123
Ela Prochowicz
10/08/2012

Religijne wojny w szkołach

Jaki wybór mają w rzeczywistości rodzice, którzy nie chcą, by ich dzieci chodziły w szkole na religię? Czy etyka to realna alternatywa? Czy lekcje religii są przyczyną konfliktów wśród dzieci? Jak przetrwać Komunię, jeśli dziecko do niej nie przystępuje?

Jak szkoły realizują konstytucyjnie zagwarantowaną wolność wyznania? Rekolekcje – co sądzą o nich rodzice, dzieci i nauczyciele? – na te i wiele innych pytań odpowiedzi szukał Instytutu Monitorowania Mediów w ramach projektu Kompas Social Media.

Sprawa nauczania religii w szkołach to jeden z tych tematów, który jest ciągle żywy. Najciekawszym wątkiem jest oczywiście kwestia finansowania lekcji, ale chętnie dyskutowane są też alternatywy dla zajęć religii, treści, które dzieci z lekcji wynoszą, oraz motywy kierujące rodzicami przy zapisywaniu dzieci na ten przedmiot. Jak wynika z analizy Instytutu Monitorowania Mediów, w ciągu roku – od 1 kwietnia 2011 do 2 kwietnia 2012 pojawiło się ponad 5 tysięcy materiałów na temat nauczania religii w szkołach. O finansowaniu lekcji napisano prawie 3,4 tys. publikacji.

Religia – posłać czy nie? Zdania są bardzo zróżnicowane
„Ile dzieci nie uczęszcza na religię w klasach Waszych dzieci? Chodzi o początek podstawówki. Kilkoro czy jakiś jeden wyjątek, jeśli już? Ja trochę (bardzo) denerwuję się, jak to będzie, jeśli religia będzie między zajęciami i syn będzie sam jeden wychodził do świetlicy. Mój mąż jest optymistą, że więcej takich świetlicowych się znajdzie i chcielibyśmy wiedzić, jak to jest. Prosimy o informacje” – taki apel pojawił się na jednym z for internetowych. Odpowiedzi pojawiło się bardzo dużo, bardzo zróżnicowanych. „25 osób w klasie. Na religię nie chodzi 12-stka, czyli prawie połowa klasy. Jesteśmy w szkole wyjątkowi, na ogół nie chodzi 1-2 dzieci” – rzeczywiście, najczęściej internauci informowali o kilkorgu dzieci, które nie chodzą na lekcje religii. Warte przedyskutowania okazało się też to, czy rodzice mają obowiązek deklarowania, że chcą, aby dziecko uczęszczało na religię, czy odwrotnie – czy konieczne jest pisemne oświadczenie, że dziecko na zajęcia z tego przedmiotu nie będzie uczęszczało.

Religia – szkolna konieczność?
„Co nam dało nauczanie religii w szkole? Przykłady: mnóstwo miejsc pracy dla katachetów, oswajanie dzieci z jedyną słuszną antykoncepcją w wydaniu katolickim, wtrącanie się proboszcza do spraw szkoły i kilka innych pozytywnych zjawisk jak np. sprowadzenie lekcjii religii do kolejnej lekcji którą trzeba odbębnić – czyli kompletny brak szacunku dla tematyki tam poruszanej. Dwie godziny religii i jedna godzina geografii, dwie godziny religii i dwie godziny historii w tygodniu. Dwie godziny religii i trzy godziny angielskiego w tygodniu. Proponuję to przemyśleć. Nie chcę żeby moje dziecko chodziło na religię w szkole, jedna godzina okkkej ale dwie? Jedyną alternatywą jest jednak siedzenie samotnie w bibliotece/szatni i narażanie się na komentarze. Nie chcę żeby moje dziecko było czarną owcą, więc będzie chodzić ale uważam to za kompletną stratę czasu” – zadeklarował na forum jeden z ojców i nie jest ze swoimi obawami odosobniony. Rodzice martwią się, że rezygnacja z religii odbije się negatywnie na relacjach dzieci z kolegami z klasy. Jednocześnie sporo jest głosów uspokajających – z wielu wypowiedzi wynika, że nie ma żadnych konfliktów na tym tle. Głosy są też podzielone, jeśli chodzi o zapewnianie dzieciom zajęć podczas, gdy reszta klasy jest na religii. Z wielu szkół płyną pozytywne przekazy dotyczące zajęć świetlicowych lub takiego ustawiania planu lekcji, by religia była pierwsza lub ostatnia.

Etyka – realna alternatywa czy legenda miejska?
„Poniekąd religia w szkole jest takim zachowaniem wymuszającym owczy pęd – lęk przed odrzuceniem. Naprawdę trzeba być niezwykle silną osobowością, by w Warszawie dziecko chodziło na etykę. Poza Warszawą już nie jest tak różowo, a w małych miejscowościach nie tylko, że etyki brak, ale inne dzieci są judzone w domach przeciwko takim odszczepieńcom” – zauważa ze smutkiem jeden z internautów. Najwięcej publikacji dotyczących braku etyki w szkołach dotyczyło Rzeszowa, choć pojawiły się też liczne informacje, że takiego przedmiotu nie ma w żadnej szkole na warszawskim Mokotowie. „od 1 do 3 dzieci w klasie (20-25 osób) nie chodzi na religię (to znaczy, ich rodzice woleliby etykę, a z powodu jej braku część tych dzieci, o których napisałem że nie chodzi, jednak chodzi, bo siedzenie w świetlicy jest nudne). Gdy będzie etyka, to sądzę że jeszcze więcej rodziców zdecyduje się wypisać dzieci z religii, a zapisać na etykę” – można przeczytać na jednym z for internetowych. Co ciekawe, na rezygnację z religii decydują się nie tylko osoby niewierzące bądź innego wyznania: „Moje dzieci chodzą na etykę i uważam, ze to bardziej uczciwie niż udawać coś czego nie ma. Ja wierzę w Boga ,dzieci też .Moim zdaniem jednak religia powinna być przedmiotem o różnych religiach a nie tylko katolicki światopogląd i uczyć miłości do wszystkich ludzi i tolerancji i szacunku dla innych. Tego nie było na lekcjach religii u moich dzieci. Dla mnie to coś a rodzaju nazizmu: jedna rasa, najlepsza. Dlatego wybrałam etykę”. Nie obyło się bez skandali: jak poinformowały media, w jednej ze szkół z Iławie pojawiły się zajęcia z etyki. Kiedy okazało się, że ponad dziesięcioro dzieci z jednej klasy zamierza w nich uczestniczyć, zbulwersowana katechetka zagroziła, że przejdzie się po parafiach i już żadne z nich nie będzie mogło wziąć ślubu kościelnego czy komunii.

Religia w kościołach – powrót to korzeni?
W kilkudziesięciu postach internauci postulowali przeniesienie lekcji religii do sal katechetycznych przy kościołach. Nie zabrakło jednak też głosów opowiadających się za pozostawieniem ich w szkole: „U nas na szczęście jest religia w szkole i mam nadzieje że tak zostanie przynajmniej w podstawówce- bo niby KTO miałby zaprowadzić dzieci z klas I-III na religię do salki? Jeżeli salka jest przy kościele po drugiej stronie bardzo ruchliwej ulicy? Rodzice? Tzn miałabym się w tym celu zwolnić z pracy? I jak to się ma do faktu że szkoła zabezpiecza opiekę nad młodszymi dziećmi na czas pracy rodziców? W klasie mojego synka wszyscy rodzice zapisali dzieci na religię i nikt nie miał pomysłu żeby religia dla pierwszaków była poza szkołą. Jeżeli chodzi o szkoły średnie i ewentualnie gimnazja, to jestem otwarta na religię poza szkołą bo uważam że miałoby to swoje plusy. Ale zupełnie inaczej ma się sprawa z małymi dziećmi”.

Problematyczne wakacje okołoświąteczne
Prawie 170 razy dyskutowana była w internecie sprawa rekolekcji, a zwłaszcza organizowania dzieciom czasu poza wizytą w kościele: „nie rozumiem dlaczego nie mogą być tego dnia normalne lekcje i np. jedna lekcja przeznaczona na wyjście do kościoła, jeśli w ogóle musi to się odbywać w czasie zajęć w szkole. Podobno ten dzień rekolekcji dzieci maja ustawowo mieć wolny od nauki aby w pełni móc go przeżyć, tak nam przedstawiono ten problem w szkole….”. Dla wielu rodziców problemem jest nadmiar wolnego czasu ich pociech przed świętami:  „Moja córka chodzi do szkoły dopiero drugi rok, w zeszłym roku był to dla mnie szok,  że nie ma w ogóle lekcji w pon, wt i sr w tygodniu przed Świętami, w czw i pt wszystkie szkoły maja wolne, a wiec dzieci mają cały tydzień laby (i nauczyciele też), a rodzice zagwozdkę co z dzieckiem zrobić (ja wzięłam wolne na te 5 dni). Za późno się obudziłam, żeby coś działać, a od innych rodziców dowiedziałam się, ze tak jest w naszej szkole od lat. Jakoś nikt z rodziców nie protestuje, choć wiem, ze dla wielu to kłopot”.  Nie zabrakło jednak głosów pozytywnych: niektórzy rodzice chwalą sobie rozwiązania przyjęte w szkołach ich dzieci, w których poza rekolekcjami są też lekcje i dobrze funkcjonuje system opieki nad uczniami, bez względu na to, czy na religię chodzą, czy nie. Również nauczyciele narzekają na rekolekcje za pomocą wypowiedzi w internecie: trzy dni mniej zajęć to  mniej czasu na realizację programu, często towarzyszą temu problemy natury światopoglądowej. Opinie uczniów są podzielone, niektórzy cieszą się z wakacji, inni narzekają na nudę i niskie temperatury w kościołach.

Pierwsza Komunia – najpoważniejsza próba
Z analizy materiałów internetowych wynika, że najtrudniejszym momentem edukacji w kontekście nieuczęszczania na religię jest Komunia – wielu  rodziców obawia się, że dziecko, które do niej nie przystąpi, będzie szykanowane lub po prostu poczuje się gorsze niż reszta klasy. Jedna z internautek zasugerowała, że dobrym rozwiązaniem jest urządzenie dziecku świeckiej uroczystości w okresie komunijnym, jednak ta propozycja spotkała się z potępieniem ze strony innych forumowiczów. Najpopularniejszym rozwiązaniem wydaje się rezygnacja z lekcji religii po przystąpieniu do sakramentów: „W pierwszej klasie nie chodził tylko jeden chłopiec i tak było do ukończenia II klasy (komunia). W III już sześcioro nie uczęszcza na religię”; „I my Syna do komunii poślemy a później niech się dzieje co chce A właściwie co On będzie chciał Chociaż już zapowiada, ze w 3 klasie nie chce chodzić na religię Ale jak będzie chrzest i komunia to później łatwiej, bo jak zdecyduje się być katolikiem to nie będzie Mu wstyd jako dorosłemu przyjmować te sakramenty a z drugiej strony zawsze może zmienić wiarę bez przeszkód lub być ateistą I z córcią to samo zrobimy, po Komunii niech robi co chce”. Niektórzy internauci nazywają takie rozwiązanie wolnością wyboru, inni hipokryzją.

Kontrowersje bez końca
Oprócz kwestii finansowania religii oraz tego, czy lekcje powinny odbywać się w szkołach czy przy kościołach, z wypowiedzi internautów wyłania się kilka innych problemów związanych z nauczaniem tego przedmiotu. Rodzice młodszych dzieci nieraz narzekają na zbyt trudny i drastyczny temat zajęć – zwłaszcza męka i śmierć Jezusa uznawana jest za zbyt okrutną, jak na zajęcia z maluchami. Z drugiej strony, wyśmiewane jest też tłumaczenie dzieciom przez katechetów, że czytanie przygód Harry’ego Pottera to prosta droga do satanizmu czy też propanowe przez Kościół metody planowania rodziny. „W szkole gdzie uczę (liceum ogólnokształcące) uczniowie mają jedną godzinę fizyki tygodniowo przez cały okres kształcenia a godzin religii dwie (można ewentualnie machnąć ręką – fizykę mało kto wybiera jako przedmiot maturalny). W szkole gdzie uczy moja siostra (też liceum) w jest jedna godzina biologii (i tu już problem większy – biologię na maturze wybiera około 40% uczniów!). (…) Ja nie chcę się w tym miejscu wypowiadać o sensowności religii w szkole (choć mam swoje zdanie na ten temat) ani na temat tego czy religią powinna czy nie powinna być finansowana z budżetu państwa” – nie jest to jedyna uwaga co do ilości lekcji religii. Problem ten poruszany jest na różnych szczeblach edukacji: w internecie znaleźć można skargi rodziców przedszkolaków, którzy muszą dopłacać do zajęć z angielskiego czy rytmiki, a religię mają zagwarantowaną.

123
123

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 26/08/2018 17:49

    CytujSkomentuj

    Temat – rzeka. Uważam przede wszystkim, że Boga ma się w sercu a nie w samych deklaracjach. Niestety coraz więcej się czyta i widzi, że deklracja bycia katolikiem to niestety najczęsciej tylko puste słowa. Że w polskich związkach jest dużo przemocy, alkoholu czy związku tylko na papierze. No a przecież jako społeczeństewo Polacy są w większości wierzący właśnie ;)

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.