Maczifit-ikona-ekss
Fot. Franek Mazur
Redakcja
31/12/2018

Małgorzata Mączyńska: Bycie FIT to mój styl życia

Trenerka, instruktorka fitness, pasjonatka sportu i zdrowego stylu życia. W sieci, bliżej znana jako Maczifit, optymistka, motywatorka, zdolna, piękna i wysportowana kobieta, która swoją pasją do bycia FIT dzieli się ze światem. Kim jest ta uśmiechnięta dziewczyna, która przebojem idzie po swoje?

Opowiedz proszę naszym czytelniczkom, jak się rozpoczęła twoja droga życiowa, czyli sport?

Małgorzata Mączyńska, trenerka, instruktorka fitness, ambasadorka eat me! Linii FIT: Sport towarzyszył mi od najmłodszych lat, od zawsze wiedziałam, że będzie w moim życiu obecny. Najpierw więc były to klasy sportowe, a później naturalnym torem – AWF. Zawsze imponowały mi kobiety aktywne. Takie, które nie dość, że świetnie wyglądają, mają mnóstwo energii, są wiecznie uśmiechnięte, dbają o dom, dzieci i mają siłę, żeby się z nimi bawić (śmiech).

Chciałam być taka jak one, wiedziałam, że chcę też być taką matką i aktywną osobą a później, wysportowaną babcią w legginsach.

Zawsze chciałam mieć dzieci i co za tym idzie, zawsze chciałam pracować z dziećmi w sporcie. Tak też po drodze było, prowadziłam między innymi zajęcia taneczne i piłkarskie dla najmłodszych lat. Sport tak naprawdę zawsze był obecny w moim życiu.

Wszystko zaczęło się od mojego taty. Tata biegał maratony i tak go obserwowałam (śmiech). Bardzo mi to imponowało – czy zima, czy mróz, on zawsze biegał. Byłam z niego bardzo dumna. Dzisiaj to żadna nowość, ale w tamtych czasach ludzie nie biegali (śmiech). Myślę, że mój tata zaczął kształtować w mojej świadomości pogląd, że sport to zdrowie, że ruch kształtuje nie tylko naszą fizyczność, ale i charakter.

Kiedy byłam na studiach, ukończyłam kurs na instruktora fitness, choć te zajęcia wówczas nie były tak popularne jak teraz. Prowadząc zajęcia fitness w pracy, miałam tam również siłownię i zaczęłam tam ćwiczyć.  Zobaczyłam, jak można modelować sylwetkę treningiem siłowym. Obserwowałam, jak osoby trenujące ze mną i nie tylko ze mną, zmieniają swój wygląd i zdrowie na lepsze, ale również jak to wszystko oddziałuje pozytywnie na wielu płaszczyznach ich życia.

Sport to nie tylko kult ciała i dbanie o swoją sylwetkę. Sport wychowuje, uczy i pomaga w życiu. To nie tylko te endorfiny. Sport zmienia postrzeganie siebie i świata, u niektórych  leczy kompleksy, dodaje siły. Mi też sport w życiu wiele pomógł. Miałam w życiu wiele sytuacji ciężkich i on zawsze mi pomagał, trzymał na powierzchni. Nie uciekałam w żadne uzależnienia. Choć sport też jako uzależnienie można potraktować, tyle, że pozytywne (śmiech).

Ja zawsze mówię, że wygląd to efekt uboczny tego, jak żyjemy. Bo nie tylko aktywność fizyczna, ale też to, co jemy, jest bardzo ważne. I nie należy się nastawiać źle do zdrowej diety. Trzeba przestawić myślenie, wyrobić nawyki żywieniowe. Tak, jak wyrabialiśmy je, jedząc białe bułki na śniadanie (śmiech). To naprawdę bardzo pomaga.

Obserwuję osoby, które przychodziły do mnie na zajęcia czy na treningi. Te, które regularnie ćwiczą, to widzą, jak nawet ich osobowość się zmienia na lepsze i stają się pewniejsi siebie. W zwykłej codzienności radzą sobie lepiej i sprawniej.

Czego twoim zdaniem jest w polskich sklepach na półkach za mało? Czy w naszym społeczeństwie widzisz chęci do zmiany nawyków żywieniowych?

Chęć na pewno widzę, dlatego że jest większa świadomość w społeczeństwie. Wiedza na temat wszystkiego, co zawarte jest w słowie „FIT” jest bardziej dostępna i szerzona wieloma kanałami informacyjnymi. Z drugiej strony jednak nadal dominują tendencje „wymówkowe” – praca, dzieci, itd. Często słyszę: „Gosia, ale ty nie masz dzieci, to łatwiej dbać ci o dietę, sylwetkę, ruch”. Opowiadam im wtedy mój dzień, oraz to, że robiłam kilka, ba! kilkanaście podejść do „tego zdrowego jedzenia”. I wtedy nastaje cisza, nagle te wymówki to właśnie tylko wymówki! To nie jest tak, że mi to łatwo wszystko przyszło. Łatwo nie było, bo moje nawyki żywieniowe nie były najlepsze. Zmiany dobrze jest jednak wprowadzać powoli, tak samo jak lepsze nawyki żywieniowe. Już samo to, że wyrzucimy z diety to, co wiemy, że jest złe dużo daje. Co do produktów w sklepach to szczerze myślę, że jest ich wystarczająca ilość i wybór w różnych sklepach i restauracjach.

Z kolei o żywność totalnie dobrej jakości, nieprzetworzoną łatwo nie jest, ale to już kwestia środowiska, a nie dostępności. Myślę jednak, że jeśli się naprawdę chce to wszystko jest do zdobycia w sklepach. Kiedyś to naprawdę nic nie było. Teraz są sklepy i lokale eko. W zwykłych marketach też są ekopółki. Przede wszystkim jednak chodzi o tę świadomość i chęci. Uważam też, że jeśli czegoś nie wiemy to warto się udać do specjalisty, nawet na jedną konsultację. Ostatecznie możemy skorzystać z zaufanego cateringu. Możliwości jest naprawdę sporo.

Co byś zrobiła, gdybyś nie mogła zjeść czegoś zdrowego? Poszłabyś spać głodna, pijąc jakąś dobrą ziołową herbatę czy zjadłabyś, „spalając” to następnego dnia?

Nie doprowadzam do takich sytuacji, zawsze jestem przygotowana pod tym kątem, ale gdyby już tak się zdarzyło, to zrobiłabym sobie po prostu tego dnia „cheat meala” i spaliłbym to następnego dnia bez wyrzutów sumienia.

Co robisz, gdy masz gorszą chwilę dla organizmu (choroba, osłabienie) a przed tobą sesja czy zawody?

Co robię? Cisnę! Chyba, że choroba totalnie rozkłada mnie na łopatki i totalnie nie mogę się ruszyć. Było kiedyś tak, że rozłożyłam się tuż przed występem w telewizji śniadaniowej. Gdy zadzwoniłam poinformować, że jestem chora, było już za późno, bo na pasku leciały zapowiedzi z moim nazwiskiem. Zebrałam się w sobie i poszłam. Rysowałam wtedy wzór na BMI i powiedziałam go dobrze, ale napisałam odwrotnie.

Ale dałam radę i to było najważniejsze. Z drugiej strony, gdybym się nie pojawiła, to wyszłoby bardzo nieprofesjonalnie. A jeśli chodzi np. o sesję zdjęciową, to nie przypominam sobie, aby było ze mną aż tak źle, abym nie mogła w niej wziąć udziału.

Jaką rolę sport odgrywa w twoim życiu?

Sport jest jedną z głównych składowych w moim życiu. On buduje moją codzienność i osobowość. Sport dodaje mi pewności siebie i takiego chyba nawet animuszu (śmiech).

Dzięki aktywności fizycznej czuję się po prostu lepszym człowiekiem. Mogę dzięki niemu zarażać dobrą energią innych ludzi.

Czy hobby w twoim życiu to nadal sport czy są jakieś pasje totalnie od niego odcięte?

Moją ogromną pasją jest choćby taniec, czyli nadal sport. Czymś z innego nurtu jest natomiast moje zainteresowanie modą. Bo jak każda kobieta lubię ładne ubrania i śledzę nadchodzące trendy. No, ale umówmy się – sport jest na 1. miejscu.

Powiedz nam proszę, co dodaje ci sił i uśmiechu na co dzień?

Myślę, że trochę tego bym znalazła. Przede wszystkim moja praca, która jest moją pasją. Idąc do pracy nie mówię, że idę „do roboty” a na samą myśl wieje grozą (śmiech). Jedzenie! Ja kocham jeść, szukać nowych smaków, a jak wypada „cheat meal” to wracać do smaków dzieciństwa.

Z kolei, rodzina i znajomi mówią, że to są dzieci i zwierzaki. Że do nich mam najwięcej empatii i z nimi lubię spędzać czas. Dzieci i zwierzęta są bardzo wdzięczne, wywołują uśmiech prosto z serca na mojej twarzy. Nawet gdy jest jakiś słabszy dzień, to przy takim towarzystwie, nie sposób jest być wtedy zasmuconym mimo jakichś własnych problemów. Taki niby zwyczajny spacer z psem pomaga i jest dobry dla zdrowia (śmiech).

Co uważasz za wspierające i motywujące w całym świecie FIT a co ci się nie podoba?

Na pewno totalnie nie podoba mi się to, że niektórzy dzięki fitnessowi chcą się pokazać, zaistnieć. Zaczynają bycie FIT tylko po to by być „modnym”. Bycie FIT” to nie jest moda to styl życia. Ludzie ogólnie zaczęli bardzo obnażać swoją intymność. Wszystko jest dla wszystkich, dla oczu ogółu. Uważam, że jeśli propagować fitness i sport to tylko w zdrowy sposób. Bo inaczej to nie jest kojarzone dobrze. Druga strona medalu jest taka, że więcej osób propaguje bycie FIT, mamy więcej motywatorów a to nakręca pozytywny łańcuszek dobrych przykładów. Jeżeli ta moda na bycie FIT przeciąga na swoją stronę coraz większe grono ludzi, to niech się nie kończy.

Dzieci i nastolatki tyją w zastraszającym tempie. Jak można zachęcić ich do ćwiczeń?

Myślę, że tu niestety jest za mało edukacji z domu, od rodziców. Rodzice popełniają te same błędy, które popełniali ich rodzice. Ja widzę po sobie, że kiedyś się jednak inaczej jadło. Kiedyś też dzieci miały mniej udogodnień typu komputery i gry, i wychodziły na boisko czy trzepak. Teraz rodzice mają o wiele mniej czasu dla dzieci. Kupują na szybko gotowe jedzenie. Królują pierożki, kopytka, pizza i naleśniczki. Ale nawet naleśniki można zrobić z mąki orkiszowej czy żytniej, a nie z tej zwykłej.  Nawet wiele przedszkoli wprowadza zdrowe i świadome posiłki. I wtedy dzieci są od małego uczone zdrowych nawyków żywieniowych. I wtedy, w dorosłym życiu jest łatwiej nie popełniać błędów żywieniowych. Do 6. roku życia dziecka można wyrobić mu nawyki żywieniowe i ruchowe. Dzieci należy uczyć i to my powinniśmy być dla nich przykładem. Moi rodzice też mnie inaczej żywili. To ja po drodze zobaczyłam, że się gorzej czuje, gdy jem to i to. I wtedy zaczęłam szukać różnych informacji o żywieniu. I za tym właśnie poszło to, że dziś jestem tu, gdzie jestem teraz.

Gdybyś nie była trenerką fitness, to kim?

Jako dziecko chciałam być policjantką. Na pewno się nie nadaję do pracy w biurze. Wiem, bo próbowałam (śmiech). Musiałoby to być coś związanego ze sportem i ze zdrowiem.

Z jakimi motywacjami do zadbania o ciało i zdrowie najczęściej się spotykasz, kiedy klienci przychodzą do ciebie z prośbą o zadbanie o ich sylwetki? Kto jest sumienniejszy podczas treningów – mężczyźni czy kobiety?

Ilu ludzi, tyle motywacji i nie ma jednej odpowiedzi, bo każdy człowiek jest inny. Pamiętajmy jednak, że zawsze zdrowie jest najważniejsze i dbajmy o nie.

Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak fizyczne, razem tworzą jedność. Myślę też, że każdy jak się zastanowi to znajdzie przykład osoby, która np. jest mocno zestresowana i zaczyna co chwilę łapać jakieś infekcje. Wszystkie aspekty dbania o siebie muszą się zazębiać. Fizyczność daje nam wartość dodaną, bo stajemy się pewniejsi siebie i wtedy się lepiej czujemy. Płeć w sumienności przy treningach totalnie nie ma znaczenia. Takim standardem jedynie jest, że panie w większości raczej zwracają uwagę na pupę, uda i brzuch a panowie to klatka, barki, biceps i triceps. Pamiętajmy też, że cała sylwetka ma być symetryczna i proporcjonalna.  Zawsze jednak najlepiej jest dbać o zdrowie i ciało przez regularne ćwiczenia i zdrowe odżywianie.

Gdybyś jednak mogła doradzić coś osobom, u których jednak jest na bakier z tą regularnością to, co byś im doradziła?

Przede wszystkim słomiany zapał. Jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, a nagle zaczyna uprawiać aktywność fizyczną dwa razy dziennie, to ciało w końcu powie NIE, bo potrzebuje regeneracji. Bardzo stopniowo trzeba przystosowywać organizm do treningów. Ludzie niestety też mają złe wzorce ruchowe i myślą, że sam wycisk na treningu i pot z ciała pomogą. A to tak nie działa. Ciało nie zna takiego wysiłku i naprawdę jest to szok dla organizmu. Zła technika jest z kolei powodem kontuzji i bólów pleców czy kolan. Nie oczekujmy nagle efektów po dniu czy miesiącu, bo schudnięcie to nadal nie to samo, co zdrowie. Poza tym, zmęczony człowiek to zły człowiek (śmiech). Wieloletni brak szacunku do ciała to brak możliwości efektów w chwilę. Klienci i znajomi mi mówią: „Gosia, ja chcę wyglądać jak ty”. A ja przecież jestem aktywna od lat.

Opowiedz proszę o twoich ostatnich zawodach w październiku 2018 r.

Do zawodów przygotowywałam się przez cały rok. Najpierw startowałam w Kielcach, na międzynarodowych zawodach Diamond Cup, a potem w Mińsku Mazowieckim, w zawodach o Puchar Polski. W obu zdobyłam brązowy medal, więc myślę, że cały czas trzymam swoją moc i poziom (śmiech). Jestem spełnioną zawodniczką, która cały czas startuje i aktywnie działa, i to chyba właśnie mój zawodowy sukces.

Rozmawiała: Dagmara Wójcik – Jędrzejewska

Redakcja: Anna Chodacka – Penier, Aneta Zadroga

Maczifit-ikona-ekss
Maczifit-ikona-ekss

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.