seksikona
Dagna Starowieyska
18/09/2012

Mąż za wszelką cenę

Singielstwo singielstwem, a ja chcę męża! Chcę ślub, ołtarz, białą sukienkę, wspólne obiady i dziecko. I to zanim skończę 30 lat i będę bezużyteczna!

Można szukać tradycyjnie: na imprezach, wyjazdach ze znajomymi, w pracy czy na studiach. Można korzystać z dobrodziejstw nowych technologii zapisując się na portale matrymonialne. Można spędzać czas na „szybkich randkach” organizowanych niemal w każdym większym mieście. Można też szukać rad na forach internetowych, a nawet pójść do wróżki. Albo dać na mszę w intencji szybkiego zamążpójścia. Wszystko, aby tylko założyć na palec wymarzony złoty krążek i zatańczyć w białej sukni – nie ważne, że wybranek nie jest najlepszym tancerzem. Myślicie, że „staropanieństwo” przestało w XXI wieku doskwierać kobietom? Nic bardziej mylnego, polowanie na męża odbywa się codziennie, nie ważne czy ma miejsce na prowincji czy w tętniącym życiem „wielkim mieście”.

Włosi szaleją za Polkami
„Mam problem. Bardzo pragnę wyjść za mąż, ale niestety przez ostatni rok nikt się mną nie zainteresował. Większość moich koleżanek ma pozakładane rodziny, ale przecież ja też chciałabym kogoś poznać i dzielić z nim życie. Proszę o poradę w tej sprawie.” – to jedna z wielu tego typu próśb o radę, jakie można znaleźć w internecie. Piszą 20-latki – żeby zdążyć przed zestarzeniem się i 30-latki, które już się zestarzały i szukają „ostatniej szansy”.
Na przytoczony problem internautce odpowiedziała Ilona Roeding, psychoterapeuta: „Czytając Twoją prośbę o poradę mam wrażenie, że dość „technicznie” podchodzisz do tematu małżeństwa. Wiesz, w związek małżeński nie wchodzi się od tak sobie – bo koleżanki pozakładały już rodziny, bo tak bym chciała, bo „pierwszy z brzegu” mężczyzna się mną zainteresował. Nie jest to kwestia wyłącznie poznania i bycia z kimś do końca. Jak dla mnie związek małżeński to przede wszystkim uczucia i relacje, a dopiero dalej są plany, pragnienia i codzienne funkcjonowanie.”
I to by było na tyle. Porady poradami, zdrowy rozsądek zdrowym rozsądkiem, miłość miłością, ale kobiety chcą wychodzić za mąż.
– Mam 28 lat. Wszystkie kuzynki mają mężów i dzieci. Na każdym zjeździe rodzinnym czuję się jak trędowata, kiedy na pytanie o narzeczonego muszę odpowiadać zgodnie z rzeczywistością – że go nie ma. Nawet moje młodsze rodzeństwo jest już na prostej drodze do ołtarza, a ja od kilku lat jestem starą panną. Nawet tak się już zachowuję. Boję się, że jeszcze dwa lata i zupełnie nie będę się do niczego nadawać – mówi Renata, marketingowiec z Poznania.
Jak podkreśla kobieta, presja rodziny i otoczenia doskwiera tym bardziej, że ona sama czuje, że właśnie w związku małżeńskim byłaby najszczęśliwsza. – Miałabym kogoś na całe życie, na dobre i na złe. Miałabym w końcu dzieci. Poza tym, zawsze marzyłam o pięknej sukni z welonem i wspaniałym weselu, które będę pamiętać całe życie – podkreśla.
Pech polega na tym, że od co najmniej dwóch lat Renata nie była w nawet jednym poważnym związku. Jej znajomości zwykle zaczynają się i kończą na jednorazowym spotkaniu lub przelotnym romansie opartym na zaciągnięciu wybranka do łóżka.
– Kiedy wyjeżdżałam na wakacje do Włoch rok temu, usłyszałam od mamy, że to dobrze, bo może tam znajdę chłopaka, bo podobno Włosi szaleją za Polkami.
Niestety, z włoskiego męża nic nie wyszło. Ale Renata się nie poddaje. Wyjeżdża ze znajomymi, stara się poznawać ciągle nowych ludzi, bo być może gdzieś tam wśród nich czeka ten jeden jedyny. Zapisała się na kilka portali randkowych, ale korespondencja z nudnymi w większości panami, którzy się nią zainteresowali, szybko ją znudziła. Próbowała „szybkich randek”, ale tam również nie znalazła kandydata na męża. Od czasu do czasu wybiera się do wróżki, żeby upewnić się, że ma jeszcze szanse na zamążpójście. Ostatnio usłyszała, że wróżka widzi ją w białej sukni, co więcej widzi też dzieci w niedalekiej przyszłości. Ta wizja na chwilę uspokoiła Renatę.

Na swoje
Co piąta Polka przyznaje, że głównym motywem wyjścia za mąż jest ucieczka z rodzinnego domu, od nadopiekuńczych rodziców lub złośliwego rodzeństwa.
Ewa obrączkę założyła ponad półtora roku temu. Jako 27-latka. – Nie jestem jedną z tych wyzwolonych kobiet, które co miesiąc spotykają się z innym mężczyzną. Lubię spokój, jestem wierna i chcę być kochana, przez jednego mężczyznę. Chcę wieść spokojne rodzinne życie, zawsze chciałam. Wyprowadzić się od rodziców, na swoje, ale nie samotnie. Z kimś u boku – wyznaje absolwentka politologii, zatrudniona w jednej z agencji interaktywnych w Krakowie.
Swojego męża poznała na studiach, był jej kolegą z roku. Jak podkreśla, był spokojnym, ułożonym chłopakiem, nie upijał się do nieprzytomności, jak jego koledzy, nie podrywał co imprezę innej dziewczyny. – Najpierw byliśmy po prostu kolegami. Oboje jesteśmy raczej spokojni, więc dobrze się dogadywaliśmy. Po czasie, z naszych rozmów wynikło, że chcemy tego samego. I tak jakoś wyszło, że zaraz po obronie pracy magisterskiej, mój Bartek mi się oświadczył.
Czy była szaleńcza miłość, wielkie uniesienia i emocje? – Bardziej przekonanie, że stało się to, co dla nas najlepsze. Pobraliśmy się rok po zaręczynach. Teraz jestem w ciąży i oczekuję naszego pierwszego dziecka. Czuję się dobrze. To chyba najważniejsze, prawda?
Wielka miłość i emocje są z całą pewnością obecne w setkach szczęśliwie zakończonych historii znajomości zawartych na portalu Przeznaczeni.pl. „300 tys. użytkowników, 1017 małżeństw, 1102 zaręczonych osób…” – tak reklamuje się portal randkowy „łączący ludzi z wartościami”.
– Naszym celem jest pozwolić ludziom poznać się, zakochać, a może zaręczyć się i ożenić? Wielu znajduje tu nowych znajomych i przyjaciół. Serwis skierowany jest do młodych osób, dla których ważną rolę w życiu odgrywają wartości – humanistyczne, religijne i społeczne. Użytkownicy serwisu budują relacje międzyludzkie, a w szczególności swoje związki uczuciowe, na trwałym gruncie wartości – zapewniają autorzy serwisu.

seksikona
seksikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.