Jeśli wybieracie się na tegoroczne Triennale Brugge lub najzwyczajniej macie okazję zwiedzić Brugię, warto zachwycić się mnogością instalacji artystycznych o różnym przekazie. My wybraliśmy jedną, autorstwa Jasona Klimoskiego i Leslie Chang z amerykańskiego Studio KCA.
Zespół architektów i projektantów przez kilka miesięcy zbierał odpady wyrzucane na brzeg Atlantyku (Nowy Jork) i Pacyfiku (Hawaje). Ponieważ bardzo szybko udało im się wybrać 5 ton „tworzywa”, stwierdzili, że muszą wybudować coś wielkiego. Nazwali to wieżowcem, choć instalacja przedstawia wieloryba. Jednak wyskakujący z wody wieloryb (w tym wypadku humbak) to pierwszy, najbardziej naturalny żywy wieżowiec.
Dlaczego wieloryb? Skala to jedno, a drugi czynnik to fakt, że całkowita masa plastikowych śmieci w oceanach znacznie przekracza całkowitą masę wszystkich żyjących wielorybów, co samo w sobie daje do myślenia.
Stworzyli złożoną z czterech elementów konstrukcję stalowo-aluminiową, którą następnie szczelnie oblepili odpadami w odcieniach bieli i błękitu. Uchwycony w monumentalnej pozie humbak umieszczony jest przy placu Jana van Eycka, jakby spadał na przechodniów i miał rozbić się o deptak. Ważący kilka ton i mierzący aż 9,4 m olbrzym to piękne i straszne jednocześnie przypomnienie, co robimy z naszą planetą.
Zdjęcia: Studio KCA
CytujSkomentuj
To prawda wszędzie plastik, który po zużyciu nie robi magicznie puff i nie znika dbajmy o planetę, bo jest jedyną którą mamy. Ja już od dawna nie kupuję wody butelkowej, bo mam swoją wielorazową, ze szkła laboratoryjnego na lato do wody owocowej a na zimę termos.
CytujSkomentuj
Niestety dziś plastik jest podobno nawet w nabiale, mięsie z ryb i dziczyźnie. Wszystkie zwierzęta go pochłaniają, a z nimi i my. I nikomu nic nie przeszkadza, skoro trujemy się powoli i nieodczuwalnie. A nasze dzieci za to zapłacą :/