800na600beatakozar
Ela Prochowicz
09/01/2015

Beata Kozar: Przestrzeń tworzą ludzie

„Jestem dumna, pokazując swoim klientom ciekawe rozwiązania, pomagając im w spełnianiu marzeń o funkcjonalnym wnętrzu, które jednocześnie może być piękne, eleganckie i przytulne. Nie jest sztuką stworzyć coś z czegoś, ale coś z niczego. Dlatego cenię pomysł i oryginalność, bez konieczności wydawania majątku.” – mówi Beata Kozar, projektantka wnętrz. W marcu jej marka BEATA KOZAR Interior Art Design otrzymała statuetkę w plebiscycie firma roku na gali Osobowości i Sukcesy 2014

EksMagazyn: Jak powstała pani firma?

Beata Kozar: Firma, jako samodzielna pracownia, powstała cztery lata temu, a 1,5 roku temu stworzyłam markę BEATA KOZAR Interior Art Design. Stało się tak, kiedy zauważyłam, że ludzie przychodzą do mnie dla mnie, dla tego co robię i jak pracuję. Ze względu na mój charakterystyczny kolor włosów i komunikatywność, jestem dość szybko i łatwo zapamiętywana (śmiech). Zrozumiałam wtedy, że jakakolwiek nazwa nie będzie kojarzyć się ze mną, więc postanowiłam stworzyć własną markę – markę mojego nazwiska. Koleżanki potwierdziły, że się nie mylę, więc zaryzykowałam i tak to się zaczęło. Moja pracownia zajmuje się projektowaniem wnętrz, począwszy od projektu funkcjonalnego, poprzez dobór materiałów i dodatków, wizualizacje fotorealistyczne 3d, wspólne zakupy, po nadzór nad całą realizacją w imieniu inwestora. Zakres współpracy ustalamy indywidualnie, zależnie od potrzeb i możliwości finansowych. Może to być rozmowa na miejscu, czyli konsultacja, a może być kompleksowy projekt. Możemy rozpocząć od narysowania kilku kresek na papierze, a zakończyć na położeniu poduszki na kanapie. Nad wszystkim czuwa zespół sprawdzonych wykonawców i branżystów. Nowością w ofercie jest tzw. home staging, czyli przygotowaniem domów i mieszkań do sprzedaży lub wynajmu. Przy relatywnie niskich kosztach i małym nakładem pracy, stosując kilka trików, mogę sprawić, że łatwiej będzie wynająć lub sprzedać daną nieruchomość. Po zakończeniu prac sama wykonuję profesjonalne zdjęcia, które z pewnością ułatwią transakcję. A skoro mowa o fotografii, to klient może zamówić również artystyczną sesję zdjęciową, czy portret rodzinny, aby móc później wykorzystać to jako galerię na ścianie. Projektuję nie tylko wnętrza, ale też zewnętrzny wygląd budynków i otoczenia, ponieważ uważam, że dom nie kończy się na wnętrzu. Równie istotne jest to, jak wygląd elewacja, ogrodzenie, taras, ścieżki i inne elementy małej architektury. Ktokolwiek idzie do naszego domu, najpierw widzi to, co jest na zewnątrz. Podobnie, kiedy spotykamy ludzi, najpierw zwracamy uwagę na wygląd, a pierwsze wrażenie jest tylko jedno.

Jak to się stało, że wybrała pani zawód projektanta?
Moja mama ma zdolności plastyczne, które po niej odziedziczyłam. Od dziecka lubiłam rysować. Chciałam być projektantem odzieży, malarką, ale nigdy nie miałam odwagi, żeby coś z tym dalej zrobić. Studiowałam zarządzanie z psychologią i pedagogiką. Niedługo po studiach wyjechałam za granicę, w związku z tym, że mój mąż dostał pracę w Londynie. Pomyślałam, że może to jest dobry czas, żeby zrobić to, o czym zawsze marzyłam i zapisałam się do School of Art & Design w Richmond, gdzie ukończyłam Interior Design (projektowanie wnętrz – przyp. red.). Dostałam pracę w firmie, której właściciel remontował stare domy i sprzedawał z zyskiem. I tak to się zaczęło. Po kilku latach mój mąż dostał kontrakt w Warszawie i wróciliśmy do Polski. Tu spełniłam kolejne marzenie i ukończyłam fotografię w Warszawskiej Szkole Filmowej. Teraz łączę te dwie pasje, czerpiąc przyjemność z uszczęśliwiania ludzi.

Spojrzenie fotografa przydaje się w pracy projektanta?
Tak, ponieważ patrzę na przestrzeń kadrami, co pozwala mi ją uporządkować. Zwracam też szczególną uwagę na światło. Wiedza fotograficzna dużo wnosi do mojej pracy. Pomaga mi także to, że nie uczyłam się w Polsce. Mam zupełnie inne podejście do projektowania. Nie lubię, kiedy ktoś mówi: „Bo tak się robi”, zamyka się w pewnych standardach i stereotypach. Tak naprawdę, my sami określamy reguły.

Czy ma pani swoje własne reguły dobrego projektowania?
Mogłabym o tym napisać książkę (śmiech)! Tak jak wspominałam, nie lubię stereotypów. Bardzo ważne jest dla mnie poznanie osoby, dla której projektuję wnętrze. Przestrzeń tworzą przecież ludzie i muszą się w tej przestrzeni czuć dobrze. W końcu to oni będą tam spędzać czas, więc staram się skroić wnętrze na miarę. Przeprowadzam bardzo szczegółowe rozmowy i ankiety, proszę, aby klienci pokazywali mi swoje własne inspiracje, zwracam uwagę na to, jak się ubierają, jakie kolory lubią. Nie otaczam ich barwami, które do nich nie pasują. Bo „ubieranie” domu, to jak ubieranie siebie. Bardzo ważne jest to, żeby elementy stałe w domu, czyli takie, które nie będą przez najbliższe lata zmieniane, były dobrej jakości. Namawiam klientów, żeby zaoszczędzili lub poczekali z zakupem rzeczy, które można szybko zmienić, np. telewizora, a przemyśleli inwestycję w podstawę, która ma im z założenia długo służyć. Jednocześnie nie uważam, że wszystko to, co najdroższe jest najlepsze, warto zachować zdrowy rozsądek, ale czasami trzeba wydać więcej. Często sięgam po inspiracje do prasy i stron zagranicznych, czerpię też z podróży. Staram się wprowadzać elementy z innych kultur i tradycji.

Jak radzi sobie pani z trudnymi klientami lub trudnymi sytuacjami, bo często zdarza się tak, że jedno mieszkanie dzielą osoby o zupełnie odmiennych gustach…
W kontaktach międzyludzkich nie możemy się przygotować na każdą sytuację, bo są pewne okoliczności, które nawet nas samych zaskakują. Remonty zawsze wiążą się z bardzo dużym stresem i tutaj przydaje się moje psychologiczne wykształcenie. Lata mieszkania zagranicą dodały mi pewności siebie, nie stresują mnie rozmowy z klientem, ponieważ wychodzę z założenia, że jeśli ktoś do mnie przychodzi i dobrze się zrozumiemy, znajdujemy wspólny język, to będziemy współpracować, a jeśli nie, nie ma to sensu. Klient wpuszcza mnie przecież w sferę bardzo intymną, do swojej życiowej przestrzeni i musi mieć do mnie zaufanie. Bez tego nie ma mowy o dobrej interakcji i dopasowanym, indywidualnym projekcie. Z wieloma moimi klientami łączą mnie po jakimś czasie przyjacielskie relacje , ale potrafię jednocześnie rozdzielić znajomość od biznesu. Faktycznie zdarzają się czasami klienci, których ciężko do czegoś przekonać albo pary, gdzie mąż chce czegoś innego niż żona i kompletnie nie mogą się dogadać. Wtedy pomaga odrobina humoru, aby rozładować emocje…Do tej pory jakoś mi się to udaje.

Projektant musi być trochę psychologiem?
Tak, ponieważ musi takie sytuacje opanować, wiedzieć jak się zachować. Po pierwsze musi umieć narzucić pewne rzeczy, przekonać klienta do odrobiny ryzyka, do zaufania, ale też wiedzieć, gdzie jest granica. Nie mogę wywierać presji, namawiać na siłę. Nawet jeśli efekt będzie fajny i będę zadowolona, to przecież on będzie w tym miejscu spędzał czas, to ma być jego azyl. Klient musi się dobrze czuć, a ja jako projektant muszę maksymalnie wykorzystać daną przestrzeń, pokazać możliwości i zachęcić do pewnych rozwiązań. Ktoś przekonany na siłę, może nie być potem szczęśliwy. Nie mija parę miesięcy i zmienia, to co zaproponował mu projektant. Dla mnie kluczem w tej pracy jest to, żeby klient był zadowolony cały czas. Muszę ułożyć układankę z elementów, które on lubi, a nie ze swoich. Pierwsze zdanie, od którego zaczynam spotkanie brzmi: „Nie będę spełniać swoich marzeń u Państwa w domu.” Bo do tego mam swój. To, że mam pewną wizję jest w porządku, ale stawiam na praktyczność i na to, że jest to czyjeś wnętrze. Często jestem świadkiem kłótni, ale tu z kolei sprawdza się moje gadulstwo i pogodna osobowość. Trudne sytuacje staram się obracać w żart.

Co pani najbardziej lubi w swojej pracy?
Lubię to, że nie do końca traktuję ją jako pracę. To moje szczęście i przekleństwo, bo jestem w pracy 24 godziny na dobę. Lubię poznawać nowych ludzi, przebywać z nimi. Oczywiście nie zawsze jest kolorowo, ale przecież to trudny klient nas czegoś uczy, daje możliwość rozwoju. Z jednej strony jest to wciąż ta sama praca, rysunki, sklepy, ale tak naprawdę, każdy projekt jest inny, niepowtarzalny, bo inni są ludzie, inne wymagania, inne potrzeby, każda przestrzeń jest inna. Nie ma u mnie podobnych projektów, każdy jest skrojony na miarę, dopasowany indywidualnie. Czuję satysfakcję, kiedy widzę, jak coś rośnie – nagle dziura w ziemi staje się pięknym domem. Ludzie się tym cieszą. Jestem dumna z tego, że mogę pokazać klientom, jak można fajnie zaaranżować dane wnętrze. To niesamowite, kiedy ludzie dzwonią do mnie po kilku latach i mówią: „Pani Beatko, my ciągle nie mamy dość naszego domu, bo jest funkcjonalnie zaprojektowany. Nigdy byśmy na to nie wpadli. Mamy to, co chcieliśmy”. Miłe jest to, że klienci wracają – dzwonią i proszą, by zaprojektować kolejny dom czy mieszkanie, bo nie wyobrażają sobie, żeby ktoś inny się tym zajął. Ogromną satysfakcję sprawia mi, kiedy widzę, że uszczęśliwiam ludzi. Widzę iskrę w oku, że udało się coś, co wydawało się dla nich nierealne, niemożliwe. Są firmy projektowe, które działają jak duże galerie handlowe i takie, które są jak małe osiedlowe sklepiki, w których pani pamięta, jakie bułki lubię. Nie mówię, że przez ilość traci się na jakości, natomiast na pewno traci się na jakości kontaktu. A ludzie w dzisiejszych czasach chyba trochę tego potrzebują.

Jakie są pani plany na przyszłość?
Prowadzę w tym momencie kilka projektów i powoli zaczyna mi brakować czasu na takie mozolne czynności, jak chociażby rysowanie, dlatego w przyszłości chciałabym zatrudnić kilku projektantów, żebyśmy mogli wspólnie pracować i dbać o jeszcze lepszą jakość usług. Zresztą daje to możliwość różnorodności, co może być tylko in plus dla klienta. Myślę o pewnego rodzaju platformie internetowej, żeby moi klienci nie musieli chodzić po różnych sklepach, tylko mogli zamówić zakupy w jednym miejscu. Oczywiście marzy mi się sklep stacjonarny, połączony z pracownią projektową. Myślę również o tym, żeby w przyszłości zajmować się projektowaniem mebli i akcesoriów sygnowanych moją marką. Ogólnie mogę powiedzieć, że moja firma cały czas się zmienia, ponieważ zmienia się rynek, oczekiwania klientów, a z każdym nowym projektem nabywam doświadczenia i sama się zmieniam.

800na600beatakozar
800na600beatakozar

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.