kamila_rowinska_businescoaching_ikona
Fot. Przemysław Pokrycki
JJ
12/01/2015

Kamila Rowińska: Uczymy się całe życie

Kiedy coś robi, interesuje ją wyłącznie mistrzowski poziom. Zawodowe szlify zdobywała kierując zespołem 3500 osób. Obecnie coach i trenerka, właścicielka Rowińska Business Coaching, autorka trzech książek z zakresu rozwoju i biznesu

Dziecięce plany…
Kamila Rowińska, właścicielka Rowińska Business Coaching:
Odkąd pamiętam, planowałam być dyrektorem. Jako dziecko przez kilka lat towarzyszyłam mojej mamie w jej pracy na drugi etat. Późnymi popołudniami sprzątała biurowiec, a ponieważ wychowywała mnie samodzielnie, musiała mnie zabierać ze sobą. Gdy tylko kończyłam jej pomagać, siadałam w jednym z gabinetów za biurkiem i pisałam na maszynie, przybijałam pieczątki…


Czy pamięta pani swoje pierwsze zarobione pieniądze?
Oczywiście. Już w szkole podstawowej z koleżanką z klasy prowadziłyśmy wypożyczalnię komiksów, aby zarobić na kolejne komiksy, a zyski przeznaczyć na ptysie. Zdarzyło się nam również zarobić pieniądze myjąc szyby na skrzyżowaniu. W tym jednak nie byłyśmy najlepsze. Kolejne pieniądze zarabiałam pisząc wiersze i wypracowania innym uczniom. Odkąd pamiętam, zarabiałam pieniądze. (fot. u dołu Wojciech Rudnik)


Czego się pani nauczyła w ciągu trzynastu lat pracy w Oriflame?
Współpraca z Oriflame pozwoliła mi wejść do świata biznesu jeszcze przed osiemnastymi urodzinami. Zaczynałam swoją karierę od bycia konsultantką kosmetyczną, czyli prezentowania katalogu i dobierania najlepszych produktów dla swoich klientek. Nauczyłam się więc wychodzić z inicjatywą, jak również sprzedawać. Potem rozpoczęłam organizowanie struktury sprzedaży i kilka miesięcy później rozpoczęłam kwalifikację do tytułu Dyrektora Klubu Oriflame. Nauczyłam się rekrutować, szkolić i motywować zespół sprzedażowy. Przy organizacji liczącej ponad 3500 osób szybko przyszedł czas na standardy działań, duplikację i kreowanie kolejnych liderów. To było wspaniałe 13 lat, podczas których każdej aktywności trzeba było doświadczyć na własnej skórze.


Dlaczego zdecydowała się pani na zmianę swojej ścieżki zawodowej?
Ta decyzja była dla mnie naturalnym krokiem w rozwoju. Przez 13 lat zbudowałam stabilny i silny zespół. Współpraca z firmami opartymi o marketing partnerski pozwala na wypracowanie dochodu pasywnego, który wypłacany jest nawet wtedy, gdy nie jesteśmy już aktywnie zaangażowani w tą działalność. W tym środowisku odchodzi się na tak zwaną „emeryturę” i ja na nią odeszłam w wieku 30 lat. Dziś po prostu czerpię korzyści z pracy, w którą włożyłam tyle serca. Podczas współpracy z Oriflame oszlifowałam swoje talenty do inspirowania, motywowania i przewodzenia innym. Wspaniale czuję się też na scenie w roli trenera, dlatego postanowiłam pójść za swoją intuicją i za tym, co uwielbiam robić.


Jakie były plusy i minusy takiej decyzji?
Zamiast minusów, ja widzę wyzwania i takie wyzwanie na początku było jedno. Kiedy zaczynałam swoją karierę coacha i trenera, startowałam od zera, jak większość z nas w tym zawodzie. Współpracując z Oriflame miałam bardzo komfortową sytuację, pozycję budowaną latami i doświadczenie, które pozwalało mi być niezmiernie skuteczną. Mam jednak tę cechę charakteru, że uwielbiam wyzwania, dlatego podziałało to na mnie motywująco. Plusem jest dla mnie całkowita niezależność działania, jaką mam, jako właściciel firmy. Mogę się również rozwijać w takim tempie i na takim terytorium, jakie mi odpowiada, dopasowując się jedynie do warunków rynkowych.


W jaki sposób uczyła się pani zawodu coacha i trenera?
Rozpoczęłam od studiów. Studiowałam Coaching w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie przy Wyższej Szkole Psychologii Społecznej, które gorąco polecam. Kolejno ukończyłam program szkoleniowy akredytowany przez International Coaching Federation. Do tej bazy zaczęłam dokładać kolejne cegiełki w postaci szkoleń, uzyskałam certyfikaty NLP Master Practitioner oraz Time Line Therapy™ Master Practitioner. Uczyłam się od takich trenerów, jak Blair Singer, Anthony Robbins, T Harv Eker, Alex Mandossian, Gerard O’Donovan. Przez ostatnie lata zainwestowałam w swój rozwój równowartość kawalerki. Ten proces wciąż trwa, ponieważ wychodzę z założenia, że uczyć się warto całe życie. 2015 rok jest dla mnie czasem na szkolenia zagraniczne.

Co było najtrudniejsze w pierwszej fazie rozwijania pani własnej firmy?
Mam tylko jedną trudność podczas rozwijania swojej firmy, a mianowicie powiedzieć sobie STOP. Niezależnie od etapu, na którym się znajduję, lubię dawać z siebie 100 proc. i wyzwaniem jest dla mnie dotrzymanie sobie obietnicy, że po godzinie 18 nie będę pracowała.

Jakim jest pani szefem? Uważa pani, że warto wymagać od innych?
O to trzeba zapytać mój zespół. Jeśli chodzi o kwestię bycia wymagającą to wymagam od siebie i od innych. Bardzo cenię sobie poczucie odpowiedzialności. Jeśli przyjmuję kogoś do pracy i ta osoba decyduje się wypełniać pewne obowiązki, za które mam jej zapłacić, to oczekuję, że je wykona. Po prostu. Ja płacę 100 proc. pensji, ten ktoś wykonuje 100 proc. swojej pracy. Dlaczego miałoby być inaczej? Są ludzie, którzy chcą otrzymać 100 proc. wynagrodzenia, a nie chcą dać od siebie 100 proc. tego, na co się umawiali z pracodawcą. Ja się na takie układy nie godzę. Dodatkowo, jeśli akurat o mój zespół chodzi, to sama go wybrałam na podstawie ich kompetencji i wartości. Wiem, że potrafią wykonać swoją pracę i że stać ich na dużo. Dlaczego, jako szef, miałabym im zaniżać standardy działania?

Jakie błędy najczęściej popełniamy zarządzając ludźmi?
Główny błąd to zatrudnianie nieodpowiednich osób do określonych stanowisk. Często zatrudniamy ludzi szybko, ulegając pierwszej fascynacji lub obietnicom, a później nie reagujemy na sygnały, które niemal wprost mówią nam, że powinniśmy im podziękować za współpracę. Oni bardzo często niszczą zespół od środka. Kolejny błąd to brak kodeksu honorowego w firmie i w zespole. Na palcach jednej ręki mogę policzyć firmy, które znam, które go mają. Trzeci, to brak komunikacji pomiędzy zespołem a liderem. Brak czasu na omówienie spraw trudnych.

Co panią najbardziej cieszy w zawodzie coacha i trenera?
Kiedy towarzyszę innym jako coach, uwielbiam obserwować ich zmianę i odkrywanie w sobie potencjału. To niesamowite, jak człowiek rozkwita podczas coachingu i czasu tylko dla siebie.  Natomiast, jako trener uwielbiam dzielić się swoją wiedzą i obserwować proces grupowy, który zachodzi podczas szkoleń. Poszerzanie strefy komfortu przez uczestników. Początki, gdy siadają w ostatnim rzędzie i modlą się o to, abym ich przypadkiem o nic nie zapytała i kolejne miesiące, gdy już nie można ich ściągnąć ze sceny. To wspaniałe uczucie, zwłaszcza, że mam tą przyjemność obserwować swoich uczniów w dłuższej perspektywie czasu. Ponad 90 proc. z nich kupuje od razu roczny program szkoleniowy Master Business Training, dzięki czemu towarzyszę im przynajmniej rok w tym procesie. To, co niesamowite, to to, że uczestnicy moich szkoleń wspierają się wzajemnie, dzięki czemu czerpią z tego procesu podwójnie. Uczą się wzajemnie, a czasami nawet robią wspólne biznesy.

Jak pani rozumie sedno tego zawodu?

Bycie coachem to dla mnie pomaganie im w dowiedzeniu się, co w nich drzemie i dokąd zmierzają, natomiast bycie trenerem to dostarczenie im narzędzi, niezbędnych do tego, aby mogli tam dojść.

Co panią motywuje do pracy?
Od zawsze motywują mnie rezultaty. Moich klientów i moje. Jest to ściśle powiązane z moją misją życiową, którą jest wspieranie innych w osiąganiu ich życiowych celów. Robię to, najlepiej, jak potrafię, z poczucia przyzwoitości i odpowiedzialności. Do tego nie trzeba mnie dodatkowo motywować. Kiedy już zaczynam coś robić, interesuje mnie tylko poziom mistrzowski lub nie robię tego w ogóle.

Jakie szkolenia oferuje pani w ramach swojej firmy?

Przygotowując program szkoleniowy bazowałam na dwóch obszarach kompetencji: osobistych i zawodowych. Wiem bowiem, że nie można być skutecznym liderem ani sprzedawcą, jeśli nie ma się osobistych podstaw. Dlatego też Masterzy, czyli uczestnicy programu rocznego, zaczynają od szkolenia: BUDOWANIE SWOJEJ WEWNĘTRZNEJ SIŁY, na którym poznają tajniki ćwiczeń coachingowych, które pozwalają nam być silnym wewnętrznie, budować swoją pozytywną moc oraz pracować nad swoją energią. Niektórzy w skrócie opisują to szkolenie, jako takie, które pomaga stać się pewniejszym siebie. Kolejne to: TRENING KOMUNIKACJI ASERTYWNEJ, ponieważ nie spotkałam jeszcze nikogo, kto bez szkolenia potrafi wyrażać swoje uczucia bez intencji ranienia innych. Skutkuje to tym, że większość osób w relacjach osobistych, jak i zawodowych balansuje pomiędzy byciem uległym, agresywnym lub manipulacyjnym, odcinając się w ten sposób od uczucia szacunku do samego siebie. Podczas 7 ZASAD ZARZĄDZANIA SOBĄ W CZASIE, uczestnicy uczą się łączyć swoje życiowe role i najefektywniej, jak to możliwe, zarządzać sobą w czasie, który jest im dany. Jako mama dwójki dzieci, żona i businesswoman doskonale zdaję sobie sprawę z tego, przed jakimi wyzwaniami stoi większość przedsiębiorców w tej kwestii. Kolejne szkolenia dotyczą już sfery stricte biznesowej. MISTRZ SPRZEDAŻY to oczywiście szkolenie dla handlowców, osób, które mniej lub bardziej bezpośrednio sprzedają usługi i towary, a ZESPÓŁ MARZEŃ to szkolenie, z którego jestem bardzo znana, ponieważ zdradzam na nim tajemnice tego, w jaki sposób zarządzałam skutecznie zespołem 3500 osób, który, nawet cztery lata po moim odejściu, przynosi zyski.

Kto najczęściej korzysta z pani szkoleń?
Z reguły są to właściciele małych i średnich firm oraz ich najlepsi pracownicy. Oczywiście, gdy zgłosi się taka firma jak np. ostatnio Play to przeprowadzam szkolenie w ich siedzibie, jednak głównie przedsiębiorcy biorą udział w moich szkoleniach otwartych.

Co sprawia, że jest pani wyjątkowym trenerem? Jak radzi sobie pani z konkurencją?
Moja wyjątkowość wynika z mojego unikalnego doświadczenia oraz faktu, że ja wciąż się doskonalę. W branży trenerów i mówców słowo „konkurencja” nie ma takiego mocnego wydźwięku, ponieważ każdy z nas ma zupełnie inną osobowość i historię, co powoduje, że trafiamy do zupełnie innych grup. Nie muszę sobie więc z konkurencją radzić, mogę się po prostu od niej uczyć lub z nią współpracować.

Napisała pani książkę „Kobieta niezależna”. Jaka była geneza tego wydawnictwa?
Od 1999 r. towarzyszę w rozwoju biznesowym kobietom. Widzę więc, jak wiele z nich ma problem z odnoszeniem sukcesów. Z powodu samoograniczających przekonań, poczucia wciąż bycia niewystarczająco dobrą, niskiego poczucia własnej wartości, braku umiejętności budowania zespołów, delegowania zadań, łączenia roli matki, żony i businesswoman, zarządzania finansami. Postanowiłam więc rozprawić się z tymi tematami w swojej książce oraz zaprosić kilka kobiet, które już z sukcesami prowadzą biznesy, do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami w tym temacie.

Dlaczego kobiety powinny stawiać na niezależność?
Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to „a dlaczego nie”? Dlaczego kobieta ma być zależna finansowo od kogoś innego? Posiadanie własnego źródła dochodów, własnego zawodu lub biznesu jest szalenie istotne. Przecież pieniądze są nam niezbędne do funkcjonowania. Moim zdaniem nie warto jest liczyć na to, że otrzymamy je od kogoś, tylko nauczyć się zarabiać je samemu. Oczywiście, są kobiety, które wybierają życie w oparciu o dochody swojego męża i ja tę decyzję szanuję. Musimy jednak pamiętać, że każda decyzja, również taka, wiąże się dla kobiety z przejęciem odpowiedzialności za swoją sytuację w momencie, gdy mąż nie może lub nie chce już tej roli pełnić.

Czy dobrze się pani współpracuje z kobietami?
Nie rozróżniam współpracowników ze względu na płeć, tylko na kompetencje. Lubię współpracować zarówno z kobietami, jak i mężczyznami.

Co by pani doradziła kobietom, które chciałyby założyć własną firmę, ale boją się zacząć?
W życiu można się bać i działać pomimo strachu, to nazywamy odwagą. Z reguły boimy się tego, czego nie znamy, dlatego, po pierwsze zachęcałabym te kobiety do tego, aby stopniowo, lepiej poznały obszar, którego się boją. Zadały sobie pytanie: Czego konkretnie się obawiam? Jaką mam wiedzę w tym obszarze? Od kogo mogę się dowiedzieć, jak to jest naprawdę? Od kilkunastu lat wspieram kobiety w zakładaniu swoich własnych biznesów i często obserwuję, że gdy tylko zaczynają się uczyć tego, czego najbardziej się obawiały (np. podstaw księgowości, sprzedaży, zarządzania zespołem, podstaw marketingu) opory znikają. Kolejno polecam im, aby zaczęły przebywać w środowiskach osób, które swoje biznesy prowadzą. One mogą być źródłem wiedzy i motywacji do działania. Jeśli otaczamy się ludźmi, którzy pracują etatowo, ponieważ boją się założenia swojej własnej firmy, będziemy przesiąkali tym sposobem myślenia.

Jakie predyspozycje powinna mieć osoba, która chce prowadzić własny biznes?
Nie ma na to uniwersalnej odpowiedzi, ponieważ nie ma takich samych biznesów i jednego sposobu na sukces. To, co natomiast warto w sobie rozwijać, to odpowiedzialność. Rozumiem ją jako brak zaprzeczania rzeczywistości biznesowej, brak oporu w sytuacjach, które wymagają działania, brak wymówek i brak obwiniania innych ludzi niepowodzeniami. Sama ta sytuacja, w której przejmujemy odpowiedzialność za siebie i za nasz biznes, stawia nas w uprzywilejowanej pozycji. Kolejna cecha, którą warto w sobie pielęgnować to otwartość. Na nowe sytuacje, pomysły, zmiany, zasady… Biznes niemal każdego z nas w ciągu najbliższych 10 lat diametralnie się zmieni. Tylko ci, którzy są otwarci na zmianę i rozwój będą w stanie przetrwać.
Dodatkowo, szalenie istotna jest energia. Przejawiająca się w całym naszym działaniu. Ludzie przedsiębiorczy muszą mieć silną i pozytywną energię, którą mogą obdarzać swoich klientów i współpracowników. Wtedy będą mogli pociągać za sobą tłumy.

Gdyby miała pani milion dolarów…
W mojej sytuacji biznesowej dodatkowe pieniądze nie zmieniają już tak bardzo życia, ponieważ już czuję, że jest ono spełnione i pełne wartości. Każdego miesiąca traktuję swoje pieniądze w taki sam sposób: płacę zobowiązania, wypłacam sobie wypłatę, którą ustaliłam na podstawie swoich średnich dochodów z poprzedniego roku, przeznaczam pieniądze na swoją edukację, na działalność charytatywną i całą resztę inwestuję. Tak samo postąpiłabym z milionem dolarów, zostałby zainwestowany w rozwój firmy i nieruchomości.

Skąd czerpie pani życiową siłę i energię?
Życiową siłę czerpię z wiary w życie i jego sens. Wiem, że każdy z nas został tutaj zaproszony w jakimś wyższym celu. Traktuję swoje życie jako dar, dlatego też przepełniona wdzięcznością, chcę je jak najlepiej wykorzystać. Energię natomiast czerpię ze swoich działań, otaczających mnie ludzi, sprawności fizycznej, porannych sesji wdzięczności i wytyczania celów.

Kiedy chce pani odpocząć…
O tę kwestię z reguły dba mój mąż. Ja mam tendencję do przepracowywania się i zapominania o tym, że warto jest skorzystać z urlopu. Gdy odpoczywamy, z reguły wyjeżdżamy z kraju, aby doświadczyć innego klimatu, kultury, jedzenia i nacieszyć oko architekturą lub przyrodą. Relaksuję się też fotografując.

Czy ma pani pasję, hobby, które są dla pani ważne?
Mam to szczęście, że otacza mnie tylko to, co jest moją pasją. Moja rodzina jest moją pasją. Wystarczy mi długie niedzielne śniadanie z mężem i dziećmi, aby czuć ogromne spełnienie. Moja praca jest moją pasją, ponieważ pasjonuje mnie rozwój osobisty. To powoduje, że często zapominam o tym, że właśnie pracuję. Uwielbiam również podróże i czas, w którym mój mąż zabiera mnie na wycieczki samolotowe. Ponieważ ma licencję pilota, a ja uwielbiam z nim latać, mogę z nim dzielić jego pasję.

Jakimi wartościami kieruje się pani w biznesie?

Zarówno w życiu prywatnym, jak i w biznesie, ważne są dla mnie: lojalność, odpowiedzialność, zaangażowanie, rozwój, odwaga, rzetelność.





kamila_rowinska_businescoaching_ikona
kamila_rowinska_businescoaching_ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.