JB_portret
EksMagazynowy American Boy - Jacek Bilczyński. Fot. Maciej Grochala
Ela Prochowicz
28/11/2011

Uwielbiam kontrasty

W premierowej sesji do EksMagazynu sprzed roku wcielił się w „Upiora w operze”. Od tego czasu podbił wybiegi modowe i znalazł się na okładce Men’s Healtha. Teraz zgodził się wystąpić w zupełnie innej roli – „Buntownika bez powodu”. Nadal, bezapelacyjnie, najlepsze ciało w Polsce! Laureat plebiscytu Mężczyzna EksMagazynu 2011. O niebezpiecznie intrygującym wnętrzu – Jacek Bilczyński

EksMagazyn: Jak się czujesz, jako nasz James Dean?
Jacek Bilczyński:
Konwencja tej sesji była mi bardzo bliska, dużo bardziej ekscytująca, niż pierwsze zdjęcia dla EksMagazynu, bo bardziej „moja”. Poza tym, od poprzedniej sesji minął rok, sporo się w tym czasie nauczyłem, więc było mi łatwiej. Jeśli zaś mowa o samym „Buntowniku z bez powodu”, zawsze chciałem jakoś się do tej postaci zbliżyć. Udało się (śmiech).

Jamesa Deana kochało i kocha wiele kobiet. Mężczyźni zaś go podziwiają. Co tobie najbardziej podoba się w jednej z największych ikon współczesnej kultury?
Głównie to, że chyba nikomu się nie udało i nie uda zbliżyć do jego legendy. Wydaje mi się, że on sam nigdy nie chciał tworzyć wokół siebie szumu na pokaz. Był postacią wielu kontrastów, nie musiał się z nikim mierzyć i nikomu niczego udowadniać, we wszystkim, co robił, był prawdziwy. A jednocześnie żył na przekór wielu ludziom, łamał reguły i to było w nim najwspanialsze. Każda wielka osoba, która gdzieś w świecie zaistniała, była oryginalna, nie wpisywała się w szablony.

Podobnie, jak ty?
Nie, nie (śmiech). Nie jestem oczywiście na tyle arogancki, żeby mówić, że jestem podobny do Jamesa Deana, ale chyba wystarczająco arogancki, żeby powiedzieć, że staram się nie wpasowywać w istniejące szablony.

Jesteś buntownikiem?
Staram się żyć po swojemu, nie lubię szablonów, szufladkowania, klasyfikowania. Chyba jestem trochę nonkonformistą, dużo rzeczy robię inaczej, niż wszyscy, nie po to, żeby komuś coś pokazać, ale dlatego, że to jest we mnie i czuję taką potrzebę.

Na co dzień doradzasz ludziom, jak zdrowo żyć. Jesteś fit & lifestyle coachem. Co to znaczy?
Każdy jest indywidualny i jestem po to, żeby nie musiał z tej indywidualności rezygnować. Jestem dietetykiem, trenerem i fizjoterapeutą, staram się łączyć moją wiedzę z tych trzech dziedzin, żeby jak najlepiej doradzać moim klientom. Tego dziś brakuje, kompleksowego podejścia do kogoś, kto chce po prostu zdrowo żyć. Przychodzą do mnie ludzie, którzy w większości zaczynają od tego, że chcą zmienić coś w swoim wyglądzie. Przychodzą też tacy, którzy chcą jakichś zmian w swoim życiu, chcą znaleźć odpowiednią dla siebie formę aktywności fizycznej, określić jakiś nowy cel. I, w trakcie treningu lub diety, odkrywają pokłady nowej energii i siły, z której często nie zdawali sobie sprawy. To cieszy mnie najbardziej, jeśli udaje mi się pomóc wszechstronnie. Pierwsze kroki jednak zwykle dotyczą ciała, później przychodzi poprawa samopoczucia i, po pewnym czasie, widać, że ludzie częściej się uśmiechają, odkrywają radość życia. Tym się właśnie zajmuję.

Jak to jest być chodzącym ideałem?
Nie wiedziałem tego przed rokiem i nadal tego nie wiem (śmiech). Nie traktuję siebie jako ideału. Zresztą, nawet ci obiektywnie najpiękniejsi, mają jakieś kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Ciało jest czymś bardzo powierzchownym, pracując nad nim, ćwiczę swoją wolę, to kwestia samodyscypliny, a wygląd jest niejako efektem ubocznym.

Chcesz przez to powiedzieć, że ciało nie ma dla ciebie tak dużego znaczenia, jakby się mogło wydawać?
Ludzie często postrzegają nas przez pryzmat ciała, patrzą bardzo powierzchownie i wycinkowo, widzą tylko kawałek człowieka. Bardzo cenię ludzi, którzy mówią do mnie: „Jesteś piękny i wyjątkowy”, ale mogą to zrobić z zamkniętymi oczami. Często jest tak, że ktoś dobrze wygląda i na tym wszystko się kończy. Najwspanialsi ludzie to tacy, którzy umieją łączyć kontrasty, to, kim są, jacy są w środku, z tym, jak wyglądają.

Jak radzisz sobie z zazdrosnymi spojrzeniami innych mężczyzn?
Na szczęście nie spotykam się z nimi jakoś często. Zresztą, staram się nie paradować po ulicach, prezentując swój wygląd. Nie potrzebuję podbudowywać własnego ego słuchając komplementów.

A lubisz je prawić? Jaka kobieta jest w stanie zainteresować buntownika?
Najbardziej wartościową kobietą nie jest ta, z którą mężczyzna chce iść do łóżka, ale ta, z którą chciałby się obudzić.

Twój ideał?
Musi mnie zaskakiwać, każdego dnia, małymi i dużymi rzeczami. Jej uśmiech musi rozświetlać cały pokój. Nie musi mieć idealnego ciała, ale oczy, w których widzę wszystkie cuda świata. Idealna kobieta to taka, w stosunku do której najbardziej wyuzdaną myślą byłoby obudzić się obok niej i zrobić jej śniadanie.

JB_portret
JB_portret

Komentarze Dodaj komentarz (3)

  1. Monika 28/11/2011 18:40

    CytujSkomentuj

    hahaha, chodzący ideał:) takie nie istnieją, choć nigdy nie znałam takiego pana, jak na zdjęciach, mogę się mylić;)

  2. Sylwia 28/11/2011 18:45

    CytujSkomentuj

    podoba mi się tutaj – chociaż Pan Jacek wygląda na bardzo grzecznego chłopca, to sesja wyszła bardzo dobrze i ciekawie! gratulacje dla zespołu;)

  3. Iza 28/11/2011 18:49

    CytujSkomentuj

    a mężczyźni na pewno zgrzytają zębami z zazdrości;) założę się, że co drugi chciałby tak wyglądać, ale zamiast się postarać, będzie mówił o fotoszopie i takich tam, o! do roboty panowie;)

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.