Mia
Mia
04/08/2013

Chcę mieć prawo do (nie)szczęścia!

Wkurza mnie, że gdzie nie spojrzeć, zewsząd płynie przekaz: Musisz być szczęśliwa! Musisz być w związku (szczęśliwym), musisz być zadowolona ze swojego życia seksualnego, powinnaś mieć ochotę na seks w każdej chwili. Poza tym wypada być zadowoloną z pracy (bo wykonywać można tylko taką, którą się uwielbia) i w ogóle to każda z nas powinna wręcz fruwać z radości nad ziemią…

Wszelkiego rodzaju pisma dla kobiet, portale, programy telewizyjne radzą na wyścigi, co zrobić, żeby to upragnione szczęście osiągnąć. Jedno poradzi, jak cieszyć się macierzyństwem, inne, jak wybrać pracę do której będzie się latało jakby się było nie przymierzając jaskółką, jeszcze inne, jak znaleźć faceta, z którym będzie ci dobrze, a kolejne, jak z tym idealnym facetem uwić sobie najszczęśliwsze gniazdko pod słońcem, w którym to będziecie sobie nawzajem spijać z dzióbków słodkie komplementy…

Mia mówi dość! Nie jestem idealna. Dzieci nie mam i mieć nie chcę, bo na widok wrzeszczących, rozbieganych i irytujących stworzeń dostaję gęsiej skórki. Moja praca, aczkolwiek wymarzona, wkurza mnie czasami niemiłosiernie, tak, że mam nie raz ochotę rzucić wszystkim, łącznie z telefonem i komputerem służbowym i pojechać gdzie oczy poniosą.

Nie chcę szukać idealnego faceta! Nie chcę takiego, który „otoczy opieką, którego będę mogła obdarzyć zaufaniem”, który przytuli, pocałuje w czółko, poniesie zakupy, kupi kwiatki, potrzyma za rączkę i będzie prawił komplementy, od których robi się mdło. Wolę swojego gbura, który potrafi doprowadzić mnie do szewskiej pasji, ale potrafi też sprawić, że czuję się, jak bym lawirowała.

Nie chcę budować idealnego związku i wić gniazdka, żeby móc później opowiadać koleżankom, jaka to jestem bezgranicznie szczęśliwa. Nie chcę też czytać o tym, jak mogę dogodzić temuż wspaniałemu facetowi, z którym wymościłam już sobie gniazdko, na tysiąc różnych sposobów i jak nauczyć go dogadzać w łóżku mnie.

Nie chcę ciągle słuchać i czytać o tym, jak cudowne jest takie właśnie wyradzone i wypisane życie. Ja lubię swoje. Lubię czasami zamknąć się w sobie i najzwyczajniej w świecie pobyć nieszczęśliwą. Lubię sobie popłakać z byle powodu, albo wypić szklaneczkę whiskey do lustra, bądź komputerowego monitora. Lubię wkurzyć się na faceta, z którym się spotykam i nazwać go idiotą. Lubię wkurzyć jego, a później wynagrodzić mu swoje humory w łóżku.

Lubię pojęczeć z koleżankami na temat tego, jak beznadziejnie potrafią się podziać w życiu różne rzeczy. A później wziąć się w garść i po prostu robić swoje. Mia chce więc mieć prawo do bycia nieszczęśliwą. Chociaż z raz na miesiąc. Mieć wszystko w poważaniu i skupić się wyłącznie na sobie. Nie chcę, żeby mi którykolwiek ze speców od szczęścia odmawiał takiego luksusu.

Komentarze Dodaj komentarz (3)

  1. czytelnik 15/10/2010 19:10

    CytujSkomentuj

    I racja! Nikt mi nigdy nie odbierze prawa do nieszczęścia, chociaż ostatnio to prawo nawet szefostwo próbuje mi odebrać. Będę nieszczęśliwy gdy tylko będę chciał, a co!

  2. Ewka 16/10/2010 03:34

    CytujSkomentuj

    hej, ja rozumiem Mię, też czasami się czuję jak ktos, kto musi idealnie pasowac do pewnego schematu, a jak nie to wara… a co jesli ja nie chce do nizego pasowac, tylko byc soba i lubic to, co naprawde spawia mi przyjemnosc??? Mam sie stac niewidzialna???

  3. samotna 16/10/2010 18:13

    CytujSkomentuj

    To jest dopiero coś! czuje się dokładnie tak samo… każdy mówi co robić czego nie… A weźcie zajmijcie Wy sie własnym życiem!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.