urszula-zsykowska-ikona
fot. materiały bohaterki
Redakcja
24/12/2018

Urszula Zyskowska: Głowa pełna marzeń, ale i konkretów!

Odnosi sukces za sukcesem. Szybka, uśmiechnięta optymistka, która kocha życie i ludzi. To po to, bym im pomóc, zainteresowała się aloesowym biznesem czyli marką Forever Living Products, która zmieniła jej życie. Jej mottem życiowym jest hasło „nigdy się nie poddawaj”. Nie wyrosła z dziecięcego uporu, a wyzwania dają jej siłę, by działać.

Każdy, kto panią spotyka podkreśla fakt, że „zaraża” pani pozytywną energią, chęcią do życia i do działania. Skąd sama pani czerpie tę energię?

Urszula Zyskowska: Z marzeń… „Moim prawdziwym obowiązkiem jest ocalić własne marzenia” – mawiał Arthur Schopenhauer. Czasem pakujemy stare rzeczy i chowamy je na strychu, nigdy nie zamierzając ich wyjmować, ale nie potrafimy się ich pozbyć. Pewnie tak samo, jak marzeń. Pamiętam jedno ze swoich pierwszych marzeń. Bardzo chciałam umieć jeździć na rowerze. W przedszkolu ogłoszono konkurs, wyścig rowerowy. Zgłosiłam się natychmiast. Kompletnie nie umiałam jeździć. Każdego dnia wsiadałam na rower, przewracałam się, miałam posiniaczone kolana, ale spełniałam swoje marzenia.

Kochałam śpiewać, panicznie bałam się sceny, tłumu. Moje pragnienie było tak mocne, że pomimo strachu, zgłosiłam się do konkursu, zaśpiewałam i… wygrałam!

Marzyłam o wolności, o życiu według własnego scenariusza. Marzyłam o takim zajęciu, które będzie moim sposobem na życie. Nie wyobrażałam sobie siebie robiącej to, czego nie lubię, co powoduje, że moje życie nie jest moje, że czas ucieka, a ja nie mogę cieszyć się życiem… Cały czas podążałam za swoim szczęściem, szukałam… Często byłam krytykowana, mówiono, że muszę zejść na ziemię, że muszę się dostosować i żyć tak, jak inni, jak większość. Kiedy zaczęłam biznes Forever, kiedy w końcu poczułam, że to właśnie jest TO, że zaczynam spełniać swoje marzenia o życiu, jakiego chciałam, że odzyskuję wiarę w cudowne jutro, kiedy kładłam się spać szczęśliwa, wstawałam radosna, kiedy zaczynałam czuć wiatr w żaglach, zaczęłam odzyskiwać sens tego, co robię, często słyszałam ostre słowa. Jedną z uwag pamiętam do dziś: dziewczyno, opamiętaj się, idź do normalnej pracy, masz rodzinę, bądź odpowiedzialna, musisz mieć etat! Przecież musisz jakoś żyć!

A ja nie chciałam żyć „jakoś”. Chciałam mieć możliwość decydowania o swoim życiu, swoim czasie. Chciałam przebywać w otoczeniu ludzi, których lubiłam, chciałam mieć nieograniczone możliwości rozwoju, chciałam po prostu żyć, cieszyć się każdym dniem, podróżować i odkrywać. Nie chciałam, aby moja praca dawała mi tylko możliwość opłacenia rachunków, posiadania zdolności kredytowej! Chciałam czegoś więcej od zawsze. Wychowałam się w domu, gdzie pomaganie drugiemu człowiekowi było rzeczą naturalną.  Od dziecka miałam potrzebę pomagania innym, umiałam pochylić się nad każdym człowiekiem potrzebującym pomocy. To daje ogromną radość:) Praca poprzez pomaganie. Do miejscowości, w której mieszkałam często przyjeżdżało wesołe miasteczko. Godzinami potrafiłam patrzeć na dzieci, jeżdżące autami  i wyobrażałam sobie siebie za kierownicą. Kochałam te myśli; że jestem wolna, niezależna, mogę przemierzać świat, poznawać nowe miejsca, ludzi… Zrobiłam prawo jazdy nie mając auta, ani nawet szans na jego kupno. Minęło wiele lat, zdarzyła się okazja kupna bardzo taniego auta za granicą. Stanęłam na głowie, przyprowadziłam je sama, pokonując trasę 1000 kilometrów, po drodze ucząc się na nowo sztuki prowadzenia samochodu. Bezpiecznie, bez żadnej kolizji dojechałam do domu, szczęśliwa! Jeśli potrafisz o czymś marzyć, potrafisz też tego dokonać. Gdybym nie miała wizji swojego życia, pewnie nadal tkwiłabym w tym, co mnie nie satysfakcjonowało. Byłam małą, upartą dziewczynką, która zawsze podążała za swoimi pragnieniami. Marzyłam o innym życiu, niż to, które wiedli moi rodzice. Często wyobrażałam sobie siebie w innej rzeczywistości, w innym miejscu. Dlatego uwielbiałam czytać. Książki przenosiły mnie w inny świat. Wstyd się przyznać, ale jeszcze jako dorosła kobieta czytałam bajki /nie tylko dzieciom/. Nigdy nie straciłam uporu dziecka, nigdy nie pogrzebałam swoich marzeń, nie zapominałam, co mi w duszy gra.  Nawet wtedy, gdy było bardzo źle. Nawet wtedy, kiedy bez pracy, bez środków do życia, sama z dwójką małych dzieci stawałam przed wyborem: kupić jedzenie, czy zapłacić rachunki? Takie sytuacje mobilizowały mnie do działania.

W walce o marzenia lepiej przegrać parę drobnych potyczek, niż zostać pokonanym na całej linii, nie wiedząc nawet, o co się walczyło. Na samym początku największą moją motywacją i to, co każdego dnia było moim motorem napędowym, były moje dzieci.

Chciałam, aby czuły się bezpiecznie, aby mogły się rozwijać, by miały dom i obecną w nim mamę. Ogromną energię daje mi teraz wnuczka. Jest maleńka. Przy niej również czuję, że praca, codzienne działania, muszą mieć sens i perspektywę. Odczuwam radość wiedząc, że to, co robię dzisiaj, jest prezentem dla niej kiedyś, ponieważ  biznes Forever jest dziedziczny. Energię też daje mi krytyka. Częściej słyszałam, że mój pomysł na biznes Forever to absurd, że moje zaangażowanie i tak skończy się fiaskiem, że mi prędzej kaktus urośnie na dłoni, niż osiągnę sukces! Lubię wyzwania i mam niesamowitą frajdę, kiedy słyszę, że coś się nie da, że na pewno czegoś nie zrobię, że mi nie wyjdzie, a ja odnoszę sukcesy! Moja ogromna energia pochodzi też od ludzi, z którymi często się zaprzyjaźniam. To oni bardzo często dają mi siłę do działania. Widzę, jak się rozwijają, dzięki mojej, nawet małej pomocy, mają możliwość rozwiązywania swoich problemów. Daję ludziom szansę skorzystania z rozwiązania, które zmieniło moje życie i pozwoliło mi spełniać marzenia.

Pani przygoda z Forever Living Products trwa już ponad 23 lata. Jak trafiła pani do tej właśnie firmy i jak wyglądało pani życie zawodowe przed Forever?

O Forever powiedział mi kolega mojej Mamy. Pokazał produkt, zapytał mnie, czy mam dużo znajomych i czy chciałabym zarabiać więcej niż przeciętnie zarabia się w Polsce? Podał jakąś niebotyczną kwotę, którą w tej firmie można zarobić. Decyzję podjęłam natychmiast! Miałam mnóstwo pytań, zero wątpliwości. Każde słowo tego człowieka chłonęłam całą sobą! Nie miałam nic do stracenia. Podjęcie współpracy było bezinwestycyjne. Produkt też miał dla mnie znaczenie, ponieważ mój syn był dzieckiem o niskiej odporności i bardzo często chorował, ja natomiast przez kilkanaście  lat walczyłam z alergią.  Rodzina stwierdziła, że jestem naiwna i niepoważna, bo to nie jest praca na etacie i nie mam gwarancji, że kiedykolwiek cokolwiek zarobię. Pamiętam też rozmowę z sąsiadką, która stwierdziła, że nie znała równie nieodpowiedzialnej osoby, jak ja, i podsunęła mi pomysł postarania się o pracę w osiedlowym zieleniaku, ponieważ właśnie tam zwolniło się miejsce… Z zawodu jestem nauczycielem nauczania początkowego, instruktorem kulturalno-oświatowym i kosmetyczką. Zanim znalazłam Forever, pracowałam na poczcie, w jednej szkole jako nauczyciel, w innej prowadziłam zajęcia kulturalno-oświatowe, zajmowałam się nawet teatrzykiem dla dzieci. Byłam przedstawicielem handlowym, szyłam odzież artystyczną, a w międzyczasie sezonowo zrywałam truskawki i maliny. Kleiłam na akord koperty, zajmowałam się handlem na targach w wielu miastach Lubelszczyzny. Sprzedawałam obrazy w Kazimierzu nad Wisłą. Imałam się najróżniejszych zajęć. 6 lat pracowałam za granicą w restauracji jako pomoc. Sprzedawałam też sztuki teatralne dla pewnego lubelskiego teatru. Prowadziłam nawet małą firmę reklamową. Miałam też krótki epizod przy produkcji serów w OSM w Lublinie. Większość tych prac służyła tylko przetrwaniu.  Cały czas czułam się osobą niespełnioną zawodowo i szukałam swojego miejsca na ziemi. Nie wyobrażałam sobie pracy tylko dla pieniędzy. Szukałam czegoś, co da mi satysfakcję, spełnienie, radość, bezpieczeństwo finansowe i ciekawe życie. Brzmi mało prawdopodobnie? A ja wierzyłam, że moje życie będzie ciekawe i ekscytujące. „To zbyt piękne, aby było prawdziwe” – słyszałam wielokrotnie. Natomiast, według  mnie było to zbyt piękne, aby się w to nie zaangażować!

W życiu zawodowym wielu z nas przychodzi moment kryzysu, wypalenia, zwątpienia… W jaki sposób te kryzysy możemy wykorzystać tak, by działały na naszą korzyść?

Może zabrzmi to mało prawdopodobnie, ale w moim przypadku nie było ani wypalenia zawodowego, ani zwątpienia.

Moja motywacja wewnętrzna, pragnienie zmian i miłość do tego, co robię, były na tyle silne, że działałam z ogromnym zaangażowaniem, ogromną pasją, chwilami wyglądać by to mogło na obsesję.

Perspektywa życia, o jakim można tylko marzyć i efekty mojej pracy dawały mi każdego dnia potwierdzenie słusznej drogi. Poza tym wolność w działaniu, elastyczny czas pracy, nieograniczone możliwości, coraz większe zarobki i coraz większa grupa osób, które mi zaufały i podążały za mną, dawały mi ogromną siłę, niesamowite zadowolenie i satysfakcję. Kryzys? Myślę, że przeżywałam pewnego rodzaju kryzysy. Kryzysy w znajomościach, tak bym to ujęła. Nie wiedziałam, dlaczego niektórzy moi znajomi, dobre wydawałoby się koleżanki, a nawet przyjaciółki, dość ostro krytykowały moje działania.  Ich dziwne i niezrozumiałe dla mnie zachowania bolały, uroniłam niejedną łzę… Wiedziałam, że to jest moja droga, mój wybór i moje życie. To mnie wzmacniało, budowało moje poczucie własnej wartości a z wątpliwych znajomości i przyjaźni zrezygnowałam… Kryzysu w biznesie nie przeżywałam.

Jak odnosi się sukces w modelu biznesowym MLM? Jakie trzeba mieć cechy? Kto najlepiej odnajdzie się w takiej pracy? Bo, chociaż brzmi bajecznie, to na pewno nie jest to branża dla wszystkich?

To nie jest biznes dla każdego, choć każdy może go robić. Nie ma ograniczeń wiekowych, wykształcenie i zasobność portfela nie gra roli. Kompletnie nie znam się  na ekonomii, rachunkach. Wolę czytać niż liczyć  W biznesie konwencjonalnym z pewnością bym poległa. Wolę dawać niż brać. Wiem, że pomiędzy braniem a dawaniem musi być równowaga i tego nauczyłam się potem. Wcześniej byłam tylko dawcą. To wyniosłam z domu. Moja Mama jest mistrzem od dawania, pomagania, opiekowania. Często miałam do niej pretensje, że nauczyła mnie dawać a nie nauczyła mnie brać. Ta umiejętność dawania zaprocentowała w Forever. Nie myślałam, co ja będę z tego miała, tylko co inni mogą z tego mieć i jak mogę im pomóc? Skoncentrowana na pomaganiu budowałam swoje imperium… Cierpliwie dzień po dniu, nie zrażając się porażkami, odmową czy krytyką. Wiedziałam, że to nie sprint, tylko maraton. Kto najlepiej odnajdzie się w takiej pracy? Marzyciel! Ten, kto kocha ludzi, jest cierpliwy, uczciwy, solidny i pracowity. CZŁOWIEK.

Czy może nam pani przybliżyć zasady funkcjonowania MLM tak, by osoby, które nie miały do czynienia z tym systemem sprzedaży miały obraz tego, czym rzeczywiście jest marketing sieciowy?

MLM to bardzo prosty model biznesowy. Wiele firm wykorzystuje ten system. Można go porównać do franczyzy, tyle że bez kosztów, ogromnych inwestycji.  Nie wiem, jak działają inne firmy marketingu sieciowego, Forever jest pierwszą i jedyną firmą, którą poznałam i z którą współpracuję.

Każda z firm ma swoją politykę, inny  produkt i dlatego mogą się między sobą różnić, niekiedy nawet bardzo. Forever Living Products jest największym na świecie plantatorem aloe vera, producentem i dystrybutorem produktów na bazie tej rośliny.  Kontroluje proces od rośliny do produktu. Od początku swojego istnienia /maj 1978r./ właściciel firmy nie wydał nawet jednego dolara na tradycyjną reklamę. Naszych produktów klient nie zobaczy w sklepach czy innych miejscach sprzedaży tradycyjnej. Nie obejrzy też reklamy naszych produktów w mediach czy na billboardach.  To my, zamiast mediów, zajmujemy się pozyskiwaniem klientów dla Forever, zajmujemy się też pozyskiwaniem partnerów biznesowych, z którymi budujemy kolejny rynek.  To my, nie media /celebryci, aktorzy/ otrzymujemy wynagrodzenie za skuteczna reklamę / za którą rzecz jasna idzie zakup/. Nie jesteśmy firmą sprzedaży bezpośredniej, więc nie musimy zajmować się obsługą klienta detalicznego.  Tutaj nie ma pośredników, jak w konwencjonalnej sprzedaży.  Nie ma sklepów, hurtowni, kosztownej reklamy. Produkty naszym klientom sprzedaje firma Forever. Za każdy zakup osoby przez nas zachęconej otrzymujemy prowizję. Korzyść jest obopólna, ponieważ osoba realizująca zakupy bezpośrednio w FLP otrzymuje zniżkę, a my za każdorazowy jej zakup, wynagrodzenie. Ponieważ FLP ma przedstawicielstwa w 160 krajach, możemy działać globalnie.  Czuję potęgę tego przedsięwzięcia, bo nie mając bezpośrednich kontaktów np. w Ekwadorze, otrzymuję stamtąd prowizje. Nie tylko z tego kraju. Każdego miesiąca na nasze konta mogą wpływać profity z krajów, gdzie nigdy nie byliśmy i bezpośrednio nie pracowaliśmy. Mogłabym to porównać to rurociągu. Budowa rurociągu trwa i wymaga czasu. Solidnie zbudowany rurociąg sprawnie działa, a budowniczowie do końca życia czerpią z tego korzyści. To mnie najbardziej zafascynowało w biznesie Forever. NA ZAWSZE. Klient na zawsze, biznes na zawsze. Uczymy osoby chętne biznesu, przekazujemy swoje doświadczenia, dbamy o ich rozwój i zależy nam na tym, aby każdy w naszym zespole zarabiał, ponieważ ich wygrana jest naszą wygraną. Cieszymy się, kiedy znajdujemy lepszych od siebie i którzy zarabiają więcej od nas!  To bardzo humanitarny biznes, biznes z ludzką twarzą, gdzie nie ma wyścigu szczurów, nie ma zazdrości. Osoby z zespołu pomagają sobie wzajemnie, bo z tego biorą się profity wypłacane nam przez FLP za wyniki całej grupy.

Jak wygląda pani typowy dzień w pracy? A może każdy jest inny?

Każdego dnia spotykam się z ludźmi. Każdy człowiek jest inny, ma inną energię, inne potrzeby, inne poglądy na świat, ludzi. Te spotkania są dla mnie odkrywaniem i poznawaniem, są nowym doświadczeniem i nauką. Wsłuchuję się w potrzeby każdego, zastanawiam się, jak mogę im pomóc, staram się odkrywać ich talenty, uświadomić im, że mają coś wyjątkowego, co mogą wykorzystać, aby rozwijać się i rozwijać swój biznes. Lubię rozmowy, lubię słuchać. Lubię kontakt z ludźmi. Dlatego kocham ten biznes! Poznaję różnych ludzi, często spotykam takich, z którymi chcę utrzymywać kontakt, nawet jeśli nie czują tego biznesu. Bywa i tak, że dość szybko kończę rozmowę, bo wiem, że z tym człowiekiem nie będzie mi „po drodze”. I to jest genialne. Buduję nie tylko dochodowy, ale też komfortowy biznes.

Co panią najbardziej fascynuje i motywuje jednocześnie?

Najbardziej fascynuje mnie człowiek. Motywuje jego gotowość do zmian, wyjście ze strefy komfortu… Rozwój ludzi w moim zespole to mój akumulator. Uwielbiam patrzeć, jak ktoś rozkwita, jak zaczyna wierzyć w siebie, jak cieszy się ze swoich sukcesów, jak walczy ze swoimi słabościami i wygrywa. Gdy widzę zaangażowanie ludzi w swój rozwój, wtedy i ja rozkwitam.

Gdyby miała pani wymienić swoje najbardziej przydatne z pracy zawodowej cechy charakteru, jakie byłyby to cechy?

Empatia, wrażliwość, pracowitość, cierpliwość, odpowiedzialność, uczciwość, lojalność. Nie poddaję się. Jestem uparta. Czyjaś krytyka dopinguje mnie do działania. Pomimo tego, że jestem bardzo emocjonalna, jak pewnie większość kobiet, umiem obudzić w sobie biznesmena, który stawia mnie do pionu, gdy wymaga tego sytuacja. Zawsze priorytetem jest dla mnie dobro ludzi.

Ma pani swoje ulubione motto życiowe? Może nam je pani zdradzić?

NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ! Jak wyglądałoby dzisiaj moje życie, gdybym nie zawalczyła o nie…?

Jaką definicję sukcesu ułożyłaby pani od siebie naszym Czytelniczkom?

„Pozostawić po sobie świat nieco lepszym i mieć świadomość, że choćby jedna istota ludzka odetchnęła lżej dzięki temu, że my istnieliśmy na tym świecie” – to słowa Emersona, ale całe życie są w moich myślach…

Z czego jest pani najbardziej dumna?

Najbardziej dumna jestem z osiągnięć mojego Zespołu. To ogromna ilość osób, która mi zaufała. Tysiące ludzi w wielu krajach. Jestem dumna z ich sukcesów. W marcu 1995 roku, kiedy zaczynałam, byłam ja i moje marzenia…

Pani największe osiągnięcia to…

Od 2008 roku wykazuję największe  obroty w Polsce w tzw. Open Business (ranking  obrotów niemanagerskich). W obrotach globalnych w Polsce jestem w ścisłej czołówce (2. miejsce od wielu lat). Wynikami z roku 2016 dostałam się do czołówki światowej Forever.  Od 2013 roku biorę udział w corocznym podziale zysków firmy. Sięgam po wszystkie Programy Motywacyjne Forever. Od 2008 r. realizuję program Global Rally, gdzie nagrodą jest wyjazd sponsorowany przez FLP w ciekawe miejsca na świecie. Kolejny program Eagle Manager wypracowuję od roku 2012. Tutaj też nagrodą jest wyjazd. Dzięki tym programom dwa razy w roku podróżuję po świecie. Miałam możliwość zwiedzić wiele razy Stany Zjednoczone, Hong Kong, Meksyk, Hawaje, Singapur, Afrykę Południową i wiele miejsc w Europie. Pięć razy zrealizowałam program Forever2Drive. W ramach tego programu otrzymuję dodatkowe środki finansowe, za które kupiłam apartament i samochody.  Programy Motywacyjne Forever  realizują również moi Managerowie. Mam aktywnych bezpośrednio 10 struktur managerskich. Moje struktury są bardzo stabilne, co daje mi poczucie absolutnego bezpieczeństwa. Od ponad 7 lat jestem członkiem Klubu Pracodawców przy Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie.

Plany i wyzwania zawodowe na 2019 rok? Oczywiście takie, które może pani zdradzić.

Planów mam dużo. Chciałabym przede wszystkim  tym osobom, które dołączyły do mojego Zespołu pomóc w uzyskaniu niezależności finansowej. To wielkie dla mnie wyzwanie, bo obiecałam i się zobowiązałam…

Na zakończenie poprosimy o kilka słów do Czytelniczek, które marzą o niezależności zawodowej.

Jest wiele możliwości w naszym kraju. Wystarczy się otworzyć, rozejrzeć i uwierzyć w siebie. Nigdy nie oceniaj, dopóki sama nie poznasz. Opinia innych może zabrać ci szansę na lepsze życie… Jest takie powiedzenie, że wszystko, co piękne, rodzi się w bólach. Motyl, aby wyjść z kokonu, musi wykonać ciężką pracę. Jeśli sam tego nie zrobi, jego skrzydła będą bezbarwne…

Rozmawiała: Dagmara Wójcik – Jędrzejewska

Redakcja: Anna Chodacka – Penier, Aneta Zadroga

Niniejszy materiał pochodzi z E-booka „Akcja 100 na 100. Wybitne Polki”, do przeczytania tu (Uwaga! E-book jest DARMOWY!):


urszula-zsykowska-ikona
urszula-zsykowska-ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.