ikona1234kobieta16
Ela Makos
11/04/2016

Przyjaźń na szczycie

Każdy słyszał o Einsteinie. Każdy miał także do czynienia z nazwiskiem Skłodowskiej-Curie. Co jednak mogło łączyć te dwie osoby? Byli oni wielkimi przyjaciółmi

Relacja, która ich łączyła była wyjątkowa. Nie chodzi tu jednak o to, że połączyła ich miłość do nauki. Ich pola działań raczej nie nakładały się na siebie. Ona pracowała nad fizyką eksperymentalną, on natomiast wciąż skupiał się na teoriach. Potwierdzić to można również na podstawie korespondencji, którą między sobą wymieniali. Chodziło tutaj zatem wyłącznie o kwestie towarzyskie. Wyjątkowe było jednak to, że nawet po 25 latach tej przyjaźni nie przeszli na „ty”. Ci, którzy myślą, że trudno mówić w takim wypadku o bliskich relacjach, są w błędzie.

Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w 1909 roku podczas obchodów 350-lecia Uniwersytetu Genewskiego, gdzie oboje odbierali tytuł doktorów honorowych. Wtedy mieli okazję porozmawiać, ale jeszcze nie zawarli bliższej znajomości. Być może stwierdzili wtedy, że nie jest im ze sobą po drodze. W końcu Maria Skłodowska-Curie była już znaną uczoną, która w ręku trzymała Nagrodę Nobla. Była też o 12 lat starsza od Alberta Einsteina, który w świecie nauki nie stanowił byle kogo. Miał 30 lat i teorię względności na koncie. Jakby tego było mało, mieszkali w dwóch różnych miejscach – on w Szwajcarii, a ona we Francji. Różnili się też osobowością. Ona należała raczej do tych powściągliwych, a on był z kolei otwarty i towarzyski.

Przełom nastąpił jakieś 2 lata później, podczas kongresu w Brukseli zorganizowanego przez Ernesta Solveya. Prof. Jan Piskurewicz z Instytutu Historii Nauki PAN podejrzewa nawet, że podczas tego wydarzenia zapoznać mógł ich wspólny przyjaciel, znakomity fizyk i laureat Nobla Hendrik Lorentz. Nie da się ukryć, że zebrała się wtedy cała śmietanka europejskich fizyków, a więc taki rozwój wydarzeń jest oczywiście możliwy.

Maria i Albert wspierali się także w trudnych momentach. Skłodowska-Curie polecała go na stanowisko profesora na Politechnice w Zurychu, a o z kolei wyrażał dezaprobatę dla mediów w momencie, gdy jego przyjaciółkę posądzono o romans z żonatym fizykiem Paulem Langevinem. Wszystko to sprawiało, że stawali się sobie bardziej bliscy. Kwestia wspomnianego romansu była dla Einsteina wątpliwa również dlatego, że nie do końca uważał Skłodowską-Curie za kobietę atrakcyjną. Tak przynajmniej twierdził pisząc do swojego przyjaciela.

- Einstein po prostu nie uważał Marii za kobietę atrakcyjną. Nie wierzył, że mogłaby uwieść kogokolwiek nawet, gdyby tego chciała – zaobserwował prof. Piskurewicz.

W 1913 roku, kiedy Einstein przyjechał na konferencję naukową do Paryża, znów miał okazję spotkać się ze Skłodowską-Curie. Z listów uczonego wynika, że był on pod dużym wrażeniem osobowości noblistki z Polski. Zrodził się wtedy pomysł, by oboje uczeni – w rodzinnym gronie – wybrali się wspólnie na kilkudniową wycieczkę w Alpy. Einstein miał pojechać z żoną – Milevą – i dwójką synów, a Skłodowska-Curie – z córkami Ireną i Ewą. Jednak młodszy syn Alberta zachorował i musiał zostać ze swoją mamą w domu. Na wycieczkę pojechała więc Maria z córkami i ich guwernantką oraz Albert ze starszym synem. Uczeni mieli wtedy okazję spędzić ze sobą sporo czasu. Ewa Curie wspominała potem, że podczas tej wycieczki Maria i Albert szli zazwyczaj razem z przodu, dyskutując między innymi na tematy naukowe.

Einstein był wtedy akurat na etapie rozwodu i dążył do tego, by poślubić swoją kuzynkę Elsę. Pisał do niej zresztą o wycieczce w Alpy i o tym, że Maria, mimo swych wielkich zdolności naukowych, w kwestii uczuć jest bardzo zimna. Można się tutaj jednak zastanawiać, czy nie była to zwykła zagrywka ze strony Alberta, dzięki której chciał oszczędzić Elsie zazdrości.

W czasie I wojny światowej kontakty między obojgiem uczonych ustały. Nawiązali je jednak znów po wojnie. Maria prężnie działała wtedy w Międzynarodowej Komisji Współpracy Intelektualnej przy Lidze Narodów. Komisja ta (na jej bazie powstało potem UNESCO) miała nawiązywać kontakty między europejskimi intelektualistami i działać w ten sposób na rzecz pokoju w Europie i na świecie. Einstein, który cieszył się już wtedy dużą sławą, był w tym gronie naukowcem bardzo pożądanym. Był jednak niechętny udziałowi w Komisji, nie wierząc w możliwości Ligi Narodów.

Po namowach Skłodowskiej-Curie Albert w końcu wstąpił do tego grona. Potem złożył rezygnację, a później – znów po namowach uczonej z Polski – do komisji powrócił. Członkowie komisji przyjeżdżali na obrady do Genewy na kilka dni raz w roku. Wtedy Einstein i Skłodowska-Curie spotykali się i mogli spędzać ze sobą trochę czasu. Nie były to więc spotkania tylko fachowe, ale i przyjacielskie. To podczas jednego z takich spotkań powstało znane zdjęcie obojga uczonych nad Jeziorem Genewskim.

Einstein nawet po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie podkreślał jej wyjątkowość. Zaznaczał, że był to dla niego wielki przywilej móc się przyjaźnić z kimś takim jak ona.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

ikona1234kobieta16
ikona1234kobieta16

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.