mini-zoo1
Edyta Nowicka
21/03/2023

Wiosna: Zwierzęta w mini zoo już czekają

Pokochaliśmy mini zoo, chętnie zabieramy tam dzieciaki. I warto już poszukać tych najciekawszych, bo wiosna za pasem.

Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że bezpieczny kontakt ze zwierzętami to najlepsza terapia, dla całej rodziny.

Kochamy je, bo są… mini. Oferują kameralność, swojskość i przede wszystkim – bliski kontakt ze zwierzakami. A to jest chyba największa atrakcja, bo osiołka można pogłaskać, świnkę nakarmić, małą kozę przytulić. Wielkomiejski świat jest głośny, niewiele w nim miejsca dla zwierząt, co dobrze wiedzą właściciele psów, którzy szukają w miastach wybiegów dla swoich pupili.

Mini zoo zawsze są gdzieś po drodze – przeważnie poza miastem, ukryte w ogrodach, na łąkach, w gospodarstwach. Tu nie trzeba rezerwować terminów (ale zawsze warto sprawdzić). Dzieciaki kochają zwierzęta, to dla nich wielka atrakcja nakarmić kozę, pogłaskać owcę. A dotyk jest ważny – rozwija inteligencję emocjonalną, łagodzi stres, obcowanie ze zwierzętami uczy odpowiedzialności i wrażliwości.

Przytulenie owcy lepsze niż kino

- Mamy dwie córeczki i małe mieszkanie. Nie zmieści się w nim pies, o którym marzą. Kiedy zaczyna się wiosna, zawsze jedziemy do mini zoo, które jest niedaleko Wrocławia. Byliśmy też w innych albo po prostu gospodarstwach, w których można przytulić się do krowy, nakarmić kury – opowiada Marta, współwłaścicielka jednej z kawiarni we Wrocławiu. – To jest lepsze niż kino, oglądanie telewizji czy wyjście na basen. Bezcenne są emocje jakich doświadczają moje dzieci w kontaktach ze zwierzętami, nie ma lepszego lekarstwa na stres, smutki i pozimową apatię.

- Ogrody zoologiczne w dużych miastach mają wiele zalet, ale jednego im brakuje – swobody. Taki jest charakter profesjonalnych zoo – kupujesz bilet, wędrujesz wyznaczoną trasą, dookoła głośno, bo ludzi tłum, zwłaszcza na wiosnę, kiedy wszyscy szukamy kontaktu z naturą. Zwierząt w zoo nie wolno karmić i dotykać, to egzotyczne gatunki, więc w pełni to rozumiem – dodaje Paweł, tata 8-latka i 6-latki (pracuje w Warszawie, jest inżynierem). – Wolimy mini zoo, chociaż i tam obowiązują zasady, nie do każdego zwierzaka można podejść i to jest akurat dobre, ponieważ najważniejsze jest bezpieczeństwo, ale karmienie małych świnek jest niesamowitym przeżyciem.

No dobrze, ale czy zwierzęta naprawdę lubią kontakt z człowiekiem? Behawioryści mówią, że tak, chociaż nie wszystkie gatunki. Te udomowione – pies, kot – bardzo. Ludzi lubią też owce, kozy, konie, krowy, króliki. Jednak zwierzaki, nawet te przyzwyczajane do człowieka, mają czasem humory i humorki. Dokładnie tak, jak my. I warto o tym pamiętać, planując wypady do mini zoo.

Szkoła wśród zwierząt

Tym bardziej, że wiosna tuż, tuż. Nie wszystkie zwierzęta budzą się z zimowego snu, bo przecież wiele gatunków nigdy nie zapada w ten rodzaj snu. One też, podobnie, jak ludzie, czują wiosnę. Ptaki budują gniazda, szukają partnerów, zaczyna się festiwal życia. Nic więc dziwnego, że tak bardzo lubimy odwiedzać zwierzęta w mini zoo. Brykające po zagrodzie kucyki, świnki, które wyszły na pierwszy spacer, osły pasące się już na łące – to poprawia nam humor, daje energię i pozwala uwierzyć, że wiosna właśnie nadeszła. Mimo, że dni wciąż jeszcze są krótkie, a na zewnątrz zimno.

Europa uwielbia mini zoo. Mają je Niemcy, Francuzi, Litwini, Czesi i wiele innych narodowości. Każde ma jednak swoją specyfikę. Europa zachodnia stawia na profesjonalną edukację, nie tylko z zakresu ekologii.

Angielskie Hanwell Zoo (w londyńskiej dzielnicy Ealing, w historycznym hrabstwie Middlesex), prowadzi pionierski program zajęć dla dzieci i dorosłych. Na czym polega ta pionierskość? Ogród współpracuje z ze szkołami, organizacjami, grupami społecznymi. Tutaj można być wolontariuszem, można też chodzić do szkoły – w takim otoczeniu biologia, chemia czy matematyka łatwiej wchodzą do głowy. Wypady do Hanwell Zoo coraz częściej organizują też pracownicy korporacji. Odpoczywają pomagając – sprzątają ogród, karmią zwierzęta. Taka pomoc jest bezcenna, na tej współpracy korzystają obie strony.

Świetne są holenderskie mini zoo, a jest ich całkiem sporo – zaczynając od zoo w De Uylenburg a na Eilandsteede w Utrechcie kończąc. To drugie jest położone w środku miasta, obejmuje część parku Transwijk. Znajduje się tu plac zabaw i ogródek edukacyjny. Atrakcją jest nie tylko kontakt ze zwierzętami, ale także samodzielne sadzenie roślin, można wysiać dowolne rośliny. I kupić lokalny miód pochodzący z tutejszych uli.

Czarująca alpaka o imieniu Olaf

Polskie mini zoo wcale nie są gorsze. Można już dziś podróżować szlakiem takich atrakcji przemierzając właściwie cały kraj. Odwiedzić te małe, zajrzeć do większych – i chociaż mieszkające w nich zwierzaki to przeważnie te same gatunki (z przewagą kur, owiec, kóz, koni, krów, świnek czy osłów), to jednak atrakcje będą inne. Tutaj przewodnikiem będzie gospodarz, tam gospodyni poczęstuje świeżym mlekiem; tu można towarzyszyć pasącym się owcom, tam karmić kury. W pierwszym pracownik pięknie opowie o zwierzętach i przeczyta bajkę; w drugim zaprosi dzieciaki na spacer z kucykiem.

Pałac Mortęgi Hotel&SPA na Warmii i Mazurach ma swoje mini zoo, które uwielbiają nie tylko okoliczne dzieciaki. Bywa, że rodziny wybierają to miejsce na wypoczynek, ponieważ jest tutaj rewelacyjne mini zoo. A ma ono swoje gwiazdy – alpakę Olafa, który kocha kontakt z dziećmi i małą alpakę Bezę. Olaf chętnie idzie z dzieciakami na spacer, można powiedzieć, że dosłownie dobrze się prowadzi – nie odstępuje człowieka na krok, słucha. W ogóle jest elegancki i czarujący.

- Nasze zwierzaki czują już wiosnę. Są wesołe, brykają, lamy wygrzewają się na słońcu, co czasem wygląda, jakby spały, a one zażywają kąpieli słonecznej – opowiada Katarzyna Niedźwiedzka, opiekująca się zwierzętami w mini zoo w Mortęgach. – Najbardziej przyjazne są alpaki i lamy, wyłudzają głaskanie, przytulanie i drapanie za uszkiem. Trudno o bardziej kochające dzieci zwierzęta.

Dzieci w mini zoo w Mortęgach zawsze są pod opieką przewodnika, który dba o bezpieczeństwo ludzi i zwierząt; pokaże jak karmić puchate alpaki, powie co lubią jeść. W Mortęgach alpak jest pięć, do tego znajdziemy tu kozy, owce, kury, bażanty, pawie, króliki. Jest też struś i lamy, na które trzeba niekiedy uważać, bo lubią dla żartu ściągać dzieciakom czapki z głów.

A wszystko to w sąsiedztwie ogromnego XIX-wiecznego parku urządzonego w stylu angielskim. Więc kto chce odpocząć od zwierzaków, może wybrać się na spacer, także do pobliskiego lasu. – Zapraszamy również na przejażdżki konne, mamy przecież stadninę, a w niej dziesięć koni – dodaje Agata Szymańska z Pałacu Mortęgi. – To propozycja dla małych i dużych; tak dla wytrawnych jeźdźców, jak i początkujących.

Empatyczne dziecko, empatyczny dorosły

Martyna Tarnawska z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie w swojej pracy pt. „Zwierzęta i ich znaczenie dla rozwoju dziecka” pisze: „Rozwój społeczny łączy się z rozwojem emocjonalnym, który ma ogromne znaczenie w życiu dziecka, a zwierzęta są jego ważnym ogniwem. Ciekawym i często pomijanym faktem jest to, że zwierzęta oddziałują na zmysł dotyku dziecka, który jest ważnym elementem w budowaniu więzi emocjonalnej. Ten rodzaj komunikacji nierzadko pomaga w wyrażeniu emocji. Dziecko uczy się ufności do otaczającego świata i jeszcze bardziej pragnie go poznawać. Dlatego na pewno nie dziwi nikogo, że zwierzęta są uczestnikami wielu terapii, podczas których pomagają przezwyciężyć np. lęki (…). Zwierzęta mają swoje miejsce w procesie wychowania. Już sama obserwacja i rozmowa na temat zwierząt wywiera wpływ na rozwój dziecka. Zwierzęta uczą dziecko wartości. Jedną i najważniejszą z nich jest szacunek. Dziecko, które potrafi okazać szacunek innej istocie żywej, z łatwością przyswoi sobie inne wartości”.

Tarnawska pisze o relacjach ze zwierzętami domowymi, którymi dzieci opiekują się na co dzień. Ale opisywane przez nią mechanizmy działają także w kontaktach z innymi zwierzakami.

- Dzieci, które mają kontakt ze zwierzętami lepiej się rozwijają, co procentuje w przyszłości. Z empatycznego dziecka wyrośnie empatyczny dorosły, przynajmniej jest na to duża szansa – dodaje Renata Wrona, trenerka i coach. – Poznawanie zwierząt, które na co dzień żyją na innych kontynentach, jak chociażby przesłodkie alpaki, pobudza wyobraźnię, zachęca do poznawania innych kultur, rozbudza chęć podróżowania.

źródło: Materiał powstał we współpracy z Partnerem – Pałacem Mortęgi Hotel&SPA

mini-zoo1
mini-zoo1

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.