W marcu swoje podwoje otworzył projekt Under. W oczywistym angielskim tłumaczeniu oznacza to „Pod” i nazwa wydaje się oczywista: mówimy przecież o budynku częściowo podwodnym. Po norwesku Under znaczy jednak jeszcze coś – to Cud.
35-metrowy monolityczny blok betonu został częściowo zatopiony w wodach Morza Północnego i w pewnym sensie to faktycznie miejsce cudowne. Lindesnes (niedaleko Kristiansand) to najdalej wysunięty na południe punkt Norwegii, gdzie mieszają się ze sobą cieplejsze wody zatokowe i zimne wody morskie. Na powierzchni to miejsce starcia sztormów z otwartego morza z burzami. Efektem jest niezwykła flora i fauna tego rejonu.
To także cud inżynierii. Zanurzony pawilon jest chroniony przez półmetrową ścianę betonu, wylaną jako jeden ogromny element. Tylko od południa, kilka metrów pod powierzchnią wody, zamiast ściany znajduje się wielkie, panoramiczne okno. Choć wody są tu mętne, to obfitość i różnorodność gatunków ryb ma oferować wyjątkowe wrażenia.
Zresztą, architekci z firmy Snøhetta tak zaprojektowali chropowatą powierzchnię pawilonu, by służyła jako rafa dla skałoczepów, mięczaków i wodorostów. Podobnie na powierzchni, w części niezalewanej przez fale, betonowa pokrywa ma sprzyjać porostom. Docelowo więc betonowy budynek zbliży się barwą do pobliskich skał i zintegruje z otoczeniem.
Under zaprojektowano jako uzupełnienie lokalnej oferty turystycznej. Dotąd turyści – głównie z Norwegii – zjeżdżali tu do starej latarni, odwiedzając skraj swojego państwa. Teraz można tu również zejść pod powierzchnię wody i oglądać życie z innej strony. Za dnia mętność wód zapewnia zresztą wyjątkowe, kojące światło, tworząc unikalną atmosferę.
Z atmosfery może w jednej chwili skorzystać 35-40 osób, ale nie samym podmorskim doświadczeniem wabi Under. To także restauracja z wyjątkowymi aspiracjami. Zatrudniono tu szefa kuchni Nicolaia Ellitsgaarda oraz jego 16-osobowy zespół zebrany z restauracji odznaczonych gwiazdkami Michelin. Z pewnością więc będzie bardzo drogo, ale to dla Norwegów nie powinno stanowić problemu.
Nie samą restauracją ma żyć Under. Powstało tutaj również zaplecze dla badaczy, którzy będą przyjeżdżali obserwować gatunki zwierząt i roślin z okolicy. Choć niewielki, ma to być stacjonarny punkt badawczy. Co ważne, restauracja ma pozyskiwać lokalne składniki w sposób całkowicie zgodny z ideą zrównoważonego rozwoju. To oznacza, że żadne połowy lub uprawy nie będą ingerowały w stabilność ekosystemu.
Zdjęcia: Ivar Kvaal / Snøhetta
CytujSkomentuj
Totalnie mój klimat, ależ bym tam chciała pojechać!!! Musi to być niesamowite przeżycie i pamiątka niezapomniana wprost. Mega pomysł, brawo.
CytujSkomentuj
Chcę tam być! ALeż to musi być doświadczenie, coś niezapomnianego i niesamowtotego <3