Aneta pracuje w szkole. Poza tym jest matką trójki małych dzieci, więc hałas to jej codzienność
- Wiesz, ja tylko w kiblu mam spokój. Tak to ciągle ktoś krzyczy, czegoś chce, telefon dzwoni, a dzieci wyją.
- Spoko. Mogę też muzykę wyłączyć, jak ci przeszkadza.
- Nie. Tak może być. Tylko ty mów tak jak mówisz. Nie głośniej.
Zorientowałem się, że tolerancja Anety na krzyk jest na wyczerpaniu. Że najmniejszy dźwięk może doprowadzić ją do furii.
- Słuchaj, ty nigdy nie krzyczysz? – moja ciekawość wygrywała
- Krzyczę. Drę się. Ale potem mam mega poczucie winy i głupio mi potwornie. Robię się wtedy agresywna i boję się, że zaraz zrobię krzywdę dzieciom. Choć nigdy ich nie uderzyłam.
W tym momencie na raczej mało ruchliwej ulicy zatrąbiło nagle kilka klaksonów. Musiało to zdarzyć się blisko wejścia do salonu, bo Aneta, której akurat myłem włosy, zamarła.
- Oskar, ale co się dzieje?
- Nic. Pewnie śmieciarka zastawiła przejazd.
- Ale dlaczego oni trąbią – odniosłem wrażenie, że Aneta zaraz wpadnie w jakąś panikę – czemu nie poczekają? Zaraz ten koleś ze śmieciarki się wkurzy i będzie afera.
- Ej, ale to nie jest nasza sprawa. Wyluzuj.
Zacząłem nakładać farbę, ale ręce Anety trzęsły się dalej. Cała się trzęsła jak galareta.
- Patrz, chcesz dzisiaj wszystko zmienić: i długość, i kolor. Ale stare historie i tak z nas wychodzą. To może ze zmianą fryzury, zmienimy też ciebie?
- Ale że jak?
- No czyjego krzyku się boisz?
- Każdego.
- Kto krzyczał?
- Mama. Tata. Gdy wracałam z randki i czułam się zajebiście.
- Czyli jak teraz też się możesz tak poczuć jak cię zrobię na bóstwo, to czekasz na karę.
- Żebyś kurde wiedział. Nawet jak się ma drzeć na mnie klakson na ulicy.
Oskar Bachoń
www.oskarbachon.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.