Olga-Alaba-ikona-Fot. Zawadzki photography
Fot. Zawadzki photography
Anna Chodacka
22/02/2018

Olga Alaba (Fijałkowska): Trzeba tylko chcieć!

„ (…) niepełnosprawność nie odbiera kobiecości. Wózek jest jedynie sposobem poruszania się, nie jest wyznacznikiem człowieczeństwa, przeszkodą w spełnianiu marzeń i osiąganiu sukcesów życiowych czy też zawodowych”. Ograniczenia są tylko w naszej głowie! I taką właśnie sentencją życiową kieruje się nasza bohaterka – pierwsza Miss Polski na Wózku – Olga Alaba (Fijałkowska). Piękna, wesoła, szczęśliwa żona, wspaniała kobieta o dobrym sercu, z którą rozmawiamy o udziale w wyborach Miss, zmianach, które dokonały się w jej życiu, dyskryminacji, a także o szczęściu

Zostałaś pierwszą w Polsce Miss Polski na Wózku. Od twojej wygranej minęły już cztery lata, powróćmy jednak do tego momentu… Czym dla ciebie była wygrana?

Olga Alaba (Fijałkowska), pierwsza Miss Polski na Wózku (2013): Zacznijmy może od tego, że wygrana była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, kompletnie się tego nie spodziewałam i nie potrafiłam opanować łez wzruszenia. Konkurs dał mi naprawdę bardzo wiele. Dzięki niemu przeżyłam niesamowite chwile, poznałam cudownych ludzi i mogłam wziąć udział w wielu wspaniałych wydarzeniach, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Wybory Miss Polski na Wózku były zwycięstwem nas wszystkich, myślę tutaj o pozostałych dziewięciu finalistkach, które razem ze mną 4 sierpnia 2013 roku zaprezentowały się niesamowitej publiczności zgromadzonej w Muszli Koncertowej w Ciechocinku i pokazały, że piękno nie ma barier.

Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w tym konkursie? Czy miałaś chwile wątpliwości?

Kiedy dowiedziałam się o konkursie od razu postanowiłam wysłać zgłoszenie. Nie zastanawiałam się ani chwili i nie miałam żadnych wątpliwości, tym bardziej, że rok wcześniej startowałam w wyborach Miss Siedleckich Uczelni, gdzie w finale byłam jedyną kobietą z niepełnosprawnością. Dlaczego wzięłam udział w konkursie Miss Polski na Wózku? Ponieważ chciałam pokazać, że niepełnosprawność nie odbiera kobiecości. Wózek jest jedynie sposobem poruszania się, nie jest wyznacznikiem człowieczeństwa, przeszkodą w spełnianiu marzeń i osiąganiu sukcesów życiowych czy też zawodowych.

Czy swój udział w wyborach traktowałaś jako pewnego rodzaju misję?

Dokładnie tak było. Poprzez swój udział w wyborach chciałam przede wszystkim pokazać innym osobom z niepełnosprawnością, które są zamknięte w sobie i troszkę mniej odważne, że warto wyjść do ludzi, zrobić coś ze swoim życiem i zawalczyć o szczęście, które jest naszym motywatorem do działania. Często dostawałam i wciąż dostaję wiadomości, w których ludzie pytają mnie skąd mam taką siłę… Zawsze odpowiadam tak samo, że nauczyłam się doceniać życie i staram się wykorzystać je na maksa. Niepełnosprawność nie powinna być powodem, dla którego przestajemy się uśmiechać czy zamykać w sobie i czuć się kimś gorszym… W naszym społeczeństwie utarło się wiele stereotypów na temat niepełnosprawności, a ja chcę je przełamywać. Chcę pokazywać, że można, tylko trzeba tego chcieć. Ograniczenia są jedynie w naszej głowie, to tam wszystko się zaczyna i najpierw musimy właśnie tam to poukładać, żeby wiedzieć czego chcemy od życia i na czym na zależy.

Co się zmieniło od twojej wygranej?

Zmienił się przede wszystkim mój stan cywilny, z czego jestem naprawdę bardzo szczęśliwa! Od 25 lutego 2017 roku jestem żoną najwspanialszego mężczyzny na świecie, który każdego dnia pokazuje mi jak bardzo mnie kocha. Ponadto zaczęłam pracę w Fundacji „Jedyna Taka” – organizatora wyborów Miss Polski na Wózku, pierwszych w historii wyborów Miss Świata na Wózku i wielu innych projektów, które zmieniają wizerunek osób z niepełnosprawnością. W 2016 roku skończyłam studia magisterskie na kierunku dietetyka i choć na chwilę obecną nie pracuję w zawodzie, to coraz częściej myślę o zrobieniu czegoś w tym kierunku. Zmieniło się również to, że stałam się odważniejszą osobą, która chce motywować innych do podążania za swoimi marzeniami i przyjmowania życia takim jakie jest, nawet jeśli przynosi nam „niespodzianki”, które ciężko zaakceptować.

Zachorowałaś już w bardzo młodym wieku. Jak poradziłaś sobie z nową sytuacją, a później ze świadomością, że będziesz poruszać się na wózku?

Był to dla mnie ciężki okres w życiu. Kiedy miałam 11 lat zaczęłam chodzić na palcach i powoli tracić siły, a lekarze nie wiedzieli co mi jest i odsyłali od jednego do drugiego… aż w końcu okazało się, że jest to dystrofią mięśniowa, czyli chorobą o charakterze postępującym, prowadzącą do osłabienia mięśni. Byłam dzieckiem, które nie miało o niej pojęcia. Myślałam, że skoro już lekarze widzą co mi jest, to mnie wyleczą. Jednak tak się nie stało. Z czasem zaczęłam szukać informacji na ten temat na własną rękę i z każdą przeczytaną stroną internetową moja nadzieja gasła, a ja coraz bardziej zamykałam się w sobie. Mimo ogromnego wsparcia ze strony rodziny nie potrafiłam pogodzić się z tym, co mnie spotkało… Przełomowym momentem w moim życiu, który diametralnie zmienił moje podejście było pójście do liceum z innymi osobami z niepełnosprawnością. Właśnie wtedy nauczyłam się na nowo cieszyć z każdej chwili i zrozumiałam, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą w byciu szczęśliwym i robieniu tego co się kocha. Otworzyłam się na ludzi, na otaczający nas świat i zaczęłam po prostu żyć. Świadomość, że kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym będę musiała zacząć używać wózka nie wydawała mi się już taka straszna. Może nie zaakceptowałam w pełni mojej niepełnosprawności, bo to chyba nie jest możliwe, ale nauczyłam się z nią żyć. Ktoś miał dla mnie taki plan, wiedział, że dam sobie radę, że to udźwignę, bynajmniej ja tak to sobie właśnie tłumaczę.

Czy często spotykasz się z dyskryminacją? Jak sobie radzisz z takim sytuacjami?

Ja osobiście nigdy nie czułam się w jakiś sposób dyskryminowana. Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że nie widzę tej dyskryminacji, bo tak nie jest. Często słyszę o przykrych sytuacjach, które spotykają moich znajomych. W naszym społeczeństwie jest dużo barier, zwłaszcza tych mentalnych. Uważam, że dużo zależy od samych osób z niepełnosprawnością, bo jeśli będziemy się do kogoś uśmiechać, to ten ktoś uśmiechnie się również i do nas, a jeśli będziemy wychodzić z założenia, że wszystko się nam należy i ktoś powinien być dla nas miły, a my sami niekoniecznie jesteśmy dla tej osoby mili, to to się po prostu nie uda! Nie budujmy niepotrzebnych „murów” między sobą, integrujmy się, rozmawiajmy i nie bójmy niepełnosprawności.

To naprawdę wspaniałe, że sama też bardzo wiele pomagasz innym niepełnosprawnym. Opowiedz nieco o swoim zaangażowaniu.

Od zawsze lubiłam pomagać innym. Często angażowałam się i angażuję w różnego rodzaju akcje. Lubię być powodem uśmiechu drugiego człowieka i uważam, że niepełnosprawność nie zwalnia nas z pomagania innym, nawet jeśli my sami tej pomocy potrzebujemy.

Czy obserwujesz zmiany w polskim społeczeństwie na rzecz osób niepełnosprawnych? Jak to wygląda z twojej perspektywy, ile jeszcze jest do zrobienia?

Tak, jak wspomniałam wcześniej, panuje wiele stereotypów na temat niepełnosprawności, które ciężko jest przełamać. Mamy jeszcze wiele do zrobienia w tym kierunku, ale i tak jest chyba troszkę lepiej niż kiedyś. Największym problemem z jakim ja sama borykam się na co dzień są bariery architektoniczne, które spotykam prawie na każdym kroku. Kiedy byłam osobą pełnosprawną nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nawet mały krawężnik może być dla kogoś przeszkodą nie do pokonania. Mam nadzieję, że w przyszłości Polska będzie krajem przyjaznym i przystosowanym dla osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności, bo niepełnosprawność to nie tylko poruszanie się na wózku, o czym często zapominamy.

A jak wygląda twoje życie na co dzień? Czym się zajmujesz?

Pracuję w Fundacji „Jedyna Taka”, która przede wszystkim zajmuję się zmianą wizerunkową osób z niepełnosprawnością, a w szczególności kobiet. Obecnie przygotowujemy się do pierwszych w historii wyborów Miss Świata na Wózku, które odbędą się 7 października 2017 roku, a my jako organizatorzy tego niezwykłego konkursu piękności robimy wszystko, aby odbył się on na jak najwyższym poziomie, czyli światowym! Poza pracą czas wolny spędzam z rodziną i przyjaciółmi. Uwielbiamy z mężem podróżować, poznawać nowe miejsca, nowych ludzi i odkrywać piękne zakątki naszego kraju, ale i nie tylko. Nie szukamy ograniczeń w możliwościach, lecz możliwości w ograniczeniach.

No właśnie, swoim przykładem każdego dnia udowadniasz, że ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach. Jak zachęciłabyś inne kobiety do sięgania po swoje marzenia? O czym powinny pamiętać?

Przede wszystkim o tym, że zawsze powinny być sobą i nie pozwalać, aby ktoś stawał im na drodze w walce o marzenia. Na pewno nie zawsze osiągnięcie danego celu będzie łatwe, ale na wszystko potrzeba czasu i ogromnego samozaparcia. Nigdy nie należy się poddawać bez walki i rezygnować z czegoś tylko dlatego, że wymaga to ciężkiej pracy. Trzeba walczyć o szczęście i starać się przeżyć życie najlepiej jak się da, by nie żałować żadnej przeżytej sekundy. Nie pozwalajmy nikomu gasić swojego blasku tylko dlatego, że razi go w oczy.

Jakie są twoje najbliższe plany?

Ostatnimi czasy rzadko coś planuję. Lubię działać spontanicznie. Lubię kiedy w moim życiu dużo się dzieje i brakuje czasu na nudę, chociaż przyznam, że czasami fajnie jest też się odciąć od wszystkiego i pobyć chwilę sam na sam ze sobą i swoimi myślami.

Chcę być po prostu szczęśliwa, to jest mój główny plan na życie.

A co najbardziej cię uszczęśliwia?

Szczęście moich bliskich jest moim szczęściem. Jestem szczęśliwa kiedy ludzie, na których mi zależy również są szczęśliwi. Jestem szczęśliwa kiedy to, co sobie zaplanowałam udaje mi się zrealizować. Moim motywatorem do działania i największym powodem do szczęścia jest mój wspaniały mąż i mam nadzieję, że już wkrótce tym naszym szczęściem będziemy mogli się dzielić z naszym dzidziusiem, o którego obecnie się staramy.

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka (Jarząbek)


Olga-Alaba-ikona-Fot. Zawadzki photography
Olga-Alaba-ikona-Fot. Zawadzki photography

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Wiola.W 08/06/2018 14:31

    CytujSkomentuj

    Olgę poznałam jakiś czas temu na konferencji w Warszawie. To jedna z nielicznych osób, które od pierwszego wejrzenia wywierają na Tobie tak dobre i pozytywne wrażenie, że masz ochotę po prostu usiąść z herbatą i przedadać z tą osobą pół dnia, jakbyście się znały od lat. Dużo dobrej energii, którą zaraża otoczenie! Pozdrawiam i trzymam kciuki za suckesy zawodowe i rodzinne!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.