izdebski_ikona
FOT. ARCHIWUM WYDAWNICTWA ZNAK LITERANOVA
JJ
01/03/2015

Udręki monogamii

„Nasza seksualność jest niezbadana. Ma tyle kręgów, jak piekło Dantego! Trudno powiedzieć o jakiejkolwiek normie”. Specjalnie dla EksMagazynu prof. Zbigniew Izdebsk i Janusz L. Wiśniewski, autorzy książki „Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości”

EksMagazyn: Dlaczego kobiety uwielbiają „niegrzecznych chłopców” i nieustająco wpadają w ich sidła?

Prof. Zbigniew Izdebski: W sidła playboyów?

Janusz L. Wiśniewski: Bad-boyów, bo są przecież playboye, którzy nie są wcale „bad”.

Prof. Zbigniew Izdebski: Przypuszczam, że wybierają ich na pewnym etapie swojego życia, na zasadzie: „Pozwolę sobie na taką fantazję”, ale nie myślą o takich mężczyznach w kategoriach perspektywicznych. Znam kobiety, które wiedzą, że taka relacja, bo często to nawet nie jest związek, nie jest ani stała, ani uczuciowa, ale chcą z różnych powodów spróbować.
Janusz L. Wiśniewski: Jest taka świetna książka Nancy Etcoff „Przetrwają najpiękniejsi”, która opisuje, że większość bad-boyów to przeważnie atrakcyjni mężczyźni, a tacy – generalnie – mają o wiele więcej partnerek. W związku z tym mają o wiele więcej doświadczeń seksualnych, a jeśli tak, to będą je projektować na swoje partnerki. Statystycznie zostało udowodnione, że z pięknymi mężczyznami kobiety częściej osiągają orgazmy. Wynika to z bardzo atawistycznego procesu – orgazm służy poczęciu, więc jeśli kobieta ma orgazm z pięknym mężczyzną, to zostaje zapłodniona przez atrakcyjnego człowieka. Wzrasta zatem prawdopodobieństwo, że urodzi piękne dziecko, które będzie o wiele bardziej szczęśliwe, niż to brzydkie. Jest to więc ewolucyjne wyjaśnienie tego, dlaczego kobiety lubią chodzić do łóżka z przystojnymi mężczyznami. Kobiety chcą być otoczone atrakcyjnymi mężczyznami. A bad-boye – jeśli nie są tak utalentowani jak profesor i ja, gdzie nasze piękno wynika przede wszystkim z mózgu, przeważnie są atrakcyjni. To oczywiście żart, ale tak bym to wyjaśnił na podstawie badań. Atrakcyjni mężczyźni generalnie gwarantują lepszą przyszłość dla dziecka. W USA mężczyzna wyższy tylko o 1 cal (2,5 cm) zarabia o ok. 6 tys. dolarów więcej niż ten niższy (badanie z 1994 roku). Mężczyzna atrakcyjny o wiele szybciej awansuje, ale ta jego cecha nie wynika tylko z wyglądu, ale też np. z posiadanej władzy. Berlusconi wcale nie jest atrakcyjny, ale emanuje blaskiem posiadając władzę, wpływy, pieniądze. Mężczyźni – prędzej czy później, niezależnie od źródeł – zauważają, że są atrakcyjni i stają się bad-boyami. A wie pani, kto ich w tym przekonaniu utrzymuje? Kobiety! (śmiech).

Partnerki czy matki?

Janusz L. Wiśniewski: Matka nawet największemu brzydalowi będzie wmawiać, że jest piękny.

Prof. Zbigniew Izdebski: Myślę, że takie psychoanalityczne podejście jest dużym uproszczeniem, bo jeżeli mówimy o męskości, to możemy przytaczać wiele przykładów atrakcyjnych kobiet, które nieźle sobie radzą w sytuacjach zawodowych. Ciekawa jest też kwestia doboru pod względem podobnego stopnia atrakcyjności. Gdyby poszła pani na imprezę i zobaczyła bawiących się tam ludzi, to z dużą dozą prawdopodobieństwa może pani sparować danego pana z panią i gdyby to sprawdzić, okazałoby się, że faktycznie są razem.

Drugi przypadek jest taki, że on piękny, ona taka sobie, albo na odwrót…

Prof. Zbigniew Izdebski: Przykładem z naszego podwórka jest Tomasz Kammel, który trwa w stałym związku z kobietą, która zapewne jest atrakcyjna, ale z innego poziomu. Trzeba jednak podkreślić że atrybut urody jest o wiele większym walorem u kobiet.

Janusz L. Wiśniewski: Niech pani spojrzy na Leśmiana, niskiego faceta, z wielkim, orlim nosem, który był typowym bad-boyem, utrzymankiem wielu pięknych kobiet. Jedna z nich spłaciła za niego długi. Mężczyźni mają o wiele więcej szans bycia bad-boyami, nie będąc ładnymi. Uroda jest niezwykle cennym kapitałem u kobiety. A jeszcze do tego dodana młodość! Taka mieszanka jest dla mężczyzn absolutnie paraliżująca. Jest gotowy wiele poświęcić dla konsumpcji związku z taką kobietą. Nawet jeśli nigdy nie myślał o zdradzie, na jedną noc jest skłonny zamienić się w bad boya (śmiech).

Jeden z rozdziałów książki poświęcony jest sile pożądania. Dlaczego ludzie się pragną? Dlaczego akurat ten mężczyzna jest niezmiernie pociągający dla tej kobiety, a dla innej w ogóle?

Janusz L. Wiśniewski: Mam nadzieję, że na to pytanie – na poziomie naukowym – nigdy nie padnie odpowiedź. Nauka pozwala stwierdzić, co dzieje się w mózgach ludzi, którzy się pożądają, natomiast do dzisiaj – oprócz jednego, mało reprezentatywnie potwierdzonego badania – o którym też piszemy w książce – nie ma odpowiedzi, dlaczego ten pan pragnie tę panią, a ta pani tego pana. Nie ma też odpowiedzi na pytanie, jaki jest mechanizm biochemiczny odpowiedzialny za to, że zaczyna się dany związek.

A feromony?

Janusz L. Wiśniewski: Teoria o przyciąganiu się pod wpływem feromonów została wymyślona przez producentów perfum. Feromony działają na poziomie agresji u szczurów czy chomików, natomiast postrzeganie ich jako czynnika decydującego o tym, dlaczego dwie osoby łączą się w pary to absolutny wymysł. Mamy układ lemieszowo-nosowy, gdzie jest 12 mln receptorów, natomiast to nie jest decydujące. Jedynym elementem nosa w dobieraniu się ludzi w pary jest mało potwierdzony i słabo opisany eksperyment, gdzie kobietom dano do wąchania koszulki 19 sportowców. Miały ocenić atrakcyjność mężczyzny, który krył się za danym ubraniem. Okazało się, że kobiety wybierały mężczyzn, których gen mhs (zgodności tkankowej) najbardziej różnił się od ich własnych. Dlaczego? Dzieci zrodzone z genomów najbardziej zróżnicowanych, mają największe szanse przeżycia. Nie jest tak, że ktoś wchodzi do pokoju, a my czujemy jego gen zgodności tkankowej i się zakochujemy, nikt tego nie wie! I bardzo dobrze, bo jeśli naukowcy by się o tym dowiedzieli, to oprócz tabletek typu viagra, używalibyśmy tabletek, które budowałyby związek z daną osobą.

Prof. Zbigniew Izdebski: Co całkowicie pozbawiłoby związki romantyczności.

Janusz L. Wiśniewski: I przypadkowości! To byłaby erotyczna, miłosna eugenika.

Coś strasznego jednym słowem!

Prof. Zbigniew Izdebski: Kiedy popatrzy pani na portale randkowe czy firmy zajmujące się kojarzeniem par, to widzimy, że coraz częściej stosowane są różnego rodzaju testy o charakterze psychologicznym, dotyczące osobowości, pasji, czyli szukania takich cech, które z punktu widzenia różnych jednostek, mogą być szczególnie dla danego związku przydatne. W wielu kwestiach możemy powiedzieć, że ten typ osobowości, z tym typem temperamentu, zachowaniami, pasjami, wyglądem, oczekiwaniami ma szanse na stworzenie dobrego związku. Ale kiedy mówimy o kategoriach szansy, statystyki, mamy na myśli to, co występuje najczęściej. A przecież musimy pamiętać, że ludzie nie mieszczą się tylko w średniej.

Janusz L. Wiśniewski: Najciekawsze rzeczy dzieją się na obrzeżach wykresu.

Artykuł pochodzi z 26. numeru EksMagazynu. Pełny tekst znajdziecie w wydaniu drukowanym.

izdebski_ikona
izdebski_ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.