ikona1234kobieta_praca
Edyta Nowicka
12/09/2016

Niechciany syndrom pierwszej dniówki

Urlop macierzyński to piękny czas spędzony z maleństwem. Po nim wiele matek odczuwa jednak chęć zmiany swojego trybu życia i zamierza iść do pracy. Nie zawsze pracodawca od razu podpisuje natomiast z nimi umowę. Tłumaczy, że chce najpierw zobaczyć, jak kobieta radzi sobie w pracy. Czy to już tzw. „Syndrom pierwszej dniówki”?

To, że kobieta po urlopie macierzyńskim usłyszy w którejś z firm, że może ona rozpocząć pracę, wcale nie oznacza jeszcze pełnego sukcesu. Niejednokrotnie okazuje się, że dana organizacja nie zamierza dać jej od początku umowy, ponieważ najpierw chce sprawdzić przydatność do pracy. Taka sytuacja to nic innego jak „syndrom pierwszej dniówki”. Syndrom ten dotychczas doprowadził już do wielu nadużyć. Pracodawca, który nie zawierał umowy pisemnej z pracownikiem miał bowiem obowiązek potwierdzenia na piśmie wszystkich ustaleń z nim zawartych. Były w nim określane strony umowy, jej rodzaj, a także warunki. Co ważne, taki dokument musiał zostać sporządzony najpóźniej w dniu rozpoczęcia przez niego pracy. Na czym polegały zatem nadużycia? Pracodawcy nie zawsze robili to pierwszego dnia. Czasami odwlekali oni dopełnienie formalności, a w razie ewentualnej kontroli twierdzili, że pracownik jest zatrudnionych dopiero pierwszy dzień, więc mają na to jeszcze czas.

Ta praktyka była zgubna przede wszystkim dla pracowników, którzy chcąc utrzymać pracę godzą się na takie traktowanie. To samo dotyczy młodych matek. Mają one świadomość jak trudno jest im znaleźć pracę po urlopie macierzyńskim i boją się kolejnych poszukiwań. Od września w tej kwestii ma się jednak sporo zmienić.

Ustawa nowelizująca kodeks pracy, która weszła w życie 1 września 2016 r. ma zapobiec tego rodzaju nadużyciom. Przez jej wprowadzenie pracodawcy będą musieli potwierdzać pisemnie ustalenia z zatrudnionym jeszcze zanim przystąpi od do wykonywania swoich obowiązków. Dzięki temu pracownicy nie będą się już mogli tłumaczyć, że dana osoba jest zatrudniona w tym miejscu pracy dopiero pierwszy dzień, a formalności zostaną dopełnione. Dokument ten, tak jak do tej pory, będzie musiał zostać sporządzony w dwóch egzemplarzach – po jednym dla pracownika i pracodawcy. Dokonana w ten sposób przez ustawodawcę likwidacja „syndromu pierwszej dniówki”, przede wszystkim uczyni bardziej efektywnym dochodzenie przez pracowników przysługujących im świadczeń pracowniczych, a także ułatwi korzystanie z ochrony gwarantowanej przez przepisy ubezpieczeń społecznych w sytuacji, w której pracownik uległ wypadkowi.

Te zmiany są korzystne dla pracowników oraz Państwowej Inspekcji Pracy. Dzięki temu może ona skutecznie kontrolować pracodawców w kwestii weryfikacji legalności zatrudnienia.

Źródło: FlyPR

ikona1234kobieta_praca
ikona1234kobieta_praca

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 10/11/2018 04:24

    CytujSkomentuj

    Dla matki, która dużo czasu spędziła z dzieckiem i chce mieć możliwość powrotu do swojego zakładu pracy to jest bardzo ważne, by miała dokąd wrócić. A że testują, życie, niestety… Dlatego kobiety niby są zachęcane do zachodzenia w ciąże i rodzenia ile się da a z drugiej – często po macierzyńskim naprawdę tam nie mają czego szukać.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.