Oskar_Bachon_wrzesień2014
Fot. Sylwia Makris, Christian Martin Weiss Photography
Redakcja
08/01/2015

Okiem Oskara: Przytulas

JESTEM OSKAR. I TO WYSTARCZY. Nie musisz o mnie nic więcej wiedzieć. To, czym się zajmuję w życiu, gdzie jem, czy z kim śpię, jest Ci potrzebne tylko po to, by nalepić kolejne etykietki na mur, który między nami wybudowałaś. A ja od wczoraj już nie potrzebuję muru. Potrzebuję czegoś innego, ale o tym za chwilę

Na razie pewnie mnie guglujesz w internecie, plotkujesz o mnie ze znajomymi czy wymyślasz o mnie kolejne scenariusze. Bo przecież trzeba jakoś dodefniować wariata, który na swoim fejsie wrzuca nagie zdjęcie na koniu. Coś trzeba o nim pomyśleć, wymyśleć, rozmyśleć.

Znam to. Całe życiu budowałem mury. Są takie bezpieczne. Wchodziła klientka. Jedno spojrzenie. Już wiedziałem, kim jest i co robi. Opowiadałem dowcipy, bo doskonale wyczuwałem, co ją śmieszy. Byłem maskotką, Pluszaczkiem-Oskarkiem i dlatego nikt się mnie nie bał. Bo ja się tak bałem ich, że wolałem się podłożyć pod rolę bezpiecznego misiaczka. Ludzie przychodzili i odchodzili. Ale mur zawsze był ten sam. Bezpieczny. Samotność jest w gruncie rzeczy bardzo bezpieczna. Zero ryzyka. Nikt mnie nie skrzywdzi.

Mijał rok za rokiem. Bezpieczeństwo zaczynało mnie dusić. Niby wszystko ok. Byle tylko przetrwać te świąteczne przytulaso-życzenia, byle nikt mnie przypadkiem nie dotknął ani się otarł. Mowy nie było o tramwaju, autobusie czy koncercie. Byle wszystko zostawało za murem. A jak już się nie udawało uciec jakiejś namolnej miłośniczce uścisków, to się spinałem, zamrażałem, byle nic nie czuć. Byle przetrwać.

Schudłem trzydzieści dwa kilogramy. Zaczynało być jeszcze gorzej. Ogromne cielsko pozwało utrzymać ogromny mur. Szczupłe ciało – szczupły mur. Jak muchy do rozlanej oranżady, wszyscy zaczęli się do mnie zbliżać. Gdybym wtedy miał powiedzieć JESTEM OSKAR, chyba bym uciekł. Ale nie uciekłem. Jadłem brokuły z łososiem, robionym na parze, i odkrywałem w sobie coraz większą potrzebę wyznaczania granic. I wtedy mur zaczął być przeźroczysty. Stał się szybą. Już było bliżej do innych, ale szyba gwarantowała to, by nie było za blisko.

Jestem Oskar – powiedziałem wczoraj do jednej z najważniejszych osób w moim życiu – i boję się dotyku. Ludzie są dla mnie ważni, ale niech sobie pozostaną za szybami.

-      Dobrze – odpowiedział

Wstałem. Ubrałem czapkę. Wstał. Rozłożył ramiona: to co Oskar, przytulas?

Nie miałem czasu uciec, zareagować, wykombinować czegoś, co mnie ochroni. Przytuliłem się. I teraz patrzę na Ciebie. Ciebie a nie Ciebie za szybą. Już jej nie potrzebuję? To co? Przytulas?

Oskar Bachoń

Oskar_Bachon_wrzesień2014
Oskar_Bachon_wrzesień2014

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.