monikajurczykikona
Dagna Starowieyska
02/02/2013

Monika Jurczyk: Porzućcie czerń!

Pierwsza polska personal shopperka. Właścicielka firmy Osa Osobista Stylistka i szefowa wszystkich szaf. Z ekspertką medialną z dziedziny metamorfoz i zakupów rozmawiamy o tym, jak ubiera się kobiety i zmienia wygląd mężczyzn

EksMagazyn: Na Facebooku powstała ostatnio strona „Zdejm to!” Gdybyś mogła nakazać kobietom porzucenie pewnych elementów garderoby, co by to było?
Monika Jurczyk:
Nie lubię rybaczek. Uważam, że to najgorsze, co może nas spotkać, ponieważ takie spodnie przecinają łydkę – zazwyczaj w najszerszym miejscu – przez co nogi stają się krótsze i szersze. Jasne, jeśli jesteśmy wysokie i szczupłe, możemy nosić taki fason, tylko po co skracać długie, piękne nogi? Na drugim miejscu są tuniczki traktowane jak lek na całe zło: jestem duża, nie mam talii, mam boczki, za mały biust, za duży, za szerokie biodra. Tuniczka pozornie to wszystko zakrywa, a jeśli dorzucimy do tego legginsy, które też skracają nogę, to mamy niedobry komplet. I jeszcze – kazałabym wszystkim Polkom przestać nosić tyle czerni.

Tak? Co masz do zarzucenia czerni?
Na temat czerni krąży bardzo wiele mitów. Wbrew pozorom, to zupełnie niebiznesowy kolor. Czerń jest zarezerwowana na wielkie wyjścia i zupełnie nie nadaje się na co dzień do pracy. Owszem, czerń jest elegancka, ale zarezerwowana na większe uroczystości. Czerń nic nam nie daje. Uważam, że kolor ubrania wybieramy po to, żeby podkreślić nasz kolor oczu, skóry czy włosów. Jest tylko jeden typ kolorystyczny, który może bezpiecznie nosić czerń – kobiety o chłodnej, jasnej, nieskazitelnej cerze, z ciemną oprawą oczu i prawie granatowo-czarnymi włosami. Najgorszym mitem jest ten, że czarny wyszczupla. Owszem, ciemne kolory wysmuklają, ale czerń jest bardzo mocna i odrysowuje nas od tła. I co z tego, że nas wyszczupli, skoro jednocześnie podkreśli nasze niedoskonałości? Wszystkie pracujemy, nikt nie ma czasu leżeć i pachnieć, a do czerni trzeba mieć wypoczętą buzię. W tym kolorze wyglądamy na dużo bardziej zmęczone, niż jesteśmy. W Polsce czerń sprzedaje się najlepiej, sklepy są nią zapakowane i jest to swego rodzaju błędne koło, bo szukamy fajnych rzeczy, ale innych kolorów nie ma. Teraz to się na szczęście zmienia, ale luksusowe sklepy wciąż stawiają na czerń, bo jest ona uważana za kolor bardzo „modowy”. Na London Fashion Week jest dużo kolorowych freaków, ale dwa pierwsze rzędy są zawsze ubrane na czarno. Owszem, ten kolor podkreśla formę, szycie, koncept, ale niekoniecznie jest to opcja na co dzień.

Czym się kierujesz ubierając kobiety?
Moja filozofia polega na tym, by podkreślać zalety. Uważam, że każda figura, niezależnie od rozmiaru, może fajnie wyglądać.

Kogo trudniej ubrać: dziewczynę noszącą rozmiar xxs czy xxl?
Na pewno grubsze panie, ale to dlatego, że w sklepach nie ma fajnych ciuchów do wyboru. Trzeba się naszukać, pokombinować, czasem uszyć coś na zamówienie. Jeśli chodzi o klientki, to czasem pani z dużym rozmiarem jest tak zadowolona z życia, że nie ma problemu z tym, żeby zaszaleć, coś zmienić, a czasami siedzi przede mną piękna, szczupła dziewczyna, która ma tyle „ale”, że ciężko się z nią pracuje.

Materiał pochodzi z 14. numeru EksMagazynu. Całość znajdziecie w papierowym wydaniu.

monikajurczykikona
monikajurczykikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.