joker-600
Michal Karas
05/02/2020

Turystyka filmowa nie zaczęła się od schodów Jokera

Najnowsza atrakcja Nowego Jorku to nie muzeum, park czy instalacja. To… schody. Szybka sława tego miejsca pokazuje napięcia, jakie mogą towarzyszyć turystyce filmowej.

Upchnięte pomiędzy kamienice na Bronksie, przez kinomanów nazwane są „schodami Jokera”, oczywiście wskutek ujęcia w najnowszej ekranizacji historii o tej postaci. Od premiery filmu turyści zaczęli masowo odwiedzać schody i pozować do zdjęć – ku irytacji miejscowej społeczności – by następnie zamieścić je w mediach społecznościowych.

Jak nauczyło mnie badanie turystyki filmowej, jest czymś powszechnym, że ludzie odwiedzają miejsca znane z ulubionych filmów i seriali. Jednak relacje między miejscami, odwiedzającymi a miejscową ludnością nie zawsze są takie same, a niektóre miejscówki są bardziej życzliwe od innych.

Pojawienie się na ekranie transformuje miejsce

Schody Jokera są miejscem jednej z najbardziej pamiętnych scen: gdy Arthur Fleck, grany przez Joaquina Phoenixa, docenia swą morderczą tożsamość i beztrosko tańczy wzdłuż wspomnianej klatki schodowej przy jego mieszkaniu.

Film podprowadza widzów, sygnalizuje wagę tego momentu. Energiczna muzyka przysłania odgłosy miasta, a zwolnione tempo pozwala na napawanie się chwilą. Scena jest częścią promocji filmu na plakatach i w materiałach prasowych.

Kiedy fani dowiedzieli się, że kluczowy moment nagrano na schodach pomiędzy Shakespeare a Anderson Avenue w Bronksie, zaczęli ciągnąć w to miejsce. Niektórzy w kostiumach, inni puszczali muzykę z filmu. Jeszcze inni po prostu wzięli aparaty. Obrazki z hasztagiem #JokerStairs zalały Instagram, przedstawiając to uderzające wizualnie miejsce kolejnym ludziom, którzy chcieli je zobaczyć na własne oczy.

To nic niezwykłego, że ludzie chcą zobaczyć na żywo miejsca znane z filmów, książek czy memów. W Eldon, Iowa, turyści robią sobie zdjęcia stylizowane na obraz „American Gothic”. Z kolei po filmie „The Beach” tak wielu ludzi nawiedzało Maya Bay w Tajlandii, że miejsce stało się zatłoczone i zanieczyszczone. W Irlandii Północnej z kolei są wycieczki trasą „Gry o tron”, podobnie jak w Korei Północnej fani śledzą miejsca z ulubionych seriali.

Turyści odwiedzający takie miejsca postrzegają je przez pryzmat tzw. „mediatyzowanego spojrzenia”, czyli postrzegania będącego efektem konkretnego obrazu tego miejsca w mediach. Takie spojrzenie może sprawić, że z pozoru nieznaczące miejsce staje się wielką atrakcją, a nawet miejscowi – nie tylko turyści – zaczynają patrzeć na nie inaczej.

Jeden z najbardziej znanych fenomenów tego typu dotyczy innych schodów. W 1976 „Rocky” zapoczątkował zwyczaj wbiegania na schody prowadzące do Philadelphia Museum of Art, dziś znane jako schody Rocky’ego.

Schody schodom nie równe

Poza faktem, że w obu przypadkach mówimy o schodach w otwartej miejskiej przestrzeni, schody Jokera i schody Rocky’ego są związane ze sobą w jeszcze inny sposób. Reżyser filmu Todd Philips przyznał, że to hołd dla wielu dzieł z lat 70. i 80. XX wieku. Sceny, stylistyka i postaci zawierają ukłony w stronę klasyków jak „Taksówkarz”, „Sieć” czy „Król komedii”. Niewielu krytyków dostrzegło jednak powiązanie z „Rockym”.

Każdy z tych filmów opowiada o szarym mężczyźnie, który z biegiem fabuły odnajduje swoją pewność. I Rocky, i Joker wykorzystują też symbolicznie schody, by symbolizowały przemianę.

Rocky, bokser grany przez Sylvestra Stallone, początkowo ma problem z wbiegnięciem na schody muzeum. Nie ma formy i jest przytłoczony perspektywą treningu przed największą walką w karierze. Dopiero po pracy nad siłą i pewnością siebie pokonuje schody, wznosi pięści i napawa się widokiem panoramy Filadelfii.

W pierwszych scenach „Jokera” Arthur Fleck brnie przez schody – to rytuał podkreślający jego smutną egzystencję. Kiedy jednak staje się Jokerem, pokonuje schody z niesamowitą pewnością. W kluczowych momentach Rocky idzie pod górę, z kolei Joker schodzi po schodach. Dla obu zwiastuje to ich drogę – u jednego to potencjał bohaterstwa, u drugiego pogrążenie się w niesławie.

Schody obu bohaterów są inne z racji swojego miejsca docelowego. W Filadelfii mówimy o schodach do muzeum sztuki, miejsca stworzonego dla tłumów, przesiąkniętego siłą kultury. Schody u Jokera to tylko część ubogiej mieszkaniówki.

W filmie i późniejszym ruchu turystycznym, schody Rocky’ego prowadzą do miejsca przywilejów. Symbolizują sukces i spełnienie, tak dla wbiegających tu turystów, jak i dla miasta, które tak wiele zawdzięcza popkulturowej sławie.

Autorka: Prof. Laura H. Holzman, wykładowczyni IUPUI (tekst przetłumaczony i przedrukowany na licencji creative commons, oryginał dostępny na The Conversation)

joker-600
joker-600

Komentarze Dodaj komentarz (2)

  1. Dagmara 05/02/2020 08:30

    CytujSkomentuj

    Przyznam, że filmu jeszcze nie widziałam. O schodach Jokera słyszałam i czytałam, to bardzo ciekawy temat ale też, znając specyfikę zachowań człowieka, takie zachowania będą się pogłębiać. Bo idziemy za trendem, wiemy co dobre itd ;) A że bywa uciążliwe dla mieszkańców to już chyba mało kto na to patrzy…

  2. aleksandra 05/02/2020 21:25

    CytujSkomentuj

    Nie oglądałam i nie obejrzę. Słyszałam ze okropnie ciężki film i taki przygnębiający.Nie lubię takich filmów i nie chodzę. Z resztą, jak w domu jest dwójka dzieciaczków to ciężko się tak wyrwać do kina w dwoje z mężem. A co do miejsc z filmu to byłam kiedyś z mężem w „Wilkowyjach”, bo oboje jesteśmy wielbicielami serialu Ranczo i pojechaliśmy. Ale było czadowo!!!! Wiec coś w tej magii kina jest. Ale właśnie takie filmy lubię- ma być miło i pogodnie.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.