Mia
Mia
17/09/2012

Logika idiotki

Zastanawiacie się czasem, jak to się dzieje, że podejmujecie w swoim życiu decyzje, które z góry skazane są na niepowodzenie, a mimo to, z uporem maniaka, brniecie w coś, co skończy się dla was potężnym kopniakiem? Ja także

Weźmy na ten przykład związki z mężczyznami. Chyba każda z nas ma na sumieniu przynajmniej jeden, którego wspomnienie sprawia, że w myślach powtarza sobie pytanie: „Jak można tak uśpić swoją czujność i zrobić z siebie taką życiową idiotkę?”

Zwykle odbywa się to tak: spotykasz faceta. Już na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje na to, że to chodząca katastrofa. Nic dobrego z tego nie będzie, bo ów facet jest: gburem, chamem, gościem cierpiącym na kompleks emocjonalnie małego penisa, gościem cierpiącym na przerost ego, zadufanym w sobie dupkiem, albo zwyczajnym idiotą, a jeszcze gorzej, jeśli skupia w sobie wszystkie wymienione cechy jednocześnie* – *niepotrzebne skreślić…

I co robisz? Umawiasz się nim. Raz, później drugi, trzeci i kolejny. Na randkach mówi tylko o sobie, podczas seksu myśli tylko o swoim penisie, a po – wychodzi, bo musi rano wstać do pracy… Jasne… A kiedy jesteś chora, nie przyjedzie sprawdzić, czy żyjesz, bo boi się, że się zarazi… I tak za każdym razem. A ty, za każdym razem powtarzasz sobie, że następnym będzie tak, jak masz ochotę, jak marzysz i jak sobie wyobrażasz… Nic bardziej mylnego. Skończony dupek nie zmieni się nagle w uroczego i opiekuńczego księcia z bajki, choćbyś nie wiadomo, jak długo o tym myślała i jak mocno tego pragnęła…

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sama doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Bo jednak, resztka rozumu, nie przyćmionego przez zawsze omylne uczucia, powtarza ci to w każdej chwili, w której zdoła dojść do głosu.

Jak nazwać takie zachowanie, przeczące wszelkim zasadom, którymi kierują się osoby nawet ze szczątkową resztką instynktu samozachowawczego? Nie wiem. Wiem, że taka logika idiotki nieobca jest żadnej z nas…

Pewnie niejedna z was, czytając ten felieton, pomyśli boleśnie przez moment, że o niej właśnie mowa. Ale szybko przegoni te myśli, bo akurat zaprzątnie je sobie idiotą, dla którego traci swój cenny czas… No cóż… Podobno, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tylko dlaczego kobiety, na własne życzenie, sprawdzają najcięższe ciosy na własnej skórze? Zdarzyło mi się być taką życiową idiotką, która je testowała, ale, daję słowo, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie…

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.