Michal Karas
26/06/2017

Vian Dakhil: Poszukiwana przez ISIS

Iracka parlamentarzystka i aktywistka jazydzka jest poszukiwana przez tzw. Państwo Islamskie. Ona jednak chce, by jazydzi zostali wreszcie zauważeni, a ich dramat potraktowany poważnie

Vian Dakhil trafiła na nagłówki globalnych mediów w sierpniu 2014, gdy podczas wystąpienia w irackim parlamencie nie udało jej się powstrzymać łez. Apelowała o pomoc mniejszościom religijnym atakowanym przez ISIS w północnej prowincji Sindżar. Ten rejon Iraku zamieszkuje ok. 400 tys. osób wyznających jazydyzm.

W ciągu dosłownie dni ok. 3,1 tys. jazydów zostało wymordowanych, a 6,8 tysiąca kobiet porwanych jako niewolnice seksualne dla bojowników Państwa Islamskiego. Te szokujące dane ujawnił na początku czerwca tego roku raport John Hopkins University oraz London School of Economics and Political Science.

Do dziś terroryzujący okolicę partyzanci ISIS przetrzymują w celu niewoli seksualnej ok. 3,4 tys. kobiet i tysiąc dzieci. Potępienie ich działań przez całą globalną społeczność nic w tej kwestii nie zmienia.

Dlatego Dakhil, jedna z zaledwie dwóch osób wyznania jazydzkiego w 328-osobowym parlamencie Iraku, niestrudzenie walczy o zwrócenie uwagi całego świata na tragedię jej współwyznawców. Obok byłej niewolnicy seksualnej Nadii Murad, której udało się uciec, Dakhil stała się twarzą jazydów dla reszty świata.

Jednak parlamentarzystka walczy nie tylko o to. Aktualnie mobilizuje ludzi, by jazydzi zyskali większą reprezentację w irackim parlamencie po wyborach zaplanowanych na 2018 rok. – W tej chwili podtrzymanie zainteresowania świata nami spada w dużej mierze na mnie, ale nie mogę być wszędzie osobiście – mówiła Irakijka podczas tegorocznego Oslo Freedom Forum, gdzie nagrodzono ją owacją na stojąco.

– Po prawie trzech latach ludzie po prostu zapomnieli o nas. Tymczasem tragedia trwa i jest tak samo dotkliwa dla ok. 420 tys. jazydów żyjących jako uchodźcy w Kurdystanie, w dramatycznych warunkach, a także dla tysięcy naszych dziewczynek i kobiet pozostających w niewoli i torturowanych – przypomina Dakhil.

Rola polityczna

Jest pierwszą i jedyną dotąd jazydzką kobietą, której udało się wejść do parlamentu Iraku. Jak twierdzi, przed 2010 nie miała w ogóle ambicji politycznych, jednak znalazła się w tej roli, gdy w Mosulu brakowało wykładowców. Zaczęła wykładać, by pomóc jazydom i chrześcijanom, którzy znaleźli się na celowniku ISIS.

Wtedy jeszcze nikt nie wyobrażał sobie okrucieństwa, jakie czeka mniejszości religijne z rąk Państwa Islamskiego. Dla zwolenników kalifatu każda mniejszość sprowadza się do czcicieli diabła i niewiernych.

– Nikt by nie pomyślał, że w XXI wieku, w świecie opartym o technologię, znajdą się ludzie wyznający mordowanie, porwania i tortury w takiej skali – mówi Dakhil, choć z pomocą tłumacza. – Przed 2014 jazydzi nie czuli palącej potrzeby zaangażowania politycznego, ponieważ żyli w spokoju. Teraz jednak zależy nam na reprezentacji w parlamencie.

Cena za walkę

W 2014 Vian Dakhil była na pokładzie helikoptera wiozącego pomoc humanitarną do Sindżaru. Na miejscu podbiegło do niego tak wielu potrzebujących ludzi, że doprowadzili do przechylenia i katastrofy helikoptera. Dakhil uszła ze złamaną nogą, ale pilot i wielu ludzi wokół zginęło.

Dziś posłanka liczy, że uda jej się wejść do parlamentu na trzecią kadencję, ale niezależnie od wyniku wyborów w 2018 zamierza dalej walczyć o pieniądze i wsparcie dla swojej społeczności. Zwraca uwagę, że pieniądze zbierane międzynarodowo często nie docierają do potrzebujących w obozach dla uchodźców w Syrii i Iraku. Jest zdeterminowana, by działania ISIS wobec jej ludzi zostały potraktowane przez światową społeczność jako ludobójstwo i ścigane z całą surowością. Bojownicy na północy Iraku chodzili od wioski do wioski i w najlepszym razie dawali ludziom wybór: zmiana wiary albo rozstrzelanie. Najczęściej kończyło się tym drugim dla mężczyzn, a niewolą seksualną dla kobiet i dzieci.

Uwolnienie przetrzymywanych ofiar tej koszmarnej akcji wciąż się nie udaje. Postęp jest, ale bardzo powolny. Na przełomie maja i czerwca udało się odnaleźć dwie dziewczynki w Mosulu, ale zaginionych są wciąż tysiące. – Nasza walka się nie skończyła. Nie jesteśmy nawet w połowie drogi. Dlatego chcę pozostać w parlamencie i pomagać ludziom dalej – mówi Dakhil.

Autorka reportażu: Belinda Goldsmith, redakcja Astrid Zweynert, Thomson Reuters Foundation. Tłumaczenie Michał Karaś

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.