W niektórych przypadkach bardziej niż tabletki pomóc może odpowiedni trening – biofeedback. Dzięki precyzyjnym pomiarom różnych parametrów pracy organizmu metoda ta pomaga wyćwiczyć odpowiednie reakcje i w ten sposób złagodzić, czy też usunąć konkretne dolegliwości. Może pomóc m.in. w leczeniu nietrzymania moczu, zaparć, a także bólów głowy.
Wiele osób z pewnością przyzna, że trudno jest im szybko się zrelaksować (niejako „na życzenie”) po męczącym i stresującym dniu. Po części może tak być dlatego, że nie do końca jesteśmy świadomi swojego stanu. Podobnie, często człowiek sobie nie uświadamia, które mięśnie napina i jak mocno. Takich reakcji jest więcej. Wiele z nich można tymczasem świadomie wyćwiczyć, co może przełożyć się poprawę zdrowia. Jak jednak to zrobić? Pomóc może właśnie biofeedback. W metodzie tej używa się różnego typu czujników – mierzących fale mózgowe, ciśnienie krwi, tętno, napięcie mięśni czy ułożenie ciała. Zebrane informacje, przedstawione w łatwej do zrozumienia formie można na przykład zobaczyć na monitorze. Pacjent uświadamia więc sobie swój stan, choćby poziom zdenerwowania, czy nieprawidłowe napięcia mięśni i stara się go zmodyfikować.
W czym pomoże biofeedback?
„W 2008 roku ukazała się publikacja pod auspicjami amerykańskiego Stowarzyszenia Psychofizjologii Stosowanej i Biofeedbacku autorstwa Yucha i Montgomery, w której oceniono skuteczność zastosowania biofeedbacku w przypadku różnych schorzeń. Ocena została oparta na dostępnych naukowych badaniach empirycznych, tak więc można uznać ją za rzetelne podsumowanie. Do schorzeń, w których biofeedback okazał się najbardziej skuteczny należą: nietrzymanie moczu u kobiet, zaburzenia lękowe, zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), chroniczny ból (w tym również migreny), padaczka czy nadciśnienie” – mówi prof. Marek Binder z Zakładu Psychofizjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Niedawno naukowcy z Veterans Affairs Portland Health Care System oraz Oregon Health & Science University opublikowali podobną ocenę, wykonując przegląd badań na temat biofeedbacku.
„Jesteśmy zachęceni pozytywnym wynikiem naszej analizy i odkryciem szerokiego wachlarza potencjalnych zastosowań” – mówi autorka badania dr Karli Kondo. Badacze znaleźli dowody na to, że z pomocą biofeedbacku można pomagać przy bólach głowy – ograniczać zarówno nasilenie jak i częstość występowania migren, jak i bólów głowy typu napięciowego. Umiarkowanie silne dowody wskazały, że u cierpiących dotąd na takie bóle chorych spada ilość przyjmowanych leków, maleje niepożądane napięcie mięśni, zmniejszają się lęki i depresja. Naukowcy znaleźli też potwierdzenie, że biofeedback pomaga mężczyznom z usuniętą prostatą przy nietrzymaniu moczu - pacjenci ćwiczą w tym przypadku mięśnie miednicy.
Dobre efekty, według przeanalizowanych badań metoda przynosi przy nietrzymaniu stolca u obu płci i przy rehabilitacji po udarze.
Badacze ci nie znaleźli jednak przekonujących dowodów na działanie metody przy nadciśnieniu, nietrzymaniu moczu przez kobiety, bruksizmie (zgrzytaniu zębami), bólach porodowych czy objawie Raynauda (napadowy skurcz tętnic w obrębie rąk lub stóp). Prowadzonych jednak było w tym zakresie niewiele badań. Zdaniem naukowców dalszych analiz wymaga ewentualne potwierdzenie skuteczności np. w terapii nadciśnienia, zaburzeń równowagi, fibromialgii, czy zbyt niskiego ciśnienia.
Sposób na nietypowe problemy
Trzeba zaznaczyć, że dla skuteczności tej metody kluczowe jest zaangażowanie chorego.
„Co ważne, biofeedback można potraktować jako rodzaj treningu, procesu uczenia się, który ma na celu zwiększenie świadomości własnego ciała i jego reakcji, na przykład na stresory, a zatem bez zaangażowania pacjenta może nie być skuteczny. Na szczęście procedury stosowane w biofeedbacku nie są trudne i nie zabierają zbyt wiele czasu” – zwraca uwagę naukowiec z Krakowa.
Przy odpowiednim podejściu metoda może się jednak okazać skuteczna tam, gdzie nie pomagają inne sposoby. Dobrze pokazał to zespół z Augusta University, który opracował opartą na biofeedbacku metodę terapii trudnej w leczeniu formy zaparć – wynikającej z wadliwego wzorca napinania i rozluźniania mięśni jelita grubego.
„Kiedy zdrowa osoba stara się wypróżnić, zwiększa ciśnienie w jamie brzusznej i odbytnicy, w tym samym czasie jednak rozluźnia ujście odbytu. Zwykle uczymy się tego w czasie, gdy jeszcze korzystamy z nocnika, a potem już nigdy o tym nie myślimy. Niestety pacjenci z zaparciami dyssenyrgicznymi nie mają takiego wzorca. Kiedy próbują wydalić stolec, nieświadomie wtłaczają go z powrotem lub po prostu zatrzymują” – wyjaśnia autor metody dr Satish S.C. Rao.
Niektóre osoby cierpią na takie zaburzenie od dzieciństwa, u innych pojawia się później z różnych powodów, np. po zabiegu chirurgicznym, a nawet po ciąży. „Ci ludzie zaczynali tworzyć napięcia i stopniowo zmieniać normalne odruchy na zaburzone. Sedno biofeedbacku jest oparte na przywróceniu naturalnych, skutecznych odruchów” – tłumaczy badacz.
Wraz z zespołem stworzył on specjalny system, który mierzy napięcie odpowiednich mięśni i skutecznie uczy w ten sposób pacjentów właściwej sekwencji. Co więcej, naukowcy opracowali wersję do samodzielnego stosowania w domu.
Nie tylko medycyna
Metoda może być przydatna także w sporcie. Przykładu na takie jej wykorzystanie dostarczyli specjaliści z belgijskiego Uniwersytetu w Gandawie. Otóż wykorzystali ją do stworzenia cyfrowego trenera kulturystycznego. Dzięki czujnikom umieszczonym na ciele kulturystów-amatorów badacze sprawdzali poprawność postawy utrzymywanej w trakcie wykonywania trudnego ćwiczenia nazywanego martwym ciągiem. Kiedy ktoś wykonywał ćwiczenie poprawnie, słyszał specjalnie skomponowaną wysokiej jakości muzykę, kiedy robił błędy, jakość dźwięku spadała.
„Dźwiękowy instruktor to oparty na muzyce system biofeedbacku zdolny do pomagania ludziom w usprawnieniu techniki martwego ciągu dla poprawy wydajności i zapobiegania urazom” – wyjaśniają autorzy publikacji, która ukazała się w piśmie „PLOS ONE”.
Kiedy wyniki takiego szkolenia badacze porównali ze skutkami pomocy fachowca, okazało się, że korzyści były podobne.
Bezpieczna metoda
Czy biofeedback stwarza jakieś zagrożenia?
„Technika biofeedbacku jest nieinwazyjna – wszystkie czujniki, czy to mierzące fale mózgowe, czy przewodność skóry albo aktywność mięśniową, nie naruszają w żaden sposób ciągłości skóry. A zatem można ją uznać za bezpieczną dla naszego organizmu – o ile jest wykonywana za pomocą certyfikowanych urządzeń. Oczywiście biofeedback nie może zastąpić właściwej terapii, jeśli jest ona zalecana przez lekarza. Przeciwwskazaniem do biofeedbacku może być ciężka choroba somatyczna lub psychiczna” – podsumowuje prof. Binder.
Więcej informacji na temat omawianej metody można znaleźć na stronach internetowych:
- Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej
- Polskiego Towarzystwa Bioefeedback i Psychofizjologii Stosowanej
Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl
Źródła:
Doniesienie na temat przeglądu badań odnośnie skuteczności biofeedbacku
Doniesienie na temat leczenia zaparć z pomocą biofeedbacku
Doniesienie na temat wykorzystania biofeedbacku w kulturystyce
Wykłady na temat zastosowania biofeedbacku w leczeniu bólu ze strony Medycyny Praktycznej
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.