Inwald, Park of miniatures Fot. Tomasz Wiech
Zdjęcie wykonane w Inwałdzie / fot. Tomasz Wiech
Aneta Zadroga
21/02/2011

Ciągle czegoś szukam

Absolwent politologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, teraz studiuje w Instytucie Twórczej Fotografii w Opavie. Laureat wielu nagród, w tym World Press Photo. Wrażliwy, pewny swojej pasji, z niezwykłą gracją podgląda życie codzienne Polaków – Tomasz Wiech

Od 2004 do 2010 Tomasz Wiech był etatowym fotoreporterem krakowskiego wydania Gazety Wyborczej – teraz pracuje jako wolny strzelec. Zrealizował kilka cykli fotograficznych. Jednym z nich są pokazywane  w CSW w Toruniu zdjęcia, opowiadające o wsi Skawce, która wkrótce zostanie zalana z powodu budowy w okolicy 50-metrowej tamy. Opowiada tu o ludziach, którzy po nierzadko całych dziesięcioleciach muszą na zawsze opuścić swoje domy i przenieść się gdzie indziej. Teraz Tomasz Wiech pracuje nad cyklem zdjęć, który będzie opowiadał o Polsce tu i teraz, o tym, jak wygląda nasze życie codzienne na początku drugiej dekady XXI wieku, co się zmieniło, co nas zaskakuje, co wyróżnia. Wiele ze zdjęć Wiecha można by określić mianem „anegdot” – bo są to często zabawne, absurdalne scenki „z życia miast i wsi”. Nawet w tych pozornie banalnych zdjęciach udaje mu się zawrzeć jakąś prawdę o ludziach i czasach, w których żyją.

Tomek ma w swoim dorobku m.in. cykl zdjęć z pogranicza polsko – niemieckiego, niezwykle interesującą serię zdjęć prezentujących krakowską Nową Hutę w sposób, jaki trudno zobaczyć na innych fotografiach. Fotograf podróżował też po Rumunii, przyglądając się jej najmniejszym miejscowościom przez szybę samochodu. Zdobył kilka nagród na konkursach fotograficznych m.in. na Grand Press Photo, WBK Press Photo i Newsreportaż.

W 2009 roku został laureatem najbardziej prestiżowego konkursu fotograficznego na świecie – World Press Photo. Zajął trzecie miejsce w kategorii „Życie codzienne”. Zdjęcie powstało w centrum usługowym Capgemini w Krakowie. Tomek tak wówczas mówił o tym zdjęciu: „Zbierając materiały do cyklu o życiu korporacji, wybrałem się rano do krakowskiej siedziby firmy, żeby poszukać scen z porannych godzin pracy. Trafiłem akurat na mężczyznę, który robił sobie śniadanie w firmowej kuchni. Wydało mi się to bardzo interesujące, dlatego, że zauważyłem kontrast. Z jednej strony ubrany w elegancką koszulę i krawat mężczyzna, gotowy do służbowych obowiązków, a z drugiej – talerz ze zwykłą bułką i kubek z herbatą. Zrobiłem więc zdjęcie. To element takiego zwykłego życia, na które nie zwracamy uwagi, bo tak naprawdę nie ma w nim nic nadzwyczajnego”. Za pokazanie tego braku nadzwyczajności Tomka wyróżniło międzynarodowe jury WPP.


EksMagazyn: Jak długo zajmujesz się fotografią i jak to się wszystko zaczęło?

Tomasz Wiech: Już jakiś czas temu. Trudno powiedzieć, kiedy tak naprawdę zaczęło się dla mnie fotografowanie. Pierwsze zdjęcie, z którego byłem dumny, zrobiłem w czasie ferii jeszcze za czasów  podstawówki. To był portret dziewczyny, która mi się podobała.

Czym jest dla Ciebie fotografowanie?

Są cztery etapy fotografowania. Najpierw robisz zdjęcia, towarzyszą temu ogromne emocje. Później kończysz pracę i zwykle jesteś zadowolony. Następnie przeglądasz zdjęcia, emocje opadają. Czasami pojawia się pytanie: „Co to w ogóle jest? Ale mi nie wyszło!” Albo stwierdzenie: „No dobra, nawet fajne”. Później zdjęcia się opatrują i z tych wielu zdjęć zostaje jedno, dwa…

Skąd czerpiesz pomysły i inspiracje?

Różnie to bywa. Czasami po prostu coś widzę, kicz Podhala zobaczyłem przejeżdzając tamtędy, a czasami nachodzi mnie myśl, że fajnie byłoby zainteresować się jakimś konkretnym tematem – ot osiedla mieszkaniowe. Ale znam ludzi, którzy czerpią inspirację z Teleexpresu. Poważnie. Tam jest dużo informacji podanych szybko i zabawnie. Jest to czasami temat dobry na większy materiał. Ale ja nie mam telewizora…

Jak powstawał cykl zdjęć o życiu korporacji, z którego fotografia została wyróżniona w konkursie WPP?

Zwyczajnie. Szukałem czegoś, co jest związane z nowoczesnością. Korporacja była naturalnym rezultatem tych poszukiwań. Fotografuję różne miejsca z różnych powodów. Indie, bo pojechałem tam na wakacje. Polskę, bo mieszkam tutaj. Chorzów – bo pojechałem kiedyś do Bytomia, a po drodze był Park i spodobało mi się. Skawce – bo często tamtędy przejeżdżałem. Nową Hutę – bo to Kraków, w którym żyję na co dzień.

Jesteś surowy dla siebie samego?

Ciężko jest być dla siebie surowym. Myślę, że przy wyborze fotografii warto się z kimś skonsultować. Ja często to robię. I jestem z tych konsultacji bardzo zadowolony.

Co to znaczy dobre zdjęcie?

Nie wiem. A co dla Ciebie znaczy „dobre zdjęcie”? Dla każdego znaczy to coś innego. Nie można stworzyć definicji dobrego zdjęcia. Jednym się podoba to, innym co innego. Jedni lubią czerń i biel, inni krajobrazy, inni kolor, a jeszcze inni styl imitujący amatorski. Moje zdjęcie nagrodzone w WPP na przykład zainteresowało oglądających na dwa sposoby. Jedni mówili: „Ale fajnie, że takie zdjęcie zostało nagrodzone”. A inni: „Ale g…, kto nagodził takie zdjęcie? Ja sam bym takie zrobił…” Z drugiej strony trudno się z takim stwierdzeniem spierać. Być może ktoś rzeczywiście by takie zdjęcie zrobił. Takie zdjęcie, jak z korporacji, może zrobić prawie każdy… Ale ten „każdy” musi wiedzieć, po co je robi.

A Ty po co zrobiłeś te zdjęcia?

To jest pytanie o to, dlaczego w ogóle robię zdjęcia. Jak coś widzę i mnie to interesuje, to fotografuję. Mam potrzebę fotografowania. To mój sposób komunikacji. Reakcji na rzeczywistość. Kiedy coś mi się podoba, albo coś mnie denerwuje, wyciągam aparat.

A co Cię denerwuje?

Na przykład postawiona na środku trawnika palma, a w tle powiedzmy bloki. Albo najazd turystów na Zakopane. Z jednej strony takie rzeczy mnie denerwują, z drugiej fascynują. Wtedy właśnie robię zdjęcie.

Nad czym teraz pracujesz?

Cały czas fotografuję nasz kraj. W tym roku dostałem stypendium z programu „Młoda Polska”. To jest takie celowe stypendium na przygotowanie wystawy i albumu.

A „teraz teraz” skupiłem się na problemie emerytów i emerytur. Chodzi mi o moment przejścia. Co się dzieje, kiedy człowiek, który dużo pracował, nagle przechodzi na emeryturę i wtedy co? Czy jest szczęśliwy, że już nic nie musi czy nie…  Sfotografowałem trzech bohaterów i każdy jest inny. Co z tego wyjdzie…jeszcze nie wiem.

Masz jakieś marzenie?

Chciałbym polecieć na Marsa.

Myślisz, że wyszłyby tam fajne zdjęcia?

Możliwe. W końcu byłbym pierwszy, oprócz tej sondy, która tam już jest. Ale ona nie robi takich ładnych krajobrazów. Jest tam szansa dla fotografa!

A zamiłowanie do Nowej Huty?

Jakiś czas temu pojawiła się moda na Nową Hutę. Ta dzielnica jest w zasadzie taką samowystarczalną jednostką. Ma zróżnicowaną architekturę, w gruncie rzeczy, ta stara część Huty jest dużo lepsza od tej, która teraz powstaje. Ma plac, kopiec, schrony przeciwatomowe, dużo zieleni.

W okolicach roku 2006 pojawiła się moda, o której wspomniałem. I Huta, która przez długie lata była takim wrzodem Krakowa, zaczęła stawać się jego dużym atutem. I atrakcją. Interesowało mnie to, jak się rozwija i w jaki sposób można to pokazać. Pokazałem to poprzez ludzi, którzy byli zaangażowani w tworzenie jej nowego obrazu.

Pokazujesz współczesną Polskę. Postawiłeś sobie trudne zadanie…

Chciałbym pokazać zmiany, które się wydarzają. Ile jest u nas czegoś nowego, a ile czegoś starego. Ile jest tradycji, ile jest religii, ile jest kiczu, komercji… Szukam tego zarówno w sytuacjach publicznych i ogólnodostępnych – podczas uroczystości, festynów, spotkań, ale też w krajobrazie, architekturze wtopionej w otoczenie, tu jakaś piramida, tam – zameczek nad jeziorem, a gdzie indziej jeszcze dziwna rzeźba…

A jak wyglądają Indie jako bohater twoich zdjęć?

Nie da się tego zamknąć w jednym zdaniu. Z jednej strony myślałem, że pojadę tam i zrobię zdjęcia współczesnych Indii, takie, które będą nowoczesne, dalekie od stereotypów. Nie będzie biedy, dzieci na ulicach, turbanów. Ale Azja, taka widoczna dla turystów, jest właśnie taka – jak z pierwszego lepszego albumu w księgarni. I tutaj wchodzimy w kolejny temat. Czym jest fotografia? Co ma zrobić? Pokazać ci coś, co jest stereotypowe i oczywiste? Czy odwrotnie – ma wbijać szpilkę i pokazywać, że na świat można patrzyć z zupełnie innej perspektywy.

Jakie jest więc zadanie fotografii?

Moim zdaniem fotografia musi być pytaniem. Ktoś kto ogląda fotografie powinien mieć więcej wątpliwości niż odpowiedzi. I samemu sobie te odpowiedzi spróbować znaleźć. To też wynika troche z natury tego medium, które jest niedoskonałe i ułomne. Nie da się za pomocą fotografii opisać świata w stu procentach. Zawsze to jest jakiś wycinek, subiektywny fragment. Większość pozostaje poza kadrem.

Rolą fotografii jest to, żeby odbiorca na nią zareagował. Żeby ta fotografia była pretekstem do działania, zadania sobie dodatkowych pytań i próbowania znaleźć na nie odpowiedzi.

Inwald, Park of miniatures Fot. Tomasz Wiech
Inwald, Park of miniatures Fot. Tomasz Wiech

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Magda 06/03/2011 16:03

    CytujSkomentuj

    Poznałam Tomka e jednych z warsztatów, które prowadził. Najpierw wydał mi się bardzo małomównym człowiekiem, który nie lubi zbyt dużo paplać. I to prawda – on woli realizować jakąś swoją wizję i wydaje mi się, że robi to tak długo, aż jest zadowolony z efektów. Prawdziwy profesjonalista!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.