sabela_ikona
JJ
15/07/2013

Bartek Sabela: Historia ludzkiej arogancji

Morze umiera, zanika. Życiodajna woda zamieniła się w pustynię. Niemym świadkiem tragedii są rdzewiejące w palącym słońcu kutry rybackie. Bartek Sabela, autor najlepszej książki podróżniczej roku* – „Może (morze) wróci”, udał się w podróż do samego środka postradzieckiej Rosji, by opisać, jak w ciągu ostatnich 40 lat z mapy zmieciono jeden z największych akwenów na świecie

EksMagazyn: „Któregoś dnia, robiąc rytualną prasówkę, z kubkiem kawy w ręku, trafiłem na ciekawą notkę w jednym z serwisów: najnowsze zdjęcia pozostałości Morza Aralskiego. Wielbłąd spacerujący obok kutra rybackiego był aż nadto intrygujący…”. Co jest niezwykłego w tej historii? Z powierzchni ziemi znika dżungla amazońska, topią się lodowce, takie rzeczy się zdarzają…
Bartek Sabela: Różnica polega na tym, że dzieje się to naturalnym biegiem rzeczy: góry się wypiętrzają, lasy znikają, jeziora wysychają, nawet klimat się zmienia, ale to wszystko długotrwałe procesy trwające miliony lat. Najbardziej zaskakujące w historii Morza Aralskiego jest fakt, że znikło niemal całkowicie na przestrzeni 40 lat. Jeszcze w latach 70. wszystko wyglądało tam inaczej. Potem akwen wielkości Republiki Czeskiej został kompletnie osuszony. A to tylko część historii…

Czy były podobne przypadki?
Nie ma chyba wielu aż tak dramatycznych przykładów. To była błyskawiczna operacja na żywym organizmie – ogromnym kawałku świata. To chyba jedyna katastrofa ekologiczna widoczna z kosmosu! Wyobraźmy sobie, że jedną decyzją ktoś zmienia krajobraz połowy Polski.

Co cię najbardziej zaskoczyło, kiedy przyjechałeś do Uzbekistanu?
Oglądając zdjęcia z okolicy Morza Aralskiego, zastanawiałem się, czy jest tam tak w rzeczywistości. Myślałem, że ta pustynia, kutry, wielbłądy, to może jakiś mały wycinek, fantazja fotografa, chytrze złapana w kadrze. Kiedy przyjechałem, okazało się, że niestety jest dokładnie tak, jak na zdjęciach. A to, czego na nich nie widać, to przerażający ogrom, skala tego zjawiska. Mówię tu zarówno o samym widoku – zniszczonym krajobrazie na przestrzeni setek kilometrów, jak i o skali tego problemu. Największym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie kumulacji tak wielu problemów – ekologicznych, politycznych, społecznych – w jednym miejscu.

Jakie było Morze Aralskie zanim wyschło?
To o tyle charakterystyczny zbiornik, że położony pośrodku bezkresu Azji Środkowej, w surowym, pustynnym klimacie. Jest tam bardzo niewiele zieleni, tysiącami kilometrów ciągnie się żółtoszary, monotonny pustynny krajobraz. I nagle, w tym wszystkim, niemalże oaza – wielka, bezkresna woda. Morze Aralskie skupiało bardzo dużo życia. Było stosunkowo płytkie, pod wodę wpadało dużo światła, dzięki czemu kwitła bujnie fauna i flora. Płytka woda tworzyła liczne zatoczki i malownicze laguny. Na brzegiem można było spotkać flamingi brodzące w wodzie. Delty dwóch rzek, Amu-darii i Syr-darii, zasilających Morze Aralskie, skupiały 90 proc. lasów Azji Środkowej. Żyły w nich gepardy, tygrysy kaspijskie, a w morzu pływało 40 gatunków ryb, w tym jesiotry i sumy. To wszystko funkcjonowało jeszcze kilkadziesiąt lat temu… Ostatniego tygrysa zabito w 1972 roku. Teraz, kiedy się na to patrzy, kompletnie nie można sobie wyobrazić, że takie zwierzaki biegały po okolicy.

Morze Aralskie było słynne nie tylko ze względu na wspaniałą przyrodę, ale też prężnie rozwijającą się turystykę. Porównałeś jedno z tamtejszych miast do naszej polskiej Juraty.
Mujnak i Aralsk (port po stronie kazachskiej – przyp. red.) były popularnymi kurortami wypoczynkowymi. Nie dość, że utrzymywały się z zakrojonego na bardzo dużą skalę przemysłu rybnego, były też ośrodkami wczasowymi. Mujnak miało swoje lotnisko, przyjeżdżali tam ludzie z całego ZSRR, bo woda w Morzu Aralskim była stosunkowo czysta. Organizowano obozy dla młodzieży, działały kina, hotele, restauracje, kawiarnie, cukiernie, smażalnie ryb. Latem port tętnił życiem. Na starych filmach można zobaczyć dzieci bawiące się na plaży, starsze osoby spacerujących uliczkami – to było miejsce dla wszystkich. Delty obu rzek były gęsto zaludnione – mieszkańcy utrzymywali się z rolnictwa. Musiało tam być naprawdę ładnie. Zachodnie brzegi morza były wydzielone klifami, sięgającymi 200 metrów, podobnymi do tych, jakie znamy ze Szkocji. Po Morzu Aralskim pływały liczne mniejsze i większe kutry rybackie, statki wycieczkowe a nawet małe statki wojenne. Przez długie lata działała tam fabryka przetwórstwa rybnego „Moynaq Konserva Kombinati”. Łowiono ok. 160 ton ryb dziennie. Puszki szły na całe ZSRR. Sama ta jedna fabryka zatrudniała 3 tysiące osób, a w okolicy Mujnak z rybołówstwa utrzymywało się około 30 tysięcy osób. A mówimy tylko o jednym porcie. Po drugiej stronie był Aralsk i kilka mniejszych miejscowości.

Jak to możliwe, że to wszystko jest już przeszłością?
Wszystko zaczęło się w 1959 roku, kiedy to I sekretarz Nikita Chruszczow udał się z wizytą do Stanów Zjednoczonych. Zachwycony widokiem pól kukurydzy i bawełny po horyzont, wymyślił, że takie same trzeba zbudować w ZSRR. Wybór padł na tereny Uzbekistanu i Kazachastanu. Plan nazwał „Kolonizacja ziem dziewiczych”, co najlepiej oddaje stosunek do tamtych krajów. Jedną decyzją zmienił krajobraz i życie tysięcy ludzi. Kazachstan miał być przeznaczony pod uprawę zbóż, a Uzbekistan – bawełny, co błyskawicznie zorganizowano. To kolejny absurd w tej historii, bo niewiele jest roślin, które potrzebują do uprawy tak wiele wody. Wyprodukowanie kilograma bawełny pochłania od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy litrów wody. A z tego kilograma bawełny uszyjemy jedynie kilka koszulek lub dwie pary spodni. To nie mieści się w głowie. Chruszczow wymyślił, że wodę do nawodnienia ogromnych obszarów pustynnych trzeba wziąć z rzek zasilających Morze Aralskie, które ogłosił „wybrykiem natury”. Najpierw wycięto wszystkie lasy w delcie Amu-darii. Zniszczono sady, pola uprawne, a brzegi rzek rozorano. Nad Morzem Aralskim nie ma teraz żadnych drzew. Na tych terenach zbudowano następnie tysiące kilometrów kanałów irygacyjnych.

Cały materiał dostępny w 17. numerze EksMagazynu.

sabela_ikona
sabela_ikona

Komentarze Dodaj komentarz (4)

  1. Emilia 17/07/2013 12:11

    CytujSkomentuj

    Przeczytałam całość tego wywiadu w Eksie drukowanym i bardzo mnie poruszył. Nie miałam pojęcia o tym, że Morze Aralskie wyschło z winy człowieka, fatalnych decyzji i czyjegoś widzimisie. Straszna i jednocześnie bardzo ciekawa historia. Polecam każdemu ten wywiad. Sama zamierzam zakupić książkę Bartka Sabeli.

  2. Wiola28 27/07/2013 10:38

    CytujSkomentuj

    super reportaż, super historia i szacun dla autora za taką rzecz, czekam na ciąg dalszy!

  3. Zuza 12/08/2013 09:24

    CytujSkomentuj

    wspaniały wywiad! w końcu coś, co nie jest bezsensowną paplanianą plotkarskich serwisów, brawo!

  4. izka90 01/09/2013 20:42

    CytujSkomentuj

    SUper książka i bardzo ciekawy wywiad, naprawdę jest co poczytać i o czym pomyśleć…

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.