Bryan-Adams-1
Redakcja
13/12/2017

Bryan Adams: Cztery dekady na scenie

Kariera Bryana Adamsa trwa od 1978, a mimo tego muzyk cieszy się nadal wielką popularnością i nie zwalnia tempa. Właśnie ukazała się jego najnowsza płyta „Ultimate“, a w maju kanadyjski rockman wystąpi w Warszawie. O swoich pasjach, przełomowych momentach i planach na przyszłość opowiedział w wywiadzie.

Właśnie wydałeś nowy album „Ultimate“, który zawiera twoje największe przeboje i dwie nowe piosenki. Czy jest na tej płycie jakiś utwór , który lubisz bardziej od pozostałych?

Bryan Adams: Uwielbiam wszystkie utwory z tej płyty, dlatego właśnie nazwałem ją „Ultimate“ (tłum.najważniejszy). Szczególnie lubię dwa najnowsze: „Please Stay” i „Ultimate Love”, ponieważ oddają mój aktualny stan ducha.

Jaki jest sekret pozostawania na szczycie od tak dawna, jak nie zniknąć ze sceny, tak jak wielu artystów sprzed lat?

Miło, że to mówisz, ja nie czuję, abym był nieustannie na topie. Jakoś jednak udało mi się utrzymać dobrą reputację zespołu i mnie samego dzięki temu, że ciągle jesteśmy w trasie. To sprawia, że stare piosenki stają się coraz lepsze i inspiruje do tworzenia nowych. Życie w trasie przez połowę każdego roku nie zawsze jest najłatwiejsze, ale warto się przekonać, jak bardzo jest inspirujące.

Masz również inną pasję oprócz muzyki, którą jest fotografia. Zamierzasz robić obie te rzeczy przez resztę swojego życia, czy rozważasz skupienie się tylko na jednej z nich w przyszłości?

Będę to robił tak długo, jak długo będzie to interesujące. Rzecz w tym, że to ekscytujące móc tworzyć coś nowego, więc bez względu na to, czy jest to muzyka, zdjęcia, czy majsterkowanie w domu, robienie czegoś z wyobraźnią jest tym, co mnie napędza.

Gdybyś mógłbyś wybrać dowolną osobę z historii do sesji zdjęciowej z tobą jako fotografem, kto by to był?

Och, na pewno któryś z wyrzutków społeczeństwa – chciałem w pewnym momencie stworzyć historię rabusiów napadających na banki, ale nie udało mi się do nich dotrzeć. Koniec końców, wydałem album zatytułowany „Wounded – The Legacy of War” o żołnierzach wracających z Iraku i Afganistanu.

Współpraca z którymi artystami była najprzyjemniejsza lub najbardziej znacząca dla twojej kariery? Z Tiną Turner? Rodem Stewartem i Stingiem? Barbrą Streisand? A może z kimś jeszcze innym?

Muszę powiedzieć, że cieszyłem się z każdej się podjętej współpracy. Zaczęło się od współpracy z Tiną, co zawiesiło poprzeczkę dość wysoko, ale generalnie uważam się za szczęściarza, że mogłem pracować z nimi wszystkimi.

Grałeś w Polsce wiele razy – jak wspominasz nasz kraj?

Moje polskie występy zawsze były naprawdę dobre. Wszystkie kraje, które odwiedziłem są interesujące na swój sposób. Rzecz w tym, że muzyk w trasie nie ma zbyt wiele czasu na zwiedzanie, więc twoje wrażenia są w zasadzie takie, jakie były występy.

Czy możesz wskazać trzy kluczowe momenty w swojej karierze?

Płacenie czynszu w wieku 17 lat za pieniądze z sesji nagraniowych, pisanie pierwszych piosenek z Jimem Vallancem i ogłoszenie światowej trasy koncertowej dziesięć lat później.

Jesteś weganinem od wielu lat – z jakiego powodu zrezygnowałeś z jedzenia mięsa? Co ci daje to, że go nie jesz?

W 1988 roku moja dziewczyna i ja rozchorowaliśmy się po zjedzeniu steku – oboje zgodziliśmy się wówczas, że nigdy więcej go nie zjemy. Po tamtym doświadczeniu czytałem dużo o wpływie jedzenia na nasze zdrowie, a wszystko, co czytałem, zdawało się wskazywać, że dieta roślinna jest lepszym rozwiązaniem. W tym czasie zacząłem pracować z Muttem Lange, który był także wegetarianinem, więc to był idealny moment i nigdy potem już się nie cofnąłem. Moje zdrowie znacznie się poprawiło i od tamtej pory trzymam się z dala od wszelkich produktów zwierzęcych, nawet moje dzieci są wegetarianami i nigdy nie jadły nic pochodzenia zwierzęcego. Pomyśl o tym, jakie życie możesz wieść jedząc coś, co nie żyje?

Jaki najprzyjemniejszy prezent otrzymałeś od swoich fanów?

Słuchanie ich śpiewających piosenki jest zdecydowanie najlepszym prezentem, o jaki może prosić każdy wykonawca.

Rozmawiał: Krzysztof Czaja (Fundacja Peace Festival)

Bryan-Adams-1
Bryan-Adams-1

Komentarze Dodaj komentarz (7)

  1. Anka 26/04/2018 07:27

    CytujSkomentuj

    O matko, to on już tyle lat na scenie… Hehe, to świadczy tylko o tym, jak człowiek już jest stary (o sobie mówię ;) ). Przecież pamiętam, jak najwięszym hitem na świecie było Everything I do i wszyscy to śpiewali. No i wszyscy kochali się Brianie Adamsie ;) No i w Kevinie Costnerze przecież :D

  2. Cecylia86 26/04/2018 07:45

    CytujSkomentuj

    Jaki on ma cudowny i przyjemny głos, a Summer of 69 jest przecież genialną piosenką wszech czasów! Wydaje się też być bardzo sympatycznym i zwyczajnie przyzwoitym człowiekiem, bardzo chciałabym go kiedyś poznać i napić się z nim piwka ;)

  3. Wiola.W 07/05/2018 16:49

    CytujSkomentuj

    Niestety nie udało mi się być na koncercie w Warszawie, czego ogromnie żałuję. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja posłuchać na żywo, bo to jeden z moich ukochanych wokalistów z młodości. A za Everything I do będę go kochać miłością bezwzględną forever :D

  4. Paula 08/05/2018 07:32

    CytujSkomentuj

    Pamiętam, że jak byłam nastolatką jeszcze w podstawówce, to miałam taką kasetę (tak, tak, kasetę magnetofonową), na której kolega, w którym się skrycie podkochiwałam wówczas, nagrał mi największe przeboje Bryana Adamsa. Mój boże, nawet nie wiem, ile razy tę kasetę przesłuchałam, mam ją do dziś, choć nie wiem, czy jeszcze by działała ;) Najpiękniejsze wspomnienia wiążą się z tym sympatycznym panem z Kanady :D

  5. Dagmara 08/05/2018 11:34

    CytujSkomentuj

    Mega urok, talent i głos <3

    Też mam jeszcze kasety i działający magnetofon ;) jestem rocznik 76 więc miło powspominać dyskoteki z podstawówki i białą szminkę na ustach ;)

  6. Ela 10/05/2018 17:53

    CytujSkomentuj

    Widziałam kilka filmów dokumentalnych o Bryanie Adamsie i naprawdę wydaje się zwyczajnie symaptycznym facetem, któremu sodówa nie uderzyła do głowy. A przecież ma na koncie jakieś 100 milionów sprzedanych płyt. A został normalnym człowiekiem. Może to ta Kanada tak działa ;)

  7. Dagmara 23/09/2019 18:58

    CytujSkomentuj

    Oj chyba tak – znaczy to odnośnie Kanady ;) nie był wokalistą przeze mnie jakoś szczególnie uwielbianym, ale bardzo ale to bardzo go lubię za głos i autentyczność w wywiadach i w piosenkach

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.