IMG_9387
Ela Makos
26/09/2017

Na walizkach: Historia jednej pocztówki

Czy ktoś jeszcze o nich pamięta? Czy ktoś jeszcze je wysyła?

Historia jednej, bardzo szczególnej, pocztówki do dziś przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Jeśli przyszła na czas, o ile w ogóle doszła, być może czyjeś życie zmieniło bieg. Kartka papieru, kilka słów, a jednak jej tajemnicza siła dalej wywołuje uśmiech na wielu twarzach. Przeznaczenie czy przypadek? Z czym częściej mamy do czynienia?

Sentymentalnie

Uliczkami Porto mogłabym spacerować bez końca. Od kilku godzin nimi krążę! Most Ponte Dom Luís I z 1886 roku, projektu ucznia Gustawa Eiffla, jest po prostu cudowny! To fakt! Nie mogę oderwać od niego wzroku.

Czas płynie znakomicie! Towarzystwo przyjaciół, pyszne jedzenie i odrobina dobrego wina. Czego chcieć więcej? Jak to czego? Kartek! Pocztówek! Znaczków!

Z wariatami się nie rozmawia i moi przyjaciele o tym wiedzą. Ruszam więc samotnie na ważną misję. Czas wysłać pocztówki z wakacji. Przyznam szczerze, że to uwielbiam. Jak dziecko cieszę się z każdej otrzymanej kartki i jak wariat wysyłam po kilka z każdego miejsca, w które się udaję. Wypisywane na kolanie, w biegu, leniwie w kawiarenkach czy w ostatniej chwili na lotniskach, kartki pocztowe zawsze były moją słabością.

Tym razem nigdzie mi się nie spieszy, po pysznym obiedzie, na brzegu rzeki Duero, w dzielnica Ribeira, ruszam przed siebie. Oddalam się od centrum i gubię w małych uliczkach pełnych lokalnych produktów. Kolorowe pamiątki kuszą, wybieram kilka pocztówek i ruszam na dalsze poszukiwania – tym razem kawy i pasteis de nata, a więc małych tartaletek  z budyniowym kremem. Jak na zawołanie znajduję małą kawiarnię. Idealne miejsce na chwilę relaksu i wypisanie pocztówek.

Przypadek czy przeznaczenie

Stolik przy oknie już czeka. Zapach świeżo parzonej kawy doprowadza do szału. Rozsiadam się wygodnie, delektuję deserem i kawą. Wtedy dostrzegam ją…

Zapłakana dziewczyna próbuje się schować w kącie kawiarni. Gdyby nie jej cichy szloch pewnie bym jej nie zauważyła. Łzy kapią na kartkę papieru. Nie wiem dlaczego do niej podchodzę, ale jest już za późno, żeby się wycofać. Zauważyła mnie. Nie bardzo rozumiem jej słowa. Zdania padają chaotycznie. Brak w nich logiki. Za chwilę ma samolot i od godziny próbuje napisać ważne słowa. Jak się okazuje, pocztówkę do kogoś bliskiego. Siadam obok, słucham uważnie. Wyjechała bez słowa pożegnania. Między nią, a tą ważną dla niej osobą nastała cisza. Duma i upór obojga nie pozwalają jej złamać, więc próbuje napisać kartkę, by zburzyć mur. Zakochani, zagubieni.

Hmm i co dalej?

Zgłupieję! Od godziny szukamy poczty! Jeśli nie kupimy tego znaczka – przepadło! Przecież nie mogę pozwolić, by ta historia tak się zakończyła. Czas ucieka. Dziewczyna łapie taksówkę, musi jechać na lotnisko. Ja obiecałam szukać do skutku. MAM! Jest! W końcu! Wpadam jak po ogień! Kupuję znaczki, wrzucam kartki do skrzynki i dopiero wtedy uświadamiam sobie jak bardzo dziwne to było spotkanie… A może tylko wyobraźnia płata mi figle. Rozglądam się dookoła. Późno już. Czas wracać do przyjaciół.

Czy kartka trafiła do adresata? Czy udało im się spotkać? Nieznajomej nigdy więcej nie spotkałam. Chciałabym wierzyć, że się udało. Bo lubię takie historie, bo lubię kartki. Nostalgiczne, czasami kiczowate, a kryją tyle tajemnic.

Kartka pocztowa, pocztówka, widokówka. Prostokątna lub kwadratowa. Z wierszem, życzeniami, ot taka krótka korespondencja. Staroświecka pośredniczka, tajemnicza kokietka! Wywołuje uśmiech, dostarcza radości.

A Porto jak to Porto, moje miasto mostów nie przestaje mnie zaskakiwać. Co jeszcze może nam się tu przydarzyć?

Tekst i zdjęcia: Justyna Szczurek


Justyna Szczurek – rodowita Krakowianka, włóczykij, który jest ciągle w biegu i planuje kolejne wyprawy.  Nie wyobraża sobie życia bez walizki, dobrej książki, aparatu, pisania i jedzenia. Nieustannie fotografuje otaczający ją świat i  przelewa na papier wszystko to, czego doświadcza podczas podróży. Instynkt podróżnika ponownie zaprowadził ją na inny koniec globu, tym razem do Meksyku, gdzie mieszka i pracuje. Co ją do tego pchnęło – ciekawość, miłość do TACOS i Mariachi czy może praca? Ciągle szuka odpowiedzi.  Jaki jest jej przepis na życie? Szczypta szaleństwa, intuicja, upór godny największego osła, wielki uśmiech i pozytywne myśli – tylko tyle i aż tyle.



Ciekawostka. Pocztówka, i jej historia..

Ponieważ ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a mnie tam zabraknąć nie mogło – pozwolę sobie na trochę historii. Okazuje się, że pocztówka liczy sobie już ponad 140 lat! Jej pomysłodawcą był Niemiec – Heinrich von Stephen. Pierwsza ilustrowana karta pocztowa wysłana została 16 lipca 1870 roku przez pewnego księgarza Augusta Schwartza z Olenburga.

Najciekawsze w tym wszystkim jednak było dla mnie odkrycie, iż autorem polskiej nazwy karty pocztowej jest sam Henryk Sienkiewicz. Podczas Pierwszej Wystawy Kart Pocztowych w Warszawie ogłoszono konkurs na polską nazwę. Spośród 296 propozycji najwięcej głosów zdobył wyraz „pocztówka” zaproponowany przez „Marja z B.”, a więc ukrywającego się pod tym pseudonimem Henryka Sienkiewicza.

IMG_9387
IMG_9387

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.