kobieta33_ikona123_2014
Redakcja
24/04/2015

Po co nam emocje?

Nie możemy bez nich żyć, choć czasem nam żyć nie dają. Są niezbędne, byśmy umieli właściwie osądzać sytuację, w jakiej się znaleźliśmy oraz ludzi, których spotykamy. Dzięki nim umiemy ocenić, czy osoby w naszym otoczeniu nam sprzyjają czy też nie. To emocje

Podobnie sytuacje, zdarzenia, których doświadczamy, niosąc ze sobą ładunek emocjonalny, informują nas czy warto te doświadczenia powtarzać czy lepiej ich unikać. To taki system informacyjny dla umysłu, jak dla organizmu ból lub ulga, które mówią o tym, że otoczenie czy kontakt z czymś jest bezpieczny lub zagraża życiu lub zdrowiu. W podobny sposób emocje informują nas czy warto być w danej sytuacji? Czy warto wchodzić w bliższe relacje z jakimś człowiekiem? Wreszcie pomagają nam ocenić nasze własne zachowanie sygnalizując satysfakcją lub wstydem i poczuciem winy, czy nasze postępowanie jest zgodne z naszymi wartościami.

Jak każdego systemu tak i tego trzeba się nauczyć. Ta nauka zazwyczaj odbywa się w dzieciństwie, w domu rodzinnym. Jednak jak wszystko co wynosimy z domu, tak i ta wiedza o emocjach podlega wypaczeniom i mniej lub bardziej subtelnym zmianom charakterystycznym dla danej rodziny. Już na pierwszy rzut oka potrafimy stwierdzić, że w jakiejś rodzinie panuje ciepła i przyjemna atmosfera lub też chłód i brak bliskości. To zewnętrzne objawy wymiany emocjonalnej pomiędzy członkami rodziny. W bliskich relacjach łatwiej jest wyrażać emocje, gdyż jest na to naturalne miejsce – ta bliskość tworzy zaufanie i poczucie bezpieczeństwa składające się na świadomość, że nie zostanie się ukaranym ani wykluczonym za ekspresję emocji.

Dojrzali emocjonalnie opiekunowie pozwalają na taką ekspresję jednoczenie umiejętnie ucząc regulowania uczuć. Mówiąc „rozumiem, że cię to złości, że chciałbyś się bawić, jednak teraz nie możemy zostać na placu zabaw, bo musimy wracać zrobić obiad dla wszystkich” uczymy dziecko, że to co czuje, to przykre emocje uwalniane w wyniku braku możliwości zaspokojenia własnych potrzeb, oraz że ma prawo to czuć, że to ważne, ale też, że nie trzeba „podkręcać” tego napięcia, bo można na przykład werbalizować – nazywać uczucia. Z kolei jeśli w tej samej sytuacji mówimy tylko „nie krzycz” sami się złoszcząc na dziecko, uczymy, że emocje oszukują i dziecko uczy się albo je ukrywać albo zmieniać ich znaczenie, czy wreszcie rozkręcać bezradnie do granic możliwości własnych lub otoczenia. Dzieci uważnie obserwują też ekspresję emocji dorosłych. Jeśli są one spójne z zachowaniem i sytuacją, dziecko ma szanse rozwijać prawidłowy i konstruktywny system wyrażania emocji. Jeśli jednak ta ekspresja nie jest spójna i nie jest tłumaczona dziecku, rodzi się dysonans, którego dziecko nie jest w stanie samo złagodzić i który w konsekwencji zaburza rozwój emocjonalny.

Bardzo często, problemy z radzeniem sobie z emocjami – zwłaszcza z tymi przykrymi –  narastają z wiekiem, gdyż życie nie szczędzi nam trudności, konfliktów a czasem wręcz tragedii. Warto więc szukać pomocy fachowej już na początkowym etapie występowania tych trudności bo wówczas, pomoc ta będzie szybsza i skuteczniejsza i nie dopuścimy do eskalacji problemów.  Jeśli więc nie nauczyliśmy się radzić sobie z emocjami w dzieciństwie to jeszcze nie wszystko stracone. Wielu zachowań uczymy się przecież cały czas obserwując innych ludzi i doświadczając różnych sytuacji. Dobrym miejscem na zrewidowanie swoich zasobów i nauczenie się konstruktywnych zachowań i schematów będzie terapia własna  czy warsztaty terapeutyczne, gdzie możemy pod kierunkiem doświadczonego psychologa zweryfikować swoje schematy emocjonalne i w bezpiecznych warunkach eksperymentować z nowymi zachowaniami i uczyć się w pełni doświadczać swoich emocji i je rozumieć.

Kinga Jasińska – psycholog, Ośrodek Polana, www.osrodekpolana.pl

kobieta33_ikona123_2014
kobieta33_ikona123_2014

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.