porto_ikona
Fot. Justyna Szczurek
Redakcja
10/07/2015

Na walizkach: Jak (nie) zakochać się w Porto?

Wiele jest takich miejsc, gdzie można zaspokoić wszystkie zmysły jednocześnie. W dzisiejszych czasach, przy tempie w jakim żyjemy, niewiele może nas jeszcze zaskoczyć. A jednak… Porto uwodzi, kusi i czaruje nawet najbardziej wybredne podniebienia… W pogoni za słońcem i ja dałam się zaczarować portugalskiemu wybrzeżu

Porto a raczej O’porto jest to malownicze miasto położone w północnej części Portugalii, nad Oceanem Atlantyckim, u ujścia rzeki Douro. Plan jest prosty. Najbliższych kilka dni zamierzam spędzić przemierzając malownicze zakątki miasta. Próbując wszystkich możliwych, lokalnych dań. Weryfikując światowy zachwyt nad jedynym w swoim rodzaju winem Porto. Oddając się urokom śródziemnomorskiego klimatu. Pozwolę się uwieść i przeżyć niesamowity romans z tym barwnym miasteczkiem. Zaczynajmy więc…

Czy Porto najlepiej smakuje w Porto!?
O’Porto jest znane na arenie międzynarodowej przede wszystkim dzięki wyśmienitemu lokalnemu winu o tej samej nazwie. Przemierzając wąskie uliczki miasta, krainy miodem i winem płynącej, moją pierwszą uwagę przykuły winnice. Zaraz, zaraz, jakim miodem!? Winem! I to nie byle jakim – przecież to Porto. Dzielnica Vila Nova de Gaia jest moim celem. Prawy i lewy brzeg Douro, mimo niewielkiej odległości (0,5 km), to administracyjnie dwie odrębne miejscowości. Aby dostać się do Vila Nova de Gaia , wystarczy przespacerować się po przepięknym, dwupoziomowym moście stalowym Ponte Dom Luís I.
Z daleka już widać ogromne litery składające się na firmowe nazwy piwnic i magazynów, widniejące na dachach. Znaczna część piwnic stoi dumnie wzdłuż wybrzeża, ale są też inne, ukryte pośród XVIII w. uliczek. Mimo że większość z nich już dawno została wykupiona przez międzynarodowe przedsiębiorstwa (włącznie ze słynną marką Cockburn), ciągle starają się utrzymać przyjazny wizerunek rodzimych przedsięwzięć. Przy długiej alei biegnącej wzdłuż rzeki znajdują się trzy najbardziej popularne caves: Sandeman, Ramos Pinto i Cálem.
Dlatego właśnie postanowiłam przeznaczyć jeden dzień pobytu w mieście na spacer po Vili Nova de Gaia i degustację lokalnego trunku. Wiele piwnic w tej okolicy oferuje odpłatne wycieczki z przewodnikiem po danej piwnicy, połączone z degustacją. Wybieram jedną z nich, która przyciąga mnie znaną nazwą. W czasie tej wycieczki dowiaduje się wiele na temat produkcji i przechowywania porto oraz poznaję historię roczników (vintage) osiągających rekordowe ceny. Wycieczka kończy się degustacją. Zdecydowanie ten trunek jest jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek piłam.
Uwaga, uwaga! Wino to ma ponad 20 proc. alkoholu i podobno to właśnie w Porto smakuje najlepiej, bez wątpienia jest to jeden z „must see, must do” w Porto.
Porto swoją sławę i niepowtarzalny smak zawdzięcza panującemu w dolinie Douro mikroklimatowi. Zimy są tu mroźne, lata gorące, deszcze ulewne, a rosnąca na tarasach, na stromych brzegach, winorośl znakomicie to wszystko absorbuje. Owoce rodzą się wyjątkowo słodkie, a mocy dodaje im brandy, dolana przed zakończeniem fermentacji; beczki z taką właśnie młodą mieszanką spławia się wiosną do miasta i składa w piwnicach, by trunek dojrzał. Choć ze słowem „porto” wciąż najbardziej kojarzy się wino mocne i słodkie, od lat, oprócz czerwonego, wytwarza się także białe porto wytrawne, a nawet – różowe. Dumą każdego producenta jest jednak tzw. vintage, które robi się tak, jak przed wiekami nie używając maszyn, tylko ludzkich rąk, a właściwie nóg: kilkadziesiąt osób wchodzi do kamiennego, mieszczącego 7 tys. litrów, basenu i drepcząc kilka godzin ugniata winogrona. Przygotowany z nich trunek trafia do beczek, ale nie na kilka do dwudziestu godzin – jak w przypadku porto czerwonego i białego – tylko na dwa lata. Potem rozlewa go się do butelek i przechowuje w pozycji horyzontalnej – nawet cały wiek.
Istnieje 6 głównych typów porto: Vintage, Late Bottled Vintage, Tawny, Late Tawny, Ruby i białe porto. Warto spróbować różnych typów, by odnaleźć swój ulubiony. Porto nie zawsze jest winem słodkim. Białe jest różnicowane na wytrawne, półsłodkie i słodkie; przy czerwonych nie podaje się poziomu cukru i stanowi to zwykle rodzaj zagadki. Olbrzymia większość najtańszej odmiany porto – Ruby, jest czerwonym winem słodkim lub półsłodkim. Jednak większość Porto Tawny i LBV to wina wytrawne lub półwytrawne. W zależności od odmiany mają one barwę od ciemnoczerwonej (prawie brunatnej) do słomkowej. Wspólny dla wszystkich rodzajów porto jest mocny aromat wanilii, dębu i korzenny posmak. Wino to pije się zależnie od okazji. Należy jednak pamiętać, że porto to wino deserowe o wysokiej zawartości alkoholu (ponad 20 proc.). Zwyczajna runda po piwnicach może mieć swój upojny finał!

Czego (nie) zjeść, by się (nie) zakochać! Przewodnik po krainie smaków
Zgadzam się ze zdaniem wszystkich śmiałków, iż kuchnia portugalska jest niewątpliwie jedną z najbogatszych i najciekawszych kuchni na świecie. Jej różnorodność wynika z kolonialnej historii tego kraju, który miał szerokie wpływy na całej kuli ziemskiej, czerpał z dziedzictwa kulinarnego różnych zakątków świata, m.in. kuchni Japonii, Chin, Indii, Brazylii oraz swoich kolonii w Afryce (np. Angola, Mozambik oraz Wyspy Zielonego Przylądka). Z drugiej strony, potrawy kuchni portugalskiej są mało skomplikowane, często przyprawiane jedynie solą morską i oliwą z oliwek. Ogromną zaletą jest fakt, iż większość dań bazuje na świeżych składnikach. To dlatego wszystkie potrawy są bardzo smaczne i tak wyraziste.
W kuchni tej szczególnie wyróżnia się zamiłowanie mieszkańców do ryb. Dzięki położeniu nad Oceanem Atlantyckim, Portugalczycy mają dostęp do świeżych ryb, szczególnie sardynek (sardinha) i makreli (carapau). Grillowanie sardynki i suszony dorsz bacalhau to niemalże symbole tego kraju. Suszonego dorsza przyrządza się tu ponoć na tysiąc sposobów. Świeże ryby najczęściej podaje się grillowane, posypane solą morską i polane oliwą z oliwek: dourada, robalo (okoń morski) czy peixe espada.
Moją ulubioną potrawą szybko zostają ośmiornice oraz dorsz w każdej postaci, a szczególnie zapiekany z śmietaną – Bacalhau com natas (Codfish with cream). Nie mogę powstrzymać się przed nałożeniem sobie kolejnej porcji. Dorsz podbija moje serce, pieści podniebienie i prowadzi wszystkie zmysły do szału. Warto spróbować dania z tej ryby w różnej postaci. Na pewno będzie to niezapomniane wspomnienie.
Zaraz obok ryb, owoce morza królują wśród tutejszych przysmaków. Jeśli zakochać się w nich, to tylko w O’Porto – tylko w Portugalii. Pyszne są krewetki (camarão), gotowane w wodzie z solą lub smażone z czosnkiem w oliwie. Kraby (caranguejo) podawane zazwyczaj są w formie sałatki podawanej w skorupce. Słynne potrawy z owocami morza to: Arroz de Marisco (ryż z owocami morza), Polvo à lagareiro (ośmiornica pieczona z oliwą i czosnkiem), Creme de Marisco (zupa krem z owoców morza). Słynne danie Amêijoas à Bulhão Pato, powstało na cześć portugalskiego poety Raimunda de Bulhão Pato, a jego składnikami są małże, czosnek, kolendra i oliwa z oliwek oraz sok z cytryny. W Portugalii można próbować całego bogactwa owoców morza: ostryg (ostras), pąkli (percebes), przegrzebków (vieira), omułek (mexilhão). Ciekawie przyrządzane są mątwy (choco) i kałamarnice (lulas). Najdroższe są homary i langusty (lagosta).
Oczywiście będąc w Porto należy spróbować możliwie jak największej ilości różnych dań. To tutaj należy spróbować grillowanych świeżych ryb i licznych przystawek z owoców morza, choć każdemu łasuchowi będzie bardzo trudno oprzeć się doskonale przyrządzanym daniom mięsnym. Bez względu na porę dnia, rodzaj posiłku – zawsze, doskonałym dodatkiem do każdej potrawy, jest butelka portugalskiego wina (nie tylko wysławione już Porto ale i wina takie jak tinto, branco lub orzeźwiające vinho verde). Natomiast na deser, oprócz niezwykłego bogactwa tradycyjnych słodyczy, koniecznie trzeba zasmakować wyśmienitej kawy.
Właśnie w tym miejscu należy wspomnieć o kolejnym atucie kuchni portugalskiej, jakimi są dojrzewające sery owcze, oliwki, sezonowe owoce i różnorodne przekąski, czyli petiscos. Posiłki smakują jeszcze lepiej, kiedy spożywamy je wśród rodziny i przyjaciół. Jak przystało w każdym portugalskim domu, celebrując każdą minutę spędzoną w gronie najbliższych.


Tekst i zdjęcia: Justyna Szczurek

***

Justyna Szczurek - rodowita Krakowianka, włóczykij, który jest ciągle w biegu i planuje kolejne wyprawy.  Nie wyobraża sobie życia bez walizki, dobrej książki, aparatu, pisania i jedzenia. Nieustannie fotografuje otaczający ją świat i  przelewa na papier wszystko to, czego doświadcza podczas podróży. Instynkt podróżnika ponownie zaprowadził ją na inny koniec globu, tym razem do Meksyku, gdzie mieszka i pracuje. Co ją do tego pchnęło – ciekawość, miłość do TACOS i Mariachi czy może praca? Ciągle szuka odpowiedzi.  Jaki jest jej przepis na życie? Szczypta szaleństwa, intuicja, upór godny największego osła, wielki uśmiech i pozytywne myśli – tylko tyle i aż tyle.

porto_ikona
porto_ikona

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 26/01/2019 10:15

    CytujSkomentuj

    Tak coś pomyślałam że Pani Justyna tu była ;) i co, jest ;) Ależ cudownie się to czytało <3 no bo tak, jak się NIE zakochać w Porto – nie da się chyba. Ja się już zakochałam a niestety, nie miałam okazji tam być. Ale Pani Justyna ma ten dar, przekazywania swojej historii i emocji z podróży innym więc ponownie się udało – dziękuję!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.