silk_ikona
Anna Chodacka
29/08/2011

Silk: nie chcę siebie określać

Silk w video promującym debiutancki album przekornie pyta jaka płytę mogła nagrać ciekawostka internetowa. Bo Silk właśnie tak zaistniał: jako najszybciej rapująca gwiazda YouTube

EksMagazyn: Świat usłyszał o Tobie kiedy kilka miesięcy temu w odpowiedzi na filmik George’a Watskyego zarapowałeś jeszcze szybciej niż on. Twój rap w krótkim czasie zyskał kilka  milionów wyświetleń
Daniel Ciupryk: To było tak, że obejrzałem filmik Watsky’ego i zaskoczyło mnie, że on ma aż tyle obejrzeń. Wiedziałem, że mogę zarapować bez problemu jeszcze szybciej, czego naturalną  konsekwencja był filmik, o którym mówimy. Jednak zrobienie tego samego, tak samo tylko szybciej byłoby mało oryginalne. Jako, że zajmuje się produkcją video i zdaję sobie sprawę, że ważne jest dodawanie smaczków i kolejnych wymiarów swojemu dziełu, postanowiłem ubrał to w taką właśnie formę jaką można obejrzeć na YT. Rapuję po polsku i po angielsku, śpiewam w międzyczasie zmywam, pokonuję wyimaginowanego Watsky’ego w grze, za co przepraszam umieszczając komentarz pod jego video , nie przerywając rapowania. Całość też nie jest nagrana komórką ‘pod światło’ co zapewne również nie jest bez znaczenia jeśli chodzi o oglądalność filmu. To taki minivideoklip, z jednego ujęcia; tzw. mastershot.

Jak ćwiczysz dykcję?
Mógłbym ci zadać to samo pytanie. Nie ćwiczę, to jest wypadkowa tego, że dużo rapuję, no i na pewno jakieś naturalne predyspozycje. Robiąc ten filmik chciałem się trochę pochwalić tymi swoimi umiejętnościami, wiedziałem, że potrafię szybko rapować ale nie zdawałem sobie sprawy, że są one aż tak wyjątkowe (śmiech).

I świat się o Tobie dowiedział
Tak. Takie było założenie. Generalnie myślę, że nawet jak ma się coś ciekawego do powiedzenia to ciężko dotrzeć do ludzi. Dopiero kiedy ubierze się to w jakąś formę to przynosi to rezultat. Jest bardzo wielu utalentowanych ludzi, nie tylko muzyków w tym kraju ale nie mają tego jak pokazać i nikt o nich przez to nie słyszał. Postawiłem na spektakularną umiejętność, by móc potem dotrzeć treścią do tych, do których bym normalnie nie miał szansy. To pozwoliło mi zrobić płytę taką jaką chcę, poświęcić na nią czas i fundusze.

To jest twoja debiutancka płyta mimo, że rapujesz od bardzo dawna
Dla wielu ludzi wyskoczyłem po prostu znikąd. Myślę, że to też atut tego video. Poza tym nie stylizuję się jakoś za bardzo. Nie identyfikuję się z żadnym środowiskiem. Tworzę muzykę, a reprezentuję siebie. Nie lubię systematyki bo to prowadzi do uproszczeń. Systemy są fajne w naukach ścisłych, nie w sztuce. Stąd, miedzy innymi, tytuł płyty „Love against the machine”.

Twoja debiutancka płyta wyszła na początku czerwca

Tak. Przez ostanie 10 lat robiłem różne inne rzeczy i powoli traciłem wiarę, że uda mi się zaistnieć nie bawiąc się w chałturzenie, a tego nie chciałem. Dzięki fortelowi typu „filmik dla każdego, ale nie tandeta” udało się oszukać system (śmiech). Silk to ja, ale płyta („Love Against the Machine”) to nie tylko ja. Płyta to też Michał Kush i Radek Rejsel. Wspólny album tak naprawdę planowaliśmy z Michałem od dawna a sytuacja z filmikiem spowodowała, że po prostu zebraliśmy się w sobie i ją zrobiliśmy. Gdyby nie deadline , który sobie postawiliśmy, to pewnie jeszcze z rok, dwa lata bym się z tym bawił. Zależało nam, żeby weszła na rynek przed wakacjami zanim całe zainteresowanie Silkiem zniknie. Płytę dystrybuujemy tradycyjnymi kanałami, w dużych sklepach muzycznych. Nigdy nie wydawałem płyty więc wszystko robię teraz w pewnym sensie pierwszy raz, zatem staram się ważyć swoje kroki, bo nie znam jeszcze konsekwencji (o ile takie można przewidzieć) z nimi związanych.

Dla kogo jest ta płyta?

Jak powiem, że dla wszystkich, to będzie znaczyło, że dla nikogo. Wiem, że to zabrzmi głupio ale w pierwszej kolejności ta płyta jest dla mnie. Bo już dawno chciałem ją zrobić.. Dodatkowo super jest to, że mam taki pozytywny odzew, to mnie bardzo zaskakuje.  Robienie czegoś tylko dla siebie nie ma większego sensu, ale też gdyby ta płyta była dla wszystkich to byłaby nijaka i odbiór byłby miałki. Ale jest ‘jakaś’ i myślę, że albo się komuś spodoba bardzo albo wcale. Najgorszą recenzją jaką można usłyszeć to to, że cos jest „takie sobie nawet spoko”, Wtedy znaczy, że za mało się starałeś. Jedno, o czym mogę zapewnić, to to, że w moim subiektywnym oczywiście odczuciu, trzyma światowy poziom.

A stylistyka muzyczna, w której się poruszasz? Można to jakoś sklasyfikować?
Nie chciałbym tego wkładać w żadną szufladkę bo chyba się nie da. Podstawowym założeniem było zrobienie czegoś co będzie zróżnicowane. I tak to jest zrobione. Czerpiemy ze wszystkiego co nam się podoba, i to jest spięte klamrą, która nazywa się rap. Staram się rymować do rzeczy, do których zazwyczaj się nie rymuje. Na płycie tylko dwa numery są klasycznie hip hopowe i nie ukrywam, że najprościej nam je było zrobić. Im trudniejszy bit tym efekt zazwyczaj ciekawszy. Czy lepszy to każdy musi sam ocenić

Ile trwała praca nad „Love Against The Machine”?

Dwa miesiące. To jest super krótko. Sporo materiału było już gotowe w mojej i Michała glowach. Album jest trzypłytowy. „Love” płyta główna, „Against” to są wymieszane stare numery i remiksy, „Machine” to pliki komputerowe, które można np. otworzyć w komórce (materiały video i audio). Sam materiał CD audio to dwie płyty. Wzięło się to stąd, że miałem bardzo dużo niepublikowanych numerów i pomysłów na nowe, które tylko czekały na realizację. Poza tym wszystkie podkłady zrobił Michał Kusz (grając samemu na wszystkich instrumentach i jeszcze np. robiąc beatbox). Płyta jest bardzo eklektyczna bo obaj jesteśmy bardzo otwarci muzycznie i poruszamy się dość swobodnie w różnych gatunkach dzięki czemu udało nam się praktycznie we trzech (razem z Radkiem) zrobić cały materiał, co na pewno przyspieszyło prace.

W jakim języku Ci się lepiej rapuje?

Po angielsku. Po polsku rapuję od niedawna. Po angielsku lepiej mi się ‘płynie’, bo robię to od zawsze no i słucham głównie anglojęzycznych wykonawców. Angielski jest takim uniwersalnym językiem muzyki, tak jak internetu. Po polsku piszę, jeśli czuję, że lepiej to zabrzmi po polsku i tyle. Są takie emocje, które z racji większej świadomości semantycznej języka łatwiej mi wyrazić w ojczystym języku i trafić do polskich odbiorców, którzy wyrośli w podobnej kulturze. Urodziłem się i cale życie mieszkałem w Polsce a czasem bardziej uniwersalne treści lepiej brzmią po angielsku. Zależy co i jak chce się powiedzieć. Nie przykładałbym jednak do tego specjalnej ideologii. Język jest dla mnie formą kodu, który kiedyś ktoś wymyślił. Jest to jednak skończona liczba kombinacji. Staramy się myśli przekładać na słowa i to już jest uproszczenie. Korzystając z wszystkich dostępnych mi form tego kodu, spektrum tego odbioru jest większe i liczba emocji, które mogę przekazać rośnie proporcjonalnie. Różne rzeczy różnie brzmią w różnych językach i dają inne subiektywne odczucie i to jest fajne, że mam taki komfort korzystania z obu. Chcę jeszcze zaznaczyć, że to, że mam świadomość, że ta płyta jest dobra nie oznacza, to że w moim odczuciu jest doskonała. Wiem, że parę rzeczy można było poprawić, dopracować, zmienić, ale przynajmniej wiem, że nie osiągnąłem szczytu swoich możliwości, dzięki czemu mam apetyt na następną płytę. Czasem ciężko przeskoczyć poprzeczkę, która się sobie samemu postawiło. Tu na pewno ten scenariusz nie będzie miał miejsca (śmiech)

I co teraz? Koncerty?

Z koncertami u mnie może być różnie, bo od dawna mam problemy ze zdrowiem. Mam kłopoty ze staniem, teraz doszły problemy z kolanem, co utrudnia mi koncertowanie a ruszanie się na scenie już w ogóle (śmiech). To bardzo zawęża spektrum działań scenicznych. Jestem bardzo motorycznie ekspresyjną osobą. Bardzo mi to przeszkadza, w byciu sobą na scenie i na co dzień. Bo fajnie jest podziałać sobie w Internecie ale, po to się tworzy muzykę by mieć kontakt ze słuchaczami. Po to te wszystkie działania. No i nie ukrywajmy, jak się już poświęca czas, inną pracę, energię i własne pieniądze, to musi się to jakoś zwrócić, a zarabia się na koncertach bo niewiele osób płyty kupuje. Ja obrałem trochę inną drogę bo zostałem do tego zmuszony. Choruję na zapalenie stawów. Dosyć poważne. Wyszedłem, już z takiego stanu, że nie dawano mi szans na poprawę. Poprawiłem swój stan sam, metodą prób i błędów, niejednokrotnie robiąc sobie krzywdę, w końcu częściowo sam siebie rozpracowałem. Lekarze nie zrobili w tej kwestii nic, poza odbieraniem nadziei. Dla mnie to, że chodzę to jest o wiele większy sukces niż ta płyta na przykład. Bo płytę zrobiłem w dwa miesiące i była ona dla mnie przyjemnym i satysfakcjonującym wysiłkiem. Wracając do koncertów. Już nawet myśleliśmy nad jakimiś aranżacjami na wózku (śmiech), potrafię parę trików. Jakby co to dam radę. Wszystko jest do zrobienia. Ale myślę, że tak źle nie będzie. Może nawet będę mógł znów tańczyć , czego nie jestem w stanie robić od 10 lat. W internetowych wideo tańczę praktycznie na jednej nodze. Fajnie, że tego nie widać. Jest jeszcze dużo rzeczy, których nie widać a chciałbym je kiedyś pokazać.

Kim jest Silk? Raperem?
Ja nie chciałbym siebie określać. Jestem przede wszystkim sobą. Przed tym jak zacząłem robić muzykę na poważnie to na przykład uprawiałem sport. Teraz nie mogę, to dużo gadam (śmiech). Mam bardzo dużo energii, której fizycznie nie mogę spożytkować. W ogóle uważam, że trzeba próbować różnych rzeczy, bo nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nam robić coś innego, a wszystko i tak się w jakiś sposób przenika.

Rozmawiała:  Anna Chodacka

6 czerwca na rynku ukazała się debiutancka płyta Silka „Love Against The Machine”. Do kupienia w dobrych sklepach muzycznych

silk_ikona
silk_ikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.