rabarbarikona
Anna Chodacka
18/03/2012

Z seksem od narodzin

Z Agatą Wojciechowską – Papuga, psychologiem pracującym z dziećmi, rozmawiamy o trendzie seksualizacji dzieciństwa, obecności dzieci w mediach, budzącej się w nich seksualności i prawie do intymności

EksMagazyn: Czy dziecko można nazwać istotą seksualną? A jeśli tak, to od jakiego momentu?
Agata Wojciechowska – Papuga:
Oczywiście. A odpowiadając na drugie pytanie: od momentu przyjścia na świat. Noworodek też ma swoją seksualność, tylko, że ona jest jeszcze w zalążku. Nie widać jej. My jesteśmy przyzwyczajeni do rozkwitłej formy osoby dorosłej. Ta sfera istnieje, tylko na razie jest dla nas niewidoczna. Wiele zakończeń nerwowych umieszczonych jest w jamie ustnej. Jedną z najważniejszych potrzeb noworodka jest jedzenie. Kiedy je dostaje, czuje gratyfikację, przez to, że zaspakaja głód, a przyjemność płynie również stąd, że właśnie w buzi jest duża ilość zakończeń nerwowych. Później bardziej wrażliwa staje się sfera genitalii i odbyt. Znane są przykłady dzieci w żłobkach czy przedszkolach, które się masturbują. Jest to jak najbardziej normalne, jeśli nie staje się głównym sposobem radzenia sobie ze stresem. Jest to taka sama forma stymulacji, jak ssanie palca czy ssanie smoczka. Ten proces oczywiście może być zaburzony przez różne czynniki: kiedy dziecko zobaczy coś w TV lub dorosłego, który to robi. Trzyletnia dziewczynka, która masturbuje się na środku przedszkola nie widzi w tym nic złego, bo zwyczajnie nie ma świadomości granic społecznych. Dorosły, jeśli jest zdrowy i nie boryka się z problemami, nie robi tego publicznie. Jednak z takim zachowaniem dziecka związana jest cała masa problemów, bo to jest zawstydzające i dla pani przedszkolanki, i dla rodziców.

Kiedy taki problem występuje, pani jest proszona o interwencję?
Tak. To jest takie samo zachowanie, jak każde inne. Ważne jest, żeby zareagować w takiej sytuacji, ale też, żeby też nie robić zbyt wielkiego szumu wokół tego. Jak każde inne zachowanie u dziecka może ulec wygaszeniu. Jeśli nie chcę, żeby dziecko biło inne dziecko, to reaguję. Mówię np., że nie wolno tego robić. Mogę też pokazać dzieciom, jak inaczej rozwiązywać kwestie sporne. Z drugiej strony, trzeba do tego podejść tak, żeby nie zaszczepić w dziecku przekonania, że cała sfera seksualna jest zła. To jest trudne. Dziecku można powiedzieć jedno zdanie, nawet nie intencjonalnie, a ono zrozumie je po swojemu i efekt może być przeciwny do zamierzonego. Jednak nie należy się poddawać, wiele z dziećmi można wypracować.

Co dalej?
Około 6. roku życia następuje okres wyciszenia. Dzieci skupiają się na zdobywaniu umiejętności. Idą do szkoły, to zajmuje ich uwagę, to jest ich priorytetem. Dzieci chcą wejść do grupy rówieśników. Moje dziecko przyszło dziś do domu niezadowolone bo na 20 równań do rozwiązania, zrobiło tylko 10 i dostało 3. I to jest problem.
Stopniowo, dzieciom bardziej, niż na rodzicach, powinno zależeć na kolegach, koleżankach. Jeśli dziecko skupia się na czymś innym, jak pokazy mody, sesje zdjęciowe, to jego priorytety się zmieniają. Chce ładnie wyglądać, pokazać się. Tak duże nasilenie zainteresowania swoim wyglądem nie jest zgodne z przyjętą normą rozwojową dziecka. Aczkolwiek świat się zmienia. Kiedy zaczynałam pracować, bardzo się dziwiłam, że dzieci nie potrafią pisać. Nie mają łatwości grafomotorycznej. Inny psycholog zwrócił mi uwagę na prosty fakt, nikt nie pisze już listów, piszemy emaile, stukamy w klawiaturę. Wyćwiczenie ręki może być teraz trudniejsze. W Polsce też można zauważyć wyraźne zmiany w kwestiach moralnych, obyczajowych. To wpływa na dzieci. Nie wiem, czy ten kierunek jest dobry, ale to się dzieje. To zawsze jest tak, że jak coś się zmienia w obyczajowości, to jest to spektakularne i szokujące. Kiedy zobaczyłam zdjęcia dziesięcioletniej modelki w Vogue’u, to byłam właśnie zaszokowana. Pomyślałam, że to dorosła kobieta, a nie dziewczynka. Pomyślałam, że coś jest tutaj nie tak. Zareagowałam tak osobiście, dlatego, że to wybiegało poza normy, do których jestem przyzwyczajona.

Magazyn, który te zdjęcia opublikował miał taki cel. Żeby podniosło się larum i żeby dzięki temu wzrosła sprzedaż. I teraz jest pytanie, czy ta sesja mogła zrobić tej dziewczynce krzywdę? Może robimy z igły widły? Może ekipa na sesji była super i mała modelka cały czas czuła się bezpiecznie?
Myślę, że wprost krzywdy jej nie zrobiła. Nie wiem, czy to dziecko wcześniej brało udział w takich przedsięwzięciach. Nie sądzę, żeby jedna sesja była traumatyzująca, choć ciekawa jestem, jak taka dziewczynka zareaguje, jak zobaczy takie swoje zdjęcie w gazecie. Jak ona w swoim małym, dziecięcym rozumku, przetworzy taki przekaz? Jak jej rówieśnicy zareagują? Jak zareaguje rodzina? Nikt o to nie pyta.

Cały materiał w najnowszym, 9. numerze EksMagazynu.

rabarbarikona
rabarbarikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.