Mia
Mia
12/10/2010

Seks w każdej pozycji – Trzcina

Można kochać się po misjonarsku. Tylko po co, jeśli można uprawiać cudownie przyjemny seks w tylu innych pozycjach. Oto moje ulubione, wraz z małym instruktażem – jak to zrobić, żeby zrobić to dobrze. I żeby robiącej było dobrze…

Drugą z rozkosznych pozycji ktoś nazwał „trzciną”. Nie wiem dlaczego, ale niech mu będzie. Sprawia dużo rozkoszy, hm, zastanawiam się czy więcej kobiecie, czy mężczyźnie…

Mini instrukcja: Kobieta kładzie się na plecach, a pan klęka między jej rozchylonymi udami. Trzeba unieść się lekko na stopach, tak, żeby znaleźć się na wysokości jego brzucha, wówczas kochanek będzie mógł chwycić za biodra i przyciągnąć do siebie. I do dzieła. Jedyny warunek, który trzeba spełnić, żeby czerpać z tej pozycji przyjemność, a rano nie obudzić się z zakwasami, to wyćwiczone mięśnie pleców. Ciężar takiego seksu, że tak to określę, opiera się na wygiętych plecach i karku pani.

Co najbardziej lubię: Prowokować tą pozycją. Mężczyzna widzi dokładnie wszystko to, co sprawia mu największą przyjemność, a efekt swojej pacy może nie tylko usłyszeć (jak w przypadku „pieska”), ale również zobaczyć na twarzy kobiety. I to tę kobietę (przynajmniej jeśli jest mną) podnieca niesamowicie. Plus mocne i głębokie ruchy, jakie wykonuje mężczyzna. I jego dłonie na biodrach. Jeśli trochę pomyśli (wiem, wiem, podczas seksu trudno tego od niego wymagać, ale można by zasugerować wcześniej, czasem działa), może je przesunąć z bioder na pupę, albo trochę wyżej, na brzuch i (jeśli te dłonie są silne, a takie być powinny) sprawić dodatkową przyjemność mocnym masażem…

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.