HDR_Niklinska_Maria_fot. Graĺyna Gudejko
Fot. Grażyna Gudejko
Ela Makos
15/03/2017

Maria Niklińska: Sława przemija, sztuka zostaje

„Nie zajmuję się showbiznesem, zajmuję się graniem, śpiewaniem, pisaniem. Moją rolą jest tworzenie. Na tym się koncentruję”. Kocha to co robi. Maria Niklińska – znana aktorka, wokalistka, autorka tekstów, kompozytorka. Kobieta piękna, zdolna, która marzy o tym, żeby zawsze mieć marzenia.

Taniec, muzyka, program telewizyjny, role serialowe, teatralne… Jak widać dusza artystyczna ujawniła się w pani już od najmłodszych lat. Co było przełomowe i które z doświadczeń jest dla pani najcenniejsze?

Maria Niklińska: Swoją pracę w telewizji zaczęłam jako dziecko w wieku 8 lat, więc wszystko co działo się wokół mnie traktowałam naturalnie, z początku jako zabawę. Ale wieku 12 lat miałam już bardzo poważne podejście, do tego co robię. Program, który prowadziłam – „5-10-15” był pracą typowo dziennikarską, prowadzenie, przygotowywanie wywiadów, tłumaczenie… To doświadczenie było dla mnie dużą przyjemnością. Ale zawsze czułam, że chciałam być „po drugiej stronie”. Dziennikarz opisuje rzeczywistość i pracuje intelektualnie. Artysta stwarza swój własny świat i bazuje na emocjach swoich i odbiorców. Moje marzenia zaczęły się realizować od pierwszej roli w serialu pana Jerzego Łukaszewicza „Tajemnica Sagali”, w którym grałam bardzo tajemniczą dziewczynkę. Ten świat magii filmu bardzo mnie pociągał. Zamarzyłam więc pójść do Akademii Teatralnej. Dostałam się za pierwszym podejściem, co również ukierunkowało moją drogę. Miałam wówczas takie podejście, że jak nie uda mi się za pierwszym razem, to znaczy, że nie jest mi to pisane. Jeśli nie Akademia, to pewnie studiowałabym ekonomię albo filozofię i moja przyszłość wyglądałaby zupełnie inaczej niż teraz. Był to mój moment przełomowy, który zaważył na mojej dalszej drodze zawodowej. Kolejnym takim punktem było odkrycie teatru na nowo. Dostrzegłam, że spotkanie się na żywo z publicznością, to zupełnie inna jakość, inny wymiar.

Skupia się pani również na karierze piosenkarki. Pani debiutancki album „Maria” z roku 2015, wywołał spore zainteresowanie. Jakie założenia prezentuje pani twórczość muzyczna? Co pani fani mogą odnaleźć na tej płycie?

Artysta mówi o swoich emocjach i doświadczeniach, ale też o ich własnej interpretacji. Myślę, że nasze tęsknoty są uniwersalne. Wszyscy pragniemy miłości. Muzyka była ze mną zawsze. Wychowałam się na muzyce klasycznej, ale na pewno ta współczesna jest bardziej bezpośrednią formą komunikacji ze słuchaczem.

Czyli w dalszych planach będzie się pani rozwijać zarówno muzycznie jak i aktorsko…

Nagrywam kolejne piosenki, gram w teatrze… Lubię przekuwać marzenia w rzeczywistość, ale też wiem, że rzeczywistość często nas zaskakuje, również pozytywnie, więc zostawiam temu otwartą przestrzeń. Muzyka, teatr, film, sztuka zawsze będą moim życiem.

Wiele osób marzy o karierze w showbiznesie. Gwiazdy mają jednak swoje wzloty i upadki. Jak czuje się pani w tym świecie i co najbardziej docenia w swojej pracy?

Kiedy dorastałam, ten świat nie nazywał się „światem showbiznesu”, tylko światem telewizji, filmu, teatru, sztuki… Pamiętam moment, kiedy wszystko zaczęło się zmieniać. Rozwój naszego rynku medialnego, również poprzez Internet, wywrócił wszystko do góry nogami. Wcześniej, więcej uwagi poświęcało się kwestiom merytorycznym, a dziś mam wrażenie, że kwestia wygląd jest dominujący. Przyszło to do nas z Zachodu, pytanie tylko, czy jest to godne naśladowania? W dzieciństwie postrzegałam to inaczej. Artyści, których obserwowałam i podziwiałam, byli owiani tajemnicą, nie wiedziało się o nich wszystkiego. Zmieniły się realia, ale również gwiazdy się zmieniły. Dzisiaj i one chcą jak najwięcej o sobie zdradzać, często wszystko. Od mojej mamy i innych osób, które szanuję za ich osiągnięcia zawodowe, nauczyłam się, aby mieć dystans do tego co dzieje się naokoło nas, ale też szacunek do ludzi i sytuacji, które nas spotykają. Nie wszystko jest na sprzedaż i naszą intymność warto zostawić dla najbliższych. Jestem sobą, ale staram się nie zdradzać  wszystkich spraw prywatnych. Ja nie zajmuję się showbiznesem, zajmuję się graniem, śpiewaniem, pisaniem. Moją rolą jest tworzenie. Na tym się koncentruję.

Co poleciłaby pani koleżankom z branży? Czego powinny unikać, a na czym się skupiać, robiąc karierę w showbiznesie?

To zależy jakimi intencjami się kierują i czym chcą się zajmować. Czy chcą być znane dla samego faktu bycia sławną, czy ich motywacją jest to, że chcą pracować, tworzyć, grać, nagrywać? Aktorstwo to nie tylko pokazany efekt na scenie, za kulisami przez wiele lat stoi za tym ogrom pracy: nad głosem, ciałem, techniką… Aktora można porównać do sportowca, który musi trenować swój warsztat, a jednocześnie to praca artystyczna, która nie jest obojętna dla naszych emocji… Nawet jeśli odnosi się sukcesy i jest się na tak zwanej „fali popularności”, to i tak jesteśmy normalnymi ludźmi, zdejmujemy z siebie rolę i wracamy do domu. Sława przemija, sztuka zostaje. Jeśli kochamy ten zawód, łatwiej znosić trudne momenty i nauczyć się dystansu. Są momenty ekscytacji, ale też chwile refleksji.

Czy wydaje się pani, że showbiznes jest dla kobiet mniej łaskawy niż dla mężczyzn? Bywają sytuacje, że aktorkom stosunkowo młodym wyrzuca się, że są już na coś za stare. Spotkała się pani z taką niesprawiedliwością? Czy istnieje ograniczony zakres ról dla kobiet w telewizji czy kinie?

Uważam, że kobiety w showbiznesie są o wiele surowiej traktowane niż mężczyźni. Potrafią być krytykowane i oceniane za wszystko. Są postrzegane głównie przez pryzmat atrakcyjności. To smutne. Ale nie obarczałabym winą za to mężczyzn. Najwięcej negatywnych komentarzy spotkało mnie ze strony kobiet. Jakby kobiety same chciały się wzajemnie deprecjonować, a nie wspierać. A przecież każda kobieta jest wyjątkowa i wartościowa. Jeśli chodzi o pracę w telewizji, bywa różnie. Obecnie można zauważyć, że więcej jest produkcji skierowanych do żeńskiej strony publiczności i to w różnym wieku. Jeśli chodzi o seriale w USA, to widzę tam bardzo wiele ciekawych ról kobiecych. Osobiście nie oglądam filmu czy serialu, w którym nie ma ani jednej roli kobiecej, tzw. „męskie kino” mało mnie pociąga.

Co według pani świadczy o sukcesie?

Jest bardzo wiele aspektów tego słowa. Spełnienie zawodowe jest bardzo ważne. Ale myślę, że na sukces składa się wiele elementów, dla mnie jednym z nich jest szczęśliwa rodzina. Moi dziadkowie są małżeństwem od ponad 60 lat i razem tworzą wspólną wartość. Chociaż to dziadka sukcesy zawodowe były bardziej widoczne, to wiem, że nie byłyby one możliwe bez babci. W mojej opinii sukces mojej babci był tak samo ważny i nie wartościowałabym tego.

Co napawa panią dumą?

Nie przepadam za słowem duma. Jeżeli zapytałaby mnie pani o to co mnie cieszy, to odpowiem, że rodzina. Cieszę się, że mam wokół siebie bliskie osoby, które kocham i które mnie kochają.

Marzę o…

tym, żeby zawsze mieć marzenia i otwartość na nie.

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Grażyna Gudejko

HDR_Niklinska_Maria_fot. Graĺyna Gudejko
HDR_Niklinska_Maria_fot. Graĺyna Gudejko

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 12/11/2018 16:31

    CytujSkomentuj

    Pani Maria jest dla mnie uosobieniem tego, że mimo młodego wieku można mieć właśnie to co ona czyli poukładane w głowie i to, że może spełniać własne marzenia i pasje na wielu polach. I niestety, zgadzam się z jej słowami, że kobietom czasem trudniej w biznesie. Dobrze że się o tym coraz więcej mówi i robi, bo niesprawiedliwość na takim polu czyli społeczno-zawodowym naprawdę bardzo boli

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.