artystokracjaikonynowe123
JJ
18/01/2013

W jednej walizce

Współcześni potomkowie starych polskich rodów przebojem wchodzą do showbiznesu. Nazwiska Czartoryskich, Lubomirskich, Potockich przewijają się w rubrykach towarzyskich i newsach ekonomicznych. Młodzi arystokraci żyją, jak zwykli ludzie. Ci starsi, na imigracji, próbują stworzyć namiastkę dawnych czasów

Historie wojenne i powojenne arystokratycznych rodów obfitują w sploty dramatycznych wydarzeń. Wypędzani z ogromnych majątków, przez władze PRL uznawani za „wrogów ludu”, często oskarżani o szpiegostwo i zdradę, szykanowani i pozbawieni możliwości jakiejkolwiek poważnej kariery w nowym ładzie społecznym. Wielu z nich uciekło za granicę przed wyrokiem śmierci za działalność w AK. Inni próbowali ułożyć sobie życie w Polsce na nowych warunkach. Niektórzy próbowali ocalić cząstkę dawnych tradycji na obczyźnie…

Polska osada arystokracji
Rawdon. Małe, zamieszkane przez niewiele ponad 10 tys. mieszkańców miasteczko, położone 100 km od Montrealu. Malownicze krajobrazy, dwa sztuczne jeziora pomiędzy wzgórzami. Krajobraz podobny trochę do tego, co spotkać można na Podkarpaciu lub w okolicach Krakowa. Niektórzy uważają, że ma w sobie coś z obrazów Wyspiańskiego, Wyczółkowskiego, Fałata.
To tu, w miejscu niepozornym i przyjaznym, po latach tułaczki, dom znalazły rodziny polskiego ziemiaństwa i arystokracji: Tyszkiewiczów, Zamoyskich, Potockich, Radziwiłłów, Tarnowskich, Plater-Zyberk i wielu innych. Mieszka tu książę Seweryn Andrzej Światopełk-Czetwertyński z jednej z najstarszych w Europie rodzin, wywodzącej się z Wikingów z IX – X wieku i zarządzającej Rusią Kijowską (Rurykowicze).
Hrabia Wilhelm Siemiński-Lewicki i Róża Siemieńska-Lewicka z rodziny, w której wszyscy od wczesnego dzieciństwa jeździli konno, a potem utracili ogromne majątki, głównie wspaniałe stadniny i hodowle rasowych koni.
W Rawdon mieszka też Elgin Scott, podczas II wojny światowej walczący w polskim lotnictwie w Wielkiej Brytanii. Magdalena Skarżyńska to wnuczka słynnego malarza Józefa Mehoffera. Mieszkańcy Rawdon pielęgnują stare zwyczaje, wspomnienia i tradycje. Starają się prowadzić takie życie, jak w Polsce. Kanadyjskie miasteczko to fenomen. W obu Amerykach nie ma większego skupiska arystokracji.

Wojenne opowieści
Mieszkańcy Rawdon zostali sportretowani w filmie dokumentalnym „Raj utracony, raj odzyskany” autorstwa Lilianny Głąbczyńskiej-Komorowskiej. Przed kamerami powracają wspomnienia i obrazki z przeszłości.
Elżbieta hrabina Tyszkiewicz z domu hr. Plater-Zyberg z Pilicy: – Postanowiliśmy uciec i podczas nieustającego obstrzału udało nam się cudem złapać konia, którego ja i Róża zaprzęgłyśmy do malutkiej, dwukołowej bryczki. Wsiadła do niej nasza matka i kucharka Mięcia, załadowałyśmy trochę pakunków, przywiązałyśmy krowę i w ten sposób opuściłyśmy dom na zawsze. Nie zapomnę do końca życia widoku tej bryczki, pełnej tobołów, a wśród nich sterczący krzyż, rzeźbiony przez moją prababkę Skirmuntową. Nigdy już więcej mojego domu nie zobaczyłam.
Paweł Popiel z Czapli Małych wspomina wyjazd z majątku: – Stało się to w 1944 roku. Wyrzucali nas z domu dobrze znajomi ludzie, pracownicy majątku, którzy przystąpili do komunistów. Zabrali ze sobą całe wyposażenie pałacu – meble, obrazy, a my mogliśmy wziąć tylko trochę rzeczy na jeden wóz, na którym pojechałem ja, dwaj moi bracia i służąca. Udaliśmy się do mojej babki, do Krakowa. Matki nie było z nami, gdyż ukrywała się po lasach, ścigana przez UB za działalność w Armii Krajowej. Torturami próbowali zmusić mojego dziadka, Ludwika Popiela, do zdradzenia miejsca mamy kryjówki.

Materiał pochodzi z 14. numeru EksMagazynu. Całość znajdziecie w papierowym wydaniu.

artystokracjaikonynowe123
artystokracjaikonynowe123

Komentarze Dodaj komentarz (3)

  1. Renia 28/01/2013 18:04

    CytujSkomentuj

    ciężki los arystokraty… w sumie, trochę szkoda, że ten świat prawdziwej arystoktacji zniknął na dobre, a to co mamy to celebryto-gwiazdo nie do końca wiadomo co:/

  2. Marta 08/07/2013 20:36

    CytujSkomentuj

    Smutno się czyta takie historie ludzi tak naprawdę gdzieś tam zagubionych w historii – w miejscu i czasie… Jakby żyli trochę w innym wymiarze. A najsmutniejsze jet to, że zostali do tego zmuszeni przez okoliczności. Smutne historie ludzi, po prostu.

  3. Kaja 15/07/2013 22:11

    CytujSkomentuj

    Znam kilku arystokratów i powiem tak: jeden z nich nadaje się do jakiegokolwiek kontaktu, reszta to nadęte bubki, które nie widzą nic poza czubkiem swojego arystokratycznego nosa! Nie znoszę takich ludzi, którzy z założenia uważają, że są lepsi od innych.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.