Mia
Mia
07/09/2013

Jak się nazwać, żeby odnieść sukces?

Zastanawiałyście się kiedyś, Drogie Panie, dlaczego nie zrobiłyście oszałamiającej kariery w show biznesie? Nie macie kontaktów, znajomości, milionów na koncie – odpowiecie. A ja Wam mówię: Nie o to idzie. Być może macie po prostu zbyt polsko brzmiące, banalne imię, bądź nazwisko…

Wiecie kim jest Piotr Janiak? Tak myślałam. Ale Oliviera Janiaka już zapewne znacie. A Izabella Mikołajczyk? Nic nie dzwoni? Iza Miko to już zupełnie co innego, prawda?

Weźmy pierwszego z listy – Piotr. Cóż to za banalne imię. Pół męskiej części Polski tak się nazywa. Imię zbyt popularne odpada. Mikołajczyk… W sumie ładnie brzmi, ale takie jakieś długie to nazwisko. No i jak nauczyć je wymawiać tych z Hollywood, które chce się podbić?

Rozważając owe imienno – nazwiskowe przemiany, postanowiłam, całkowicie z dobrego serca, a także mając na uwadze powodzenie EksMagazynu (gdyż jego redaktorki sporo mi płacą i nie chciałabym zbyt szybko stracić takiego dopływu gotówki) zająć się lingwistyczną stroną ich przyszłej kariery. Bo, powiedzmy sobie szczerze, z takimi nazwiskami daleko nie zajdą. Oryginalność, moje drogie Panie, szczypta pikanterii, polotu, czegokolwiek, a nie od razu, co w metryce, to do publicznej wiadomości. No naprawdę… A zatem czytajcie uważnie, bo powtarzać dwa razy nie będę.

***Zacznę od najlżejszego przypadku, czyli takiego, w którym zmienić trzeba wszystko. Redaktor kreatywna – Joanna Jałowiec. No błagam, jak można być kreatywną mając tak prozaiczne imię i „krzaczaste” nazwisko? Że też naczelna zatrudniła taką osobę, nie każąc jej od razu przerobić dowodu… Ale i do naczelnej zaraz wrócimy, bo tam również nieciekawie. A zatem: Joanna Jałowiec niech zniknie raz na zawsze, a w jej miejsce niech pojawi się, powiedzmy Giovanna. Wiadomo, włoski brzmi dobrze, trochę wyrafinowania, tajemnicy, seksu. Nie na darmo ktoś nazwał tym imieniem linię bielizny. A przy okazji i skojarzenie z Giovannim i jego „Dekameronem” też zrobić może więcej dobrego niż złego (głównie dlatego, że większości coś na dźwięk tego słowa świta, ale szkoła średnia zbyt dawno skończona, żeby pamiętać, a nie wszyscy musieli przecież studiować historię literatury. A tajemnica, jak wiadomo, kusi i ciekawi). Załatwione zatem. Idźmy dalej.

***Anna Chodacka – pani sekretarz. Przemiła osóbka, ale z tak pospolitym imieniem świata nie zawojuje. Lekka korekta imienia obowiązkowa. Niech będzie Anne – już zalatuje angielską wymową, zatem idziemy w dobrym kierunku. I nazwisko. Za długie, za polskie, nie do wymówienia poza granicami naszego kraju. Niech będzie coś krótkiego i chwytliwego. Zachowajmy pisownię oryginalną, żeby nie było, że język polski całkowicie dyskryminujemy. Co powiecie na Cho? A niech tam, idźmy dalej. Tak daleko jak poszedł Tomek, jakiś czas temu znany jako Kamel, a teraz już jako Kammel. I my dodajmy więc jeszcze jedno „o”. Anne Choo… I Tomek Kammel może się schować. Poprawi się wymowa, a skojarzenie – bezcenne. Miliony kobiet, które marzą o butach mężczyzny o identycznym nazwisku na pewno zapamiętają, ba, mogą nawet polubić, bo to, co nam się kojarzy przyjemnie, przecież lubimy.

***I na koniec naczelna. Aneta Zadroga. No katastrofa. Jak wydawca mógł nie kazać jej zmienić nazwiska dając pracę, wolę nie wiedzieć. Trzeba to jak najszybciej naprawić. Imię nie jest najgorsze. Jedną literkę dodamy, jedną zmienimy i mamy już piękną, francusko brzmiącą Anette. I logika zachowana, gdyż imię to, jak wiadomo wywodzi się z Francji właśnie i było tam niegdyś zdrobnieniem Anny. Z nazwiskiem już jest gorzej, żeby nie powiedzieć, że tragicznie. „Zadroga”… Nie wiadomo, czy to od ceny, czy od drogi i w ogóle jakoś tak mało medialnie brzmi. Dajcie mi jednak sekundę, coś na pewno wymyślę… Zostańmy może dalej przy francuskim, skoro z imieniem poszło tak łatwo. No i proszę bardzo. Mamy „drogą”, czyli Chère. Albo jeszcze lepiej: Chéri. Anette Chéri. E -voilà!

Podsumowując, Drogie Panie: Jak najszybciej proszę pozbyć się tych topornych i pospolitych imion i nazwisk. Szybciutko zmienić je na nowe, bardziej medialne, lepiej brzmiące i intrygujące. Nie zapomnijcie również, że do nowego imienia i nazwiska niezbędny jest nowy look.

A zatem: Najpierw dieta, żeby każda lekko wskakiwała w rozmiar 34. Najlepiej, jeśli o tej diecie (pamiętajcie, że musi odpowiednio dużo kosztować, bo inaczej jest bez sensu) poinformujecie świat na jakimś blogu czy w innym pamiętniku. To się dziś naprawdę sprzedaje. Kto się zachwycał Anną Muchą, zanim nie przeszła na swoją cenną dietę?

Ale na tym nie koniec. Co najmniej dwóm z Was sugeruję powiększenie biustu. Wszystkim – podpompowanie usteczek. Botoks nigdy nie zaszkodzi. Następnie wyrzućcie wszystko z szaf, określcie na nowo swoją fascynującą osobowość i biegnijcie na zakupy. Weźcie ze sobą kilka kart kredytowych, jedna może nie wystarczyć. Wyskoczcie na relaksujący weekend do Paryża, na kawkę do Wenecji, po szmatki do Harrodsa…

I gotowe. Teraz macie świat u swoich stóp. W sumie niewiele więcej Wam już potrzeba. Przykłady z życia wzięte  pokazują, że ani polot, ani inteligencja, ani też błyskotliwość, tudzież fascynujące wnętrze nie są niezbędną składową sukcesu we współczesnym show–biznesie. W innych dziedzinach również nader często nie wydają się konieczne. Powodzenia!

PS. Za tę radę policzę sobie ekstra wynagrodzenie.

Komentarze Dodaj komentarz (5)

  1. miśka 01/11/2010 14:50

    CytujSkomentuj

    mi się te nazwiska podobają. chociaż Zadroga to powinno być Umiarkowaniedroga

  2. miśka 01/11/2010 14:53

    CytujSkomentuj

    a co red. Zadrogi to powinno być. Anne Tropchere (z francuska Anna Za Droga).

  3. czytelnik 02/11/2010 11:05

    CytujSkomentuj

    lepiej Zadroga niż Zatania :D

  4. miśka 08/11/2010 16:37

    CytujSkomentuj

    Istotnie, kobiece nazwisko Zadroga odstrasza mężczyzn. Płać płać i tak Jej nie będzie dosyć płacenia. Zatania też nie. Trąca żebractwem. Proponuję Aneta Wartaswojejceny. Długie nazwisko ale bezpieczne.

  5. ekhem 09/11/2010 02:32

    CytujSkomentuj

    Zadroga niech by i za droga była – trzeba się cenić. Popatrzcie tylko na cenniki agencji interaktywnych. Choćby jakość była na poziomie 1/10, to pozostałe 9pkt nadrabiają tupetem. I mają kolejki chętnych, więc to nie może być zła droga, pani Za-droga.

    Jałowca bym nie oszczędzał – nazwisko do zangielszczenia – Juniper to tez jałowiec, a nawet piosenki o nim śpiewał jakiś zespół. Imię – niby Giovanna jest ok, ale gdy na szczycie jest Dżoana Krupa, włoskie korzenie mogą nie wystarczyć.

    Mistic u Miśty może być. W dodatku to bardzo nowojorskie, bo przecież tam mnóstwo bałkańskich rodzin osiadło ucinając kreskę znad zamykającego nazwisko „ć”. A z całym szacunkiem – Paryż ukląkł przed NY już dawno (nie dodam, co na klęczkach robi).

    Chodacka leży i kwiczy. Czy Choo załatwi sprawę? Choo to facet. Redaktorko, chcesz byc kojarzona z jakimś, choćby i cholernie modnym Azjatą? To może od razu Jackie Chan? Nie, ja bym został przy europejskim, zniemczonym nazwisku. Chodatski jest ostre, a skoro Paryż i Mediolan się zużyły, to pójście w stronę Monachium, Frankfurtu czy innego Berlina może być dobrym krokiem.

    Ale zgadzać się czy nie z Mią – faktycznie autorki do wizerunkowego makeoveru. Tak się to pisze?

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.