Makijażystka gwiazd, charakteryzatorka filmowa, pisarka, współproducentka programu „Regiony z historią” i modelka. Anna Bogusławska-Grzeszczuk to zdolna i pracowita kobieta, a do tego niesamowicie piękna! O swojej pracy, sztuce makijażu, przyjaźni z Dawidem Ozdobą i ich wspólnej książce opowiada EksMagazynowi. Poznajcie współczesną Kobietę Renesansu o wielu talentach!
EksMagazyn: Jak zaczęła się pani przygoda z makijażem?
Anna Bogusławska-Grzeszczuk: Pamiętam, że już jako dziecko podkradałam mamie kosmetyki i próbowałam odwzorowywać na swojej buzi to, co podpatrzyłam, kiedy mama się malowała. Nie raz zdarzało się, że mama odprowadzając mnie i mojego brata do szkoły w ostatnim momencie zauważyła, że mam na twarzy ślady nieudolnego makijażu (śmiech). Z czasem poznawałam techniki make’up, wypróbowując wszystko na sobie, następnie na koleżankach. Po jakimś czasie przy każdej większej okazji koleżanki polecały mnie swoim znajomym i wykonywałam makijaże dla samej satysfakcji. Od lat makijaże są moim hobby. Pracując w różnych branżach, w zależności od ilości wolnego czasu, hobby raz spadało na dalszy plan, a innym razem powracało jako zajęcie główne. Możliwość spełniania się w swojej pasji w połączeniu z zarobkowaniem to chyba największe szczęście – mnie się to udało.
I teraz maluje pani gwiazdy! Czy praca z celebrytami nieco różni się od pracy z „szarymi” ludźmi?
Ja nie dzielę klientów na Gwiazdy i „szarych” ludzi. Dla mnie każda klientka bądź klient jest kimś wyjątkowym i każdemu poświęcam tyle samo uwagi. Jedyna różnica, jaka występuje podczas wykonywania makijażu, to jego rodzaj, dostosowany pod okazję, na jaką klientka jest przygotowywana. Czasami dochodzi większa presja spowodowana oczekiwaniami bądź brakiem czasu. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że zwykła klientka „z ulicy” okazała się bardziej stresującym wyzwaniem, aniżeli znana osobistość.
Z kim współpracowało się pani najlepiej?
Jeśli chodzi o znane osoby, to bardzo miło wspominam makijaż i czas spędzony z panią Hanną Bakułą. Po pierwsze samo spotkanie z panią Hanną było dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem, bo ogromnie ją cenię. Poza tym makijaż bardzo się spodobał. W podziękowaniu otrzymałam jej książkę oraz album wraz z dedykacją i podziękowaniami. To znaczyło dla mnie więcej niż jakakolwiek zapłata. Współpracuję do tej pory z prowadzącą i producentką programu „Regiony z Historią” – Kingą Jędrasik. Nie dość, że wykonywanie makijażu na tak ślicznej buzi to sama przyjemność, to jeszcze atmosfera i relacja, jaka się między nami nawiązała sprawia, że nawet wczesno ranne godziny rozpoczynania makijażu (czasami nawet 4:30 rano) nie zdejmują mi z twarzy uśmiechu. Wspaniale wspominam współpracę z Zenkiem Martyniukiem i Ryszardem Warot z zespołu AKCENT, z Marcinem Millerem z zespołu BOYS oraz z całym zespołem EXTAZY. Za każdym razem, mimo iż plany zdjęciowe przeciągały się czasami do dziewiętnastu godzin, była to świetna zabawa i cenię sobie znajomości zawarte podczas tych zleceń.
Sztuka makijażu wymaga dużych umiejętności. Czy może pani o sobie powiedzieć, że jest artystką?
Mogę o sobie powiedzieć jedynie tyle, że jestem dobra w tym co robię. A wnioskuję to po efektach swojej pracy, ciepłych słowach klientów i zleceniodawców, a także po rekomendacjach. Nie mnie oceniać, czy jestem artystką. Oczywiście makijaż ma w sobie elementy rysunku, malarstwa, zabawy techniką światłocieni. Rzeźbienie i kolorowanie blizn czy ran – jest w tym odrobina artyzmu, z pewnością tak. Jestem osobą, która we wszystko, co robi wkłada nie sto, a sto pięćdziesiąt procent. Nie kończę pracy, dopóki nie stwierdzę, że jest wykonana idealnie.
Zdolna i niesamowicie piękna kobieta – to bardzo cenione połączenie! Jest pani także modelką. Jak czuje się pani po drugiej stronie obiektywu?
Po pierwsze dziękuję za komplement. Z ust kobiety takie słowa liczą się podwójnie. Po drugiej stronie obiektywu czuję się doskonale! Uwielbiam pozować, wcielać się w różne role. Nie każdy ma możliwość obejrzenia siebie w różnych wcieleniach – inne włosy, przeróżne makijaże i stylizacje. Uważam, że praca fotomodelki wzbogaciła także mój warsztat pracy jako wizażystki. Przy wielu sesjach, przy których miałam możliwość pracować także jako asystentka, zapoznałam się z techniką fotografii, rolą światła. Uważnie słuchałam, co jest ważne dla fotografów, na co zwracają uwagę, jak dobrze wykonany makijaż ułatwia im pracę z późniejszą obróbką zdjęć. I w drugą stronę – wiedząc to wszystko, o wiele szybciej łapię kontakt z fotografem, przez co łatwiej się ze mną pracuje. Wiele zawdzięczam świetnemu fotografowi – Pawłowi Spychalskiemu. O NIM mogę powiedzieć, że jest artystą. Zrobiliśmy razem wiele sesji, przy których asystowałam, pozowałam lub malowałam. Od niego wiele się nauczyłam.
Jest pani również charakteryzatorką filmową i współproducentką programu „Regiony z historią”. Jak się pani odnajduje w takiej roli?
W roli charakteryzatorki? Jak ryba w wodzie! Przy realizacji programu mam przyjemność pracować z wieloma wartościowymi osobami: włodarzami miast, historykami, znawcami kultury – wiele z tych znajomości przetrwało do dziś i świadomość nawiązania kolejnych napawa mnie nie lada entuzjazmem. Dodatkowo praca z cenionym reżyserem Leszkiem Lombarskim to nie dość, że zaszczyt, to dodatkowo dobra lekcja. Poznaję techniki montażu telewizyjnego, układanie scenariuszy programu – to dla mnie nowe wyzwanie i z ogromną przyjemnością uczę się tego wszystkiego.
Świat kolorów i obiektywu to jednak nie wszystko, jak na „współczesną Kobietę Renesansu” przystało, bo również jest pani pisarką! Może pani coś opowiedzieć o książce „Wieczór panieński. Cała prawda”, której jest pani współautorką razem z Dawidem Ozdobą? Pytam ponieważ książka się jeszcze nie ukazała, a już wzbudza wiele kontrowersji!
Dokładnie tak. Książka wzbudza wiele kontrowersji ponieważ sama osoba Dawida oraz temat męskiego striptizu jest kontrowersyjny. Z Dawidem przyjaźnimy się około czternaście lat. Byłam obecna w różnych etapach jego życia – od początku kariery tancerza, przez występ w reality show i walkę MMA. Widziałam wiele jego pokazów, kilka sama zorganizowałam. Widziałam, co dzieje się „za sceną”. Przez te wszystkie lata mogliśmy na siebie z Dawidem liczyć i wiele o sobie wiemy. Czasami historie, jakie mi opowiadał, jeżyły włosy na głowie, czasami wywoływały napady śmiechu. Któregoś dnia powstał pomysł, aby zebrać wszystko w całość i uchylić rąbka tajemnicy, skrywanej za drzwiami organizowanych wieczorów panieńskich. Książka to zbiór tych właśnie historii, przeplatana osobistymi dywagacjami Dawida. Dołączamy nawet fragmenty jego pamiętników. Takiej książki jeszcze nie było – to pewne. Sięgną po nią zarówno panie, które uczestniczyły w tych wieczorach, jak i panowie, których obecne żony miały pokaz któregoś z chłopaków z najlepszej ekipy chippendale – BadBoys.
Jak udaje się państwu połączyć pracę z życiem osobistym? Bo przecież poza przyjaźnią, wspólną pracą nad książką, łączy was praca zawodowa – jest pani managerką Dawida.
Tak, poza tym wszystkim, o czym już wspomniałam, dbam o wizerunek Dawida i pełnię rolę jego managerki. Myślę, że fakt, iż się przyjaźnimy tylko nam pomógł. Znamy się już na tyle dobrze, że niektóre rzeczy nie muszą być nawet wypowiadane. Ja wiem, jak odczytywać jego myśli, nastrój i pomysły. On wie, kiedy nie należy mi przerywać (śmiech), zna moje nastroje. Wiemy, kiedy należy dać sobie przestrzeń, a kiedy o siebie zadbać. Bardzo sobie ufamy, a to w naszych zawodach i świecie show biznesu jest bezcenne, niemal niespotykane i niesamowicie ważne. Nie rozgraniczamy naszych rozmów na stricte zawodowe bądź prywatne – wszystko przechodzi płynnie i tak samo elastycznie my przechodzimy na ton zawodowy lub prywatny. Śmiejemy się, że jestem „od brudnej roboty”. Kobieta łagodzi obyczaje – czasami ja załatwię to, czego Dawidowi się nie udało. I tak się uzupełniamy. Ostatnio przeszliśmy konkretny test, podczas jego wyprawy do Egiptu. Całą sytuację przytaczały już różne portale, więc nie będę się zagłębiać. Generalnie od tamtej pory, jak wiemy, że przed nami jest jakieś ciężkie spotkanie, to śmiejemy się mówiąc: „Udało mi się wyciągnąć cię z więzienia w Egipcie, a nie uda mi się dogadać tej sprawy? To patrz!” (śmiech) Niedawno do naszej ekipy dołączył Paweł Cattaneo, były uczestnik reality Warsaw Shore. Niestety z kiepskim wizerunkiem. Totalnie mylnym! To wspaniały chłopak, utalentowany i z godnym podziwu zapałem do pracy i spełniania swoich marzeń. My mu chcemy w tym pomóc i wzięliśmy go pod swoje skrzydła.
Czy znajduje pani czas jeszcze dla siebie, przy tylu intensywnych aktywnościach?
Tak, zdarza mi się (śmiech). Poprzez pracę czerpię niesamowitą radość i energię. Stale przebywam z ludźmi – jak nie na planie teledysku, to przy sesji zdjęciowej. Jeśli nie na spotkaniu organizacyjnym odnośnie kolejnych projektów, to na zakupach uzupełniających moje kosmetyczne kuferki lub występie moich podopiecznych. Praca w tak wielu dziedzinach – od branży eventowej, przez produkcyjną, modelingową aż po wizażową spowodowała, że w każdej z nich nawiązały się bardzo sympatyczne znajomości. Dlatego czas spędzony „w pracy” często jest przyjemnością. A jeśli jest przyjemnie, to wtedy odpoczywam. Można powiedzieć, że traktuję to poniekąd jako czas dla mnie.
Co najbardziej lubi pani w swojej pracy?
Najbardziej cenię sobie fakt, że jestem sama sobie szefem. Dysponuję swoim czasem, sama ustalam grafik dnia. Należę do tego typu ludzi, którzy im więcej mają do zrobienia, tym lepiej organizują sobie czas. Wiem, kiedy i co mam zrealizować, i nikt nie stoi mi nad głową, aby o tym przypomnieć lub oczekiwać, że zrobię ze swoich działań wykres efektywności lub rozliczy mnie z długości trwania danego spotkania biznesowego (śmiech). Mam za sobą spore doświadczenie zawodowe – zarówno w korporacjach jak i mniejszych firmach. Mam więc porównanie. Wybrałam najlepsze rozwiązanie dla siebie. Dodatkowo, jak już wspomniałam, uwielbiam pracę z ludźmi, obcowanie z nimi i poznawanie nowych osób – to też jedna z głównych zalet mojej pracy.
Jakie są pani plany na przyszłość? O czym pani marzy?
Nie wybiegam planami daleko w przyszłość, a jeśli jakieś się w mojej głowie rodzą, to ich nie zdradzam. Żyję danym dniem, cieszę się daną chwilą i staram się wykorzystać każdą najlepiej, jak potrafię. Tego nauczyły mnie pewne wydarzenia w moim życiu. Korzystam z dawanych mi przez życie okazji, ryzykuję tam, gdzie kieruje mną intuicja i staram się nie przejmować porażkami. Z każdej wyciągam wnioski i brnę dalej. Marzę o tym, aby zdrowie pozwoliło mi jak najdłużej rozwijać się i cieszyć moimi pasjami. Dążę do sukcesu finansowego, pozwalającego na spełnienie marzeń najbliższych. Marzę o tym, abym zawsze była szczęśliwa i żyła w otoczeniu wspaniałych ludzi, którzy sprawiają mi radość.
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Żaneta Niżnikowska
Make-up: Ann B&G Makeup Artist, www.belezza.pl
Włosy: Daniel Giniel Hair Stylist
CytujSkomentuj
Piękna Kobieta z pasją do tego co robi – to jest właśnie przepis na radość z pracy i szczęście! Widać to na zdjęciach, naprawdę inspirująca osoba! Więcej takich historii poproszę! Magda
CytujSkomentuj
czy ta pani napisała ksiązkę o Dawidzie Ozodbie?
CytujSkomentuj
Tak, Pani Ania jest współautorką książki o pracy i życiu Dawida Ozdoby – premiera już niebawem, a książka będzie dostępna w Empikach w całej Polsce