kobieta1ikonynowe123
Aneta Zadroga
15/01/2013

Wesołe życie utrzymanka?

To nie męskie prostytutki. Ani panowie do towarzystwa, jakich coraz więcej można znaleźć w sieci. To prawdziwi żigolacy – tak przynajmniej o sobie mówią. Utrzymankowie

Nie skaczą z kwiatka na kwiatek, z jedną kobietą potrafią spotykać się latami. Albo mają dwie – trzy stałe klientki, o które się troszczą. Od „normalnego” związku ich relacje różni tylko jedno – kobiety, z którymi są, płacą im za to duże pieniądze. Za „bycie”, nie za seks.

Krok po kroku
„Zostanie żigolakiem może nie być proste.
– Pierwsza rzeczą, jaką musisz zrobić, jest zadbanie o wizerunek. Wybierz się do fryzjera, by porządnie się ostrzyc. Zalecane jest także usunięcie włosów z pozostałych części ciała, włosy łonowe powinny być możliwie jak najkrótsze, natomiast włosy z pośladków i spomiędzy pośladków trzeba zupełnie usunąć.
– Przeglądnij swoją garderobę i wybierz kilka przyzwoitych ubrań. Musisz wyglądać na faceta z klasą, który odnajduje się w każdej sytuacji.
– Następnym krokiem jest zdobycie klientów. Jest wiele sposobów, by to zrobić. Możesz kręcić się w pobliżu miejsc, gdzie przebywają zamożne kobiety, ale możesz także skorzystać z niewyczerpanych możliwości Internetu.
– Nieco trudniejszym, ale za to przyjemniejszym sposobem na zarobienie dużych pieniędzy, jest wyjazd za granicę i świadczenie usług paniom uprawiającym modną obecnie seksturystykę. Zapoznaj się ze zwyczajami mieszkańców kraju, który wybrałeś i dopasuj się do nich lub po prostu udawaj, że jesteś jednym z nich. Zatrudnij się w miejscu, gdzie będziesz miał styczność z turystkami z innych krajów i zaprezentuj swoją ofertę. Musisz być jednak dżentelmenem. Bycie atrakcyjnym i uroczym z pewnością nie zaszkodzi. Większość kobiet chętnie „pomoże” finansowo młodemu, atrakcyjnemu mężczyźnie.
– Pamiętaj, że kobiety nie zawsze oczekują seksu, a jeśli już, to nie może to być „sam seks”. Kobiety chcą być odpowiednio traktowane, pragną rozmowy i przyjaźni. Seks jest dla nich tylko uzupełnieniem, dodatkiem.”
Powyższy fragment tekstu to część przewodnika „jak zostać prawdziwym żigolakiem”. Choć banalny i nieco modyfikowany w sieci na dziesiątki sposobów, trzyma się jednak pewnych zasad wyznawanych przez utrzymanków. Bądź atrakcyjny, dbaj o ciało, bo to twoje narzędzie pracy i dopieszczaj kobiety, Bo to twoi pracodawcy.

Jak w bajce
Artur nie spotkał jeszcze miłości swojego życia. To znaczy, kiedyś wydawało mu się, że spotkał, ale później okazało się, że niekoniecznie. „Miłość” go zdradziła i wpadła z innym. Dziś wspomina to z grymasem irytacji na ustach. Od tego czasu żyje hołdując zasadzie, że „nic nie jest prawdziwe, jeśli chodzi o uczucia”.
Artur jest wysokim brunetem, z dużymi brązowymi oczyma, wysportowaną sylwetką i uroczym, nonszalanckim uśmiechem. Skończył studia w Krakowie, od prawie ośmiu lat pracuje jednak za granicą, głównie w krajach hiszpańskojęzycznych. Dużo podróżuje. Po Europie, Ameryce Łacińskiej, ostatnio po Azji. Tego wymaga praca. Ale też ta sama praca daje dużo swobody. Jest konsultantem w jednej z dużych amerykańskich korporacji działającej w sferze nowych technologii. I utrzymankiem. To jego druga praca.
„Zarabiałem całkiem nieźle, nieźle, żeby się utrzymać na przyzwoitym poziomie, ale już nie na tyle dużo, żeby spełniać wszystkie swoje zachcianki, jak wypady w egzotyczne miejsca, do luksusowych hoteli, bardzo markowe ubrania i równie markowy sprzęt, głównie fotograficzny.”
Jak przyznaje, nigdy specjalnie mu to nie przeszkadzało. A okazja na dodatkowe zachcianki pojawiła się sama. A jeśli coś pojawia się samo i jest dobre, to tylko idiota pozwoli temu odejść.
„Jakieś półtora roku temu, na jednym ze służbowych spotkań, poznałem piękną i uroczą kobietę. Jest Japonką. Ma 43 lata, dwoje dzieci i od kilku lat jest rozwiedziona. Poza tym, jest właścicielką sieci sklepów odzieżowych, bardzo dobrze sytuowaną. Ale samotną.
Tak się złożyło, że spędziliśmy ze sobą sporo czasu. Najpierw na bankiecie, następnego dnia na lunchu. Zwykłe, miłe rozmowy. Bez podtekstów. Kiedy rozstawaliśmy się, wymeldowując się z hotelu, moja towarzyszka zapytała wprost, czy nie szukam kobiety, z którą chciałbym się związać. „Jesteś młody, bardzo atrakcyjny i bardzo miły. Podobasz mi się, a wydaje mi się, że i ja podobam się tobie. Co byś powiedział, gdybym zaproponowała ci spotkania dla przyjemności?” – powiedziała wprost.”

Materiał pochodzi z 14. numeru EksMagazynu. Całość znajdziecie w papierowym wydaniu.

kobieta1ikonynowe123
kobieta1ikonynowe123

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.