Mia
Mia
02/03/2014

Miałcy „mężczyźni” i harpie

Lubię alkohol. Lubię seks. Bez prezerwatyw. I nie to, że jestem uczulona na lateks, lubię naturalność. Lubię imprezować do rana, a rano wyskoczyć na łąkę na szybki numerek z facetem, który nie zdąży nawet zdjąć ciemnych okularów na tę okoliczność. Jestem marzeniem każdego samca, który nie ma kompleksu małego penisa. Postrachem „miałkich” osobników i zmorą harpii

Lubię też różne konwencje. Dlatego resztę opowieści dokończę w trzeciej osobie. Mia jest młodą kobietą. Czy jest zjawiskowo piękna? Byłaby przesadnie skromna, gdyby powiedziała, że nie. Gdyby zaś odpowiedziała, że tak, uznano by ją za nieskromną, a to przecież kobiecie nie przystoi. Jeśli dodatkowo Mia doda, że używa mózgu częściej niż większość mężczyzn, jakich zna razem wziętych i umie sama wymienić koło w samochodzie będzie jasne, że 99,9 proc. samców zacznie ją omijać szeroki łukiem.

Bo Mia, dla miałkich gości jest zagrożeniem. W pracy będzie lepsza od nich, poza pracą, będzie bardziej interesująca, a w łóżku zacznie domagać się czegoś więcej niż minuta gry wstępnej i kolejna minuta akcji.

Życie Mii nie jest zatem łatwe. Dlaczego? Bo Mia nie znosi chamów, gburów (poza jednym, z którym zdarza jej się sypiać), myślących penisem nadętych bubków z przerostem ego, żonatych bzykających na boku młodsze, atrakcyjniejsze od swych ślubnych, często również pozbawione szarych komórek, istotki. Nie cierpi facetów metroseksualnych, takich, co to wybiegają do pracy w różowej bądź błękitnej koszulinie, wskakują na swój metroseksualny rowerek, a w pracy opowiadają o tym, że kiedyś przesiądą się na motocykl. Dream on…

Mia nie lubi też harpii i słodkich idiotek. Te pierwsze rozpoznają ją z daleka, gdyż stanowi zagrożenie, bo wzbudza zainteresowanie ich ofiar (istot, które przed poznaniem harpii były mężczyznami) i od razu przyjmują pozycję obronną. Obłapiają swoją ofiarę w towarzystwie Mii, wieszają się na niej, sącząc do ucha „Miiiisiuuu”, Kwiatuuuszkuuu”, „Tygryyyyskuuu” i inne tego typu słówka, od których Mia dostaje torsji. Nie wiedzą, że Mia nie zwróci uwagi na ich ofiarę, gdyż wychodzi z założenia iż facet, który nie ma na tyle „kohones”, żeby zachować w związku jakiekolwiek resztki testosteronu, nie wart jest skinienia palcem (a Mia ma bardzo ładne palce i nie będzie ich marnować na byle kogo).

Mia zna niewielu „Mężczyzn” przez duże „M”. Takich, którzy przetrwaliby w świecie bez GPSa i umieją obsługiwać samochód bez elektryki na pokładzie. Ale tych, których zna (jest ich tak na oko około pięciu, w tym jeden, z którym zdarza jej się sypiać), bardzo ceni. Sprawiają oni, że świat Mii nie jest całkowicie pozbawiony barw. Cała reszta, męskopodobnych osobników, Mia ma w głębokim poważaniu. Irytują ją czasami, owszem, no, ale któż chciałby żyć w idealnym świecie…

Komentarze Dodaj komentarz (9)

  1. jack 19/08/2010 06:31

    CytujSkomentuj

    Ekhem… „cojones” a nie „kohones”

  2. Ewka 19/08/2010 12:48

    CytujSkomentuj

    jak zwał tak zwał, ale 90 proc. moich męskich znajomych nie ma jaj, no chyba, że kupi sobie w sklepie na jajecznicę;p wiem, głupie porównanie, ale jak mieszkasz z trzema facetami i żaden ni umie wymienić żarówki, to jak to inaczej nazwać?

  3. Zuza 19/08/2010 12:50

    CytujSkomentuj

    O tak, bzykający inne panienki i wracający do żony – plaga. Wytępić, dać po pysku i wurzucić z domu!

  4. Marek 19/08/2010 20:12

    CytujSkomentuj

    to jakieś seksistowskie teksty są, no proszę, baba dorwała się do kompa i są efekty

  5. jack 19/08/2010 21:45

    CytujSkomentuj

    @Marek wrzuć na luz.

    W męskiej prasie też pisze się w podobnym tonie o kobietach, często przedstawiając je tylko jako seksualne zabawki dla dużych chłopców. Dlaczego więc czasem nie poczytać paru szczerych słów o mężczyznach?

    A jeśli naprawdę oburza Cię to, co pisze Mia, to… no cóż. Może gdzieś w tych gorzkich słowach widzisz odbicie swoich negatywnych cech?

  6. Marek 19/08/2010 22:33

    CytujSkomentuj

    ale kobiety nie powinny pisać takich rzeczy, bo reszta przeczyta i pomyśli, że to prawda, phi

  7. jack 20/08/2010 09:49

    CytujSkomentuj

    Marku, wiedz, że są na świecie dwa rodzaje kobiet i mężczyzn.

    Pierwszy rodzaj – nazwijmy go umownie „kobiety” i „mężczyźni”. Osobniki płci żeńskiej przeczytają taki artykuł, pomyślą, że to prawda i zmienią swoje podejście do mężczyzn. Mężczyźni zaś będą się pieklić, pluć jadem i oskarżać autorkę za seksistowskie przekonania.
    W tym przypadku takie „kobiety” i tacy „mężczyźni” są siebie jak najbardziej warci.

    Drugi rodzaj – ten z kolei nazwiemy Kobiety i Mężczyźni. Oni wiedzą bardzo dobrze, że autorka nie opisuje całej męskiej płci, a jedynie jej niewielki (aczkolwiek niestety bardzo wyróżniający się) wycinek. Kobiety (przez duże K) po przeczytaniu artykułu pewnie potwierdzą, że w swoim życiu na pewno spotykały takich typków z regularnością szwajcarskiego zegarka, ale teraz prawdopodobnie mają już swoich Mężczyzn, z którymi są szczęśliwe.
    Mężczyźni (przez duże M) zaś przeczytają tekst i uśmiechną się, że na szczęście nie jest on o nich. A potem wrócą do swoich Kobiet by nadal je uszczęśliwiać na przekór temu, co czasem można przeczytać o facetach w sieci.

  8. ala 20/08/2010 11:47

    CytujSkomentuj

    A ja jestem Kobietą przez duże K i mój facet też gest Facetem:) i właśnie czytamy sobie wszystkie teksty Mii, śmiejąc się przy tym, że hej! To naprawdę fajne felietony, tylko szkoda, że trafiają na nie ludzie pozbawieni dystansu do siebie:)
    @jack – brawo za mądrych kilka zdań

  9. jack 21/09/2010 16:33

    CytujSkomentuj

    @maciek: 2 motocykle? Jejku, jejku ;)

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.