villaitallia_ikona
JJ
29/12/2014

Joanna Grabiec: Moda z etyczną metką

Joanna Grabiec, aktywnie działa na rzecz poprawy świadomości klientów w kwestii podróbek i etycznego handlu. Prowadzi internetowy butik z luksusową odzieżą. Stara się, aby każde działanie było ściśle ukierunkowane na zrównoważony rozwój – sprawiedliwość oraz moralną odpowiedzialność w stosunku do społeczeństwa i środowiska naturalnego

Jak wyglądała pani droga do własnej firmy? Czy od zawsze marzyła pani o niezależności i byciu businesswoman?
Joanna Grabiec, właścicielka firmy Villa Italia:

Muszę się cofnąć do grudnia roku 2007, kiedy to pracowałam na bardzo dobrym stanowisku w pewnym banku we Wrocławiu. Miałam wówczas 21 lat i szykowała się przede mną bardzo interesująca perspektywa awansu. Nie mając jeszcze ukończonych studiów, byłam jednym z najbardziej zauważalnych pracowników do piastowania stanowiska na wysokim szczeblu kierowniczym, jednak, mimo wszystko, nie czułam się spełniona. Wracając z pracy do domu, któregoś mroźnego, grudniowego wieczoru, zdałam sobie sprawę, że jeżeli nie zacznę realizować swoich marzeń teraz, o życiu w ciepłym kraju i wolności finansowej, to już nigdy ich nie zrealizuję, ponieważ z roku na rok, coraz trudniej będzie mi opuścić moją strefę komfortu, zaryzykować dobre, pewne stanowisko na etacie w imię ryzykownej przygody. Dlatego też wybrałam kraj, w którym miałam spędzić tylko sylwestra 2007/08 i ewentualnie zastanowić się, czy byłby to kraj odpowiedni dla mnie. Wypadło na Włochy. Miałam tam polecieć tylko na trzy dni, wróciłam po trzech miesiącach, aby zarejestrować w Polsce swoją pierwszą działalność gospodarczą, agencję pracy o nazwie Galaxy International Agency.

Jaka jest historia spółki modowej Villa Italia?
Historia Villa Italia jest ściśle powiązana z Galaxy International Agency. Rok 2008 był początkiem wielkiego kryzysu, zwłaszcza na włoskim, greckim i hiszpańskim rynku pracy, ale tak naprawdę kryzys ten był już mocno odczuwalny w połowie roku 2010. Wówczas mieszkałam we Włoszech, w Reggio Emilia i pomału zaczęłam zastanawiać się nad przebranżowieniem działalności. Był to jednak okres, gdzie dopiero co zamieszkałam w przepięknej willi z ogromnym ogrodem w centrum Reggio Emilia, w takiej, o jakiej zawsze marzyłam, byłam w trakcie remontu i nie chciałam, nawet przez chwilę, dopuścić do siebie myśli o tym, aby zostawić ten piękny dom i wrócić do Polski. Musiałam znaleźć alternatywę. W tym okresie dosyć aktywnie rozwijałam swój pierwiastek artystyczny, biorąc udział w komercyjnych sesjach zdjęciowych oraz realizując się w charakterze wokalistki, co pozwalało mi w miarę spokojnie przejść przez okres największego kryzysu. Był to okres przejściowy, mniej biznesowy, bardziej artystyczny, w którym nagrałam płytę i zrealizowałam teledyski wraz z największymi gwiazdami włoskiej muzyki rap. Wiedziałam jednak, że muszę działać i poważnie myśleć o biznesie, o przyszłości. Wówczas zrodził się pomysł, aby importować włoską modę do Polski. Nie był to pomysł szczególnie oryginalny, prawie każda młoda kobieta marzy o własnym butiku i prawie każda, po bardzo niedługim okresie, zmuszona jest zamknąć interes, ale musiałam spróbować. Był to jedyny sposób, aby pracować na terenie Polski przy jednocześnie częstym pobycie we Włoszech.

Jak udało się pani rozpocząć działalność w branży modowej i skąd czerpała pani doświadczenie?
Villa Italia powstała w 2011 roku, w moim rodzinnym mieście Brzegu. Zaczynaliśmy od mody ślubnej i okazjonalnej, z bardzo wyszukanymi sukniami na specjalne okazje. Wówczas moda dzienna znanych, światowych projektantów, była tylko niewielkim dodatkiem. Ponieważ Brzeg jest niewielkim miastem, musiałam poszerzyć swoje pole działania, zatem stopniowo prezentowałam oferowany przez nas asortyment w internecie.

Jaki moment pozwolił pani na rozwinięcie skrzydeł?
Kiedy sprzedaż internetowa zaczęła przewyższać sprzedaż stacjonarną, wówczas zdałam sobie sprawę, że skończyła się era stacjonarnych butików, a nadszedł czas e-commerce. Stwierdziłam, że jest to najwyższy czas, aby rozszerzyć działalność. Muszę przyznać, że miałam szczęście w owym czasie poznać swojego przyszłego wspólnika – multimilionera i anioła biznesu, Daniela Kubacha, który zachęcił i zmotywował mnie do działania. Po roku obserwowania mojej działalności Daniel zaproponował, że wejdzie do spółki i tak 10.10.2013 Villa Italia została przekształcona na Villa Italia Sp. z o.o., od tamtej pory skupiając się wyłącznie na branży e-commerce.

Jakie były założenia odnośnie tego biznesu?
Nie chcieliśmy być zwykłym, szarym sklepem, jakich są tysiące w internecie. Nasza galeria mody miała na celu oferowanie szczególnego asortymentu, który łączy w sobie najwyższą jakość, oryginalność, unikalność, biznes i luksus. Villa Italia jest nie tylko sklepem, to sposób życia i wyznawania pewnych wartości. Villa Italia Galleria di Moda powstała po to, by poprzez oferowany asortyment dać wyraz wartościom i priorytetom, o które w dzisiejszych czasach należy walczyć. Staramy się, aby każde działanie było ściśle ukierunkowane na zrównoważony rozwój – sprawiedliwość oraz moralną odpowiedzialność w stosunku do społeczeństwa i środowiska naturalnego. Wierzymy, że znacząco wpłynie to na zmiany w świadomości konsumentów, będące początkiem drogi ku lepszej przyszłości. Nie jesteśmy światowym gigantem w sprzedaży odzieży. Nie posiadamy również skrajnie niskich cen, które znaleźć można w tzw. „sieciówkach”. Mamy jednak silnie przekonujące powody, dla których warto u nas kupować. Wystarczy wziąć do ręki ubranie zakupione w sieciówce i zastanowić się nad poszczególnymi etapami jego produkcji. Czy materiały i surowce użyte do jego wyprodukowania posiadają stosowne atesty? Czy jest wolne od jakichkolwiek związków toksycznych (w tym silnie toksycznych etoksylatów nonylfenolu)? Czy do jego produkcji wykorzystywano dzieci? Odpowiedzi na te pytania niejednokrotnie zszokowałyby wielu z Was. Villa Italia Galleria di Moda kieruje się jedną ideą – aby wszystkie produkty były produkowane na terenie Europy, w fabrykach, które nie wykorzystują ludzi do pracy w niegodnych warunkach.

Jak radzi sobie pani z konkurencją? W sieci istnieje mnóstwo sklepów z damską odzieżą.
Nie walczymy z konkurencją, bo tak naprawdę konkurencja nas nie dotyczy. Mamy swoją niszę, a nasi klienci to świadomi konsumenci, którzy zdają sobie sprawę, że krótkowzroczna, wątpliwa oszczędność, przyczynia się do utraty miejsc pracy tysiąca Europejczyków i pogorszenia stopy życiowej nas wszystkich, co odczuje przede wszystkim kolejne pokolenie, czyli nasze dzieci.


„Między strojem a sukcesem istnieje silna zależność” pisze pani na swoim blogu. Na czym ta zależność polega?

Jedną z głównych cech większości ludzi, którzy osiągnęli spektakularny sukces w różnych branżach, na przełomie różnych dekad, był fakt, że zdawali sobie sprawę, jak bardzo ważne jest wspaniałe samopoczucie, pewność siebie i nienaganny wizerunek. Możesz być geniuszem w swojej branży, jednak jeżeli swoim wyglądem i postawą nie wzbudzisz zaufania potencjalnych inwestorów czy partnerów biznesowych, Twoje działania spełzną na niczym. Ubiór często jest odbiciem naszego wewnętrznego samopoczucia, przez co dajemy światu istotne sygnały, przez które jesteśmy odbierani pozytywnie bądź negatywnie. Eleganckiej odzieży nie nosi się tylko po to, aby wywrzeć właściwe wrażenie na innych, nosi się ją przede wszystkim dla siebie. Między strojem a sukcesem istnieje silna zależność. Bez znajomości psychologii odpowiedniego stroju, nigdy nie osiągniesz bogactwa, uznania ani sławy.

Czy warto inwestować w ubrania dobrej jakości?
Na to pytanie odpowiem pytaniem – czy stać nas na tanią, azjatycką odzież? Czy stać nas na jeszcze większy kryzys gospodarczy? Czy stać nas na utratę i tak już bardzo niewielu miejsc pracy przez Europejczyków? Czy stać nas na leczenie skutków noszenia toksycznych, rakotwórczych materiałów? Za dobrej jakości produkt trzeba po prostu zapłacić normalną cenę.

Skąd bierze się w nas potrzeba luksusu?
Pragniemy reprezentować się jako jednostka wyjątkowa, niepowtarzalna i unikalna. Niestety, często nasz indywidualizm przysłonięty zostaje przez pewien aspekt psychologiczno-społeczny, zwany społecznym dowodem słuszności. Oznacza to, że poddajemy się konformistycznym trendom, kupując produkty, których nie potrzebujemy oraz takie, które sprawiają, że stajemy się szarzy, zwyczajni i nijacy. Największym wrogiem indywidualności pod względem estetycznym, prowadzącym do utraty własnej tożsamości, są produkty, które zostały stworzone m.in. w Chinach, na masową skalę, zalewając Europę niczym tsunami. Kupując te same produkty, z tych samych, masowych linii produkcyjnych, pochodzące z tych samych fabryk na Dalekim Wschodzie, upodabniamy się do 95 proc. ludzi na świecie. Co z tego wynika? Ludzi bardziej przekonuje postępowanie innych, niż jakikolwiek dowód słuszności wyboru i jakości produktu, który moglibyśmy im przedstawić. Jak możemy opisać pozostałe 5 proc. inicjatorów? To po prostu ludzie sukcesu, którzy niezwykle cenią sobie swój własny, osobisty styl. Mają oni głęboko zakorzenione własne zdanie i nie poddają się owczemu pędowi. Inicjatorzy służą za przykład dla naśladujących, a ich bardzo wysoko rozwinięta potrzeba bycia unikalnym sprawia, że zakupują i cenią sobie produkty luksusowe.

Jak wygląda dystrybucja włoskich marek modowych z wyższej półki?
Podpisanie umów z największymi, światowymi domami mody zajęło mi prawie trzy lata. Marki z najwyższej półki są bardzo ostrożne przy dobieraniu partnerów biznesowych, ponieważ bardzo często zdarza się, że nieautoryzowani dystrybutorzy po prostu psują markę, niebezpiecznie zaniżając ceny. Robią to, ponieważ najczęściej produkty te pochodzą z nielegalnych źródeł, np. kradzieży, stąd piraci nie mają pojęcia o realnej wartości wyprodukowania danej rzeczy.

Dlaczego nie powinniśmy kupować podróbek?
Wydaje się, że handel podróbkami nie pociąga za sobą żadnych ofiar, ale, jak wygląda naprawdę praca w wielu fabrykach? Zmowę milczenia przerwał amerykański prawnik i badacz pracy w Azji Edward J. Kelly, który prowadzi walkę z handlem ludźmi poprzez fundację non-profit w Phnom Penh w Kambodży o nazwie Sisha (patrz www.sisha.org). Edward J. Kelly, jako naoczny świadek opowiada, że praca w fabrykach często jest pracą niewolniczą, gdzie robotnicy nie są wynagradzani, ponieważ są kupowani jak przedmioty, a cena człowieka wynosi około 500 dolarów. Nierzadko robotnikami są dzieci i nastolatkowie, którzy pracują po 20 godzin dziennie, ponieważ siłą są przykuwani łańcuchami do maszyn, gdzie karmieni są z psich misek, wszechobecny jest zapach kału, moczu i wymiocin. Rząd amerykański szacuje, że do pracy niewolniczej każdego roku sprzedaje się aż 230 tys. osób! Za handlem podróbkami najczęściej stoją gangsterzy i zorganizowane grupy przestępcze, ponieważ, w dzisiejszych czasach, ich sprzedaż generuje większy obrót niż handel kokainą. Prawdziwa jakość musi mieć swoją cenę. Nie każdy może sobie na nią pozwolić, jednak każdy powinien przynajmniej zdawać sobie sprawę z jej istnienia. Określane potocznie mianem „podróbek” produkty, które zagrażają europejskiej gospodarce, stanowią istotny element dyskusji nad różnicą pomiędzy dobrem wartościowym, a bezwartościowym. Podróbki zawsze będą obecne na rynku, jednak należy walczyć o to, by zwiększać świadomość ludzi odnośnie wyboru jedynie oryginalnych produktów. Osoby, mimo wszystko decydujące się na tanie wyroby, niczym nie przypominające oryginalnych produktów znanych marek, pokazują światu, że w głębi duszy ich świadomość etyki nie istnieje. Oryginalny, unikatowy produkt o wysokiej jakości, musi zatem wspiąć się w umysłach konsumentów na zaszczytne pierwsze miejsce.

Co panią najbardziej cieszy w pracy?
Najbardziej cieszy mnie, kiedy możemy dawać radość i przyjemność naszym klientom. Kiedy otrzymujemy wiadomości z podziękowaniami, kiedy klienci do nas wracają. Poza tym, praca jest moją pasją, jak mówił Konfucjusz: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.”


Jest pani aktywna również na polu politycznym. Jakimi obszarami chciałaby się pani zająć jako radna?

Urodziłam się w Brzegu, w woj. opolskim, mieście które na dzień dzisiejszy ma największe bezrobocie i jest najsłabiej rozwijającą się miejscowością w moim województwie. Ponieważ jestem członkinią Ambasady Przedsiębiorczości Kobiet, pragnę realizować podstawową misję organizacji – propagować ideę przedsiębiorczości i wspierać rozwój lokalnych firm prowadzonych poprzez szereg przygotowanych w tym celu programów. Bez względu na to, czy zostanę wybrana na radną czy też nie, będę konsekwentnie realizować cele, które wyznaczyłam sobie, aby pomóc w wyrwaniu lokalnej gospodarki z ekonomicznego marazmu. W Brzegu powstanie pierwsza Ambasada i Akademia Przedsiębiorczości w Polsce, przygotowująca młodych ludzi do otwierania własnych biznesów dzięki osobom, które odniosły sukces prowadząc własne działalności i chcą pomagać i wspierać w tym innych.


Jest pani pomysłodawczynią i współorganizatorką Ogólnopolskiego Festiwalu „3 Kotwice”, niosącego wsparcie dla osób ubogich i bezdomnych oraz walczącego ze zjawiskiem wykluczenia społecznego. Skąd zainteresowanie pracą pro-społeczną?

Uważam, że szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy je dzielimy. Jestem osobą samodzielną i zdrową, co już sprawia, że jestem szczęściarą. Uważam, że powinniśmy pomagać i wspierać ludzi, którzy tego szczęścia w życiu mieli nieco mniej, którzy zostali poddani ciężkim, życiowym próbom. Takimi osobami są osoby bezdomne, ubogie i wykluczone społecznie. Wszyscy zasługujemy na drugą szansę, zatem powinniśmy takim osobom pomóc w powrocie do społeczeństwa, a idąc dalej – najlepiej zapobiegać ich wykluczeniu jeszcze zanim sprawy zajdą tak daleko.

Jakie są pani zdaniem trzy składniki sukcesu?
Pasja, determinacja i przechodzenie od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu.

Skąd czerpie pani energię na tak wiele projektów?
Dzięki ludziom. To ludzie – pozytywni, pełni pasji, pomysłów i dobrej energii – motywują mnie do działania. Staram się otaczać właśnie takimi osobami, unikając jednocześnie osób rozpowszechniających negatywną energię, tj. znudzenie, narzekanie, lenistwo, z postawą roszczeniową i negujących wszystkich i wszystko dookoła.

Czy warto promować kobiecy biznes?
Nie tylko kobiecy, ale każdy biznes! Żyjemy w cudownym, wolnym kraju, który jako jeden z niewielu oparł się światowemu kryzysowi. Musimy tylko zrewitalizować nasze umysły, nauczyć się mniej narzekać, a bardziej doceniać to, co mamy i działać dla nas wszystkich.

Co by pani doradziła kobietom, które chciałyby postawić na własną firmę?
Otaczajcie się osobami z doświadczeniem, które mogą Was wesprzeć, przede wszystkim psychicznie. Unikajcie jednocześnie rad od osób, które nie dotarły tam, gdzie wy chcecie dotrzeć. Jeżeli coś robisz z prawdziwą pasją, to musi się udać. Pierwszy rok, dwa jest najtrudniejszy, trzeba uzbroić się w cierpliwość i sporo entuzjazmu. Nigdy nie przestawaj się uczyć, odstaw telewizję, czytaj książki, bierz udział w szkoleniach i spotkaniach networkingowych. Bądź pozytywna!

Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu własnej firmy? Gdzie najczęściej popełniamy błędy?
Najłatwiej jest otworzyć firmę, najtrudniej jest być konsekwentnym w działaniu i zachować wiarę, zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach. Każda firma, zanim zacznie odnosić sukcesy, musi przejść przez szereg prób, popełnić sporo błędów i nauczyć się na pozornych porażkach.

Kiedy chce pani odpocząć…
Moje baterie ładują się bardzo szybko. Wystarczą trzy dni śródziemnomorskiego słońca.

Czy ma pani czas na swoje pasje?
Każde moje działanie zawodowe jest ściśle powiązane z pasją. Drzemie we mnie jednak pierwiastek artystyczny, który czasem dosyć mocno się uaktywnia. Jest nim muzyka. Uwielbiam pisać teksty, a następnie je rapować.

villaitallia_ikona
villaitallia_ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.