800na600magdapilarz
Fot. Archiwum artystki
JJ
20/02/2015

Magdalena Pilarz-Bobrowska: Całe życie z muzyką

Nie rozdwoimy się. Ja na pewno wybieram taki sposób życia, żeby spełniać moją największą pasje, jaką jest muzyka i największą miłość, którą jest mój syn. Staram się to pogodzić, uzupełniać te dwa obszary, ponieważ kobieta spełniona jest lepszą matką. Magdalana Pilarz-Bobrowska dla EksMagazynu

EksMagazyn: Ostatni wywiad z Tobą ukazał się w EksMagazynie dwa lata temu. Teraz znów spotkaliśmy się na jednej scenie – swoim występem uświetniłaś Galę IV. Urodzin EksMagazynu w listopadzie 2014 r. Co się w tym czasie u Ciebie wydarzyło?

Magdalena Pilarz-Bobrowska: Przez ostatnie dwa lata, w dużej mierze, zajmowałam się w działalnością koncertową. Nadal współpracuję z Gliwickim Teatrem Muzycznym, gdzie śpiewam główną, tytułową rolę, w operetce Franciszka Lehara „Wesoła Wdówka”. Miałam przyjemność występować w Londynie na inauguracji Salonu Literackiego Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. W trakcie mojego koncertu śpiewałam arie operowe, m.in. arię z „Halki” Moniuszki, ponieważ poproszono mnie o typowo polski repertuar. Zostałam cudownie przyjęta przez tamtejszą publiczność, a dodatkowo udało mi się zobaczyć oryginalną wersję musicalu „Upiór w operze” w londyńskim Her Majesty’s Theatre‎. Byłam zachwycona profesjonalizmem całokształtu, tego jak zadbano o scenografię, aktorów, śpiewaków, tancerzy i stroje. Ogromnie miłym, przyjemnym i ważnym dla mnie koncertem był ten, gdzie występowałam wspólnie z Jackiem Wójcickim w Teatrze Bagatela w Krakowie, przy akompaniamencie Salonowej Orkiestry Cameraty. Wspólnie wybraliśmy repertuar, śpiewaliśmy trochę utworów operetkowych, musicalowych, ale głównie muzykę filmową i utwory zahaczające o piosenkę aktorską. Dla mnie było to bardzo sympatyczne spotkanie. Na paru koncertach występowałam również z Tadeuszem Szlenkierem, wspaniałym tenorem. Jakiś czas temu zostałam zaproszona do udziału w Europejskim Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy przez Bogusława Kaczyńskiego, a w zeszłym roku przez Alicję Węgorzewską – Whiskerd. Jako Gość Specjalny miałam recital podczas jednego z koncertów Festiwalu Kiepurowskiego.

Czy ważnych pod względem artystycznym spotkań było więcej?
Jak wiesz, najczęściej śpiewam utwory napisane wiele lat, a czasami wieków temu. Dlatego też ciekawym doświadczeniem, było zaproszenie na 26. Międzynarodowy Festiwal Kompozytorów Krakowskich, na którym, miałam przyjemność wykonać utwór „Przebudzenie” skomponowany przez Pawła Sydora. To właśnie bezpośrednio od kompozytora miałam okazję dowiedzieć się, co sobie wyobrażał pisząc ten utwór oraz jak chciał, żeby solistka go wykonała. To było bardzo ciekawe doświadczenie – móc usłyszeć uwagi od samego twórcy pieśni. Tym bardziej, że była to muzyka współczesna, czyli repertuar odmienny od tego, który śpiewam najczęściej.
Wspomniałaś o niezwykłym przeżyciu, jakim był dla ciebie spektakl „Upiór w operze”. Czy miałaś okazję zobaczyć inne słynne przedstawienia?
Miałam przyjemność obejrzeć „Cyganerię” Pucciniego w Operze w Sydney. To również było dla mnie ważne przeżycie, ponieważ słynna, australijska opera szczyci się doskonałą akustyką, dzięki której śpiewak rzeczywiście może cieszyć się i delektować śpiewem. Może spokojnie operować dynamiką piano i forte i jest pewny, że będzie słyszalny. Niestety, w naszych teatrach i operach z akustyką bywa różnie. Jest to szczególnie smutne, jeśli buduje się operę w obecnych czasach i niestety nie spełnia ona wszystkich warunków, które powinny być zapewnione.

Co sprawia Ci największą satysfakcję w pracy scenicznej?
Bardzo cieszy mnie to, że mogę wykonywać ten zawód, sam fakt, że mogę występować przed publicznością. Każdy występ jest dla mnie ważny, bez względu na to czy jest to mała sala, czy też duża sala kongresowa. Podczas przedstawienia operowego nieustannie trzeba grać, przez cały czas pozostać w skórze konkretnej postaci, publiczność odczuwa nasze emocje i my też czujemy jej emocje oraz odbiór spektaklu. Natomiast w trakcie koncertu, po każdym utworze, od razu następuje interakcja. Jest to konfrontacja innego rodzaju. Każdy utwór jest małym, osobnym dziełem. A pomiędzy tymi fragmentami my śpiewacy możemy prywatnie reagować na aplauz i emocje publiczności.  Bardzo podoba mi się to, że mogę śpiewać różnego rodzaju muzykę – od operowej, sakralnej po filmową, a nawet poezję śpiewaną. Niektórzy rozgraniczają typowy śpiew operowy, gdzie operujemy stawianym głosem i uważają, że nie powinno się w ten sposób śpiewać innej, bardziej rozrywkowej muzyki. Ja się z tym stwierdzeniem nie do końca zgadzam. Oczywiście, śpiewak, wykonując piosenkę spoza repertuaru klasycznego, może zmodyfikować trochę głos, żeby nie było to typowo operowe śpiewanie, natomiast dla mnie najważniejsza jest osobowość sceniczna, barwa głosu, charyzma, dobry słuch, czysty śpiew. To czy artysta potrafi utrzymać frazę, czy ma poczucie rytmu, jednym słowem, czy jest muzykalny. Niezależnie jakim głosem śpiewa, te czynniki muszą być spełnione. W tym wszystkim chodzi przecież o to, żeby całość podobała się słuchaczom i by mogli przeżyć coś wartościowego. Wracając do zawodowej satysfakcji, ostatnio często jestem proszona, o przygotowanie koncertu pod względem całej oprawy artystycznej, począwszy od doboru solistów występujących razem ze mną i orkiestry, po repertuar, jego kolejność i stroje. Zaczęłam zajmować się oprawą artystyczną różnego rodzaju koncertów. Także takich, które mają na celu uświetnić konferencję, jubileusz, spotkanie wigilijne czy inne ważne wydarzenie.

Co jest ważne przy wyborze repertuaru?
To bardzo istotny element każdego koncertu. Ponieważ wybór jest ogromny, a ja wykonuję różnego rodzaju muzykę, myślę że zawsze można dobrać coś takiego, żeby odpowiadało organizatorom, mnie jako wykonawcy i zgromadzonej publiczności. Przy wyborze listy utworów ważne są założenia imprezy. Kiedy ktoś jest po całym dniu konferencyjnym, dobrze żeby miło spędził czas, trochę się ukulturalnił, ale niekoniecznie, trzeba serwować mu ciężką, atonalną operę.

Czy masz sprawdzone sposoby na to, by złapać kontakt z publicznością?
Na co dzień jestem dużą optymistką, od dziecka uśmiech prawie nie schodzi mi z twarzy. Oczywiście, w życiu są smutne i wesołe momenty, ale na wszystko staram się patrzeć z pozytywnej strony. Kiedy wychodzę na scenę w trakcie przedstawienia staram się być daną postacią, a podczas koncertu jestem w nastroju adekwatnym do danego utworu. Ważna jest pogoda ducha, otwartość do ludzi, nastawienie i pierwsze wrażenie. I to niezależnie od tego, czy wchodzę na scenę czy na salę wykładową – ponieważ uczę emisji głosu w Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego – traktuje to jako swego rodzaju występ. Jestem na scenie, mam swoją publiczność i chodzi o to, żebym zainteresowała moich słuchaczy.

Czy masz inne pasje poza śpiewaniem? Czy po koncercie wyciszasz emocje czy wręcz przeciwnie?
Tuż po koncercie mam w sobie ogromne emocje, rozpiera mnie niesamowita energia i najchętniej spędzałabym czas, robiąc coś interesującego w miłym towarzystwie. Bardzo ważny jest dla mnie mój syn, obecnie pierwszoklasista. Zależy mi na tym, żeby pogodzić bycie jak najlepszą matką, śpiewaczką, pedagogiem, żoną i na tych wszystkich polach chciałabym się realizować. Bycie matką jest najcudowniejszym przeżyciem i jednocześnie sposobem na odpoczynek od muzyki, sceny czy uczelni. To zupełnie inne światy. Wiele śpiewaczek, które chcą zrobić światową karierę, uważa że nie da się pogodzić tych dwóch rzeczy: czyli być świadomą mamą, która nie tylko dziecko ma, ale też je wychowuje i spędza z nim czas, z realizowaniem się na wielkich scenach, dlatego rezygnują z posiadania dzieci. Jeśli jest się na walizkach, a przedstawienia w różnych miejscach, koncerty z tym się właśnie wiążą, to albo bierze się dziecko pod pachę, albo zostawia komuś innemu pod opieką. Nie rozdwoimy się. Ja na pewno wybieram taki sposób życia, żeby spełniać moją największą pasje, jaką jest muzyka i największą miłość, którą jest mój syn. Staram się to pogodzić, uzupełniać te dwa obszary, ponieważ kobieta spełniona jest lepszą matką.

800na600magdapilarz
800na600magdapilarz

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.