michniewiczikona
Anna Chodacka
23/11/2011

Gorączka skarbów

O tym, jak dżentelmeni wyławiają perły, co kryją w sobie stare wraki hiszpańskich statków, a także o tym, dlaczego przygoda wyciągnięta prosto z filmowej kliszy może stać się największym z nałogów specjalnie dla EksMagazynu opowiada podróżnik, dziennikarz, autor książki „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów” – Tomek Michniewicz

EksMagazyn: Dopadła pana gorączka złota?
Tomek Michniewicz:
Myślę, że niestety tak. Z naszej europejskiej perspektywy to jest w ogóle jakaś abstrakcja. Ale kiedy raz spróbuje się poszukiwania skarbów, trudno wrócić do normalności. Skarby mają niesamowitą zdolność zmieniania ludzi uczciwych w nieuczciwych. Podam przykład jednego z pracowników Mel Fisher’s Treasures (profesjonalna firma zajmująca się poszukiwaniem skarbów u wybrzeży Florydy w USA – przyp. red.). Przez wiele lat pracował w ich załodze, wszyscy mu ufali, aż pewnego dnia ni z tego, ni z owego przywłaszczył sobie dziesięć pereł. Popłynął za daleko, nikogo nie było w okolicy, po prostu się skusił. Wyrzuty sumienia męczyły go tak bardzo, że następnego dnia przyznał się do tego, co zrobił.

I co się stało?
Oczywiście został wyrzucony, w sumie tylko tyle. Ten człowiek nigdzie nie znajdzie pracy jako poszukiwacz skarbów. To jest tak mała branża, liczy zaledwie kilkaset osób na świecie, że nikt nie będzie go już chciał w swojej ekipie. Informacja o tym, co zrobił, poszła w świat, dostał wilczy bilet. Poza tym, to nie była jedynie chwila słabości, osiągnął już ten stan, który określa się „gorączką złota”. On następnym razem zrobiłby pewnie to samo. Tak naprawdę ma szczęście, że nie siedzi w więzieniu, bo za coś takiego grozi 15 lat pozbawienia wolności. Przywłaszczył sobie niebagatelną kwotę 300 tys. dolarów w perłach. Ciekawe co robi teraz… Może pracuje w warzywniaku, ale na pewno nie szuka skarbów.

Wybrał się pan na poszukiwanie skarbów z firmą Mel Fisher’s Treasueres. Znalazł pan coś?
Nie mogę pani powiedzieć (śmiech). Mogłem brać udział w takich poszukiwaniach właśnie dlatego, że zawierałem dżentelmeńskie umowy, że nie zdradzę ich szczegółów. Mogę opisywać te akcje tylko do pewnego etapu. W pewnym momencie moi towarzysze mówili: „cała reszta jest już off the record”. Mogę powiedzieć tylko, że „coś” znalazłem (śmiech). To, co robią poszukiwacze skarbów, jest nielegalne, to są przestępcy. Mówienie o szczegółach ich operacji to dla nich olbrzymie ryzyko. Opowieści zamieszczone w książce to jest tylko „legalna” część tego, czym się zajmują, a i tak część nazwisk została zmieniona. Nie mogę ujawnić tego, za co mogą pójść do więzienia, czyli intryg, oszustw, porwań, buszowania po cudzych terenach, wysadzania w powietrze, itp., itd. Poszukiwacze skarbów to grupa ludzi, z którą lepiej dobrze żyć, jeśli już się ich zna…

Szukanie skarbów to jest ciężka, fizyczna, żmudna praca. Co najmniej jak w stoczni. Tak pisze pan w „Gorączce”. Jak wygląda przeciętny dzień poszukiwacza skarbów?

Przede wszystkim to nie jest rejs, bo łódź się nawet nie rusza, musi stać nieruchomo w miejscu, inaczej poszukiwania tracą sens. A to jest trudne, kiedy wieje 5 czy 6 w skali Beauforta. Łódź jedynie przesuwa się o parę metrów po każdym zejściu pod wodę, czyli co godzinę. Pracuje się dosłownie od świtu do zmroku. To jest spowodowane dwoma rzeczami: po pierwsze – trzeba złapać jak najwięcej światła, a po drugie – poszukiwacze skarbów o niczym innym nie myślą. Nie zachowują się jak najemnicy, którym powierza się robotę do wykonania. Oni wprost nie mogą się doczekać kolejnego zejścia pod wodę. Wstają, żyją, oddychają tylko po to, żeby szukać skarbów… Wracając do tematu: to jest potwornie ciężka fizycznie praca. Porównałbym ją do pracy na platformie wiertniczej. Cały czas nosi się bardzo ciężkie łańcuchy, co chwilę trzeba mocować jakiś sprzęt. Do wody schodzi się zdecydowanie częściej, niż się powinno, częściej niż pozwalają regulaminy nurkowe. Pod wodą trzeba uważać, aby nie wkręcić się w śrubę łodzi. Po powierzchni pływają motorówki, w wodzie jest słaba widoczność, prądy, pływają w niej meduzy, rekiny. Statek jest mocowany na bardzo grubych linach, które czasem pękają i mogą obciąć człowiekowi głowę… Wiele rzeczy może wydarzyć się na takim statku.

Cały wywiad z Tomkiem znajdziecie w urodzinowym numerze EksMagazynu. Do kupienia w Empikach i tutaj.

michniewiczikona
michniewiczikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.