2ikona_kobieta1
JJ
01/12/2013

W trójkącie

On, ona i jego mamusia. Zaborcza przyjaciółka. Była narzeczona, niedoszły facet. Jego motocykl, jej kariera, niewygasłe uczucie. Ta „trzecia” to nie zawsze kochanka zostawiająca ślady szminki na koszuli. O emocjach w najbardziej złożonej figurze świata uczuć rozmawiamy z psychologiem Piotrem Mosakiem

EksMagazyn: Czy można kochać dwie osoby jednocześnie?
Piotr Mosak, psycholog z Centrum Doradztwa pycholog.com.pl:
Można kochać i ze dwadzieścia. Przez całe życie kochamy wiele osób: rodziców, dziadków, dzieci, przyjaciół. Przyjaźń to przecież też jest pewien rodzaj miłości. Nie mówimy tego przyjaciołom, bo może to trochę głupio brzmieć, ale przyjaźń to też jest uczucie. Teraz to jest niemodne, ale jeszcze do końca XIX wieku mówiło się przyjaciołom, że się ich kocha.

Co w przypadku, jeśli rozstaliśmy się z kimś, ale sentyment pozostał? Trzeba z tym walczyć? A może nie wchodzić w nowy związek, zanim nie uporządkujemy swoich spraw uczuciowych?
Jeżeli była to miłość pełna, z wszystkimi jej aspektami: rodziną, erotyką, byciem razem i taka relacja się rozpada, to często bywa tak, że uczucie nie kończy się tak szybko, jak nastąpił koniec związku. Pozostają jeszcze jakieś złudzenia i nadzieje. Kiedy taka osoba wchodzi w nową relację, tak naprawdę nie do końca ma świadomość, że pozostał w niej spory zapas sentymentu do byłego lub byłej. A to, wcześniej czy później, zaczyna przeszkadzać. Możemy czuć się nie w pełni oddani nowej miłości. Ciągle porównywać nowego partnera z poprzednim. To nie jest dobre.

Co z tym zrobić? Nie wchodzić w nowe związki?
Nie. Nowy związek może pokazać nowy wymiar, nową jakość miłości. Może się okazać, że tamto wcześniejsze uczucie wcale nie było takie cudowne, a wręcz przeciwnie – słabe i dlatego się rozpadło. W momencie, kiedy się odkochujemy, łatwiej jest szczerze wchodzić w nowe związki. Z tym, że trudno się do końca odkochać, kiedy siedzimy sami w domu i rozpaczamy prawda? To jest trochę błędne koło…

Jak długo umiera miłość do kogoś, z kim było się w długoletnim związku? Zwłaszcza, jeśli jest się stroną porzuconą, która nie chciała rozstania…
Bywa tak, że sentyment do kogoś trwa całe życie. To wszystko zależy od tego, czy będziemy pielęgnować miłość. Jeżeli jest coś, co przypomina nam byłego/byłą, to cały czas wydobywamy z głębi serca tę postać. Trzeba jak najszybciej pozbyć się wszystkiego, co nam taką osobę przypomina. Nawet, jeśli nas to dużo kosztuje. Chodzi o to, żeby rozpocząć nowe życie. Znam też takie przypadki: kobieta od czasu do czasu spotyka się z byłym facetem, tęskni do tych spotkań, a kiedy już mają miejsce, ona jest dla niego wredna. Bo przecież ją porzucił! Z jednej strony ona go nie chce, a z drugiej strony pielęgnuje uczucie. Z tym, że „w sobie”, już bez jego udziału… Czasami bardzo trudno uciec od tego typu sentymentów, zwłaszcza, że mamy skłonność do rozpamiętywania tylko tych dobrych chwil. To trochę tak, jakbyśmy byli zakochani, w tym nierealnym od kilku lat, kimś. Tego kogoś już nie ma, ale my cały czas do niego wracamy. Dopóki to robimy, najczęściej nieświadomie, dopóty nie będziemy w stanie szczerze zaangażować się w nowy związek. I to nawet mimo początkowej fascynacji i zauroczenia nowym partnerem. Kiedy pierwsze porywy serca mijają i uczucie powinno wejść w etap przekształcania się w dojrzałą miłość, coś szwankuje.

Dlaczego ktoś świadomie pielęgnuje miłość do byłego partnera? Czy to potrzeba idealizowania świata, niechęć do zmian?
Rzadko kiedy mamy do czynienia ze świadomym działaniem. Wszystko odbywa się na poziomie uczuć. Wydaje się nam, że tamta relacja była tak wyjątkowa, tak niesamowita, że nie ma szans, by ją z kimkolwiek powtórzyć. Wspominamy więc ulotne wrażenia, burze namiętności i miłe chwile, nie wierząc, że coś takiego może nas jeszcze kiedyś spotkać. Z lęku przed tym „konserwujemy” uczucie. Użalamy się nad sobą, że przecież mogło być tak pięknie, a on/ona to zniszczyli.

Taka postawa oznacza zamknięcie się na nowe znajomości?
Tak, bo cały czas siedzimy w przeszłości.

Jak ma się zachować partner osoby, która jeszcze nie do końca wyszła z poprzedniego związku? Postawić do pionu czy pozwolić, żeby rzeczy biegły swoim trybem?
Nowy partner daje siebie całego, a z drugiej strony dostaje kawałeczek. Jedyne, co może zrobić, to upierać się, że ma prawo do odcięcia przeszłości. Będziemy się kochać w pokoju, gdzie w szufladzie leży fotografia byłego? To jest kuriozum… Z pewnością nie możemy zmusić kogoś, żeby przestał myśleć o byłym partnerze. To jest coś poza naszą kontrolą. Zamiast tego namawiam, żeby rozmawiać: kim jest dla mnie były partner? Kim jest ten nowy? Czasami „obgadanie” takich rzeczy, czy to samemu, czy w obecności terapeuty, pomaga zrozumieć, że jesteśmy zafiksowani na przeszłości, a przecież teraźniejszość jest równie atrakcyjna. To bardzo trudny temat, bo nowy partner często musi słuchać, że ktoś tęskni, że z byłym było cudownie, mogą się pojawić porównania. Trzeba to wytrzymać, bo druga strona nie robi tego specjalnie, po to by sprawić ból, tylko się otwiera. Chce szczerze porozmawiać o swoich wątpliwościach. Nie lubimy słuchać o trudnych rzeczach, bo myślimy, że są skierowane przeciwko nam, ale takie rozmowy mogą być bardzo oczyszczające. Czasami – paradoksalnie – warto się spotkać z byłym, bo nagle okazuje się, że ta osoba jest już kimś zupełnie innym, zupełnie inaczej wygląda, a my zafiksowaliśmy się na obrazku sprzed lat.

Koleżanka usłyszała od chłopaka: jesteś ze mną, więc zero kontaktu z byłymi. Tymczasem ona ma koleżeńskie układy ze swoimi eks. Czy on ma prawo wymagać ucięcia tych relacji?
Utrzymywanie kontaktów z byłymi nie jest niczym dobrym. No chyba, że mamy już swoje rodziny i wszyscy jesteśmy znajomymi. Związek oznacza również przyjaźń. Nic dziwnego, że on pyta: przepraszam bardzo, czego nie możesz robić ze mną, a co robisz z innymi? Jak ona by zagregowała, gdyby on powiedział: „Wprawdzie mieliśmy spędzić wieczór razem, ale jestem umówiony na kawę z Elżunią, a potem na nocny seans z Marysią? To są tylko przyjaciółki! Kiedyś wprawdzie uprawialiśmy seks, ale mamy też o czym rozmawiać.” To nie jest w porządku…

Nie jest pan zbyt surowy?
Jest druga strona medalu – jeśli nasz były lub była funkcjonuje w jakiś sposób w naszym życiu, np. pracujemy razem, to poznajmy się oficjalnie z naszymi obecnymi partnerami. Możemy być przyjaciółmi, spotykać się, pić wódkę. I może być super! Pod warunkiem, że widujemy się wszyscy razem, a nie chodzimy z byłym/byłą na kolacje we dwoje.

Cały materiał znajdziecie w 19. numerze EksMagazynu dostępnym w Empikach, sieciach Relay i InMedio w całej Polsce.

2ikona_kobieta1
2ikona_kobieta1

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Wiolka87 12/12/2013 21:24

    CytujSkomentuj

    No tak, wiecznie ten eks na horyzoncie ;) A tak poważnie – pan psycholog ma rację! Nie ma miejsca na faceta byłego w obecnym związku, żadne tam „jesteśmy przyjaciółmi”, błagam! Jak się z kimś spało, a w dodatku było związanym uczuciowo, nie ma takiej opcji, że będzie sie taką osobę traktować „jak kolegę”. Nie ma się co oszukiwać!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.