Monika-Lelonkiewicz-IKONA
Redakcja
10/01/2016

Monika Lelonkiewicz: Kochać to, co się robi!

Uwielbia kontakt z drugim człowiekiem, do każdego pacjenta podchodzi indywidualnie, ceni rzetelność, a w swojej branży za jedną z najważniejszych rzeczy uważa ciągłe podnoszenie kwalifikacji i chęć rozwoju.

W ten sposób dobiera również zespół, po to, żeby z pasją pomagać pacjentom, obserwować ich zmiany na lepsze i cieszyć się z tego, co robi. Sukces, jak mówi, w takim przypadku – kiedy kochamy to, czym się zajmujemy – przychodzi sam. Prywatnie – czyta, chodzi do teatru i podróżuje, by nurkować. Nigdy się nie nudzi i kocha aktywność, nawet podczas odpoczynku od spraw zawodowych!

Piękna kobieta to…
Monika Lelonkiewicz, Centrum Dermatologii Estetycznej i Laserowej URODA:
Każda z nas. Każda kobieta jest piękna i największą przyjemnością dla mnie jest to, że mogę jej pomóc, aby mogła to pokazać światu.

Ma pani niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie dermatologii estetycznej. Jest pani m.in. twórczynią pierwszej w Polsce, opatentowanej techniki Hydrolit – nici hialuronowe, która wprowadziła rewolucję na rynku. Czy był to przełomowy moment w pani karierze?
Nici hialuronowe to jedynie etap w moich poszukiwaniach zawodowych. Cieszę się, że nici znalazły uznanie wśród lekarzy i pomogły wielu pacjentkom w uzyskaniu poprawy jakości skóry i młodszego wyglądu. Nie chciałabym zawodowo zatrzymywać się tylko na tym etapie. Doceniam kwas hialuronowy i jego dobroczynny wpływ na skórę, ale często warto go połączyć z innymi metodami. Chodziło mi głównie o to, aby tę metodę rozpowszechnić i żeby przyniosła ona efekt. Z własnego doświadczenia, podczas licznych zabiegów, zauważyłam, jakie przynosi zaskakujące efekty w odbudowie i regeneracji skóry. I jedynym sposobem, aby móc to rozpropagować było zgłoszenie tej metody do urzędu patentowego. Wzbudziło to zainteresowanie i dzięki temu przeprowadziłam szereg szkoleń, gdzie lekarze nauczyli się, w jaki sposób to robić, dowiedzieli się, po co oraz poznali podstawę naukową tej metody. Przyniosło to dobre efekty w leczeniu skóry i poprawianiu jej jakości.

Dlaczego dermatologia? Co miało wpływ na wybranie akurat takiej specjalizacji?
Zawsze chciałam się zajmować dermatologią zabiegową. Ta dziedzina jeszcze wtedy raczkowała, bo był to etap, kiedy funkcjonowały tylko peelingi czy drobne zabiegi usuwające poszczególne rodzaje nowotworów. Interesowały mnie też procesy zachodzące w starzejącej się skórze i sposoby zapobiegania starzeniu. Kilka lat temu starzenie się skóry zostało określone jako jednostka chorobowa o nazwie dermatoporoza, czyli adekwatnie do osteoporozy. Zabiegi dermatologiczne, mające na celu regenerację skóry, służą właśnie zapobieganiu dermatoporozie. Tak zostało to teraz określone. Po prostu – od zawsze interesowałam się tą dziedziną i to ona mnie fascynowała.

Prowadzi pani także szkolenia dla lekarzy, występuje na prestiżowych światowych konferencjach medycznych, a także publikuje eksperckie artykuły. Jak istotny jest dla pani element edukacji i ciągłego uzupełniania wiedzy?
Zawód ten wymaga stałego podnoszenia kwalifikacji i odnawiania wiedzy. Dlatego jest tak bardzo ciekawy (śmiech). Oczywiście, wiąże się to z licznymi wyjazdami na konferencje, kongresy, co też pozwala na zdobywanie doświadczeń, poznanie lekarzy z całego świata. Dzięki temu staramy się być na bieżąco z nowościami, nie odbiegając od poziomu światowego. Dermatologia zabiegowa, którą się zajmuję, jest dziedziną, która tak niesamowicie szybko się rozwija, że opuszczenie się w szkoleniach byłoby dla mnie katastrofalne w skutkach. Jest to ogromnie istotna kwestia.

Pasja i osiągnięcia. Czy to stanowi klucz do sukcesu?
Sukces to pojęcie względne. Moim skromnym zdaniem najważniejsze jest to, aby dobrze wykonywać swoją pracę, nie zapominając o tym, że leczymy człowieka, który ma uczucia i różne problemy, o których możemy nie wiedzieć. Sukces jest sprawą mniej istotną. Wydaje mi się, że jeżeli praca stanowi bardzo ważny element życia i czuje się, że jest potrzebna, to wtedy o sukcesie się nie myśli. Nie jest celem samym w sobie, albo przychodzi, albo nie.

Cieszy się pani także profesjonalną kadrą współpracowników. W jaki sposób udało się stworzyć zgrany zespół na tak wysokim poziomie?
Wszystkie moje współpracownice mają bardzo wysokie kompetencje i kwalifikacje. Oczywiście, podobnie, jak ja, ciągle się dokształcają. Stworzyłam taki zespół, w którym wszystkie osoby są niesamowicie zaangażowane i pełne pasji, bo to jest ważne. To jest nasza cecha wspólna. Oczywiście, staramy się ciągle ulepszać. Kosmetologia w naszym Centrum jest wyjątkowa, ponieważ obejmujemy opieką kosmetologiczną także te pacjentki, których skóra jest niezwykle wrażliwa i problemowa. Wymaga to bardzo dużej wiedzy i doświadczenia przede wszystkim, dlatego kosmetolodzy dokształcają się ustawicznie. Pasja do pracy nas łączy. Jak się coś robi, to trzeba to kochać.

Co stanowi fundament Centrum „Uroda”?
Stanowią go ludzie. Razem z kadrą staramy się, aby klienci byli otaczani kompleksową opieką na najwyższym poziomie, aby czuli się jak u siebie w domu. Czyli są to dwie kwestie. Po pierwsze wysokie umiejętności, a po drugie – zależy nam na życzliwej i rodzinnej atmosferze.

Pani najbliższe plany zawodowe…
Wdrażamy obecnie program diagnostyki i celowanego leczenia wypadania włosów oraz celulitu. Do tej pory koncentrowaliśmy się na kilku aspektach: na regeneracji skóry (hydrolit), na profilaktyce starzenia się skóry oraz na stworzeniu profesjonalnej kosmetyki dermatologicznej. Następny krok to stworzenie miejsca, gdzie będą stosowane najnowocześniejsze metody leczenia wypadania włosów i celulitu, bo problemy te zdarzają się najczęściej. W obydwu tych wypadkach chcemy wprowadzić dokładną diagnostykę, aby móc na jego podstawie wprowadzić celowane zabiegi. To są nasze najbliższe plany zawodowe.

Najbardziej w pracy doceniam…
Kontakt z moimi pacjentami. Mam to szczęście, że moja praca związana jest z rozmową. Nawiązują się bardzo bliskie relacje, które są dla mnie ważne i je szanuję. Indywidualne podejście tworzy pewną więź z pacjentami. Mają do mnie zaufanie, które oczywiście przychodzi z czasem. Pierwsze relacje są inne, dopiero później pacjenci zaczynają mi ufać i wtedy dużo łatwiej się pracuje. W łatwiejszy sposób mogę coś zasugerować w delikatnych sprawach. Uczymy się też wzajemnie od siebie.

Jako dermatolog specjalizuje się pani w regeneracji skóry. Kiedy nasza skóra jest najbardziej narażona na niekorzystne warunki i w jaki sposób należy o nią dbać?
Specjalizujemy się w metodach regeneracji i w profilaktyce starzenia. Starzenie dzieli się na dwie grupy: endogenne – związane z dziedziczeniem i egzogenne – które przyspieszamy przez opalanie się lub palenie papierosów. Powtarzam do upadłego moim pacjentkom, żeby stosowały ochronę słoneczną twarzy, dekoltu i dłoni. Opalanie przyspiesza starzenie około siedmiu razy! Tak samo z paleniem, które równie mocno przyspiesza ten proces. Oczywiście słońce jest nam potrzebne i przyjmowanie witaminy D działa bardzo dobrze na organizm. Nie jestem przeciwna opalaniu, ale często się zapomina, że należy w wyjątkowy sposób zadbać o skórę. Szczególnie twarz, dekolt i dłonie, bo te miejsca przez cały rok wystawiane są najczęściej na warunki atmosferyczne.

Czym interesuje się pani poza sferą zawodową?
Praca zajmuje mi sporo czasu, ale znajduję też czas na teatr, koncerty czy kino. Mieszkam we Wrocławiu, gdzie życie kulturalne kwitnie. Bardzo lubię czytać książki. Interesuje mnie głównie literatura rosyjska i skandynawska. Moją drugą pasją po pracy jest nurkowanie i związane z tym podróże. Mam uprawnienia instruktora nurkowego, ale nie zajmuję się tym zawodowo. Odpoczywam bardzo aktywnie.

W Centrum „Uroda” mieści się również Akademia Wizerunku i Gabinet Dietetyki. Można powiedzieć zatem, że to idealne miejsce do metamorfozy.
Założeniem stworzenia takiego centrum, współpracującego z wizażystą i dietetykiem, było to, żeby każdy mógł uzyskać kompleksową opiekę, dotyczącą nie tylko zdrowia skóry, ale także ogólnego wyglądu. Wiele osób dzięki temu skorzystało m.in. z nauki makijażu, stylizacji sylwetki i porad dietetycznych. Są to elementy, które w dużym stopniu wspomagają wizerunek, szczególnie zawodowy. Wiadomo, że pierwsze wrażenie, to kilkusekundowe, często decyduje o tym, czy na przykład otrzyma się pracę. Osobom mniej zadbanym ciężej jest się przebić na rynku pracy. Głównie problem ten dotyczy kobiet starszych, które mają duże doświadczenie, ale są często przegrane ze względu na swój wiek i wygląd. Tutaj nasza pomoc w tej kwestii jest nieoceniona, bo panie, przede wszystkim, odzyskują wiarę w siebie. Niestety, żyjemy w takim społeczeństwie, że często powierzchowni i pochopnie „wartość kobiet” określa się ze względu na urodę, a osiągnięcia są na drugim planie. Chcemy pomagać paniom, by zawodowo mogły się przebić, ale też, by w życiu prywatnym czuły się dobrze.  

Jakich wskazówek udzieliłaby pani wszystkim kobietom, które marzą o własnej klinice?
Własna firma jest dobrym sposobem na życie dla osób, które są bardzo pracowite. Mają dużo chęci w sobie, zaangażowania i czasu. Początki wymagają olbrzymiego wysiłku. Wkłada się w to wiele pracy i energii. Warto pamiętać też, żeby koszty na początku były jak najniższe, aby się utrzymać. I oczywiście jakość, bo ona w medycynie jest priorytetem tak samo, jak wysokie kwalifikacje.

A teraz pytanie nieco przewrotne, wynikające z nadal żywych, choć już na szczęście coraz słabszych stereotypów: Czy atrakcyjny wygląd kobiety biznesu pomaga jej w pracy czy przeszkadza?
Atrakcyjny wygląd jest kwestią subiektywną, aczkolwiek, jeśli przy tym słowie myślimy od razu o profesjonalizmie, to oczywiście tak – bardzo pomaga. Kobieta, która wygląda atrakcyjnie zawodowo, ale w odpowiednim tego słowa znaczeniu, wygra pierwsze wrażenie. Na tym też polega współpraca u nas ze stylistą. Po pierwsze, wygląd musi współgrać z charakterem, co nie jest też proste, a po drugie – kobieta biznesu, sukcesu powinna być atrakcyjna „w profesjonalny sposób”.

Co najbardziej panią uszczęśliwia?
Moim największym szczęściem jest rodzina. A do rodziny zaliczam również moje zwierzęta.

Czy potrzeba piękna dotyczy tylko kobiet? Czy pani centrum odwiedzają także mężczyźni?
Tak, ok. 30 proc. naszych pacjentów stanowią mężczyźni. Nie jest to mało. Na szczęście płeć męska w Polsce coraz częściej dba o siebie. Są to oczywiście zabiegi związane z regeneracją skóry, ale głównie jednak mężczyźni przychodzą, aby usunąć sobie naczynka rozszerzone, lub kiedy mają problemy potrądzikowe. Duża grupa pacjentów leczy wypadanie włosów. Są to więc mężczyźni w bardzo różnym wieku. Statystycznie przeważa grupa pomiędzy 30 a 45 rokiem życia. W przypadku panów, ogólnie mniej jest zabiegów regeneracyjnych, jak to bywa u kobiet, mężczyźni stawiają bardziej na te pielęgnacyjne. Wynika to faktu, że skóra mężczyzny inaczej się starzeje i dlatego panowie z wiekiem wyglądają korzystniej niż my, kobiety.

Na czym polegają zabiegi „french touch”?
„French touch” to cała filozofia. Polega na delikatnych ingerencjach zabiegowych, dobranych do skóry i wieku pacjentów. Mają na celu regenerację skóry, odbudowę naturalnego kształtu twarzy, ale bez efektu sztuczności i nadmiaru. Są przeznaczone dla osób, które cenią sobie naturalność i dyskrecję. Filozofia ta wywodzi się z Francji, ale obejmuje więcej krajów europejskich, szczególnie północne i zachodnie. Metoda przeznaczona jest dla kobiet, które chcą dobrze wyglądać, ale nie chcą żeby ktoś wiedział o tym, że poddały się jakimkolwiek zabiegom. Panie te cenią sobie naturalność i unikają sztuczności, np. przerysowanych ust lub policzków. Zupełnie inna filozofia panuje w Stanach i na południu Europy. My akurat wierzymy w filozofię „french touch”.

Często zauważamy właśnie przesadę w dążeniu do idealnego piękna. Kobiety chętniej poddają się operacjom plastycznym twarzy, co czasami wygląda bardzo sztucznie, wręcz karykaturalnie. Jak wyznaczyć granicę pomiędzy naturalnym wyglądem a efektem tzw. „maski”?
To jest proste, bo istnieją linie twarzy. To tak, jak z makijażem: potrafimy zrobić sobie mocny makijaż lub bardzo naturalny, podkreślający naturalne rysy twarzy. Tak samo jest z zabiegami, są odpowiednie linie symetrii twarzy, których się po prostu nie przekracza. Na tym polega ta granica, na znajomości anatomii. Natomiast przesadzone zabiegi dermatologiczne wynikają głównie z braku komunikacji i porozumienia pomiędzy lekarzem a pacjentem. U jednej osoby powiększone usta mogą wyglądać ładnie, a u drugiej karykaturalnie. Trzeba poznać potrzeby pacjenta i jeśli ta komunikacja jest prawidłowa, to nie dochodzi do takich sytuacji.

Czy zdarzało się, że pani klientki zastanawiały się nad operacją? Co w takich sytuacjach im pani doradza?
Dermatologia estetyczna nie jest w stanie zastąpić chirurgii plastycznej. Jeśli skóra pacjenta kwalifikuje się do operacji to doradzam konsultację z chirurgiem-plastykiem. Zabiegi dermatologiczne stosowane regularnie zapobiegają starzeniu się skóry i kiedy zaczniemy je wykonywać w odpowiednim wieku, to operacja nie jest konieczna. Są jednak przypadki, gdzie małe zabiegi nie pomogą.

Co jest najważniejsze w zawodzie dermatologa?
Dermatologia jest bardzo szeroką dziedziną. Moja specjalizacja, czyli dermatologia zabiegowa, nieustannie się rozwija. Najważniejsze jest więc, aby podnosić swoje kwalifikacje, a z drugiej strony – umiejętnie zrozumieć pacjenta. Na pewno ważne są też: cierpliwość, spokój, życzliwość i profesjonalizm.

Szalone marzenie do spełnienia…
Marzę od dwóch lat, aby skoczyć ze spadochronem. Mam nadzieję, że uda się to już niebawem zrealizować.

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Żaneta Niżnikowska/NM Studio

Monika-Lelonkiewicz-IKONA
Monika-Lelonkiewicz-IKONA

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.