszych kobiet.

Co najbardziej Panią irytuje w polskim społeczeństwie?

Choćby to, że w Polsce jest przyzwolenie na flirt. Kiedy widzę, że jakaś kobieta flirtuje z moim mężem, to mam prawo zareagować. Tymczasem Polki udają, że nic nie widzą. Hiszpanki biorą męża pod pachę i wychodzą. Włoszki dają w twarz. Nie można być aż tak dobrze wychowaną, żeby nie widzieć, co się dzieje.

Jaki jest przepis na zdobycie uwagi Magdy Gessler?

Męski zapach. To mój fetysz. Zapach mężczyzny musi być genialnym pomieszaniem perfum i ciała. W Polsce rzadko zdarza się, żeby ktoś pięknie pachniał, ponieważ Polacy używają perfum źle. Używają perfum unisex, które nie są ani dla kobiety, ani dla mężczyzny. Te perfumy nie łączą się z feromonami i nie współdziałają z ciałem. Na palcach jednej ręki mogę policzyć mężczyzn, u których jest ta genialna korelacja pomiędzy perfumami, a ciałem.

O czym Pani marzy?

O tym, żeby Polacy zaczęli siebie lubić. O tym, żeby zaczęli lubić innych, żeby lubili różnice, żeby lubili ludzi słabych i mocnych. Żeby w restauracjach można było zobaczyć i niepełnosprawnych i dzieci. Marzę o tym, żeby moje dzieci miały dzieci. Marzę o tym, żeby być babcią. Żeby moje dzieci robiły coś, co będzie im sprawiało radość. Marzę o tym, żebyśmy nadal mogli jeść ogórki kiszone, czyli, żebyśmy nie dali się do końca zglobalizować (śmiech). Poza tym ciągle marzę o tym, żeby zjeść coś dobrego i dlatego gotuję (śmiech).

Jak Magda Gessler odczytuje hasła znane każdej z nas?

Miłość…
To nieprawda, że jest tylko jedna.

Przyjaźń…

To bardzo duża odwaga. Jest trudniejsza niż miłość.

Seks…

Jest wszędzie.

Samotność…

Nie istnieje.

Nadzieja…
Kontrolowana. Bo lepiej ją kontrolować.

Marzenia…

Wymykają się wszystkiemu.

Prawdziwy mężczyzna...
To taki, przy którym czujemy się bezpiecznie i który jest odważny. Taki, który ma odwagę poprowadzić mnie przez życie.

Prawdziwa kobieta…

Czasami jest słaba. Jest ciepła i czuła. Potrafi coś z siebie dać. Uzupełnić, a nie rywalizować. Ale jednocześnie potrafi być konsekwentna.


rozmawiały Aneta Zadroga, Anna Chodacka

Madga Gessler
Madga Gessler

Komentarze Dodaj komentarz (3)

  1. Sabina 22/11/2010 10:20

    CytujSkomentuj

    Uwielbiam Gessler za to jak gotuje i jaką jest kobietą. Super wywiad, oby takich więcej ;)

  2. ekhem 30/11/2010 22:37

    CytujSkomentuj

    mam bardzo dużo sympatii dla Pani Magdy. Mogą mówić, że ona tak naprawdę nie jest ekspertem kulinarnym. Mogą jej zarzucać, że lansuje się w mediach. Ale ja im wszystkim powiem: gdyby wszyscy tak się „lansowali” i tak „nie znali się” na kuchni, to mielibyśmy najlepsze restauracje i najbardziej pozytywne media w Europie!

  3. kris29 31/01/2013 19:46

    CytujSkomentuj

    kiedyś ją bardziej lubiłam, dziś wydaje mi się, że trochę za bardzo gwiazdorzy niestety, ale chyba tak już jest…..

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.