Mia
Mia
20/08/2010

Zakompleksiona jak Mia

Dziś miało być o miłości francuskiej, ale z licznych komentarzy pod moimi felietonami wynika, że muszę powiedzieć jeszcze kilka słów o sobie. Więc o seksie będzie następnym razem, a dziś o kompleksach. Uwaga – moich

Oczywiście. Mam kompleksy. Całe mnóstwo. Tak naprawdę to głównie one sprawiają, że jeszcze żyję, stały się sensem mojego istnienia. Komentujący moje felietony mają świętą rację. Jestem gruba (nie napiszę jednak ile ważę dokładnie. Nie ważyłam się ostatnio, gdyż na żadnej wadze nie ma takiej skali, która dla mnie okazała by się wystarczająca). Jestem brzydka – tak brzydka, że żadna ilość alkoholu nie pomoże zobaczyć we mnie jakkolwiek akceptowalnej istoty. Jestem też głupia, no bo, jak jestem gruba i brzydka, to mądra przecież być nie mogę. Ale to nie koniec.

Przez cały czas słyszę uwagi pod swoim adresem, głównie ze strony pięknych jak Adonis mężczyzn (bo tylko tacy występują w polskiej przyrodzie), które wpędzają mnie w jeszcze większe kompleksy. Oczywiście mam same złe doświadczenia z mężczyznami. Jeden jedyny, jakiego zdołałam usidlić w swoim marnym i zakompleksionym życiu (a był oczywiście przeciętnym samcem, jak większość, czyli dla mnie ucieleśnieniem bóstwa seksu i męskości), zostawił mnie po dwóch miesiącach dla innej – szczupłej, pięknej i zgrabnej blondynki. Dlatego też nienawidzę pięknych kobiet i „całego samczego rodu” i za tę właśnie niepowetowaną stratę „miłości mojego życia” odgrywam się teraz w swoich felietonach. Dokładnie tak jest.

Jako, że w związku z powyższym, nie prowadzę absolutnie żadnego życia towarzyskiego, o seksualnym już nie wspominając, zaczytuję się całymi dniami w feministycznych odezwach, na ścianie nad łóżkiem mam wielki plakat Kazimiery Szczuki i zastanawiam się poważnie, czy nie zostać lesbijką, bo przecież w heteroseksualnym świecie idealnych ludzi nie czeka mnie absolutnie żadna przyszłość.

Taki właśnie obraz Mii wyłania się z komentarzy kilku Czytelników. Tej męskiej części z nich, która, że tak powiem, zbyt dosłownie rozumie to, co napisane. Proszę bardzo, mogę taka być. Zresztą dokładnie taki mój obraz prezentuje się na załączonym zdjęciu, więc co tu się dziwić biegłości umysłów i spostrzegawczości niektórych Panów.

Co ciekawe, każda kobieta, która odważy się otwarcie powiedzieć, że część facetów to ciamajdy, maminsynki, osobnicy cierpiący na kompleks małego penisa, niezaradne niezdary lub przerysowane karykatury postaci, których w młodości naoglądali się w amerykańskich filmach, będzie postrzegana właśnie w taki sposób. Trudno, jak mawia mój przyjaciel – gej – Jeśli nie możesz czegoś zwalczyć, zaakceptuj to.

Zastanawiam się tylko, co takiego dolega tym Panom, którzy „nie znają nikogo z emocjonalnie małym penisem” i każdą uwagę skierowaną nawet nie pod ich adresem, a rzuconą ot tak, w felietonie, biorą do siebie tak bardzo, że zaraz rodzi się w ich umysłach potrzeba nazwania autorki jakiegokolwiek negatywnego komentarza pod adresem „męskiego świata” brzydkim kaszalotem skrzywdzonym zapewne przez jakiegoś mężczyznę? Ba, nawet frustratką… I dlaczego w naszym kraju nadal jest tak, że jeśli jakikolwiek mężczyzna zabierze się za obrażanie kobiet, często w sposób prymitywny i bezczelny, to wśród przedstawicieli swego gatunku zyskuje poklask?

A jeśli kobieta wytknie kilka prawd, które płci pięknej (wyłączając z tego grona Mię rzecz jasna) są znane niemal od zarania dziejów, to ci sami mężczyźni najchętniej sklasyfikują tę kobietę jako zakompleksionego babsztyla, z którym nikt nie chce uprawiać seksu… Uwaga, Czytelniczki! Pamiętajcie od teraz, że jakakolwiek uwaga dotykająca męskiego „ego” sklasyfikuje Was jako paskudy i odrażające potwory, choćbyście wyglądały jak Monica Bellucci, albo Keira Knightley. Niestety, atrakcyjna i pewna siebie kobieta nie może wytykać mężczyznom błędów. Wydawać by się mogło, że Panowie żyją z złudnym przekonaniu, że żadna z pięknych kobiet nie używa mózgu…

Dlaczego tak jest, Drodzy Panowie Czytelnicy oburzeni moimi spostrzeżeniami? A może boicie się czegoś innego? Tego, że nawet jeśli jestem obrzydliwą istotą nie pokazującą się nikomu w dziennym świetle i nadaję się jedynie do zmywania garów, to widzę i nazywam pewne rzeczy po imieniu? I nie boję się o nich mówić wprost? Bo jeśli chodzi o cięty język i umiejętność mówienia prawdy o otaczającym świecie – to jedyna dziedzina w moim życiu, co do której nie mam najmniejszych kompleksów.

Komentarze Dodaj komentarz (7)

  1. miki 20/08/2010 18:00

    CytujSkomentuj

    hehehe, dobre:)))
    naprawdę lubię tę babkę, ale mam nadzieję, że o tym seksie też coś będzie!!!

  2. ala 20/08/2010 19:01

    CytujSkomentuj

    tak tak tak, o seksie grubej, brzydkiej i zakompleksionej, czyli, czytaj takiej, ktora mysli w swoim zyciu;)

  3. Aga 22/08/2010 20:38

    CytujSkomentuj

    nie wyglądam jak miss świata, ale wiecie co? miss świata też nie wygląda jak miss świata, to co faceci widzą to praca makijażystów, fryzjerów i photoshopa, dlatego nie wierzę, że jest ktoś kto nie ma kompleksów. ale można je obrócić w żart, ja tak robie i wówczas żaden złośliwiec, który mówi coś pod moim adresem, żeby poprawić sobie ego, nie ma szans! polecam to każdej babce:)))

  4. czytelnik 29/08/2010 13:55

    CytujSkomentuj

    genialne! A faceci to lamy patrzące w większości gdzie by tu tylko przybolcować.

  5. maciek 11/09/2010 09:56

    CytujSkomentuj

    Pani Mia dobrze pisze. Szkoda że krakowianka. Kraków to strasznie zatęchłe miasto. Można tam wytrzymać pół dnia. Ale i tak pozdrawiam i gratuluję tzw. ostrego pióra. I niech Pani Mia lepiej nie pisze o seksie bo co może wiedzieć krakowianka o seksie? To już pierwszy lepszy ksiądz z Podlasia wie więcej -:)

  6. maciek 11/09/2010 10:00

    CytujSkomentuj

    I jeszcze jedno. Pani Mia napisała Kira Knightly. Prawidłowo nazwisko tej chudej aktorki brytyjskiej piszemy Keira Knightley. Pozdrawiam i wyłączam się. I bez urazy, proszę…

  7. maciek 15/09/2010 10:48

    CytujSkomentuj

    no i jest keira knightley. dzięki Mia. słuchasz rad starego dziadka z mazowsza. myślę, że się dogadamy.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.