800na600konopka
Fot. ADAM GROCHOCKI
JJ
23/03/2015

Łukasz Konopka: Niepokorny

Nie chcę tutaj uprawiać profesorstwa, ale uważam, że nie można próbować bronić złego bohatera przed widzem. Sam musi się obronić. To widz ma ocenić, czy jest dobry, czy zły, a nie ja

Z aktorem Łukaszem Konopką, pamiętnym Karolem Ryszkowskim z „Czasu honoru” rozmawiamy o bohaterach z aureolą nad głową, Powstaniu Warszawskim i pociągach

EksMagazyn: Kim pan chciał być w młodości?

Łukasz Konopka: Mam starszego brata i jak byłem dzieciakiem, to stanowczo twierdziłem, że pójdę za niego odsłużyć obowiązkowe wojsko. Nie było przebacz, każdy musiał iść…Tak, nie będę mówił, w jakich okolicznościach uniknąłem mojej własnej służby, ale się udało, a potem uratowały mnie studia. Oczywiście nie dlatego zostałem aktorem, żeby nie iść do wojska.

To dlaczego został pan aktorem?

Nie mam bladego pojęcia. Pewnie wynika to z tego, że odkąd pamiętam, jestem odkurzaczem filmowym. Oglądam wszystko. A poza tym w szkole średniej trafiłem do amatorskiego teatru i siedziałem tam kilka lat. Każdy w tym okresie robi bardzo wiele rzeczy, ja trochę grałem w koszykówkę, trochę ją trenowałem, a w weekendy siedziałem w teatrze. Próbowaliśmy coś stworzyć i trwało to bardzo długo, czasem pół roku, rok. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że jest taki reżyser Krystian Lupa, który też tak długo pracuje i są spektakle, które trwają osiem godzin. Nasze trwały tylko 30 minut, ale mieliśmy do dyspozycji, tylko weekendy (śmiech). Dlatego tak długo nam schodziło.

Pochodził pan z artystycznej rodziny?

Nie, absolutnie. Rodzice nie mieli nic wspólnego ze sztuka, nie wiem na ile, zawód aktora w tych czasach, ma coś wspólnego ze sztuka… Był tez taki moment, kiedy w ogóle nie chciałem iść do szkoły teatralnej, zawziąłem się i uważałem, ze mogę być aktorem – o ile można to tak szumnie nazwać – który robi, co chce. Rzeczywistość jest taka, że w tym kraju w dalszym ciągu jest ciężko bez szkoły, niezależnie od tego, czy jest się dobrym czy złym. Dyplom jest ważny.

Otwiera wiele drzwi?

Młody człowiek bez dyplomu nie ma o czym marzyć, jeśli chce pracować w teatrze. Może ewentualnie próbować swych sił w telewizji, ale ile jest takich osób? Niewiele.

Dostał się pan za pierwszym razem?

Spróbowałem raz w Krakowie, ale to było szalone. Myślę, że komisja miała ubaw jak mnie zobaczyła. Wziąłem sobie jakiś kosmicznie trudny tekst Brunona Jasieńskiego. Do tej pory tego nie rozumiem, a wtedy wydawało mi się, że będę z tym walczył.

Młodzi ludzie są nieśmiertelni…

Dokładnie. Potem miałem długą przerwę i drugi raz próbowałem, kiedy miałem 26 lat i wtedy mi się udało.

Co pan robił w międzyczasie?

Różne rzeczy. Byłem handlowcem, kierownikiem handlowym, ale film i teatr cały czas się pałętał, więc pomyślałem, ze może w ten sposób trzeba zagospodarować swoją przestrzeń życiową. Nie wszystkie szkoły przyjmują studentów w tym wieku, ale mężczyźni różnie dojrzewają.

Tekst pochodzi z 26. Numeru EksMagazynu. Cały artykuł dostępny w numerze drukowanym.

800na600konopka
800na600konopka

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.