karnawałikona
Jak się bawić, to w Kadyksie/fot. Julia Krasny
Julia Krasny
30/11/2015

Zabawa w Kadyksie

Jedną z cech charakterystycznych studentów Erasmusa jest to, że nawet z początku niechętni, tak jak ja, ulegają zbiorowej presji udania się na karnawał w Kadyksie. Z samej Granady wyjechać musiało, według moich szacunkowych obliczeń, około kilku tysięcy studentów. Pokonują pięciogodzinny dystans autostradą, by wziąć udział w największej i najsłynniejszej w Hiszpanii celebracji karnawału.

Kadyks to według wielu archeologów najstarsze europejskie miasto. Stamtąd też Krzysztof Kolumb wyruszył w podróż do Ameryki. Posiada zatem wieloletnią i bogatą tradycję, której ważną częścią jest karnawał. Pierwsze udokumentowane relacje o jego obchodach pochodzą z szesnastego wieku. Choć oczywiście nie zawsze mógł być celebrowany w ten sam sposób, nawet dyktatura Franco nie była w stanie na długo go zakazać. Dziś świętuje się z o wiele większą swobodą. To nieposkromiona niczym wielka uliczna fiesta, w której bierze udział ogromna ilość ludzi w różnym wieku i ze wszystkich stron świata, tworząc gęsty tłum, nie do przebrnięcia zwłaszcza na placu przed katedrą, stanowiącym centrum starówki. Wszyscy piją na ulicach (co w Hiszpanii, podobnie jak w Polsce, jest karalne grzywną), na pięknych plażach o drobnym, złotym piasku i wzdłuż nabrzeża, na czas zabawy zapominając zupełnie o zdrowym rozsądku.
Zatracenie się ułatwiają znacznie przebrania, gdyż nosi je każdy. Na jedną noc przestaje się być sobą. Są zakładane bez zahamowań i wstydu: oczy bardzo szybko przyzwyczajają się do widoku dorosłych mężczyzn przebranych za kurczęta, niemowlęta czy kobiety, do supermenów, rycerzy, ośmiornic czy gigantycznych much, by wymienić tylko te, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Już nad ranem w Granadzie w kierunku postoju autobusów zmierzali studenci z kocimi uszami, rogami czy kolorowymi perukami. Większość strojów przygotowywana jest z widocznym nakładem czasu i środków, ponadto uczestnicy zabawy prześcigają się w pomysłowości. Do tradycji należą przebrania grupowe, więc spotkać można bawiących się razem znajomych w tym samym, opracowanym wspólnie przebraniu. Widziałam też całe rodziny, z najmłodszymi dziećmi przebranymi za biedronki. Ulice też są ozdabiane dekoracjami świetlnymi i nawet niektórzy mieszkańcy postanawiają przeobrazić swoje balkony w małe dzieła sztuki. Popularne są też typowe karnawałowe maski, które można kupić u ulicznych handlarzy.
Po nocy krążenia po starówce, plażach, nabrzeżu i niezliczonej ilości uliczek i zaułków należy pamiętać, by całkiem nie zgubić rachuby czasu i wrócić do autobusu, który zawozi studentów z powrotem do codziennego świata przyziemnych obowiązków.

Tekst i zdjęcia: Julia Krasny

karnawałikona
karnawałikona

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.